Sansal

Francja straciła swój język, ten geniusz, który karmił jej duszę

Dziś mówienie czystym francuskim jest staroświeckie. Słowo staroświeckie ma wagę, która oznacza śmierć społeczną. Mówienie źle jest dobre, jest nowoczesne, jest super, jest woke, jest inkluzywne – twierdzi Boualem Sansal w „Le Figaro Magazine”.

Boualem Sansal jest algierskim eseistą. W wywiadzie dla „Le Figaro Magazine” ostrzega przed wzrostem w siłę islamizmu we Francji i podkreśla rolę języka w zachowaniu tożsamości kraju.

Zdaniem eseisty Francja jest „zmęczonym krajem, który żyje dawną chwałą”.

„Od lat 70. XX wieku Francja żyje z kapitału, niezwykłego dziedzictwa, które wcześniejsze pokolenia Francuzów stworzyły i przekazały jej z zamysłem, że je ochroni i wzmocni (…). To dziedzictwo jest filozoficzne, religijne, polityczne, dyplomatyczne, ekonomiczne, kulturalne, naukowe, technologiczne, przekazane przez wcześniejsze pokolenie, owocne, dumne, odważne, pracowite, produktywne, pomysłowe. Jako że obecna Francja nie przyniosła żadnej istotnej wartości dodanej do tego dziedzictwa, ponieważ nie wie, nie chce lub nie może tego zrobić, ponieważ decyzja już do niej nie należy, zachowuje się ona jak marnotrawny syn wielkiej dynastii, konsumuje, przegląda się w lustrze zamiast patrzeć poza horyzont, trwoni, marnuje, świętuje i zadłuża się na śmierć, aby zachować poziom życia uzyskany przez założycieli. W ostatnim czasie czerpie z ostatnich rezerw, sprzedaje pałace, biżuterię rodzinną, poświęca swoich liderów przemysłu, traci swoich inżynierów i rzemiosło, ale również swój język, ten geniusz, który karmił duszę Francji” – twierdzi Boualem Sansal w wywiadzie dla „Le Figaro Magazine”.

Jak ocenia, powodem tej sytuacji we Francji są „wielka, nieznośna, skandaliczna, niezrozumiała mierność polityków”, „wielki ciężar imigracji, która odmawia integracji przez poczucie wyższości religijnej, ponieważ nie widzi w tym żadnego interesu, tak jak Francuzi też już go nie widzą”, oraz „zakorzenienie na jej terytorium głęboko archaicznego islamu”.

Zdaniem eseisty język odgrywa kluczową rolę w zachowaniu tożsamości państwowej. „Język jest absolutną magią. (…) To w nim znajduje się wszystko, co tworzy człowieka, rodzinę, naród, całą ludzkość, w łączności ze wszechświatem. Arabizacja w Algierii była gwałtowną operacją, która podzieliła naród i doprowadziła do wojny tożsamości. We Francji język francuski ulega degradacji i staje się postmodernistycznym gadaniem. Rodziny, szkoła, społeczeństwo zauważają tę utratę energii, ale same przyczyniają się do jej wyczerpania. Widzą również związek między obniżeniem poziomu kulturalnego kraju i wzrostem napięć społecznych i politycznych. Tak, arabizacja była katastrofalnym przełomem, po którym nastąpił kolejny, okrutna islamizacja, poprzedzająca brutalne przejście z socjalizmu biurokratycznego w drapieżny liberalizm” – stwierdza.

Jak wspomina Boualem Sansal, jego miłość do języka francuskiego zrodziła się „w epoce, w której Francuzi i frankofoni wszystkich krajów czcili swój język”. „To było naturalne (…). Dziś mówienie czystym francuskim jest staroświeckie. Słowo staroświeckie ma wagę, która oznacza śmierć społeczną. Mówienie źle jest dobre, jest nowoczesne, jest super, jest woke, jest inkluzywne” – stwierdza.

Oprac. Julia Mistewicz-Delanne
Paryż

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się