joker
Fot. Materiały prasowe

Joker. Folie à deux – w polskich kinach

„Joker: Folie à deux”, muzyczna kontynuacja głośnego obrazu Todda Phillipsa o najsłynniejszym psychopacie popkultury w piątek trafiła do kin. „Już w pierwszej części dostrzegliśmy w Jokerze performera. Muzyka była integralną częścią tego bohatera” – mówił grający tytułową rolę Joaquin Phoenix.

„Joker: Folie à deux” był najbardziej wyczekiwanym filmem tegorocznego festiwalu w Wenecji. To tutaj w 2019 r. zatriumfowała pierwsza część historii, doceniona Złotym Lwem. Od Lido rozpoczęła się podróż obrazu, który w kolejnych miesiącach zdobył m.in. dziewięć nominacji do Oscarów i dwie statuetki – w kategoriach najlepszy aktor pierwszoplanowy oraz muzyka oryginalna. I właśnie w tę muzyczną stronę podążyli twórcy w sequelu. Akcja opowieści rozpoczyna się kilka lat po serii przestępstw, jakich dopuścił się Arthur Fleck (w tej roli ponownie Joaquin Phoenix). Mężczyzna przebywa w areszcie. Podczas warsztatów wokalnych dla osadzonych poznaje Harleen Quinzel, czyli Harley Quinn (Lady Gaga). Kobieta przedstawia się jako daleka sąsiadka, która bacznie śledziła jego losy. Zwierza się, że trafiła za kratki po tym, jak podpaliła dom swoich rodziców.

Fleck, któremu imponuje zainteresowanie jego osobą, obdarza Harleen zaufaniem i uczuciem. Niebawem ma się rozpocząć jego proces. Mężczyzna jest oskarżony o kilka morderstw, w tym jedno popełnione w programie telewizyjnym na żywo. Prokurator żąda dla niego kary śmierci, adwokatka Flecka przygotowuje linię obrony. Będzie starała się udowodnić, że oskarżony cierpi na rozdwojenie jaźni i to jego druga osobowość – Joker – stoi za wszystkimi zbrodniami. Prosi Arthura, by trzymał się z dala od Harleen, która go okłamała – tak naprawdę pochodzi z zamożnej rodziny i ma za sobą studia z psychiatrii. Fleck ma tego dość. Wykrzykuje, że sam będzie reprezentował siebie przed sądem. Proces zamienia się w show Jokera.

Wspominając pracę nad rolą, Phoenix zwrócił uwagę, że Jokerowi od początku towarzyszyła muzyka. Tańczył w łazience, tańczył na schodach, dokonawszy morderstwa. Układ choreograficzny zaprezentował też w telewizyjnym show Murraya Franklina. „Już w pierwszej części Todd i ja dostrzegliśmy w Jokerze performera opowiadającego dowcipy. Bawiliśmy się tym pomysłem, ale nie sądziliśmy, że stanie się on częścią sequela. Nie wiem, czy nasze rozmowy jakkolwiek wpłynęły na Todda. Pewnie nawet ich nie pamięta, ale może to one zainspirowały ten film. Joker: Folie à deux to tak naprawdę rozszerzenie tego, co zaprezentowaliśmy do tej pory. Także w poprzedniej części muzyka była integralną częścią tytułowego bohatera” – stwierdził Phoenix w wywiadzie opublikowanym na profilu The Movie Report na YouTube.

Śpiew stał się dla Jokera sposobem wyrażania uczucia do Harleen. „Kiedy spotykają się po raz pierwszy, ona dzieli się z Arthurem historią swojego życia, docenia jego poczucie humoru. Mój bohater natychmiast odczuwa z nią szczególną więź. Pozbawiony przez lata normalnych relacji z ludźmi, ma poczucie, że w końcu poznał kogoś, kto go rozumie. Przy Harleen zaczyna śpiewać. W pierwszych sekwencjach filmu oglądamy go milczącego. Siedzi w celi, nie komunikuje się ze światem. Wchodząc w interakcję z Harleen, natychmiast ożywa i dosłownie wybucha śpiewem. Pomyślałem, że to piękny sposób, by uchwycić rodzące się między nimi uczucie” – powiedział aktor na kanale YT The Movie Report.

