ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich
Fot. Francois-Xavier MARIT / Reuters / Forum

Francja tak dumna – i tak pełna wstydu

Uroczysta ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu na zewnątrz sprawiała wrażenie radosnego święta. Tymczasem pod grubą, ideologiczną powłoką, był to obraz smutny i przygnębiający.

Zobaczyliśmy kraj, którego historia zaczyna się w 1789 r., a kończy gdzieś u progu XX w., o którym zresztą lepiej nie pamiętać. Wszystko co Francja ma do zaoferowania potem, to pokazy mody, promowanie kontrowersji i lasery oświetlające wieżę Eiffla. Te ostatnie rzeczywiście robiły wrażenie. Poza nimi największą uwagę przykuwały symbole minionej epoki i francuskiej kultury z dawnych lat, jak gdyby nie pasujące do nowoczesnej i kolorowej kompozycji: Charles Coste, Celine Dion, Zizou, majacząca w tle Notre Dame, krótkie przebitki na sale Luwru, znicz olimpijski rozpalony pod balonem ku czci braci Montgolfier. Nimi Francja jeszcze może się pochwalić. W 1500-letniej tradycji sięgającej czasów Merowingów, nie znaleziono jednak niczego więcej, co byłoby godne uwagi. 

Przekaz płynący z ceremonii otwarcia IO w Paryżu jest jednoznaczny – oto duch Francji w całej okazałości, właśnie z tego jesteśmy dumni. Być może podczas rewolucji spadło kilka głów, ale dzięki temu możemy cieszyć się wolnością, równością i braterstwem. Tylko w kraju, który kieruje się tymi wartościami, można bez przeszkód stawiać w centrum reprezentantów grup wykluczonych. Czy ktokolwiek inny zademonstrował kiedykolwiek równie duże przywiązanie do wolności, zrzucając okowy tradycji, konwenansów i społecznego tabu? Czy gdziekolwiek panuje taka równość, że jednocześnie promowane są sylwetki sportowców, jak i akceptacja wszelkich defektów własnego ciała? 

Zapewne tak widzą to organizatorzy. W praktyce jednak ceremonia otwarcia Igrzysk Olimpijskich w Paryżu to nic innego, jak żerowanie na kontrowersji okraszone kiczem i przyprawione odrobiną przejawów francuskiej wielkości. Jeśli najlepsze co ma do zaoferowania współczesna Francja, pokazano podczas ceremonii otwarcia igrzysk, może lepiej, że nie budzono ze snu dawnych królów, filozofów, myślicieli, artystów i wynalazców, którzy przez ponad milenium stanowili o sile francuskiej i europejskiej kultury. Lepiej dać im spokój i nie łączyć ich wizerunku z tym, co Francuzi chcą opowiedzieć o sobie dzisiaj. 

Paryska inauguracja igrzysk olimpijskich zostanie z nami na długo. Po raz pierwszy zorganizowano to wydarzenie w całości poza stadionem, czyniąc miasto bohaterem spektaklu. Po raz pierwszy reprezentacje poszczególnych krajów poruszały się łodziami. Pierwszy raz również świat zobaczył gospodarza, który jest tak dumny ze swojej tożsamości, a zarazem tak bardzo stara się ukryć jej określone elementy, które uważa za zbędne i wstydliwe. Problem w tym, że Francja wstydzi się tego, co w niej najpiękniejsze, a promuje to, co czyni z niej karykaturę państwa, jakim chciałaby być. Dokąd ją to zaprowadzi? Z pewnością się przekonamy. W końcu kiedy Francja kicha, cała Europa dostaje kataru. 

Patryk Palka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się