
Jak miasta dostosowują się do pieszych, wpatrzonych w smartfony?
Hubert Beroche jest założycielem i prezesem Urban AI, think tanku, zajmującego się badaniem zastosowań sztucznej inteligencji w miastach, oraz autorem książki „Smombies : la ville à l’épreuve des écrans”. W wywiadzie dla „Le Figaro” tłumaczy, jak miasta zmieniają się przez obecność „smombies” – pieszych, wpatrzonych w ekrany smartfonów przy przemieszczaniu się i nie zwracających uwagi na bodźce zewnętrzne.
„Smombie to słowo złożone, będące hybrydą słów zombie i smartfon, które ma na celu określenie pieszych, tak pochłoniętych ekranami, że zapominają o otoczeniu. Termin ten wymyślono w 2015 r. w związku z masowym występowaniem tego zjawiska (…). Stało się to powszechną rzeczywistością, jest w tym coś banalnego, ale jednocześnie tendencja ta zapowiada głębokie zmiany w naszym stosunku do nas samych, do innych ludzi i do miasta. Ekrany i ich smombies tworzą nowe punkty centralne, nowe estetyki, nowe geopolityki. Pod wieloma względami wprowadzenie smartfonów można porównać do pojawienia się pierwszych samochodów w XIX wieku. Wielu urbanistów, architektów i myślicieli interesowało się tym, jak technologie zmieniają miasto. Windy wyniosły miasto w górę, metro sprawiło, że stało się ono gęstsze, a samochody je powiększyły” – stwierdza Hubert Beroche.
Zdaniem prezesa Urban AI, symbolem rozwoju fenomenu „smombies” jest Seul, w którym 61 proc. wypadków samochodowych spowodowanych jest przez pieszego, który korzystał ze smartfona. „Uderzyło mnie tam, jak bardzo wszyscy nieustannie wpatrzeni byli w swoje ekrany. (…) Zauważyłem również, że miasto Seul zainstalowało pewien rodzaj sygnalizacji świetlnej na chodniku, ponieważ zbyt wiele wypadków dotyczyło smombies. W obliczu tego problemu zdrowia publicznego, miasto i, szerzej, cała Korea Południowa, postanowiły zająć się tą kwestią. Te świetlne infrastruktury sprawiają, że smombies nie potrzebują już podnosić wzroku by wiedzieć, że nadjeżdża samochód. Miasto Seul wychodzi z pewnego stanu rzeczy, akceptuje go i się do niego dostosowuje. W tym samym duchu, naukowcy wymyślili aplikację, wykorzystującą kamerę w smartfonach połączoną ze sztuczną inteligencją, tak aby na smartfon wysyłane było powiadomienie w przypadku zagrożenia. W Chinach natomiast jedno z miast postanowiło wytyczyć pasy dla smombies na wzór ścieżek rowerowych” – tłumaczy.
Jak zauważa Hubert Beroche, zwłaszcza po pandemii Covid-19 „technologia coraz bardziej pozwala na ograniczenie miasta do swojego ekranu”.
Jak ocenia, fenomen ten objawia się przede wszystkim stopniową utratą poczucia sensu i utratą zdolności poruszania się w przestrzeni bez smartfona. „Ekran mediatyzuje relację ze światem, pozbawioną konkretnego doświadczenia i nijaką. Zdajemy sobie sprawę, przez to sensoryczne ograniczenie, ze zmniejszenia naszych zdolności kartografii mentalnej. Częste, długotrwałe korzystanie i nadużywanie ekranów powoduje zanik naszej pamięci przestrzennej i sprawia, że jesteśmy mniej zdolni do koordynowania naszych zmysłów z otoczeniem miejskim. Każdy sam to dostrzega: o ile dziesięć lat temu do zorientowania się w przestrzeni wystarczył jeden rzut oka na mapę, o tyle obecnie przy każdym zakręcie potrzebujemy smartfona, żeby upewnić się, że jesteśmy na dobrej drodze. Relacja smombie ze światem ogranicza się do jego ekranu” – podkreśla.
Jak ocenia Hubert Beroche, władze publiczne zaczynają rozumieć, że kwestia nadmiernego korzystania ze smartfonów w przestrzeni publicznej „nie jest wyłącznie indywidualna, ale społeczna i systemiczna i że wymaga odpowiedzi politycznej”. „Bardzo długo temat ten pozostawał kwestią etyczną, pozostawialiśmy w indywidualnej gestii używanie ekranów” – przypomina. „Celem nie jest koniecznie zakazywanie, ale możliwość posiadania odpowiedniej broni i narzędzi aby równoważyć ten fenomen” – dodaje.
oprac. Julia Delanne