Kto rządzi Europą?

Kto od jutra rządzi Europą?

W nowym układzie sił jaki zapanował w Unii Europejskiej po wyborach do Parlamentu Europejskiego z 9 czerwca, pomimo pewnego wzmocnienia eurosceptyków, większość dalej utrzymali euroentuzjaści i tym samym to oni wyłonili ponownie władzę wykonawczą Wspólnoty. Tu pojawia się pytanie: kto rządzi Europą? W tym kontekście należy z pewnością wskazać trzy nazwiska: ponownie wybraną na stanowisko szefowej Komisji Europejskiej Ursulę von der Leyen, byłą premier Estonii Kaję Kallas, która została obrana szefową dyplomacji UE, a także byłego premiera Portugalii, Antonio Costę, który będzie nowym przewodniczącym Rady Europejskiej.

Ursula von der Leyen z drugą kadencją jako przewodnicząca Komisji Europejskiej

Była szefowa niemieckiego resortu obrony, popleczniczka byłej kanclerz Angeli Merkel, inicjatorka i orędowniczka planu osiągniecia przez UE neutralności klimatycznej w ramach Europejskiego Zielonego Ładu oraz pogłębiania współpracy UE w dziedzinie obronności Ursula von der Leyen została ponownie szefową Komisji Europejskiej.

Prawie 5 lat temu przywódcy państw Unii Europejskiej, podczas szczytu w Brukseli, wysunęli wspólnie jej kandydaturę na funkcję przewodniczącej KE, a dwa tygodnie później PE wybrał ją na tę funkcję. Stała się pierwszą przedstawicielką Niemiec na tym stanowisku od ponad 50 lat. Już po nominacji a jeszcze przed wyborem w 2019 r. wielu dyplomatów i polityków podkreślało jej stanowcze stanowisko wobec Rosji, co wśród niemieckiej klasy politycznej nie było czymś oczywistym.

W 2022 r. opowiedziała się twardo za pomocą Unii Europejskiej dla Ukrainy, która została napadnięta przez Rosję. Szybko też KE zaproponowała pierwszy pakiet sankcji, a od tego czasu przyjęto ich czternaście. Niemka złożyła też serię wizyt w atakowanej przez Rosjan Ukrainie, wspierając dążenia Kijowa do rozpoczęcia rozmów akcesyjnych z Unią. W niecałe cztery miesiące od złożenia wniosku Ukraina otrzymała status kraju kandydującego.

Pod koniec 2019 r., na początku swojego mandatu budowała swoją politykę wokół polityki klimatycznej. Wtedy za największe wyzwanie uznała osiągnięcie przez UE neutralności klimatycznej w 2050 r. By zrealizować ten cel, KE przygotowała największy pakiet legislacyjny w historii wspólnoty, zwanym Europejskim Zielonym Ładem. Jego celem jest dekarbonizacja wielu obszarów europejskich gospodarek, od transportu i budownictwa po rolnictwo.

Wprowadzane niemalże taśmowo regulacje w pewnym momencie zaczęły jednak rodzić wątpliwości – czy na pewno Unię na to stać i czy jest przygotowana na tak głęboką transformację? Masowe protesty rolników, jakie odbyły się w ostatnich miesiącach w wielu europejskich krajach, mogą okazać się wierzchołkiem góry europejskiego niezadowolenia, jeśli koszt klimatycznej transformacji zacznie doskwierać innym grupom społecznym. Będzie to wyzwaniem dla KE w kolejnej kadencji, także dla von der Leyen.

Trzecim elementem, za który zostanie zapamiętana w trackie swojej kadencji, będą działania związane z pandemią. Przedstawiła pomysł wspólnych zakupów szczepionek, który został zrealizowany. Ten fakt przyćmił jednak skandal z jej udziałem. Niemka miała wymienić SMS-y z prezesem Pfizera w szczytowym momencie negocjowania wielomiliardowego kontraktu, ale ich treści nie można było potem ustalić, bo wiadomości zniknęły ze służbowego telefonu przewodniczącej.

