Iga ŚWIĄTEK
Fot. Oscar Gonzalez FUENTES / Shutterstock

Iga Świątek – do czterech razy sztuka?

Do czterech razy sztuka, czy Iga Świątek przełamie serię niepowodzeń i uda się jej przełamać serie niepowodzeń, które ostatnio ją prześladują.

Za nami cztery liczące się turnieje tenisowe WTA po Australian Open: Qatar Open, Dubai Tenis Championships oraz Indian Wells Masters i Miami Open nazywane Sunshine Double. Jak w tych turniejach wypadła nasza reprezentantka Iga Świątek? Czy słońce świeciło dla niej?

Na wstępie trzeba przyznać, że ubiegły rok to rok znakomity w wykonaniu Igi. Jednocześnie oznaczał, że w 2025 Iga będzie broniła mnóstwa punktów, które wywalczyła w minionym sezonie.

Statystycy przypominają też, że Iga jest jedyną zawodniczką z grających, która osiągała ćwierćfinały we wszystkich tych turniejach w jednym roku –  takie osiągnięcie jest rzadkie i nieczęsto spotykane w całej historii kobiecego tenisa.

Przypomnijmy sobie tegoroczne wyniki Igi: turniej w Qatarze Iga przegrała w półfinale z Jeleną Ostapenko 3:6, 1:6 – była to bolesna porażka szczególnie, gdy spojrzymy na poprzednie mecze Igi w tym turnieju, w których wygrała mimo trudnej drabinki z: Marią Sakkari, Lindą Noskovą i Eleną Rybakiną. Fatum Łotyszki jednak nie zostało zdjęte i po dość bezbarwnej grze Iga została zdominowana całkowicie przez Jelenę Ostapenko.

Turniej w Dubai zapowiadał się obiecująco i Iga szła jak burza przez pierwsze rundy turnieju by zatrzymać się na rewelacyjnej 17-to latce z Rosji Mirze Andreevej, której uległa zdecydowanie 3:6, 3:6. To był niestety słaby mecz Polki.

Na kolejne turnieje zawodniczki przeniosły się do USA by rozegrać dwa turnieje z cyklu Sunshine Double. Pierwszy z nich  to Indian Wells – turniej, w którym Iga święciła dwa tryumfy z rzędu. W tym roku też była typowana na jedną z faworytek do zwycięstwa. Tym razem drabinka też nie była zbyt korzystna ale Polka poradziła sobie świetniej rewanżując się przy okazji Qinwen Zheng, z którą przegrała na zeszłorocznej Olimiadzie w Paryżu. W półfinale ponownie trafiła na Mirrę Andreevę i tym razem nawiązała walkę by jednak uznać wyższość rywalki w trzysetowym pojedynku. Moim zdaniem ten mecz Iga mogła rozstrzygnąć w dwóch setach. Niestety nie wykorzystała szansy i przewagi, którą miała w pierwszym secie, który w ostateczności przegrała po tiebreaku.

Drugi amerykański turniej z serii słonecznych odbył się w Miami. W tym turnieju od początku widać było nerwowość w meczach Igi i mimo wygranych można było odnieść wrażenie, że coś się zacina w funkcjonowaniu Igi na korcie. Błędy z forhendu, kłopoty z serwisem w początkowych fazach meczy. Najlepszy mecz Igi w tym turnieju to bezsprzecznie pojedynek z Ukrainką Eliną Svitoliną – mecz obfitujący w wiele znakomitych zagrań ze strony obu pań, mecz walki – mecz wlewający nieco otuchę w serca polskich kibiców co do formy Igi. Kolejny mecz w ćwierćfinale wydawał się formalnością, gdyż Iga mierzyła się ze 142 zawodniczką rankingu WTA Alexandrą Ealą, której niedawno Iga wręczała dyplom Akademii Rafy Nadala. Iga od czterech lat nie przegrała z zawodniczką spoza setki rankingu WTA. Teraz przyszło Idze zagrać z 19-latką z Filipin, która niespodziewanie odprawiła z kwitkiem ostatnie pogromczynie Igi czyli Madison Keys i Jelenę Ostapenko – co już było sensacją. Myślę, że nikt nie spodziewał się kłopotów, które pojawiły się u Igi już na samym początku spotkania jak i tego jakim wynikiem się ono zakończy. W drugim secie wydawało się przy stanie 4:2, że Iga nabiera pewności i powoli myślami byliśmy już w trzecim secie. Niestety mecz zakończył się wynikiem 2:6, 5:7. Oczywiście trzeba oddać walecznej Filipince, że grała solidnie ale bez jakiś nadzwyczajnych zagrań.

