
Polska potrzebuje CPK – także jako impulsu rozwojowego
To fascynujące, jak przedstawia się zmiana rządu w Polsce po wyborach 15 października 2023 roku i jego działania związane z przyszłością Centralnego Portu Komunikacyjnego (chociaż lepiej to nazwać „projektem CPK”).
Rządząca obecnie koalicja realizuje, co poprzednio zapowiadała, audyty wszystkich projektów pozostawionych przez rząd PiS-u. Nie jest to specjalnie dziwne. Tak jest od lat, że sprawdza się wszystko, co zostawiają poprzednicy, doszukując się błędów, a jeszcze lepiej afer. Minister Maciej Lasek, Pełnomocnik Rządu do spraw Centralnego Portu Komunikacyjnego, nie pamiętam dokładnie kiedy, ale niedługo po otrzymaniu nominacji, przedstawił w swojej wypowiedzi medialnej nie tylko konieczność wykonania audytu projektu CPK, ale i wyraźnego ograniczenia tego projektu. Wyglądało to w mojej opinii na decyzję polityczną nowej koalicji i rezygnację z budowy CPK. To było niezwykle ciekawe, że w ostatnich miesiącach pojawiła się duża liczba tekstów, podcastów, wywiadów – wyglądających wręcz na swoisty ruch społeczny w obronie projektu CPK.
Sam jestem fizykiem, chociaż od dawna nieuprawiającym fizyki, byłym senatorem I i II kadencji Senatu, a od 1991 roku budującym przez 20 lat Wyższą Szkołę Biznesu – National-Louis University w Nowym Sączu. Od zawsze najbardziej interesowała mnie przyszłość mojej ojczyzny, Polski, i wszystko, co robiłem i o czym myślałem, także po formalnym przejściu na emeryturę, było podporządkowane działaniom rządów i rozwojowi naszej gospodarki, tak aby umożliwić awans gospodarczy i społeczny Polski do pierwszej ligi najbardziej rozwiniętych państw na świecie.
Jestem zwolennikiem budowy CPK – i to możliwie szybko, oczywiście po usunięciu błędów w projekcie i wprowadzeniu niezbędnych nowych rozwiązań – z trzech powodów: 1) Polska potrzebuje dużego portu lotniczego na minimum 50–60 milionów pasażerów rocznie, 2) polska gospodarka potrzebuje tak szybko, jak to jest możliwe, portu lotniczego obsługującego cargo z całego świata, 3) Polska potrzebuje dużego centralnego lotniska ze względów bezpieczeństwa.
Pierwsze wskazanie lokalizacji Baranowa znalazło się w raporcie opracowanym na zlecenie ówczesnego Ministerstwa Infrastruktury już w 2010 roku, tzn. za rządów koalicji PO-PSL. Następny rząd, już PiS-u, w 2017 roku uznał, że najlepszą lokalizacją jest gmina Baranów, i przyjął w maju 2018 r. specustawę o Centralnym Porcie Komunikacyjnym. Mamy już rok 2024 i całkowicie inną sytuację niż w roku 2010 czy nawet w 2018. Po pierwsze, cały świat przeszedł przez dramatyczną pandemię i wywołany przez nią kryzys finansowy, po drugie, Polska mierzy się od 24 lutego 2022 roku z dramatyczną wojną w Ukrainie wywołaną przez Rosję.
Budowa CPK kojarzy mi się z budową portu w Gdyni oraz samego miasta Gdyni tuż po odzyskaniu niepodległości w 1918 roku oraz wygraniu wojny z ówczesną Rosją Sowiecką (ZSRR) w latach 1920–1921. Budowa portu w Gdyni otwierała nowej Polsce, powstałej po zaborach, szansę rozwoju gospodarki umożliwiającego współpracę ze światem, bo Polska była zamknięta od zachodu przez nieprzyjazne Niemcy, a od wschodu przez Sowietów. Obecnie jesteśmy w zupełnie innej sytuacji, ale Polska potrzebuje pchnięcia gospodarczego, a budowa CPK to umożliwi. Zdobyłem dane dotyczące kosztów budowy portu w Gdyni w latach 1927–1936 w stosunku do całych wydatków państwa polskiego. Budowa portu kosztowała 36 proc. wydatków państwa. W 2024 r. wpływy do polskiego budżetu powinny wynieść 682 mld zł. Przyjąłem, że koszt budowy CPK z dużym powiększającym marginesem wyniesie ok. 300 mld zł, szacując czas całkowitej budowy na 10 lat. Przy zaniżonej wartości wpływów do budżetu na 682 mld zł przez 10 lat będzie to 6820 mld zł, co oznacza, że koszt budowy CPK wyniesie najwyżej 4,4 proc. dziesięcioletnich wpływów do polskiego budżetu. Porównajmy 36 proc. i 4,4 proc. – dla mnie jest to olbrzymia różnica. Polska w latach 20. XX wieku była w zdecydowanie gorszej sytuacji niż obecnie – pod względem finansowym i bezpieczeństwa. Czy naprawdę Polski, czyli nas, nie stać na budowę CPK?
