BRICS
Fot. Iranian Presidency / Zuma Press / Forum

BRICS+. Okrążanie Zachodu

Na szczycie BRICS, który odbył się 22–24 października 2024 roku w Kazaniu, sojusz Brazylia-Rosja-Indie-Chiny-RPA postawił sobie za cel, przynajmniej werbalnie, rzucenie wyzwania Zachodowi.

Przede wszystkim z powodu skali: było to jedno z największych zgromadzeń BRICS w historii, które zgromadziło 32 kraje, w tym delegacje z Azji, Afryki, Ameryki Łacińskiej i Bliskiego Wschodu. Rozszerzenie zaś grupy o sześć nowych członków, w tym Iran, Arabię Saudyjską i Argentynę, oraz intensyfikacja działań w ramach formatu BRICS+ miały na celu wyraźne zaznaczenie, że sojusz chce być alternatywą wobec zachodnich struktur politycznych i gospodarczych, głównie poprzez promowanie wielobiegunowego ładu światowego i zmniejszenie dominacji dolara amerykańskiego. I wbrew pozorom właśnie ten ostatni postulat, choć najtrudniejszy do zrealizowania, może okazać się największym kłopotem dla świata Zachodu.

Porozumienie anty-Zachodu

Jednym z kluczowych tematów kazaniańskiego szczytu, poza szerokokomentowanym w mediach zamknięciem miasta, była dalsza integracja ekonomiczna, w tym budowa alternatywnego systemu płatności, który mógłby uniezależnić państwa BRICS od dolara. W Kazaniu ogłoszono rozpoczęcie prac nad cyfrową walutą BRICS, która – potencjalnie oparta na rezerwach złota – miałaby na celu stabilizację handlu między członkami grupy oraz ochronę ich gospodarek przed wahanami amerykańskiej waluty. Choć droga do tego jeszcze długa, to sam pomysł może szokować. Przyjęcie bowiem takiej waluty i rezygnacja z dolarowej hegemonii w transakcjach międzynarodowych mogłyby wpłynąć na globalną gospodarkę, szczególnie jeśli do BRICS dołączą kolejne państwa rozwijające się, również zainteresowane dywersyfikacją partnerów gospodarczych.

Dla Rosji, organizatora szczytu, BRICS stał się kluczowym narzędziem prowadzenia polityki zagranicznej i okazją do przedstawienia swojej wizji wielobiegunowego świata a przede wszystkim — pokazania światu, że sankcje i zachodnia izolacja nie znaczą już wiele w XXI wieku. W 2024 roku Rosja zorganizowała ponad 200 (sic!) wydarzeń związanych z BRICS, w tym liczne spotkania na poziomie ministerialnym, a Kazan stał się platformą do promowania BRICS+ – formatu, który umożliwia współpracę z krajami nienależącymi formalnie do sojuszu. W sesjach BRICS+ wzięły bowiem udział delegacje z takich krajów jak Indonezja, Meksyk, Syria i Wenezuela, co miało na celu zbudowanie szerszego frontu w stosunkach międzynarodowych i współpracy na rzecz bezpieczeństwa oraz zrównoważonego rozwoju. 

Dla Rosji, która od czasu aneksji Krymu w 2014 roku zmaga się z sankcjami nałożonymi przez USA i UE, BRICS jest jednym z głównych narzędzi geopolitycznych. Spotkania tego formatu umożliwiają zaś Rosji zacieśnianie współpracy z krajami rozwijającymi się i budowanie alternatywnych połączeń handlowych, co pomaga w stabilizowaniu jej gospodarki, szczególnie w kontekście współpracy energetycznej z Indiami i Chinami, która nie należy do najłatwiejszych. Moskwa stara się jak może wciągnąć BRICS w dyskusję na temat reformy międzynarodowych instytucji finansowych, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy (MFW) czy Bank Światowy, aby uzyskać większą reprezentację dla krajów rozwijających się i ograniczyć wpływ Waszyngtonu na globalne procesy finansowe. W starciu z Zachodem każda taka okazja jest orężem, w myśl pojmowania świata, widzianego z Moskwy: wszystko jest wojną.

