
Europa podzielona w kwestii obronności
Mimo głośnych zapowiedzi liderów europejskich kraje Unii nie potrafią ustalić wspólnej strategii militarnej. W tych okolicznościach chęć wypchnięcia Stanów Zjednoczonych ze spraw związanych z bezpieczeństwem Europy jest zjawiskiem niebezpiecznym.
Kilka tygodni po rozpoczęciu dyplomatycznej ofensywy przez Donalda Trumpa, mającej na celu doprowadzanie do zawieszenia broni na Ukrainie, kraje Unii Europejskiej nadal nie są w stanie wypracować wspólnej strategii. Huczne konferencje i spotkania we Francji czy Wielkiej Brytanii posłużyły tylko do podbudowania sondaży opinii prezydenta Macrona i premiera Starmera.
Francuska gazeta „Le Figaro” opisuje panującą w Europie niezgodę dotyczącą pomocy Ukrainie i planów zwiększenia nakładów na zbrojenia. „Podczas gdy strategiczne przebudzenie jest powszechne, przejście do działania powoduje wstrząsy na całym kontynencie. Jest oczywiście przypadek Węgier, których premier Viktor Orbán zgadza się ze stanowiskiem zarówno Donalda Trumpa, jak i Władimira Putina”, pisze centroprawicowy dziennik. Do premiera Węgier można dołączyć premiera Słowacji Roberta Ficę, który dotychczas mniej sprzeciwiał się kierunkom europejskim, ale który zagroził, że mógłby dołączyć do strategii Węgier.
Opozycja Węgier wobec nowego pakietu pomocy dla Ukrainy zachęciła resztę krajów Unii do skorzystania z artykułu 122 traktatu o funkcjonowaniu Unii Europejskiej, umożliwiającego obejście głosowania i przeforsowanie decyzji o wsparciu danego kraju.
Jednak stanowisko Węgier i Słowacji nie jest jedyną przeszkodą w wypracowaniu wspólnej strategii obronnej. Niektóre kraje południowe, jak Hiszpania i Włochy, bardzo niechętnie podchodzą do pomysłu zwiększenia nakładów na obronność. Madryt przeznacza tylko 1,28 proc. PKB na zbrojenia, a Rzym 1,57 proc., gdy Polska i kraje bałtyckie zbliżają się do 5 proc. Premier Hiszpanii jasno tłumaczy: „Należy zrozumieć, że wyzwania stojące przed nami na południu są nieco inne niż te na wschodniej flance”. Dodał, że nie obawia się, że wojska rosyjskie przekroczą Pireneje. Chciałby, by wydatki na wojsko zostały przekierowane na „klimat” i cyberbezpieczeństwo.
Z kolei premier Włoch Giorgia Meloni nie zamierza zrezygnować z koncepcji NATO jako filaru naszej obrony: „To słuszne, że Europa powinna się lepiej wyposażyć, ale myślenie, że może to zrobić sama, bez NATO, poza ramami euroatlantyckimi, które gwarantowały nasze bezpieczeństwo przez siedemdziesiąt pięć lat, jest w najlepszym razie naiwne, a w najgorszym – głupie”. Ta wypowiedź uderza bezpośrednio w retorykę prezydenta Francji Emmanuela Macrona, który głosi hasła o „autonomii strategicznej Europy” i o uniezależnieniu się od Ameryki.
Biedniejsze kraje Europy południowej mogą jednak liczyć na wsparcie bogatszych krajów północy. Parlament holenderski prewencyjnie odrzucił europejski plan zwiększenia nakładów na zbrojenia. Premier Dick Schoof nie zamierza dodatkowo obciążać budżetu swojego kraju.
Ponadto istnieje kość niezgody między krajami Europy Zachodniej i krajami Europy Środkowej w sprawie wspierania Ukrainy. Państwa bałtyckie i Polska chciałyby, by kraje zachodnie bardziej zaangażowały się w pomoc, lecz spotkało się to z odmową Francji czy Niemiec. „Ostatecznie z planu 40 miliardów euro pomocy wojskowej dla Ukrainy pozostało tylko 5 miliardów, wyłącznie na amunicję”, komentuje „Le Figaro”.
François-Xavier Bellamy, przewodniczący europosłów francuskiej centroprawicowej partii Républicains, pytany o nowy układ bezpieczeństwa w naszej strefie, wyjaśnia: „Marzenie o końcu historii, wieszczonym przez Francisa Fukuyamę, znika na dobre. Europa została zbudowana na idei zastąpienia konfliktów z przeszłości i brutalności władzy prymatem rynku i rządów prawa. Wojna w Ukrainie pokazała, że handel nie zapobiega powrotowi konfliktów zbrojnych, a nasz amerykański sojusznik zakłada obecnie, że nieskrępowana asercja władzy ma pierwszeństwo przed wszelkimi wielostronnymi zasadami. Dla Europy ten moment jest szokiem egzystencjalnym. Nasze kraje muszą szybko na nowo nauczyć się mówić językiem siły, bronić swoich interesów i zapewnić sobie środki do tego”.
Unia Europejska jednak nie jest w stanie zorganizować samodzielnie swojej obrony. Uniemożliwiają to różnice interesów i doświadczeń poszczególnych krajów członkowskich. Skłania to do przyspieszenia federalizacji Europy na rzecz zbiurokratyzowanej Komisji Brukselskiej, z pogardą dla suwerenności narodowych. Działania na rzecz federalizacji w efekcie nie uderzają w Rosję, tylko w naszą suwerenność.
Nathaniel Garstecka