Ateny w 5 krokach. Jak zwiedzać starożytność, która dożyła dzisiaj?
Często słyszy się, że Ateny to brzydkie miasto. Spodziewamy się może zobaczyć drugi Rzym, skoro dla każdego miłośnika starożytności to takie must see. Tymczasem poza Akropolem i tym, co dookoła niego, miasto rozczarowuje — jakby nie było tam nic pomiędzy peryklesowską przebudową Akropolu a późnym XIX wiekiem.
Trzeba przyznać, że sporo w tym prawdy. Starożytne zabytki Aten to coś, co zdecydowanie warto zobaczyć, ale reszta miasta, może z powodu wielowiekowej okupacji Tureckiej, kiedy całe Ateny, nawet Akropol, służyły bardziej za twierdzę niż centrum – zdecydowanie nie zachwyca.
Ateny najlepiej zwiedza się po zmierzchu
Ciemność kryje bałagan ulic i brud, którego w Atenach całkiem sporo. Dlatego jeśli chce się w pełni doświadczyć uroku tego miasta, najlepiej zrobić to po zmroku. Wówczas miejsca takie, jak starożytne ruiny rzymskiego forum czy nawet śliczne i ciasne zaułki Plaki nabierają dodatkowej urody. Można się wówczas poczuć nie jak w stolicy, metropolii, ale zupełnie małej i bardzo komfortowej miejscowości, która na każdym kroku zachwyca niską zabudową i grecką estetyką.
Akropol najpierw trzeba zrozumieć, dopiero potem — zobaczyć
No i znowu — ruiny. Kolejne, a w zasadzie mniejsze jeszcze i jakieś takie bardziej dziewicze, niż w innych miastach regionu. Coś jak Rzym? A gdzie tam! Tutaj kolumna, tutaj kapitel, a tu kupa kamieni. I o co tyle krzyku? Ładne są jeszcze przynajmniej te człekopodobne kolumny obok Partenonu, ale i tak — jednej brakuje. I te kolejki! Stanie w upale kosztuje czas a i sam bilet do tanich nie należy… Ale jeśli najpierw poczytać, że już w starożytności Partenon był wielkim muzeum, świadectwem kultury i demokracji; że po zdobyciu przez Persów i obróceniu go w proch Perykles — jeden z twórców demokracji — kazał go odbudować i nadać obecny kształt, to wejście tam zaczyna nabierać sensu. Gdyby jeszcze przeczytać herbertowską opowieść o labiryncie nad morzem wyobrażając sobie, że niegdyś wszystkie te kamienie tętniły życiem i kolorami? Proszę mi wierzyć, wówczas będzie inaczej.
Jedzenie, kultura i grecka gościnność
To punkt oczywisty i jak rozumiem, bezsporny. Wiele można mówić o Grecji samej i Atenach, jednak tamtejsza kultura, jedzenie i gościnność przebijają (sic!) włoską. Lepiej lecieć z pustym brzuchem, bo tylko wówczas znajdzie się miejsce na wszystkie smakołyki i mięsa tamtej części świata.
Muzea, pamiątki i artefakty
Na każdym kroku Aten znaleźć można pozostałości wspaniałego świata, który przeminął; kupić pamiątki, mini popiersia Herkulesa czy Ateny. Co wybrać? Najlepiej wejść najpierw do kilku muzeów, zaczynając od muzeum Akropolu, przechodząc przez Muzeum Cyklad a kończąc na Muzeum Archeologicznym. Nawet jeśli nie ma się wiele pojęcia o historii i kulturze starożytnej, pierwszą sprawą, którą widać jest bogactwo form i pozostałości, które wyróżnia się w gąszczu różnorakich artefaktów. I później dopiero, znając kontekst a może i trochę chronologię – kupować, kupować, kupować. Poza oliwą z oliwek i słodyczami warto zwrócić uwagę na greckie rękodzieło.
Nie zapominajcie o Pireusie!
Pireus, od czasów starożytnych port, łączący Ateny z resztą świata, ma swoją legendę. Dziś to przede wszystkim brama dla chińskich towarów, docierających na południe Europy. Warto jednak dotrzeć i tu, by zakamarkami uliczek pełnych kawiarenek i tawern dostać się do położonych nad morzem plaż, gdzie turyści i mieszkańcy wypoczywają od gorąca i spiekoty. A że dojechać w te rejony można wygodnie metrem, nic nie stoi na przeszkodzie żeby spędzić tu cały dzień, jedząc, czytając i po prostu — odpoczywając przed wieczornym zwiedzaniem miasta, połączonym z chłonięciem atmosfery radości i greckiej gościnności.
Michał Kłosowski