Dla Todda Phillipsa filmy o Jokerze były diametralnie inne niż wszystko, co zrealizował wcześniej. Przed „Jokerem” reżyser zwykł raczej odliczać dni do końca zdjęć. „Tymczasem nad tym obrazem w ogóle nie chcieliśmy skończyć prac. I to nie dlatego, że uwielbiam pracować z Joaquinem. Po prostu lubię Arthura. Czułem, że nie chcę go zostawiać. Sequel stanowił okazję, by spędzić z tą postacią więcej czasu, odkrywać go. Wszyscy uważamy, że jest to bardzo interesujący bohater” – przyznał reżyser w rozmowie z Rai Play. Dodał, że sequel przynosi odpowiedzi na wiele pytań, które zadawali widzowie po obejrzeniu części pierwszej.

„Joker: Folie à deux” nie powtórzył w Wenecji sukcesu swojego poprzednika. Opuścił festiwal bez nagrody, zebrał też mieszane recenzje. Wielu krytyków wyraziło rozczarowanie powolnym rozwojem fabuły i niewykorzystanym potencjałem Lady Gagi. Zdaniem Toma Griersona (ScreenDaily) filmowi „brakuje iskry” i w pewnym momencie przeradza się w nużącą opowieść sądową. „Szokująca finałowa sekwencja Folie à deux sugeruje nowy sposób myślenia o filmowym dziedzictwie Jokera, a także o tym, jak przemoc rodzi przemoc. Jednak oryginalny Joker pozostaje oszałamiającym wyjątkiem – tym rzadkim, wielkim blockbusterem poruszającym poważne tematy, cały wachlarz emocji – zaś sequel nie utrzymuje rytmu” – napisał.

Nieprzychylne oceny nie zniechęcają jednak fanów filmowego Jokera, grającego go Phoenixa i partnerującej aktorowi Lady Gagi. Ci ostatni mają podwójny powód do radości – premierze obrazu towarzyszy bowiem wydana przez artystkę płyta „Harlequin”. Wprawdzie nie jest to oficjalny soundtrack, ale zgromadzone w albumie utwory nawiązują do filmu. Ostatnio poruszenie wśród polskich fanów piosenkarki wywołała informacja, że na tylnej okładce edycji winylowej znalazł się obraz „Stańczyk” Jana Matejki.

Na tym nie koniec działań promocyjnych. Współpracę z piosenkarką rozpoczął paryski Luwr, gdzie 16 października zostanie otwarta wystawa „Figures du fou” („Wizerunki błazna”). Na stronie internetowej muzeum opublikowano teledysk „The Joker” ukazujący Lady Gagę spacerującą po Luwrze. W pewnym momencie artystka zatrzymuje się przed obrazem Mona Lisy i maluje usta postaci czerwoną szminką – nieodłącznym atrybutem Jokera. „Uznaliśmy, że ukazanie złożoności Harley poprzez muzykę będzie ciekawym doświadczeniem. Harley Quinn to kobieta, która samostanowi o sobie. Robi to, kiedy chce, jest całkowicie nieprzewidywalna, zbuntowana, głośna i miękka, czysta i skażona. Jest ucieleśnieniem wszystkiego, na co zasługują kobiety, jeśli chodzi o wolność” – podsumowała Lady Gaga w rozmowie z Vogue.

Film można oglądać od piątku w polskich kinach. W pozostałych rolach zobaczymy m.in. Zazie Beetz, Catherine Keener, Brendana Gleesona i Steve’a Coogana. Za zdjęcia odpowiada ponownie Lawrence Sher, za muzykę – Hildur Gudnadóttir. Dystrybutorem obrazu jest Warner Bros. Entertainment Polska.

Daria Porycka/PAP/eg

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się