Marsz niepodległości i Alice

Jestem Włoszką i poszłam w Polsce na marsz niepodległości

Marsz niepodległości, w którym uczestniczyłam w Polsce, pomógł mi odkryć coś, czego wcześniej nie znałam. Zbudował moją wiedzę. Wiedza zaś jest jedyną bronią jaką mamy przeciwko lękowi – pisze Alice CALIO – studentka z Włoch, która z ciekawości poszła 11 listopada świętować niepodległość Polski.

Jestem studentką z Włoch, z Sycylii, która od 1,5 miesiąca mieszka w Warszawie w ramach uniwersyteckiego programu Erasmus. Studiuję tu w języku angielskim. Zanim przyjechałam do Polski nic o tym kraju nie wiedziałam – poza tym, że leży na szeroko pojętym wschodzie, że jest tu bardzo zimno i że Erasmus tutaj chwalą moi koledzy ze studiów. Nic nie wiedziałam o polskiej historii, o polskich świętach, zwyczajach czy tradycjach. Wiedziałam jednak, że chcę wszystkiego dowiedzieć się i poznać na miejscu. Jedyne, co usłyszałam od mojej babci na drogę to, żebym się bardzo ciepło ubierała.

O tym, że 11 listopada Polska obchodzi dzień niepodległości dowiedziałam się zaledwie kilka dni wcześniej, gdy uczelnia ogłosiła nam, że tego dnia jest wolne. Zaciekawiło mnie to, ponieważ nie wiedziałam, że Polska nie była niepodległa. Szukając informacji na ten temat trafiłam na wideo vlog Francesco Morabito (FraMora) – Włocha, który od kilku lat mieszka w Polsce i który dużo opowiada o polskiej historii. W jednym z odcinków pokazuje i opowiada, jak Polska świętuje niepodległość, przede wszystkim zaś opowiada o słynnym na cały świat Marszu Niepodległości w Warszawie. Sam w nim uczestniczył, żeby sprawdzić, czy to rzeczywiście – jak mówi się w mediach we Włoszech – największa w Europie manifestacja nacjonalistów. Obejrzenie jego wideo sprawiło, że chciałam na własne oczy zobaczyć to wydarzenie, żeby zweryfikować sprzeczne opinie, jakie o nim usłyszałam (m.in. od znajomej Polki, która przyznała, że nigdy na tym marszu nie była, bo się bała oraz nie utożsamia się z głoszonymi tam hasłami).

Byłam też zaciekawiona, jak taki marsz wygląda, ponieważ we Włoszech nie mamy takiego wydarzenia. Owszem, jako Włosi czujemy się patriotami, kochamy swój kraj, mamy różne święta – np. dzień zjednoczenia Włoch, ale nie jest to coś, w co angażuje się większość ludzi. Nasz patriotyzm pokazujemy na zewnątrz w zasadzie tylko przy okazji wydarzeń sportowych. Zdecydowanie częściej manifestujemy patriotyzm lokalny, gdy np. jest święto patrona danego regionu czy miasta i urządzane są tradycyjne parady ulicami. Ja sama chyba bardziej szuję się obywatelką Sycylii niż obywatelką Włoch, choć bardzo kocham swój kraj. Mojej pięknej wyspy nie chciałabym jednak opuścić za nic w świecie!

Na Marsz Niepodległości w Warszawie nie poszłam sama – poprosiłam o towarzyszenie tą znajomą Polkę, która też sporo opowiedziała mi o historii Polski i o odzyskaniu niepodległości.

Marsz niepodległości: poczułam się częścią grupy

Od początku poczułam wielką ekscytację tym, co zobaczyłam. Nigdy nie widziałem tak wielu flag niesionych obok siebie! Szczegolnie poruszające było to, że ludzie których tam zobaczyłam byli szczerze zaangażowani, że manifestowali prawdziwą miłość do swojego kraju. Myślę, że to zawsze jest poruszające.