Przewodnicząca KE jako pierwsza zaczęła mówić o potrzebie wspólnej odpowiedzi na gospodarcze skutki pandemii. Jej plan naprawczy, który przyjął nazwę Funduszu Odbudowy, podchwycił francuski prezydent Emmanuel Macron wraz z kanclerz Angelą Merkel. Stanowisko Berlina było w tej sprawie kluczowe, bo nowy fundusz przełamał niemieckie tabu o zaciąganiu pożyczek na rynkach przez Unię w kwotach pozwalających na olbrzymie inwestycje publiczne w krajach potrzebujących gospodarczego przyspieszenia.

Przed objęcie teki szefowej KE Von der Leyen była bliską współpracowniczką Angeli Merkel. W jej gabinetach pełniła kolejno funkcje: w latach 2005–2009 minister ds. rodziny, osób starszych, kobiet i młodzieży, od 2009 do 2013 r. minister pracy i spraw społecznych, od 2013 minister obrony. Von der Leyen wielokrotnie opowiadała się za zwiększaniem niemieckich wydatków wojskowych, mimo zastrzeżeń, jakie mieli w tej sprawie współrządzący politycy z Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD). Niemiecka minister obrony zapewniała o realizacji celów NATO, choć to za jej urzędu topniejąca regularnie liczba żołnierzy Bundeswehry spadła do najniższego poziomu w powojennej historii RFN – 166,5 tys. Ponadto krytycy von der Leyen podnosili argument, że duża część ciężkiego sprzętu Bundeswehry, w tym samoloty i czołgi, nie nadaje się do użycia.

W odpowiedzi na krytykę von der Leyen zapowiedziała pod koniec 2017 r. powiększenie liczebności Bundeswehry w ciągu siedmiu lat do prawie 200 tys. żołnierzy. Von der Leyen wykazała także zrozumienie dla krajów bałtyckich, wyrażających obawy w związku z polityką Rosji. W jednym z wywiadów dla telewizji ZDF w 2016 r. wyraziła opinię, że Berlin powinien prowadzić dialog z Moskwą, jednak konieczne jest wzmocnienie NATO, by rozmawiać „z pozycji siły”. Potępiła później Rosję za rozpoczęcie konfliktu na Ukrainie i podkreślała nienaruszalność granic państwa ukraińskiego.

Ursula von der Leyen urodziła się w 1958 r. w Brukseli. Jest córką byłego premiera Dolnej Saksonii, urzędnika Europejskiej Wspólnoty Gospodarczej i byłego dyrektora generalnego do spraw konkurencji w KE Ernsta Albrechta. Ma siedmioro dzieci, a jej mężem jest wywodzący się z niemieckiej rodziny arystokratycznej profesor Heiko von der Leyen.

Antonio Costa – nowy przewodniczący Rady Europejskiej

Były premier Portugalii Antonio Costa, który w 2022 r. zdobył historyczną większość w parlamencie, a w listopadzie 2023 r. podał się do dymisji z powodu afery korupcyjnej, znowu wróci do wielkiej polityki jako szef Rady Europejskiej. W ojczystej Portugalii ma opinię „zwierzęcia politycznego”.

Luis Almeida Sampaio, były ambasador Portugalii m.in. w Pradze, Berlinie i przy NATO w wywiadzie dla dziennika Expresso porównał Costę do lisa z książki Isaiaha Berlina „Jeż i lis”, czyli zwierzęcia bardzo zwinnego, przebiegłego i zdolnego do wykorzystywania okazji.

Antonio Costa, urodzony w Lizbonie syn sławnego pisarza i znanej dziennikarki, która zasłynęła jako orędowniczka walki kobiet o prawo do aborcji w czasach reżimu Antonio Salazara, do polityki wszedł w wieku 30 lat. I przeszedł niemal wszystkie jej szczeble – od posła zgromadzenia narodowego, przez ministra sprawiedliwości w rządzie Antonio Guterresa (obecnie sekretarz generalny ONZ), Parlament Europejski (europosłem był jedynie rok, piastował stanowisko wiceprzewodniczącego europarlamentu), otrzymał tekę ministra spraw wewnętrznych w rządzie premiera Socratesa i zasiadał w fotelu burmistrza Lizbony po stanowisku premiera, które pełnił 8 lat.

