Weź kredyt, wystartuj do europarlamentu. Ile kosztuje dostanie się do Parlamentu Europejskiego? Jaka stopa zwrotu?
Europarlamentarzysta korzysta z wielu przywilejów, łącznie z t.zw. europejską emeryturą wypłacaną przez Parlament Europejski. Ale wpierw trzeba się do Parlamentu Europejskiego dostać. Ile kosztuje dostanie się do Parlamentu Europejskiego? Czy opłaca się zostać eurodeputowanym? Ile kosztuje kampania, a ile otrzymamy później? Policzyliśmy.
Jak dostać się na listę wyborczą?
Pierwszym krokiem jest dostanie się na listę do Parlamentu Europejskiego. W największym uproszczeniu: o tym, czy ktoś znajdzie się na liście wyborczej, czy też nie, decydują partie polityczne, w polskim wydaniu: ich szefowie.
Dlatego też już na półtora roku przed wyborami przed biurami szefów ustawiają się t.zw. „wiszący na klamkach”. Organizowane są terenowe spotkania mające przekonać szefa partii, że to właśnie ta posłanka lub ten poseł, ten szef regionu lub ten rektor uniwersytetu, będą mieli największe poparcie wyborcze.
Ostatni rok przed wyborami liderzy partyjni nie mają spokoju, muszą odganiać się od tych, którzy chcieliby znaleźć się na liście wyborczej.
Zabiegi te trwają zwykle do ostatniej chwili.
Co jest brane pod uwagę przy znalezieniu się na liście wyborczej?
Teoretycznie – i wyłącznie teoretycznie – pracowitość. Ale to po części opowieść dla naiwnych. Konkurencja w wyścigu do miejsc na listach wyborczych jest bowiem bardzo duża. Największa – w wyborach do Parlamentu Europejskiego. Tam bowiem walka jest o konkretne pieniądze i bardzo konkretne wpływy. Wybory krajowe pozostają wyścigiem dla ubogich krewnych europarlamentarzystów.
Ważne jest więc sprawne i niezauważalne pozbycie się konkurencji. Awansowanie ich i kierowanie na inne odcinki. Nagradzanie placówkami zagranicznymi. Czymkolwiek, aby zeszli z pola boju. Na porządku dziennym jest eliminowanie bezpośredniej konkurencji.
Ten kto pomaga w jednych wyborach, dostaje zwykle propozycję startu w kolejnych lub jeszcze w następnych. Stąd najczęściej obecni asystenci posłów otrzymają propozycję startu w kolejnych wyborach, na słabych miejscach, zaś w kolejnych, o ile będą powolni, otrzymają miejsca wyższe, już „biorące”.
We wszystkich partiach politycznych w Polsce nie ma miejsca dla „ludzi z zewnątrz”. Jedynym wyjątkiem jest wynalazek Fenicjan, czyli pieniądze. Pieniądze wpływają na decyzję o znalezieniu się na liście wyborczej, choć ich rola spada wówczas, gdy ustalane są przez liderów partyjnych t.zw. miejsca biorące na liście wyborczej.
Co to są miejsca biorące?
Szacując swoje szanse musimy dowiedzieć się, ile w danym okręgu wyborczym jest t.zw. miejsc biorących. W zależności od partii, może to być jedno lub dwa miejsca, czasami w niektórych okręgach niestety będzie to zero. Startujący z takiego okręgu i w danej partii od początku godzi się z porażką, swoją aktywnością buduje jedynie rozpoznawalność w terenie, w którym za rok czy dwa wystartuje w kolejnych wyborach. Dziś startując w wyborach europejskich w okręgu, w którym jego czy jej partia nie ma najmniejszych szans, zwiększa swoje szanse w następnych wyborach parlamentarnych. Oczywiście, jeśli będzie wykazywał choćby minimalną aktywność w tym terenie pomiędzy dwoma kampaniami.
Warto pracować w kampanii niezależnie, czy nasze ugrupowanie może liczyć na miejsce biorące. Wsparcie miejscowe i rozpoznawalność w terenie, relacje z działaczami, przydadzą się w przyszłości.
Miejsca biorące to z reguły miejsce pierwsze na liście, następnie: pierwsza kobieta na liście, a następnie: ostatnie miejsce na liście (szczególnie, gdy jest to kobieta).
Jak uzyskać dobre miejsce na liście wyborczej?
Decyzja o miejscu wyborczym zależy od szefostwa partii. Najczęściej decyzja o tym, kto wystartuje z jakiej pozycji listy wyborczej zapada w najwęższym gremium kierowniczym, w polskich warunkach najczęściej jednoosobowo.
Tu uwaga: nie bądźmy pewni swojego miejsca na liście wyborczej, dopóki nie potwierdzi go Państwowa Komisja Wyborcza.
Ile kosztuje miejsce na liście wyborczej?
