Piłkarski tydzień. Co obejrzeć w dniach 22 września - 28 września
Fot. Real Madrid C.F. / X.

Liga Mistrzów 2024/2025. Faworyci do zwycięstwa

Wystartowała nowa Liga Mistrzów. W sezonie 2024/2025 kibice po raz pierwszy obejrzą mecze najlepszej ligi świata w zmienionej formule. Kto sięgnie po puchar? „Gazeta na Niedzielę” przedstawia swoich faworytów. 

Nowa Liga Mistrzów – więcej emocji i potencjalnych zaskoczeń

O zasadach nowej formuły Ligi Mistrzów informowaliśmy szczegółowo w tekście „Rewolucja w Lidze Mistrzów. Jakie zmiany od sezonu 2024/25?”. Najważniejszą różnicą w stosunku do poprzednich edycji jest zastąpienie dawnej fazy grupowej nową fazą ligową. Od tego roku wszyscy uczestnicy Ligi Mistrzów zgrupowani są w jednej tabeli na wzór lig krajowych. Do fazy pucharowej, której kształt pozostaje niezmieniony, awansuje bezpośrednio 8 drużyn z najlepszym dorobkiem punktowym. Kolejne 8 zostanie wyłonionych na drodze baraży. 

Takie rozwiązanie daje nadzieję na więcej emocji i zaskoczeń. Jeśli giganci europejskiej piłki nie trafią z formą na starcie rozgrywek, może się okazać, że zakończą je już w styczniu. Stare piłkarskie porzekadło, zgodnie z którym dla najlepszych Liga Mistrzów zaczyna się od 1/8 finału, traci rację bytu. Dotychczas nawet kilka potknięć we wczesnej fazie rozgrywek pozwalało największym klubom na zajęcie pierwszego lub drugiego miejsca w grupie i awansowanie do fazy pucharowej. Aktualnie konkurencja jest znacznie większa, a każde kolejne potknięcie może oznaczać wypadnięcie poza czołową 8 w tabeli. Wówczas o 1/8 finału trzeba będzie walczyć w dodatkowym dwumeczu. Z perspektywy drużyn nieco słabszych to ogromna szansa. Z punktu widzenia gigantów – niepotrzebne zagrożenie. 

W związku z tym w sezonie 2024/2025 trudniej jest wytypować ekipy, które awansują do fazy pucharowej i będą walczyć o triumf w rozgrywkach. Istnieje spore prawdopodobieństwo, że któraś z topowych drużyn wypadnie z wyścigu wcześniej, niż do tego przyzwyczaiła. Główni faworyci powinni jednak uporać się z przeciwnościami i zajść jak najdalej. 

Ich nie należy skreślać. Kluby z szansami na wygraną

W tej kategorii znalazły się zespoły, które dysponują olbrzymią jakością i mogą wygrać z każdym. Nie są jednak tak mocne piłkarsko, doświadczone lub przygotowane do wygrywania dwumeczów, jak główni faworyci. Mowa o: Arsenalu, Liverpoolu, PSG, Barcelonie oraz Atletico Madryt

Kanonierzy teoretycznie mają wszystko, by wygrać Ligę Mistrzów. Piłkarsko są niezwykle mocni, dysponują też szeroką kadrą. Przeszkodą może być jednak niewielkie doświadczenie, które w zeszłym sezonie dało o sobie znać. Arsenal wraca mądrzejszy o lekcję, którą przed rokiem dał mu Bayern, ale to wciąż za mało, by rozpatrywać Londyńczyków w roli faworytów. Jeśli jednak sięgną po trofeum, nie powinno to być dla nikogo zaskoczeniem. 

