HiT podręcznik WSiP

Dlaczego płaczę po „HiT-cie”

Obawiam się, że wyrzucając „Historię i teraźniejszość” (HiT) ze szkół aby zatrzeć ślady po poprzedniej ekipie – wylano jednak dziecko z kąpielą. 

Wyjaśnijmy sobie jedno: nigdy nie byłam zwolenniczką poprzedniego ministra edukacji ani jego pomysłów na szkołę. Także do zapowiedzi przedmiotu pod nazwą „Historia i teraźniejszość” podchodziłam sceptycznie. Nie podobał mi się też promowany przez niego podręcznik – choć na szczęście był wybór i wiele szkół, w tym szkoła mojej córki, wcale nie wybrało tego kontrowersyjnego.

Przypatrywałam się jednak temu przedmiotowi w szkole uważnie. Również dlatego, że moja córka jest słuchowcem i aby przygotować się do klasówki nie nauczy się czytając podręcznik, ale słuchając opowieści czy lektury na głos. Zatem co robić – czytałam na głos treści „Historii i teraźniejszości”, ona się uczyła a ja miałam okazję wyrobić sobie o tym przedmiocie opinię. I okazało się, że to była dobra opinia.

HiT – o co naprawdę chodziło w tym przedmiocie

W Hicie nie chodziło bowiem wcale o ideologię czy patriotyzm – w każdym razie nie w podręczniku, na którym pracowała nauczycielka mojej córki. Nie chodziło o przekonywanie, kto był wielkim patriotą a kto zdrajcą; czyj światopogląd był słuszny, a czyj należało potępić.

To były lekcje najzwyczajniejszej w świecie historii współczesnej, której uczeń liceum po prostu POWINIEN się bardzo dobrze nauczyć. W każdym razie – przynajmniej tak dobrze, jak uczy się historii starożytnego Rzymu (przynajmniej trzy powtórki przez całą edukację), starożytnego Egiptu czy wczesnego średniowiecza. Te tematy bowiem zawsze wypadają na początku lub w środku cyklu edukacyjnego, więc nie ma szans, by jakikolwiek nauczyciel nie omawiał ich z uczniami klas 4-7 szkoły podstawowej i klas 1-3 szkoły średniej.

Niestety historia współczesna – umownie określmy tak wszystko co wydarzyło się po II wojnie światowej – takiego szczęścia nie miała. Wypadała zawsze tak nieszczęśliwie, że albo był czerwiec, kiedy prawie nikt nie prowadzi normalnych lekcji, albo były ostatnie tygodnie przed egzaminem ósmoklasisty albo ostatnie tygodnie przed maturami. Traktowana była zawsze po macoszemu, zawsze na skróty, albo — w ogóle pomijana. Jeśli jakiś uczeń sam z siebie się historią współczesną nie interesował, miał niestety marne szanse dowiedzieć się jak powstało państwo Izrael, kto „walczył” w zimnej wojnie, kim był Ronald Regan albo w jakich okolicznościach skończył się w Polsce komunizm. Tę właśnie lukę HiT wypełnił.

Owszem, w domach rodziców oczytanych i spędzających z dorastającymi dziećmi sporo czasu uczeń miał okazję o tym usłyszeć choćby przy okazji oglądania filmów czy programów dokumentalnych. Ale nie oszukujmy się – takich domów nie ma niestety w żadnym kraju dużo. W efekcie od lat kolejne roczniki maturzystów, niezdających matury z historii, kończyły szkołę średnią nie wiedząc, kim był Jaruzelski a Jana Pawła II kojarząc jedynie jako bohatera memów i miłośnika kremówek. Nie wierzycie? Obejrzyjcie sobie dowolny odcinek z wiedzy historycznej na kanale YouTube „Matura to bzdura”. O zgrozo, mylenie Stalina z Piłsudskim przez młodych Polaków jest tam powszechne. 

Właśnie dlatego ten cały znienawidzony przez wielu HiT naprawdę mi się spodobał. Bo na własne oczy widziałam, jak moja córka o zdecydowanie lewicowych poglądach dowiaduje się o istnieniu rotmistrza Pileckiego i ze zdumieniem oraz otwartą buzią słucha historii jego życia, pod koniec nazywając go „gigachadem”. Poznaje czym był plan Balcerowicza, kim był Lech Wałęsa oraz kiedy Polska znalazła się w Unii Europejskiej. W pierwszej i drugiej klasie liceum. Bez ciśnienia na egzaminy, matury i wyrabianie punktów na studia. Właśnie wtedy, kiedy człowiek jest jeszcze nieopierzonym licealistą i chłonie rzeczywistość nowej szkoły jak gąbka.

Likwidacja tego przedmiotu odbiera niestety taką szansę młodszym rocznikom. W Hicie bowiem, dla przeciętnego ucznia, nie chodziło tak naprawdę o żaden patriotyzm (nawet jeśli w odgórnych założeniach chodziło) ale o zwykłą wiedzę o korzeniach tego, co obserwujemy w bieżącej polityce Polski, Europy i świata. Szkoda, że znów będzie to wiedza dostępna tylko dla pasjonatów. 

Anna Druś

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się