Jak nie zgubić sensu w codzienności?

Żyjemy w czasach, w których szczęście stało się obowiązkiem. Media, reklamy i coachowie przekonują, że wystarczy „myśleć pozytywnie”, awansować, wyjechać, kupić. Ale psychologia pokazuje coś odwrotnego: im bardziej gonimy za euforią, tym szybciej ją tracimy. Bo to nie przyjemność, lecz sens jest paliwem, które naprawdę nas napędza.

Psychologia od dawna odróżnia dwa sposoby przeżywania szczęścia. Pierwszy to ten, do którego przywykliśmy: przyjemność, emocje, ekscytacja tzw. szczęście hedonistyczne. Krótki zastrzyk dopaminy po sukcesie, zakupach czy komplementach. Problem w tym, że nasz mózg szybko się do tego przyzwyczaja. Potrzebujemy coraz więcej bodźców, by poczuć to samo. To błędne koło przyjemności, które nigdy się nie kończy.

Drugi rodzaj to szczęście eudajmoniczne, mniej efektowne, ale głębsze. Nie chodzi o moment, tylko o kierunek. To stan, który pojawia się, gdy robimy coś, co ma dla nas znaczenie, co jest zgodne z naszymi wartościami i daje poczucie sensu.

Badania psychologiczne wskazują, że za trwałe poczucie spełnienia odpowiada nie intensywność emocji, lecz sposób, w jaki zaspokajamy trzy podstawowe potrzeby:
• autonomię — poczucie, że sami wybieramy, co robimy,
• kompetencję — świadomość, że jesteśmy w czymś skuteczni,
• relację — więź z innymi ludźmi.

To tzw. teoria autodeterminacji, jeden z najlepiej potwierdzonych modeli współczesnej psychologii. Kiedy działamy w zgodzie z tymi trzema potrzebami, nasza motywacja staje się wewnętrzna, nie robimy czegoś dla pochwał, tylko dlatego, że ma to sens.

Coraz więcej badań potwierdza, że poczucie sensu wpływa na zdrowie. Ludzie, którzy czują, że ich życie ma cel, żyją dłużej, mają lepszą odporność, niższy poziom stresu i mniejsze ryzyko depresji.
Z kolei pogoń za przyjemnością często kończy się rozczarowaniem, prowadzi do wypalenia, chronicznego porównywania się i emocjonalnych zjazdów po każdym „piku” szczęścia – jak zostało dokładnie wyjaśnione na łamach „The Conversation”.

Naukowcy mówią wprost: przyjemność to impuls. Sens to strategia na całe życie.

Nie trzeba rzucać pracy ani wyjeżdżać w góry, by poczuć sens. Psychologowie podpowiadają, że wystarczy kilka drobnych nawyków:
• Nadaj znaczenie swoim celom. Zamiast „chcę podwyżkę”, zapytaj siebie: „po co mi to?”.
• Znajdź przestrzeń wyboru. W pracy, w relacjach, w czasie wolnym decyzje, które są naprawdę twoje, zwiększają autonomię.
• Buduj więzi. Nawet krótka rozmowa z kimś, komu naprawdę zależy, może przynieść więcej szczęścia niż weekend w luksusowym hotelu.
• Przeżywaj przyjemność uważnie. Smak kawy, dotyk wiatru, chwila ciszy to drobiazgi, które zatrzymują nas w teraźniejszości.

Szczęście oparte na przyjemności jest jak ogień, piękny, ale krótki. Sens to żar, który trzyma ciepło długo po tym, gdy iskry zgasną. Nie chodzi o to, by przestać cieszyć się sukcesem czy przyjemnością. Chodzi o to, by wiedzieć, że to nie one nas niosą. Bo prawdziwe spełnienie zaczyna się wtedy, gdy zamiast gonić za szczęściem, zaczynamy żyć w zgodzie z tym, co naprawdę ma znaczenie.

Laura WIECZOREK

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.12.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się