Liverpool to drużyna o zbliżonej jakości do Arsenalu. Jednocześnie ma większe doświadczenie w europejskich pucharach. W zeszłym sezonie z The Reds pożegnał się jednak Jürgen Klopp. Za stery chwycił nowy szkoleniowiec – Arne Slot – który jak dotąd spisuje się bardzo dobrze. Długofalowa forma Liverpoolu pod jego wodzą stoi jednak pod znakiem zapytania. Jak zareaguje, kiedy pojawi się kryzys lub czołowi zawodnicy wypadną z powodu kontuzji? Czy drużyna będzie odpowiednio przygotowana pod kątem taktycznym i mentalnym do dwumeczu w ćwierćfinale lub półfinale Ligi Mistrzów? Tego jeszcze nie wiadomo. 

PSG jest zeszłorocznym półfinalistą Ligi Mistrzów. Drużyna z Paryża od lat stawiana jest w gronie faworytów, ale niezmiennie zawodzi. Kiedy już doczekała się szkoleniowca, z którym mogłaby sięgnąć po puchar Ligi Mistrzów, jednocześnie straciła swoją największą gwiazdę – Kyliana Mbappe. Jak PSG poradzi sobie bez genialnego Francuza w starciach z najlepszymi? Kadra Paryżan jest mocna, ale z pewnością nie tak, jak najsilniejszych ekip w Europie. Przy dobrym losowaniu PSG może jednak zajść daleko. 

FC Barcelona jeszcze przed rokiem nie znalazłaby się w tym gronie. Duma Katalonii pod wodzą Xaviego Hernandeza regularnie zawodziła w europejskich pucharach. Po objęciu Barcelony przez Hansiego Flicka sytuacja uległa zmianie. Na starcie sezonu Katalończycy są jedną z najbardziej spektakularnych i najskuteczniejszych drużyn w Europie. Gdyby zdołali podtrzymać tę formę i przełożyć ją na Ligę Mistrzów, znaleźliby się w gronie ścisłych faworytów. Na przeszkodzie stoi jednak zbyt wąska kadra. Barcelona ma świetną wyjściową 11, kilku dobrych zmienników – na tym krótka kołdra się kończy. Ponadto, podobnie jak w przypadku Liverpoolu, jeszcze nie wiadomo, jak praca Hansiego Flicka z nowym klubem przełoży się na formę zespołu w perspektywie długofalowej. Barcelona sięgająca po puchar Ligi Mistrzów w sezonie 2024/25 to zatem obraz nie niemożliwy do wyobrażenia, ale jeszcze bardzo mglisty. 

Atletico Madryt w ostatnich latach było zespołem drugiego szeregu i nie potrafiło nawiązać do wspaniałych występów z lat 2014 i 2016, kiedy zawodnicy Diego Simeone docierali do finału. Tegoroczne letnie okienko transferowe wiele jednak zmieniło. Atletico dokonało znakomitych zakupów, które znacznie wzmocniły i pogłębiły jego skład. Do klubu trafili m.in.: Julian Alvarez, Conor Gallagher, Robin le Normand czy Alexander Sørloth. Nie ma w Europie drugiego tak niewygodnego rywala, jak Atletico. Pokonanie ich w dwumeczu dla każdego będzie zadaniem z kategorii najtrudniejszych. Atutem Los Colchoneros jest także olbrzymie doświadczenie trenera Diego Simeone, który na Lidze Mistrzów zjadł zęby. Być może na papierze kadra Atletico nie jest tak imponująca, jak pozostałych pretendentów i faworytów, jednak siła ekipy Simeone tkwi w charakterze i doskonale zorganizowanej pracy kolektywnej. Jeśli Liga Mistrzów padnie łupem tej drużyny, nie będzie to sukces przypadkowy.

Główni faworyci

Nadszedł czas na faworytów. W tym wąskim gronie znalazły się 4 zespoły: Real Madryt, Manchester City, Inter Mediolan i Bayern Monachium.