Cennika oficjalnego nie ma. W wyborach do Parlamentu Europejskiego start możemy sobie zagwarantować już kwotą 200.000 zł, jednak miejsce biorące dopiero od 1 mln złotych.
Tyle musimy wydać. Kwota ta powinna zasilić fundusz wyborczy, musimy jednak pamiętać o limitach. Może zostać też wydana w inny sposób, wypłacona i wpłacona na wiele sposobów, wskazane przez organizatorów kampanii wyborczej w danej partii politycznej. Długoletnia praktyka w kampaniach wyborczych kilkudziesięciu osób sprawiła, że sprawnie poruszają się oni w tej materii w danych partiach.
To oni muszą pamiętać o limitach wydatków komitetów wyborczych uczestniczących w wyborach do Parlamentu Europejskiego zarządzonych na dzień 9 czerwca 2024 r. Takim oficjalnym budżetem będą dysponowały polskie partie polityczne:
Numer list | Nazwa komitetu | Limit wydatków | Limit wydatków na agitację wyborczą |
1 | Koalicyjny Komitet Wyborczy Trzecia Droga Polska 2050 Szymona Hołowni – Polskie Stronnictwo Ludowe | 24 686 649,45 zł | 19 749 319,56 zł |
2 | Komitet Wyborczy Konfederacja Wolność i Niepodległość | 24 686 649,45 zł | 19 749 319,56 zł |
3 | Komitet Wyborczy Bezpartyjni Samorządowcy – Normalna Polska w Normalnej Europie | 24 686 649,45 zł | 19 749 319,56 zł |
4 | Komitet Wyborczy POLEXIT | 24 686 649,45 zł | 19 749 319,56 zł |
5 | Koalicyjny Komitet Wyborczy Koalicja Obywatelska | 24 686 649,45 zł | 19 749 319,56 zł |
6 | Koalicyjny Komitet Wyborczy Lewica | 24 686 649,45 zł | 19 749 319,56 zł |
7 | Komitet Wyborczy Prawo i Sprawiedliwość | 24 686 649,45 zł | 19 749 319,56 zł |
8 | Komitet Wyborczy Normalny Kraj | 11 456 175,05 zł | 9 164 940,04 zł |
9 | Komitet Wyborczy Polska Liberalna Strajk Przedsiębiorców | 12 673 901,20 zł | 10 139 120,96 zł |
10 | Komitet Wyborczy Ruch Naprawy Polski | 4 482 480,10 zł | 3 585 984,08 zł |
11 | Komitet Wyborczy Wyborców Głos Silnej Polski | 1 630 947,70 zł | 1 304 758,16 zł |
Ile kosztuje kampania wyborcza?
O tym, jak obchodzić limity wydatków i wydać więcej, niż przewiduje PKW, trudno pisać – nie będziemy namawiali do łamania prawa. Sky is the Limit – to oczywisty zwrot w tym momencie.
Z kampanii na kampanię widać, że to nie argumentarium merytoryczne, nie debaty są decydujące w ostatecznym wyniku wyborczym. Tekstu na ulotkach z kampanii na kampanii jest coraz mniej, literki użyte na ulotkach coraz większe. Portrety i nazwiska także. Z kampanii na kampanię kandydatki młodnieją.
Ile kosztuje więc kampania wyborcza? Ile na nią trzeba wydać? Ile kosztuje „bilet do Brukseli”? Biorące miejsce powinno zostać wzmocnioną kampanią za minimum 200-400 tys. zł, średnio 500-750 tys. zł. Choć, jak już sygnalizowaliśmy: Sky is the Limit.
Zainwestowaliśmy więc w kampanię 1,5 – 2 mln złotych. Ile wyjmiemy?
Stopa zwrotu może być relatywnie wysoka, o ile tylko prawidłowo wykorzystamy nasz czas w Parlamencie Europejskim. O ile zatrudnimy właściwych ludzi. O ile nawiążemy właściwe relacje. O ile także będziemy pamiętali o naszych korzeniach i decyzjach w Polsce – w gronach, które później zagwarantują nam wybór na kolejną kadencję.
Sumując wszelkie legalne (podkreślamy: legalne) źródła dochodu w Parlamencie Europejskim kadencja powinna zakończyć się wzrostem oszczędności o minimum 3,5-5 miliona złotych. Odejmując 1,5-2 mln zł wydane na kampanię jesteśmy na plusie minimum 2-3 mln zł. Pamiętajmy jednak w tym miejscu, że niektóre polskie partie polityczne zaplanowały niespodziankę i konieczność dzielenia się przychodami europarlamentarzystów z macierzystymi partiami w Polsce. Nie powinny być to jednak kwoty uszczuplające znacząco dochody „MEPów” (członków Parlamentu Europejskiego).
Jakąś osłodą może być jednak świadomość faktu, że po śmierci europosła jego żona oraz dzieci otrzymywać będą rentę.
Sylwester Kraskowski