Dla rosyjskiego rządu kluczowa jest także koncepcja współpracy obronnej i technologicznej w ramach BRICS. Moskwa coraz chętniej dzieli się technologiami z państwami BRICS i proponuje rozwój wspólnych projektów w sektorach, takich jak energia jądrowa czy bezpieczeństwo cybernetyczne. Rosyjscy analitycy twierdzą, że BRICS może stanowić platformę dla koordynacji w kluczowych kwestiach międzynarodowych, co ma być odpowiedzią na zwiększające się militarne zaangażowanie NATO i USA na wschodnich granicach Europy oraz w rejonie Indo-Pacyfiku.

BRICS jako element globalnej strategii

Z kolei dla Chin, BRICS jest częścią szerszej strategii, której głównym celem jest zmniejszenie wpływów Stanów Zjednoczonych i budowa „Wielkiego Jedwabnego Szlaku” (Belt and Road Initiative, BRI). Pekin traktuje BRICS jako dodatkową platformę do wzmacniania pozycji Chin na globalnej arenie, szczególnie w krajach rozwijających się, które często są głównymi beneficjentami chińskich inwestycji w infrastrukturę i to nawet bez względu na to, jakim kosztem prowadzone są te inwestycje. Dzięki BRICS Chiny mają okazję rozwijać własne projekty, z pominięciem zachodnich mechanizmów finansowych i prawnych.

Na arenie BRICS także Chiny forsują ideę dedolaryzacji – stopniowego ograniczania wpływu dolara amerykańskiego na światowy handel i system finansowy. Pekin intensywnie pracuje nad rozwojem systemu rozliczeń walutowych, który pozwoliłby krajom BRICS na handlowanie w ich lokalnych walutach, zamiast polegać na dolarze. Z perspektywy Pekinu proces ten jest krokiem do większej suwerenności ekonomicznej i redukcji ryzyka wynikającego z amerykańskich sankcji.

Faktycznie jednak, oba kraje wspólnie pracują nad tym, by BRICS stało się forum o globalnym znaczeniu, które będzie przeciwwagą dla zachodnich instytucji takich jak NATO, UE, G7 czy G20. I to przyznać trzeba drugi aspekt zagrożenia, jakie BRICS niesie dla Zachodu: będąc instytucjonalno-mentalną kalką zachodnich struktur wprost rzuca im wyzwanie. Celem jest zaś stworzenie niezależnych mechanizmów gospodarczych i politycznych, które będą w stanie funkcjonować bez potrzeby uwzględniania interesów zachodnich państw i to w skali światowej.

Dla Rosji i Chin BRICS to więc nie tylko sojusz gospodarczy, ale coraz wyraźniej także polityczna platforma, która może być wykorzystana do tworzenia alternatywnego bloku, stanowiącego wyzwanie dla USA i ich sojuszników. I w Kazaniu było to widać.

Jednym z kluczowych tematów poruszanych na szczycie były wspomniane już wyzwania stojące przed gospodarkami rozwijającymi się w obliczu zdominowanych przez Zachód struktur międzynarodowych, takich jak Międzynarodowy Fundusz Walutowy czy Bank Światowy. BRICS postuluje o „bardziej równy” dostęp do finansowania, a także większy udział w globalnym zarządzaniu gospodarką, co stanowi wyraźne wyzwanie dla państw zachodnich. Członkowie BRICS podkreślili, że obecny system finansowy jest niewystarczająco reprezentatywny i zbyt zależny od amerykańskiej waluty, co czyni go niestabilnym i narażonym na wahania związane z polityką Stanów Zjednoczonych. Wspólny system walutowy i bardziej zintegrowana polityka gospodarcza w ramach BRICS byłyby ich zdaniem krokiem ku zmniejszeniu tej zależności i promowaniu własnych modeli rozwoju gospodarczego.

