Kenijczycy są porywani na rosyjski front

Policja i służby specjalne Kenii rozbiły gang przemytników ludzi, którzy działali na rzecz Rosji. Kenijczycy byli przez nich oszukiwani obietnicami pracy zagranicą. Zamiast tego mieli trafić do rosyjskich oddziałów na Ukrainie.

Jak podają afrykańskie media, ponad 20 osób zostało uratowanych w rąk handlarzy ludźmi, który mieli zbawiać swoje ofiary ofertami pracy w Rosji, i zamiast tego wysłać je do walki na Ukrainie. Uratowanie uprowadzonych miało miejsce podczas nalotu przeprowadzonego przez służby wywiadowcze w jednym z apartamentowców na obrzeżach stolicy kraju, Nairobi. Funkcjonariusze zabezpieczyli tam “materiały rekrutacyjne”, dokumenty podróży i listy z fikcyjnymi ofertami pracy.

To nie pierwszy taki przypadek. W Afryce rosną obawy po tym z powodu rosnącej liczby Kenijczyków, którzy są przemycani za granicę pod fałszywymi obietnicami pracy. Najgłośniejszą ofiarą porywaczy opłacanych przez Rosjan jest młody kenijski sportowiec Evan Kibbet, niedawno schwytany na Ukrainie, gdzie jak twierdził, trafił poprzez fałszywe obietnice zarobku. Ukraińska 57. Samodzielna Zmotoryzowana Brygada Piechoty, która wzięła go do niewoli, opisywała w oficjalnym komunikacie, że ​​jest to przykład tego, jak Rosja traktuje zagranicznych rekrutów, używając ich w formie mięsa armatniego. 

Rzecznik Ukrainy ds. traktowania jeńców wojennych, Petr Jaczenko przekazał stacji BBC, że: “Obywatele Somalii, Sierra Leone, Togo, Kuby i Sri Lanki są obecnie przetrzymywani w ukraińskich obozach jenieckich” . Dochodzenie w Kenii ujawniło, że takie osoby są dodatkowo pozbawione środków do życia. Porywacze wyłudzają od nich pieniądze pod pretekstem licznych opłat. Według detektywów z Kenii ofiary podpisały umowy z nieznaną zagraniczną agencją zatrudnienia, która miała prawnie zmuszać ich do zapłaty kwoty sięgającej nawet 18 tys. dolarów za wystawienie “wiz”, podróże do “miejsc pracy”, zakwaterowanie i inne koszty logistyczne.

“Większość (cudzoziemców w obozach jenieckich) pochodzi z biedniejszych krajów i w różny sposób trafia po stronie rosyjskiej. Niektórzy są oszukiwani – obiecywano im pracę w fabrykach – podczas gdy inni dobrowolnie przyłączają się do wojny. Ważne jest, aby zrozumieć, że bardzo niewielu trafia do niewoli żywych; większość ginie lub zostaje poważnie ranna” – zaznaczał ukraiński rzecznik, komentując te doniesienia. Nie jest jedyną osobą, która ostrzega przed rosyjską taktyką wykorzystywania “mięsa armatniego”.

W samej Rosji miały miejsce liczne protesty przeciwko masowemu poborowi wśród rdzennej ludności Syberii, m.in. Jakutów, którzy trafiają na front dużo częściej niż mieszkańcy Moskwy czy Petersburga, i rzadziej z tego frontu wracają.

Maciej Bzura

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.12.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się