
Inauguracja Donalda Trumpa zebrała CEO firm technologicznych
Inauguracja Donalda Trumpa była wydarzeniem wyjątkowym nie tylko pod względem politycznym, ale także symbolicznym.
Na pierwszym planie, obok najważniejszych postaci administracji, pojawili się szefowie firm technologicznych, tacy jak Elon Musk, Mark Zuckerberg, Jeff Bezos, Tim Cook czy Sundar Pichai. Ich obecność, a także znacząca rola, jaką odgrywają w polityce i gospodarce, podkreśliły nową erę wpływów sektora technologicznego na rząd USA.
Zaledwie cztery lata temu stosunki między Doliną Krzemową a Trumpem były napięte. W czasie jego pierwszej prezydentury wiele firm technologicznych sprzeciwiało się jego polityce imigracyjnej, regulacyjnej i handlowej. Teraz jednak sytuacja wygląda zupełnie inaczej. Po listopadowych wyborach najwięksi gracze w branży technologicznej wyraźnie zmienili swoje stanowisko i zaczęli zabiegać o względy nowej administracji. Wizyty w Mar-a-Lago, spotkania za zamkniętymi drzwiami oraz hojne darowizny na kampanię Trumpa pokazują, że sektor technologiczny nauczył się nowej gry – a jej celem jest ochrona interesów gigantów cyfrowych przed regulacjami, które mogą zagrozić ich dominacji.
Szczególną uwagę zwrócił Elon Musk, który od dawna otwarcie wspiera Trumpa. Jego firma SpaceX jest jednym z kluczowych kontrahentów rządu USA, a teraz sam Musk został powołany na współprzewodniczącego Departamentu Efektywności Rządu, który ma doradzać Białemu Domowi w kwestii ograniczania wydatków publicznych. To nie tylko prestiżowa funkcja, ale także ogromna szansa na dalsze wzmocnienie pozycji Muska jako lidera w sektorze technologicznym. Wpływy Muska sięgają jednak znacznie dalej – jego platforma X (dawniej Twitter) stała się głównym megafonem dla pro-Trumpowych głosów, a jego inwestycje w sztuczną inteligencję i przemysł kosmiczny czynią go jednym z najważniejszych aktorów na scenie geopolitycznej.
Mark Zuckerberg, który jeszcze niedawno był w konflikcie z Trumpem, również zmienił swoją strategię. Meta zdecydowała się na radykalne zmiany w polityce moderacji treści, znosząc fakt-checking w USA i łagodząc restrykcje dotyczące mowy nienawiści. To jawne dostosowanie się do światopoglądu nowej administracji, które może przynieść Facebookowi i Instagramowi większą swobodę działania oraz ochronę przed ewentualnymi regulacjami rządowymi. Co więcej, Zuckerberg, mimo wcześniejszych gróźb Trumpa dotyczących jego ewentualnej odpowiedzialności karnej, zasiadł na inauguracji w jednym z najbardziej eksponowanych miejsc, co symbolizowało jego nową pozycję w politycznym krajobrazie Waszyngtonu.
Jeff Bezos, właściciel Amazona i The Washington Post, również znalazł się w centrum uwagi. Jego relacje z Trumpem były napięte przez lata, ale najnowsze doniesienia sugerują, że Bezos stara się znaleźć sposób na poprawę stosunków. Decyzja o zablokowaniu przez jego gazetę planowanego poparcia dla Kamali Harris jako kandydatki na prezydenta wywołała protesty w redakcji i spadek liczby subskrybentów, ale może być także próbą uspokojenia Trumpa i zabezpieczenia pozycji Amazona w rządowych kontraktach. Amazon Web Services (AWS) obsługuje kluczowe systemy dla rządu USA, co czyni firmę jednym z największych dostawców infrastruktury chmurowej dla administracji publicznej.
Pomimo otwartej współpracy z administracją Trumpa, giganci technologiczni nadal stoją przed poważnymi wyzwaniami. Google, Meta, Apple i Amazon znajdują się w obliczu bezprecedensowych postępowań antymonopolowych, które mogą doprowadzić do ich podziału. Waszyngton od dawna przygląda się dominacji tych firm na rynku reklamy, e-commerce i sztucznej inteligencji, a decyzje nowej administracji mogą wpłynąć na przyszłość sektora technologicznego w USA.
TikTok, chińska aplikacja społecznościowa, znalazła się w jeszcze bardziej niepewnej sytuacji. Jej prezes Shou Chew, choć obecny na inauguracji, siedział w tylnych rzędach – co można interpretować jako symboliczne odzwierciedlenie pozycji firmy w nowej rzeczywistości politycznej USA. Trump zapowiedział wydanie rozporządzenia, które mogłoby uratować TikToka przed zakazem w Stanach Zjednoczonych, ale przyszłość aplikacji wciąż pozostaje niepewna, zwłaszcza w kontekście amerykańskich regulacji dotyczących firm należących do chińskich podmiotów.
Obecność technologicznych miliarderów na inauguracji Trumpa i ich kluczowa rola w polityce USA to jasny sygnał, że wpływy sektora Big Tech są większe niż kiedykolwiek. Choć Trump w przeszłości wielokrotnie atakował gigantów technologicznych za cenzurę konserwatywnych treści i monopolistyczne praktyki, obecnie wydaje się, że obie strony znalazły sposób na współpracę. Dla firm takich jak Meta, Google czy Amazon, kluczowe będzie utrzymanie dobrych relacji z rządem i minimalizacja zagrożeń regulacyjnych.
Dla administracji Trumpa sojusz z Doliną Krzemową może być natomiast sposobem na wzmocnienie gospodarki i zwiększenie innowacyjności. Elon Musk, Mark Zuckerberg i Jeff Bezos to nie tylko najbogatsi ludzie na świecie – to także liderzy nowoczesnych technologii, które kształtują przyszłość USA. Ich rola w nowej administracji pokazuje, że granica między biznesem a polityką staje się coraz bardziej płynna.
W nadchodzących miesiącach okaże się, czy współpraca między Trumpem a gigantami technologicznymi przyniesie korzyści obu stronom, czy też stanie się polem kolejnych konfliktów. Jedno jest pewne – era, w której Big Tech był jedynie biernym obserwatorem polityki, już dawno minęła. Teraz to miliarderzy z Doliny Krzemowej mają realny wpływ na decyzje podejmowane w Waszyngtonie, a ich obecność na scenie politycznej staje się coraz bardziej widoczna.
Szymon Ślubowski