Władzę w portugalskim parlamencie Antonio Costa przejął brawurowo. Chociaż wybory parlamentarne w 2015 r. wygrała centroprawica pod rządami Pedra Passosa Coelho nie była ona w stanie stworzyć rządu większościowego. Costa jako lider socjalistów odmówił poparcia Coelho, a zamiast tego stworzył rząd z poparciem lewicy i komunistami i zabrał stołek posadę. Po raz pierwszy w historii Portugalii partia, która nie wygrała wyborów, stworzyła rząd. Nowy rząd Costy został określony mianem „geringonça”, czyli „wynalazku”, „ustrojstwa”, które nie ma prawa działać, a jednak funkcjonuje.

Kariera polityczna Costy doznała ciosu, kiedy w listopadzie 2023 r. portugalski premier podał się do dymisji po tym, gdy prokuratura objęła go śledztwem dotyczącym korupcji. W sprawę zamieszani byli członkowie socjalistycznego rządu Costy i jego najbliżsi współpracownicy. Sam polityk dotychczas nie usłyszał zarzutów, nie ma również statusu podejrzanego. Costa powiedział, że rezygnuje, ponieważ uwikłanie w aferę korupcyjną nie licuje z godnością stanowiska. W Portugalii Costa ma opinię bardzo dobrego negocjatora, chociaż raczej pragmatyka niż świetnego mówcy. Portugalczycy mówią jednak, że chociaż premier nie posługuje się w debatach językiem literackim, to jego logiczną argumentację ciężko obalić.

Nieoficjalnie w Brukseli mówi się, że Costa jest „przyjacielem wszystkich unijnych przywódców, ale najmniej lubi Tuska”. Portugalczyk miał oskarżać byłego przewodniczącego Rady Europejskiej o klęskę nominacji socjaldemokraty Fransa Timmermansa na szefa Komisji Europejskiej. Na konferencji prasowej tuż po upadku kandydatury Holendra, Portugalczyk nie ukrywał irytacji mówiąc, że Polak „nie wykazał się szczególnymi umiejętnościami w zarządzaniu negocjacjami” i, że „nie zdołał zapobiec ich chaotycznemu i zdezorganizowanemu przebiegowi”. Obrońcy Tuska mówią jednak, że Costa oskarżył Polaka o to, co tak naprawdę zrobił premier Hiszpanii Pedro Sanchez, który widząc marne szanse dla nominacji Timmermansa, przeforsował kandydaturę Josepa Borrella na szefa unijnej dyplomacji. Tusk dzisiaj mówi o Coście „dobry kolega”.

O stanowisku szefa Rady Europejskiej Costa miał ponoć marzyć od dawna. Miał też spore poparcie – jego kandydaturę miał promować m.in. kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Costa ma też poparcie nowego centroprawicowego rządu z premierem Luisem Montenegro na czele, z którym miał zresztą prowadzić zakulisowe rozmowy na ten temat jeszcze przed wyborami do PE. Sam Costa miał się już zresztą przygotowywać do tej roli od dawna – zaczął publikować w prasie artykuły na temat UE, założył konto na X, gdzie mówi praktycznie tylko o sprawach europejskich, a także bierze udział w konferencjach poświęconych UE. W ostatniej u boku Hermana van Rompuya, byłego przewodniczącego Rady Europejskiej.

Kaja Kallas – nowa szefowa unijnej dyplomacji

Estońska premier Kaja Kallas, zgodnie z ustaleniami szczytu w Brukseli, zostanie szefową unijnej dyplomacji. Dzięki bezkompromisowej postawie wobec Rosji po inwazji na Ukrainę zyskała olbrzymią rozpoznawalność zagranicą.

Kallas będzie pierwszą przedstawicielką z Europy Środkowej na stanowisku wysokiego przedstawiciela UE ds. zagranicznych i obronnych, a także pierwszą w historii Estonką na tak wysokim międzynarodowym stanowisku. Kaja Kallas ma 47 lat i od trzech lat pełni funkcję szefowej estońskiego rządu. W polityce jest od 15 lat.

