Assassin’s Creed Shadows

„Assassin’s Creed Shadows” – pierwsze wycieki rozgrywki

Gameplaye „Assassin’s Creed Shadows” wyciekają do intenetu ze względu na to, że niektórzy gracze otrzymali grę miesiąc przed premierą.

Gdy Ubisoft ogłaszał Assassin’s Creed Shadows, grę osadzoną w średniowiecznej Japonii, fani serii mają mieszane uczucia odnośnie tematyki nowej gry, w której wchodzimy do świata samorajów w Japonii. Niestety, zamiast skupiać się na zapowiadanych mechanikach walki czy otwartym świecie, media zalewały nagrania z… przecieków. Kilka dni przed premierą niektórzy gracze zdążyli już „zaliczyć” fragmenty produkcji, a Ubisoft musiał błagać na Twitterze: „Prosimy, nie psujcie innym zabawy”. To nie pierwszy raz, gdy wycieki kradną innym graczom zabawę poprzez spoilery z gry.

Ubisoft, zmagający się z trzeciomiesięcznym spadkiem przychodów o 15% (m.in. przez porażki Skull and Bones), postawił na Shadows jako flagowy projekt roku. Tymczasem przeciek – prawdopodobnie wynikający z wczesnych kopii testowych lub błędów dystrybucji cyfrowej, uderzył w kluczowy moment. Firma podkreśla, że udostępnione nagrania „nie reprezentują finalnej jakości”, ale szkody wizerunkowej nie da się cofnąć. Podobny scenariusz przeżyli twórcy Cyberpunk 2077, wyciek fragmentów gry w 2020 roku spotęgował oczekiwania, które CD Projekt Red nie był w stanie spełnić, prowadząc do pamiętnej premiery pełnej błędów.

Wycieki to nie tylko problem Ubisoftu. W 2023 roku na Reddicie pojawiły się szczegóły fabuły The Last of Us Part III, zanim Naughty Dog oficjalnie potwierdziło rozwój gry. W 2022 roku Grand Theft Auto VI stał się ofiarą jednego z najgłośniejszych hacków w historii – grupa Lapsus$ udostępniła 90 materiałów z wczesnego developmentu. Rockstar potraktowało to jako „incydent izolowany”, ale fani przez miesiące analizowali każdy klatkę, często wyciągając pochopne wnioski. Jak zauważa The Verge w artykule „The Leak Economy”, przecieki stały się równoległym rynkiem: niektórzy gracze gotowi są płacić setki dolarów za wczesny dostęp, a hakerzy traktują to jak biznes.

Niektóre firmy przyjęły radykalne metody. Nintendo, znane z ochrony IP, regularnie usuwa przecieki z sieci, a w 2017 roku pozwało do sądu strony publikujące materiały z Super Mario Odyssey. Z kolei FromSoftware, twórcy Elden Ring, celowo dezorientowali graczy przed premierą, mieszając prawdziwe i fałszywe informacje w materiałach marketingowych. Inną taktykę stosuje Epic Games – Fortnite aktualizuje się na żywo, bez wcześniejszych testów publicznych, co minimalizuje ryzyko wycieków.

Choć wycieki budzą panikę, nie zawsze przekładają się na klęskę finansową. Hogwarts Legacy, pomimo przecieków o kontrowersyjnych wątkach związanych z J.K. Rowling, sprzedał się w 22 milionach kopii w 2023 roku. Z drugiej strony Suicide Squad: Kill the Justice League Rocksteady Studios – mimo świetnego zwiastuna – po przeciekach o „pustym świecie” i mikropłatnościach, stracił 60% graczy w pierwszym miesiącu. Jak podaje Bloomberg, kluczowe jest, jak studio komunikuje się z fanami po incydencie. Ubisoft, tłumacząc, że Shadows „wciąż jest w fazie poprawek”, próbuje złagodzić nastroje, ale czy to wystarczy?

Assassin’s Creed Shadows prawdopodobnie nie podzieli losu Cyberpunka – marka AC ma wystarczająco wiernych fanów, by przetrwać burzę. Jednak incydent ten odsłania szerszy trend: w erze, gdzie każdy piksel może stać się viralem, studia muszą balansować między innowacją a kontrolą. Jak napisał w felietonie dla Wired twórca Death Stranding Hideo Kojima: „Tworzenie gier to jak prowadzenie tajnej misji. Ale w świecie bez sekretów, największą sztuką jest… zachować magię”.

Być może odpowiedzią nie jest walka z wyciekami, ale zmiana sposobu, w jaki o nich mówimy.

Szymon Ślubowski

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 30.04.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się