W mediach wciąż trwa dyskusja, co jest sensowniejsze – budowa CPK czy rozwój lotniska Chopina w Warszawie, tzn. dobudowanie drugiego pasa startowego i odsunięcie ewentualnej budowy CPK do lat 30. Moim zdaniem to byłaby zła decyzja, gdyż rozbudowa lotniska Chopina na kilka lat spowodowałaby częściowe jego zamknięcie lotniska, a więc utratę potencjalnych pasażerów, którzy wybieraliby inne lotnisko i zapewne przy nim pozostaliby w przyszłości. Taka budowa niemal w centrum Warszawy stałaby się koszmarem dla mieszkańców, a podniesienie liczby pasażerów startujących z rozbudowanego lotniska przyniosłoby przekroczenie wskaźników hałasu, chyba że mieszkańcy Warszawy zgodzą się także na loty nocne.
Rezygnacja z lotniska w Baranowie oznaczałaby stałą rezygnację przez Polskę z wpływów za cargo, którego już nie da się zwiększyć w Warszawie. Obecnie ok. 80 proc. cargo przechodzi przez lotnisko Chopina, a uruchomienie cargo w CPK pozwoli na pracę lotniska 24 godz. na dobę i przez 7 dni w tygodniu. Teraz polskie lotnicze cargo stanowi tylko 1 proc. europejskiego rynku (jeden procent!). Uruchomienie CPK zwiększy ten udział kilkukrotnie, a zyski obniżą koszty utrzymania całego lotniska CPK. Według raportu analitycznego słynnej firmy EY infrastruktura CPK wygeneruje do 2060 roku prawie 200 mld zł wpływów z przeładunku towarów, a całkowite nakłady państwa na budowę lotniska CPK zwrócą się już po 12 latach tylko z dodatkowych dochodów z cła i VAT. Uważam, że uruchomienie w centrum Polski lotniska cargo w sposób oczywisty pozwoliłoby pchnąć polską gospodarkę, przyspieszając i ułatwiając dowóz części towarów z naszych firm do klientów na całym świecie. Gdyby założenia raportu były zbyt optymistyczne (ja w to nie wierzę, bo to zbyt solidna firma), to nawet przy zmniejszeniu przewidywanych zysków o 10 proc. korzyść z cargo CPK byłaby ogromna.
Niezwykle ważnym celem jak najszybszej budowy CPK jest wzrost bezpieczeństwa Polski – o tym rzadko się mówi i pisze z oczywistych powodów. Uważam, że siła NATO jest tak duża, że zarówno Putin, jak i nawet bardziej szalony następca Putina nie zdecydują się zaatakować państwa, w którego środku w ciągu 12 godzin może wylądować dywizja szybkiego reagowania wraz z ciężkim sprzętem i natychmiast przystąpić do działania. Niedowiarkom, którzy powiedzą, że Rosja natychmiast zaatakuje CPK, odpowiem – nie znam się na sprawach wojskowych, ale wraz z budową lotniska znajdzie się kilkadziesiąt albo i więcej baterii M142 HIMARS, dostatecznie dużo, aby zagwarantować czyste niebo nad CPK.
Nie wspominam o tzw. „szprychach”, czyli liniach kolejowych połączonych z CPK. Świadomie – żeby uwypuklić znaczenie samego lotniska CPK.
Polska jest obecnie dzięki NATO, UE, a także wielkości naszego PKB znacznie bogatsza i bardziej bezpieczna niż Polska budująca Gdynię w latach 20. XX wieku, czyli sto lat temu. Jeżeli doszłoby do decyzji o rezygnacji czy odłożeniu w czasie budowy CPK, to mój, ale zapewne także wielu innych Polaków wniosek mógłby być tylko jeden – w polskim rządzie zabrakło męża stanu, myślącego i rozważającego pozycję Polski w perspektywie dłuższej niż 10 lat, a jeszcze bardziej przygnębiające byłoby dla mnie to, że młodzi Polacy, przed którymi jest całe życie, na odrzucenie tego przedsięwzięcia się zgodzili.
Budowa CPK to projekt ekonomiczny, który może przynieść spore zyski dla gospodarki; obronny, bo umożliwi przerzut dużych ilości wojska w krótkim czasie; społeczny, bo połączy nas, Polaków, z całym światem, ale stanie się także węzłem przesiadkowym dla pasażerów z innych krajów w drodze pomiędzy Wschodem a Zachodem.

Prof. Krzysztof PAWŁOWSKI
Założyciel Wyższej Szkoły Biznesu – National Louis University. Fizyk. Senator I i II kadencji.