W dużej mierze to Iga nie potrafiła się pobudzić i wykorzystać choćby faktu, że przeciwniczka fizycznością tego dnia jest do ogrania. Lawina błędów szczególnie przy forhendzie, czasami brak reakcji na piłki które leciały blisko Polski (jakby niewiara w to że może je dobrze uderzyć) i niemoc przy serwisie sprawiły, że zobaczyłem najsłabszy mecz Igi od czterech lat. Wiadomo to sport i dyspozycja dnia odgrywa ważną rolę i zawsze można przegrać z każdym – liczy się jednak też styl, którego niestety zabrakło.

Co łączy te wszystkie cztery turnieje? Czy współpraca z nowym trenerem z Belgii coś wniosła na tym etapie? Co dalej?

Przede wszystkim wiele pytań nadal pozostaje otwartych – widzimy to co widzimy – nie wiemy być może o innych czynnikach, które wpływają na taką a nie inną postawę Raszynianki.

Opierając się tylko na tym co obserwowałem podczas tegorocznych turniejów bez tego czego nie widać i czego nikt poza Igą nie wie odnoszę wrażenie, że poza Australian Open, gdzie Idze nie wiele zabrakło do wejścia do finału tej wielkoszlemowej imprezy stopniowo obniża loty.

Co gorsza to z czego słynęła Iga czyli opanowanie emocji w kluczowych momentach zupełnie uleciało w siną dal. W każdym turnieju poza Australian Iga okazywała irytację niespotykaną dotąd w jej wykonaniu. Co gorsza wyglądała na zawodniczkę, która w sytuacji, gdy trzeba zmienić taktykę i korzystając z wiedzy zmienić coś w grze (mieć plan B). Iga konsekwentnie jednak trzymała się swoich wytycznych co przynosiło tylko punkty jej rywalkom. Taka taktyka gdy Iga była w formie w poprzednim sezonie wystarczała – teraz już nie.

Obóz szkoleniowy na tę chwilę też mam wrażenie nie do końca rozumie się z Igą. Wim Fissette zapewne ustalił na początku współpracy czy będzie i jak instruował zawodniczkę podczas meczy, skoro Iga teraz mówi, że jej to przeszkadza, że dostaje dużo komunikatów ze sztabu to coś jest nie tak. Jeśli trener zapowiadał podchodzenie do siatki, czy też bardziej urozmaicony tenis Igi – to tego jak na razie nie widać. Znamienne są też słowa trenera przygotowania fizycznego Maciej Ryszczuka do Igi „Posłuchaj się chociaż raz”. Czy to oznacza, że Iga realizuje własny scenariusz na mecz i nie reaguje na podpowiedzi z boksu? Emocjonalne zachowania psycholożki Darii podczas meczy też nie pomagają. Dziwnie to wszystko wygląda i nie nastraja optymizmem przed zbliżającymi się meczami na ulubionej przez Igę mączce, gdzie będzie bronić dużej liczby punktów. Do końca sezonu pozostało jeszcze sporo meczy i ocena końcowa trenera zapewne pojawi się po sezonie.

Realizacja negatywnego scenariusza z początku roku może spowodować straty punktów i spadek w rankingu WTA. Najważniejsze nie są tutaj jednak punkty ale radość z gry i wygrywanie meczy i turniejów a punkty same zaczną w końcu się pojawiać. Myślę, że presja obrony punktów też ma wpływ na zachowania Igi – jeśli tak to być może warto się od tego odciąć i grać swoje – bo wiemy, że Iga potrafi.

Sezon tenisowy jest w pełni i jeszcze wiele przed nami meczy na różnych nawierzchniach. Potrzebny reset emocji – być może przerwa w grze i trening elementów, które zawodzą w ostatnim czasie – szczególnie forhend i serwis. Jeśli nie wygrywasz swoich podań to tracisz element przewagi, który zależy tylko od Ciebie a nie od przeciwnika.

Nie zapominajmy, że Iga jest posiadaczką pięciu wielkoszlemowych tytułów oraz zagrała w największej liczbie ćwierćfinałów i półfinałów najbardziej znaczących turniejów WTA co jest i tak najlepszym wynikiem spośród grających czynnie zawodniczek WTA. Iga jest młoda i wszystko przed nią – nie włączajmy się wiec do grona tych, którzy już ją skreślili tylko dopingujmy a zapewne dostarczy nam jeszcze wiele pozytywnych emocji.      

Jarosław Ślubowski

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 30.04.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się