Zaczęła być rozpoznawalna po rosyjskiej inwazji na Ukrainę. Wówczas umiejętnie przebijała się z przekazem do międzynarodowych mediów. Zasłynęła wywiadem udzielonym grupie dziennikarzy przed szczytem NATO w Brukseli w czerwcu 2022 r. Powiedziała wtedy, że zgodnie z planami obrony NATO Estonia zostałaby wymazana z mapy, a historyczne centrum jej stolicy zrównane z ziemią w przypadku rosyjskiego ataku. Brukselskie media – jak wspomina jeden z estońskich dziennikarzy – zwróciły na nią uwagę, bo w przeciwieństwie do zachodnich liderów, którzy ostrożnie ważyli słowa, ona mówiła jasno i dosadnie o zagrożeniu, jakim była Rosja.

Dlatego nominacja Kallas na stanowisko szefowej unijnej dyplomacji to dobra wiadomość dla Europy Środkowej. „Będzie podtrzymywać zainteresowanie zagrożeniem ze Wschodu. Poza tym to największa nominacja międzynarodowa w historii Estonii” – mówi estoński korespondent telewizyjny i radiowy w Brukseli Joosep Vark. Międzynarodowa kariera Estonki odbiła się jednak na sytuacji wewnętrznej w kraju. Kallas nie była w stanie doprowadzić do zgody w rządzie w sprawie zerowego deficytu budżetowego i ustabilizować finansów publicznych. W efekcie Estonia otarła się w czerwcu o procedurę nadmiernego deficytu. Tymczasem Tallin jest, obok Sztokholmu, jedyną stolicą unijną, wobec której Komisja Europejska na uruchomienie tego postępowania nigdy się nie zdecydowała. Rząd podniósł też podatki, co wzbudziło spore niezadowolenie w kraju.

Spadek popularności premier wśród Estończyków odbija się w sondażach jej liberalnej Estońskiej Partii Reform. W wyborach parlamentarnych w 2023 r. ugrupowanie to zdobyło 31 proc. głosów. Tymczasem zgodnie z sondażem opublikowanym w środę obecnie partia ta mogłaby liczyć zaledwie na 17 proc. i drugie miejsce za opozycyjną centroprawicową partią Ojczyzna.

Pomimo popularności w europejskich mediach Kallas ponoć kiepsko radzi sobie z komunikacją w kraju. Kiedy we wrześniu 2023 roku okazało się, że jej mąż Arvo Hallik miał udziały w firmie Stark Logistics, która nadal prowadziła interesy w Rosji wbrew nakładanym na Kreml sankcjom gospodarczym, premier nie była w stanie wybronić się w oczach opinii publicznej. „Ona dobrze sobie radzi w mediach europejskich, bo nie zadają jej trudnych pytań, a na takie w kraju często się obraża” – mówi jeden z estońskich dziennikarzy.

Do jej krytyków należy też były premier i estoński komisarz, obecnie europoseł Andrus Ansip, który należy do tej samej Estońskiej Partii Reform. Kallas w trakcie swoich rządów miała więc opozycję we własnej partii. Ansip nazywał ją „księżniczką”, co miało stanowić nawiązanie do jej ojca Siima Kallas, byłego premiera, estońskiego komisarza i prezesa banku centralnego, a obecnie posła partii córki, który zapewne miał na ścieżkę jej kariery spory wpływ. Ansip krytykował ją m.in. za decyzje gospodarcze. Kallas odpowiadała cieszącemu się wciąż dużym uznaniem w kraju politykowi, nazywając go maszyną do lemoniady. „Jeśli włożysz pieniądze, na pewno dostaniesz lemoniadę. Jeśli postawimy mikrofon przed Ansipem, w stronę Kai Kallas na pewno poleci jakaś trucizna” – mówiła. Kallas na czele unijnej dyplomacji zastąpi Hiszpana Josepa Borrella.

Marcin Jarzębski/PAP

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się