Chciwość to pierwszy krok do bankructwa w kryptowalutach
Ostatnio rynek kryptowalut doświadczył ogromnych wzrostów, które przyciągnęły uwagę mniej doświadczonych inwestorów, którymi kieruje chciwość.
Kryptowaluty znów przeżywają okres szaleństwa, a historia wydaje się powtarzać. Po raz kolejny mamy do czynienia z hossą, która przyciąga ludzi pragnących szybkiego zysku. To zjawisko obserwujemy na różnych platformach, gdzie pojawiają się nowi „guru” dzielący się różnego rodzaju poradami i strategiami, często bez żadnej rzeczywistej wiedzy o rynku. TikTok i YouTube zapełniły się pseudoekspertami, których popularność wynika raczej z doskonałego wyczucia marketingowego niż z rzeczywistego zrozumienia rynku finansowego.
Cena Bitcoina (BTC) w ciągu ostatnich pięciu lat wzrosła z około 10 000 USD do obecnych poziomów w okolicy 95 000 USD, co stanowi niemal dziesięciokrotny wzrost. Podobnie, XRP w ciągu jedynie ostatniego miesiąca można było zarobić na danej kryptowalucie ponad 430%. Są to niebotyczne zyski z inwestycji, nawet inwestując niewielkie sumy.
Dla porównania, tradycyjne instrumenty finansowe, takie jak akcje czy obligacje, oferują zazwyczaj od kilku do kilkunastu procent zwrotu rocznie. Na przykład, SPDR S&P 500 ETF Trust (SPY), odzwierciedlający indeks S&P 500, w tym samym okresie wzrósł z około 300 USD do ponad 600 USD, co oznacza dwukrotny wzrost w przeciągu 5 lat. Z kolei iShares Core U.S. Aggregate Bond ETF (AGG), reprezentujący rynek obligacji, zanotował jedynie niewielki wzrost wartości. Obligacje oferują jedynie kilkuprocentowe zwroty, ale cechują się największym bezpieczeństwem.
Dodatkowym czynnikiem napędzającym obecną sytuację jest polityka, w tym wybory w Stanach Zjednoczonych oraz przełomowe decyzje polityczne i gospodarcze podejmowane przez kluczowych liderów. Sytuacja na rynku kryptowalut staje się również bardziej niestabilna przez niespodziewane ruchy takich osób jak Elon Musk, który obejmując kolejne ważne stanowisko lub publikując tweety, bezpośrednio wpływa na wartości poszczególnych kryptowalut. Musk w przeszłości niejednokrotnie już udowadniał, jak wielką ma siłę na rynkach finansowych, a jego wpływ na kryptowaluty, takie jak Bitcoin czy Dogecoin, jest niemal natychmiastowy.
Obecna sytuacja pokazuje, że inwestorzy nadal nie wyciągają wniosków z historii. W czasie poprzednich hoss, gdy wartości kryptowalut gwałtownie rosły, ludzie masowo zaczynali inwestować bez żadnego rozeznania czy przygotowania, liczyli na łatwy zysk i sztuczne opowieści “guru”, które obiecywały bezpieczne zyski. W efekcie, kiedy przyszedł spadek, wielu z nich traciło niemal wszystkie zainwestowane pieniądze. Teraz, mimo że możemy już wyciągać wnioski z przeszłości, historia się powtarza.
Warto zastanowić się, dlaczego tak się dzieje. Jednym z powodów jest z pewnością nadzieja na szybkie wzbogacenie się. Wielu ludzi traktuje kryptowaluty jako loterię, w której wystarczy wybrać odpowiedni „numer”, by osiągnąć fortunę. Fakt, że część inwestorów rzeczywiście zarobiła na tym rynku ogromne pieniądze, przyciąga nowych chętnych, nie zdających sobie sprawy z ryzyka, jakie się z tym wiąże. Kryptowaluty są znacznie bardziej niestabilne niż tradycyjne rynki finansowe, co oznacza, że ich wartość może skakać o kilkadziesiąt procent w ciągu zaledwie kilku godzin. Taka zmienność może doprowadzić do bardzo wysokich zysków, ale tak samo do bolesnych strat.
Obawy o obecny rynek kryptowalut są zatem uzasadnione. Co prawda, blockchain i kryptowaluty wniosły nową jakość do świata finansów, jednak inwestowanie w nie nadal jest obarczone olbrzymim ryzykiem. Zamiast długoterminowych strategii i analizy fundamentalnej, widzimy dużą popularność szybkich spekulacji. Kryptowalutowi znawcy na TikToku i YouTubie, często podając się za ekspertów, proponują łatwe zyski, zamiast rzeczywistego podejścia do zarządzania ryzykiem i solidnych podstaw analizy rynkowej.
Problem polega też na braku odpowiedniego regulowania rynku kryptowalut. W tradycyjnych instytucjach finansowych istnieje wiele mechanizmów zabezpieczających, które mają chronić inwestorów. W świecie kryptowalut natomiast, brak jednolitych przepisów sprawia, że inwestorzy są bardziej narażeni na oszustwa. Nierzadko słyszy się o projektach kryptowalutowych, które okazują się jedynie schematami Ponziego – twórcy obiecują zyski, zbierają pieniadze, a potem znikają bez śladu.
Oczywiście, nie każdy projekt kryptowalutowy jest oszustwem, a sama idea blockchaina niesie ogromny potencjał. Wielu inwestorów, którzy rzeczywiście rozumieją ten rynek, jest w stanie zarobić na kryptowalutach długoterminowo. Jednak bez podstawowej wiedzy i odpowiednich narzędzi do analizy rynku, ryzyko jest ogromne.
Jeśli spojrzymy na rynek z dystansu, dostrzeżemy, że jego wartość opiera się nie tyle na rzeczywistej użyteczności poszczególnych projektów, ile na spekulacjach i emocjach inwestorów. Mamy do czynienia z efektem owczego pędu, gdzie masowe zainteresowanie powoduje wzrosty cen, co napędza kolejnych inwestorów do wejścia na rynek, ale z czasem równie szybko może nastąpić gwałtowny odwrót.
Jeżeli masz kapitał na tzw. naukę i zabawę w ilości maksymalnej 10% twoich oszczędności, uważam, że jest to odpowiednia liczba, którą można zainwestować w kilka projektów kryptowalutowych, aby poznać lepiej rynek bez większych sentymentów odnośnie możliwych strat.
Obecny rynek stwarza pewne możliwości, ale wiąże się z nimi ogromne ryzyko, które często jest lekceważone przez nowych inwestorów. Fakt, że historia się powtarza – w momencie wzrostów do gry wchodzą nieprzygotowani gracze – pokazuje, jak ważna jest edukacja finansowa i odpowiednie podejście do inwestowania.
Szymon Ślubowski