Mimo rozwoju wiedzy medycznej i technik przygotowania fizycznego piłkarze coraz częściej zmagają się z poważnymi urazami. Kontuzje rzadziej są efektem przypadku lub błędów treningowych. Częściej wynikają z przeciążenia organizmu, eksploatowanego do granic możliwości w pogoni za pieniędzmi.

Pieniądze ważniejsze niż zdrowie piłkarzy

Mimo rozwoju wiedzy medycznej i technik przygotowania fizycznego piłkarze coraz częściej zmagają się z poważnymi urazami. Kontuzje rzadziej są efektem przypadku lub błędów treningowych. Częściej wynikają z przeciążenia organizmu, eksploatowanego do granic możliwości w pogoni za pieniędzmi.

Kontuzje plagą współczesnego futbolu

Piłka nożna z roku na rok – poza szczególnymi momentami, jak okres pandemii – notuje rekordowe zyski. Z raportu Annual Review of Football Finance 2024 opracowanego przez Deloitte wynika, że europejski rynek piłki nożnej w sezonie 2022/23 wygenerował przychody rzędu 35,3 mld euro – większe niż kiedykolwiek przedtem. W 2024 r. Real Madryt poinformował, że jako pierwszy klub w historii osiągnął przychody przekraczające 1 mld euro za sezon. To ok. 27 proc. więcej niż Królewscy zarobili we wspomnianym rekordowym sezonie 2022/23. Wszystko wskazuje na to, że kolejne raporty na temat stanu finansów piłkarskiego rynku będą obwieszczać kolejne rekordy. 

Pogoń za zyskiem odbywa się jednak kosztem zdrowia piłkarzy. Jeszcze 10 lat temu zerwanie więzadła (ACL) przez zawodnika należało do rzadkości – szczególnie w przypadku topowych klubów, dysponujących najlepszymi specjalistami od przygotowania fizycznego oraz doskonałymi sztabami medycznymi. Dziś tego typu kontuzja – jedna z najgorszych, mogąca wykluczyć piłkarza z gry nawet na rok – jest prawdziwą plagą. W minionym tygodniu z jej powodu sezon zakończyli Marc-André ter Stegen, podstawowy bramkarz i kapitan FC Barcelony, a także Rodri, gwiazda Manchesteru City, jeden z głównych kandydatów do Złotej Piłki. Tym samym ci dwaj zawodnicy dołączyli do listy gwiazd, którym zerwane więzadła lub inna poważna kontuzja zniszczyły sezon. 

Ubiegłoroczny zwycięzca Ligi Mistrzów, Real Madryt, w sezonie 2023/24 stracił z powodu wielomiesięcznych kontuzji kilku kluczowych zawodników: Thibauta Courtoisa, Davida Alabę, oraz Édera Militão. Obecnie na dłużej wypadł Eduardo Camavinga. Z pomniejszymi urazami, które eliminują z gry na kilka-kilkanaście tygodni, zmagali się lub zmagają nadal również inni zawodnicy Królewskich: Arda Güler, Brahim Díaz, czy Dani Ceballos.

W obozie głównego rywala, FC Barcelony, sytuacja nie wygląda lepiej. Lista kontuzjowanych jest obecnie tak długa, że niemal dałoby się z niej stworzyć odrębną jedenastkę. Z powodu naderwania więzadła krzyżowego przed rokiem wypadł Gavi – jeden z najważniejszych piłkarzy klubu i reprezentacji Hiszpanii. Barcelona nadal czeka na jego powrót. Na starcie sezonu podobnej kontuzji doznał 17-letni Marc Bernal, wschodząca gwiazda Dumy Katalonii, którą czeka rok przerwy. Poza wspomnianym Marcem-André ter Stegenem kontuzjowani są również inni kluczowi piłkarze pierwszego składu – Ronald Araújo, Frenkie de Jong oraz Dani Olmo – a ponadto ważni zmiennicy: Fermín López i Andreas Christensen. Aktualnie zdrowy pozostaje Pedri, jednak w ostatnich latach także ten zawodnik, uchodzący za generacyjny talent i nadzieję hiszpańskiego futbolu, regularnie łapał kontuzje. 

To przykład tylko dwóch klubów. Plaga kontuzji nie oszczędza jednak zawodników innych drużyn – zarówno w Hiszpanii, jak i w pozostałych ligach. Kibice Bayernu z pewnością pamiętają, jak w sezonie 2022/23 na niemal rok wypadł ich kapitan Manuel Neuer. Sympatycy Rakowa mają w pamięci fatalną kontuzję Iviego Lópeza z tego samego okresu. Od lutego 2023 r. do dziś w piłkę nożną niemal nie gra Neymar, który większość czasu spędza w gabinetach lekarzy i na trybunach. Z uwagi na zerwanie więzadła krzyżowego w kwietniu 2022 r. reprezentacja Polski straciła jednego z najbardziej obiecujących piłkarzy, Jakuba Modera, który dziś jest cieniem zawodnika sprzed urazu. Dwóch fatalnych kontuzji w latach 2020 i 2021/22 doznał Krystian Bielik, z którym kibice również wiązali duże nadzieje. Na ten moment nie jest zawodnikiem, którego selekcjoner Michał Probierz mógłby powołać na zgrupowanie reprezentacji. Podobne przykłady można mnożyć – lista zdaje się nie mieć końca. 