Gdy szłam z nimi ramię w ramię – choć nie niosłam ani polskiej flagi, ani żadnego innego symbolu, a z towarzyszącą mi Polką ciągle rozmawiałyśmy po włosku – poczułam się częścią grupy, pomimo że oczywiście nie czułam się obywatelką Polski. Nie czułam się jednak ani niechciana, ani zagrożona przez to, że nie jestem stąd. 

Owszem, widziałam idące w tym Marszu grupki skrajnie prawicowe, ale zdecydowanie nie one były dominujące, nie one były tam głównymi bohaterami. Prawdziwą bohaterką tego dnia była moim zdaniem miłość. 

Moja towarzyszka starała się wyjaśniać mi słowa śpiewanych w czasie Marszu pieśni czy niektórych haseł, jakie ludzie nieśli na transparentach. Wiele z waszych pieśni bardzo mi się spodobało, szczególnie, że sporo z nich opowiada tak naprawdę o miłości – między ludźmi i do swojego kraju. Wiem jednak, że nie rozumiałam wszystkiego, ponieważ nie jestem stąd, nie znam całego kontekstu, jaki dla Polaków jest oczywisty. 

Różnica między patriotyzmem a nacjonalizmem jest ogromna

Bardzo cieszę się, że zobaczyłam to na własne oczy. Była to dla mnie piękna manifestacja prawdziwej miłości do kraju. Raczej patriotyzmu, niż nacjonalizmu. 

Podobno dla niektórych granica między tymi dwiema rzeczami jest trudna do uchwycenia, dla mnie jednak ona jest oczywista i bardzo wielka. Ja rozumiem patriotyzm jako miłość do ojczyzny, jako dumę z ojczyzny i jako poczucie przynależności. Natomiast nacjonalizm to według mnie postawa cechująca się agresją, która dąży do całkowitego wykluczenia innych, obcych. Ja na tym marszu tego nie doświadczyłam ani nie poczułam. 

Cieszę się, że wzięłam w nim udział. Patriotyzm Polaków to na pewno coś, co może mocno inspirować. Na pewno zaciekawia historią Polski, ponieważ może intrygować, dlaczego zwykli ludzie tak bardzo kochają tutaj swój kraj, że wychodzą na ulice aby to zamanifestować. 

Ja osobiście ciągle o historii Polski wiem niewiele, choć znacznie więcej niż zanim tutaj przyjechałam. Już wiem, że jest to historia bardzo trudna, bardzo bolesna i bardzo bogata. 

Tym, co mnie tu zachwyca – szczególnie w Warszawie – jest nowoczesność, jaką się tu spotyka na każdym kroku. Naprawdę tego się nie spodziewałam! Ponieważ we Włoszech pracuje bardzo wielu Polaków i bardzo wielu z nich w zawodach trudnych, takich jak sprzątanie czy opieka nad starszymi – myślałam, że jest to kraj nieco biedniejszy od Włoch. Tu jednak zobaczyłam, że wcale tak nie jest. Warszawa jest miastem świetnie zorganizowanym, ze znakomitą komunikacją publiczną, świetnymi usługami publicznymi – w zasadzie całą dobę widać tu, że ktoś dla tego miasta pracuje. Codziennie o różnych porach doby widzę pracowników sprzątających ulice, dbających o miejską zieleń, budujących coś lub naprawiających. 

Na razie widziałam tylko Warszawę i Gdańsk, ale już nie mogę się doczekać, aż odkryję odkryję inne polskie miasta czy regiony: jeziora, góry, małe wsie i miasteczka. W końcu jeśli już podróżuję, robię to aby odkryć nowe miejsca i nowe rzeczy. To, co tu zobaczyłam, pomogło mi odkryć coś, czego wcześniej nie znałam. Zbudowało moją wiedzę. Wiedza zaś jest jedyną bronią jaką mamy przeciwko lękowi. 

Alice Calio

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się