BRICS a multipolarny porządek świata

Kazański szczyt podkreślił, że BRICS chce odgrywać większą rolę w kształtowaniu globalnego porządku, dążąc do odejścia od jednobiegunowego modelu, w którym dominują Stany Zjednoczone. Rozszerzenie BRICS o Argentynę, Iran, Arabię Saudyjską, Egipt, Etiopię i Zjednoczone Emiraty Arabskie jest kolejnym krokiem w kierunku umocnienia sojuszu i zwiększenia jego wpływu na globalną politykę. Jednak nie wszystkie z tych państw mają już formalnie zatwierdzoną akcesję, co wskazuje na potencjalne trudności w integracji różnych interesów politycznych i gospodarczych nowych członków z celami dotychczasowej grupy i stworzeniem tego wielobiegunowego świata.

A w końcu idea wielobiegunowego świata jest kluczowym elementem strategii BRICS, co widoczne jest zarówno w działaniach zmierzających do utworzenia wspólnego systemu walutowego, jak i w rozwijaniu współpracy w sektorach takich jak technologie, przemysł, energia i bezpieczeństwo żywnościowe. Dzięki zacieśnieniu współpracy między krajami rozwijającymi się BRICS aspiruje o stworzenia alternatywnego modelu rozwoju gospodarczego, który ma służyć interesom krajów Globalnego Południa, zmagających się z wyzwaniami typowymi dla gospodarek rozwijających się.

Różnice polityczne i gospodarcze między członkami, szczególnie między Chinami i Indiami, mogą jednak stanowić główną przeszkodę na drodze do realizacji spójnej polityki. I to nawet, jeśli w świetle kamer Narendra Modi i Xî Jumping podadzą sobie ręce pod patronatem Władimira Putina. Jednakże konkluzje szczytu w Kazaniu jasno wskazują, że nawet mimo to BRICS ma apetyt nie tylko być obserwatorem, lecz aktywnym uczestnikiem w kształtowaniu nowego globalnego ładu, promując własne wartości i zasady.

Bliski koniec dominacji Ameryki?

Nie bez znaczenia jest też to, że Szczyt BRICS w Kazaniu odbył się na kilka dni przed wyborami w Stanach Zjednoczonych. Ostateczny bowiem wynik tego spotkania zależeć będzie od tego, kto zwycięży w wyścigu o Biały Dom. Ciekawym jest bowiem fakt, że w Kazaniu skupiono się na mocno antyamerykańskiej retoryce, Europę jakby zostawiajac w spokoju. Czy znaczy to, że na rękę aspirującego bloku była rywalizacja ze Stanami? Ktoś mógłby tak uznać.

Nawet jeśli buńczuczne deklaracje i gniewne pomruki w kierunku Zachodu były tylko straszaiem, to tak czy siak, szczyt w Kazaniu ukazuje przede wszystkim rosnące ambicje grupy w kierunku przełamania amerykańskiej dominacji na arenie międzynarodowej. Dążenie do utworzenia alternatywnego systemu finansowego, opartego na własnych walutach i wzajemnym wsparciu gospodarczym, stawia BRICS jako potencjalnie silną alternatywę wobec struktur zachodnich, zbudowanych wokół dolara. Integracja zaś nowych państw oraz rozwój formatu BRICS+ mogą dodatkowo wzmocnić tę pozycję. Jednak przyszłość sojuszu będzie zależała od tego, czy członkowie będą w stanie przezwyciężyć wewnętrzne różnice i wspólnie dążyć do promowania wielobiegunowego świata. BRICS stanowi jedno z kluczowych narzędzi geopolitycznych Rosji i Chin, które traktują sojusz jako alternatywę wobec dominacji Zachodu w światowym układzie sił i wbrew pozorom, każde z nich ciągnąć będzie w swoją stronę. W ciągu ostatnich lat oba kraje znacznie zacieśniły współpracę, traktując BRICS nie tylko jako forum wymiany gospodarczej, ale również jako sposób na tworzenie globalnego bloku politycznego. Wciąż jednak, tak Rosja jak i Chiny, nawet w ramach swojej wizji świata wielobiegunowego, mają zupełnie różne interesy. Łączy je przede wszystkim wspólny wróg, szczególnie USA. W polityce to czasem wystarcza, ale czy i tak będzie tym razem? Zachód jest bowiem silniejszy, niż wielu sądzi. Ostatnie lata pokazały to najlepiej.

Michał Kłosowski

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się