Więcej meczów, więcej pieniędzy, więcej kontuzji

Plaga kontuzji, z którą zmaga się współczesny futbol, nie wzięła się znikąd. Część urazów to oczywiście efekt zdarzeń losowych lub skutek błędów popełnionych przez sztaby szkoleniowe podczas treningu. Głównym winowajcą jest jednak piłkarski kalendarz, a konkretnie osoby i organizacje, które odpowiadają za jego przygotowanie. Od lat liczba meczów w sezonie konsekwentnie rośnie, nie maleje. Pozornie to nieznaczne różnice – dwa spotkania więcej do rozegrania w pucharze krajowym, dwa w Lidze Mistrzów, jedno lub dwa podczas turnieju rangi mistrzostw świata lub kontynentu. Problem tkwi jednak w tym, że na przestrzeni dekad te niewielkie dodatki się nawarstwiają.

To być może nie stanowiłoby aż tak dużego problemu, gdyby nie fakt, że piłka nożna z roku na rok staje się sportem coraz bardziej wymagającym pod względem fizycznym i wydolnościowym. Piłkarze grają i trenują inaczej, niż dekadę czy dwie temu – nie mówiąc o XX w. Ich organizmy są eksploatowane do granic możliwości, wobec czego kluczowym elementem cyklu treningowego staje się odpoczynek. Na to jednak jest coraz mniej czasu. Topowe zespoły rozgrywają mecze co 3 dni. Najtrudniejsze są te sezony, które następują po zakończonych turniejach międzynarodowych. Finał EURO 2024 wygrany przez Hiszpanię odbył się 14 lipca. Finał piłkarskich rozgrywek podczas igrzysk olimpijskich w Paryżu, także wygrany przez Hiszpanów, miał miejsce 9 sierpnia. Dopiero wtedy część zawodników zamknęła sezon 2023/24. Nowa kampania ligi hiszpańskiej (2024/25) rozpoczęła się 6 dni później. 

Trenerzy starają się dawać piłkarzom więcej odpoczynku, rotować składem podczas maratonu meczów, ale to nie wystarcza. Piłka nożna jest grą kontaktową, a przemęczony organizm staje się bardziej podatny na kontuzje. We współczesnym futbolu – częściej niż w przeszłości – urazy zdarzają się w sytuacjach pozornie niegroźnych, które nie są niefortunne i stanowią zwykłą część gry. Szkoleniowcy i sami piłkarze regularnie zwracają na to uwagę, ale ich głos trafia w próżnię.

„Trenerzy proszą o więcej jakości, a świat futbolu domaga się większej ilości meczów. Nie odpowiadamy za to. Musimy prosić UEFA i FIFA o przedłużenie roku. Zamiast 365 dni może uda się dojść do 400” – stwierdził Pep Guardiola (cytat za TVP Sport). Trener Manchesteru City w 2023 r. zachęcał też piłkarzy do strajku. „Jest tylko jedno rozwiązanie. Może gdyby piłkarze jednogłośnie powiedzieli »stop«, ktoś musiałby wprowadzić zmiany. Może wtedy FIFA i UEFA pomyślałyby o zawodnikach. W tej branży show musi trwać. Bez Guardioli to możliwe, ale bez piłkarzy już nie. Jednak potencjalny strajk zależy od nich” (cytat za The Athletic).

Głos Guardioli w sprawie nadmiaru meczów odzwierciedla opinię niemal całego piłkarskiego środowiska.  Mimo to spotkań przybywa. FIFA ogłosiła, że Klubowe Mistrzostwa Świata w 2025 r. zostaną rozszerzone z 7 do 32 uczestników. Podczas najbliższego mundialu w 2026 r. po raz pierwszy w historii zagra aż 48 drużyn (dotychczas 32 – od 1998 r.). Rozszerzane są również rozgrywki organizowane przez UEFA. W 2016 r. organizacja zwiększyła liczbę uczestników mistrzostw Europy z 16 do 24. Od sezonu 2024/25 w zreformowanych rozgrywkach europejskich pucharów także gra więcej drużyn, co oznacza większą ilość meczów.

Osobnym zagadnieniem jest to, jak tego typu działania wpływają na jakość futbolu i czy zwiększają atrakcyjność rozgrywek. W kontekście zdrowia piłkarzy z całą pewnością są to rozwiązania negatywne. Chcąc je utrzymać, należałoby wprowadzić inne reformy, np. skrócić czas meczów, zrezygnować z dogrywek, wprowadzić większą ilość zmian w trakcie spotkania. Podobne rozwiązania w mniejszym lub większym stopniu wpływają jednak na strukturę samego futbolu. Zmiana zasad gry oznacza odejście od tradycji, którą kibice znają i kochają. Dla wielu to niemal zamach na świętość. Piłka nożna znajduje się więc obecnie w impasie. Zmiany są konieczne i nieuchronne. Pytanie brzmi, kiedy zostaną wprowadzone i co ostatecznie do nich doprowadzi – czy nastąpią na skutek ewolucji, czy rewolucji. 

Patryk Palka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się