Bez wątpienia największe szanse mają Real i City. To obecnie dwie najlepsze drużyny w Europie. Mają najsilniejsze kadry, znakomitych rezerwowych oraz olbrzymie doświadczenie. Wydaje się, że piłkarsko to Manchester City jest mocniejszy, jednak Liga Mistrzów to rozgrywki Realu Madryt. Królewscy mogą przez większość sezonu nie czarować w lidze hiszpańskiej, zadowalając się powolnym i pragmatycznym kolekcjonowaniem punktów, ale gdy tylko rozbrzmiewa hymn Ligi Mistrzów, przeistaczają się w perfekcyjną maszynę, która nie zważając na nic pewnym krokiem zmierza po następny puchar. Szczególnie teraz, po przyjściu do klubu Kyliana Mbappe, Real musi być rozpatrywany jako faworyt numer 1 do ostatecznego zwycięstwa. 

Numerem 2 jest błękitny walec Pepa Guardioli. To jedyny zespół zdolny do tego, by zdominować Real Madryt w dwumeczu. Nikt w Europie nie gra bardziej widowiskowej piłki. Mało kto jest równie skuteczny. Gdyby Liga Mistrzów była rozgrywana w całości na zasadach lig krajowych, City byłoby faworytem numer 1. To jednak turniej, gdzie obowiązują inne reguły. W fazie pucharowej Manchester City będzie faworytem w dwumeczu z każdym – poza Realem Madryt. 

Choć to mniej oczywisty wybór niż Real i City, w roli jednego z głównych faworytów należy rozpatrywać także Inter Mediolan. Pod wodzą Simone Inzaghiego to jedna z najlepiej ułożonych taktycznie i zdyscyplinowanych drużyn w Europie. Mają jakościowy skład, doświadczenie w Lidze Mistrzów i będą piekielnie trudnym do przejścia rywalem dla każdego na każdym etapie fazy pucharowej. Dwa lata temu Inter był bliski sięgnięcia po trofeum. Przegrał wówczas w finale z Manchesterem City (0:1). W obecnej edycji obie ekipy znów trafiły na siebie i w pierwszym meczu fazy ligowej zremisowały 0:0. Ten wynik na tle tak mocnego rywala, jak City, jest potwierdzeniem, że Inter Mediolan zgłasza się do walki o puchar.  

W roli jednego z faworytów trudno nie rozpatrywać Bayernu Monachium. Skład, jakim dysponują Bawarczycy, jest imponujący – porównywalny do kadry City czy Realu. Zawodnicy Bayernu niejednokrotnie udowadniali, że potrafią unieść presję najważniejszych meczów w Lidze Mistrzów. Mają olbrzymie doświadczenie i są gotowi mentalnie, by piąć się po szczeblach drabinki pucharowej. Pod znakiem zapytania stoi jednak kwestia pracy ich nowego szkoleniowca Vincenta Kompany’ego. Piłkarska legenda Manchesteru City i uczeń Pepa Guardioli jak dotąd radzi sobie znakomicie. Jego Bayern w pierwszym meczu fazy ligowej zmiótł Dinamo Zagrzeb aż 9:2. Kompany’emu brak jednak doświadczenia w pracy z zespołami grającymi w Lidze Mistrzów. To sytuacja podobna jak w Liverpoolu, z tą różnicą, że Bawarczycy dysponują jeszcze lepszym i głębszym składem. Gdyby Bayernowi przyszło mierzyć się w dwumeczu z Manchesterem City czy Realem Madryt, Monachijczycy byliby w pozycji drużyny z nieco mniejszymi szansami na awans. W ewentualnej rywalizacji z Interem o wskazanie zwycięzcy byłoby trudno. W każdym innym przypadku Bayern będzie faworytem.

O tym, kto ostatecznie wygra Ligę Mistrzów w sezonie 2024/2025, przekonamy się 31 maja. Finał odbędzie się na Allianz Arena w Monachium. Czy będzie to któraś z wyżej wymienionych drużyn, a może jeden z potencjalnych czarnych koni, np. Bayer Leverkusen lub Borussia Dortmund? Niezależnie od tego, kto sięgnie po puchar, o kolejnych meczach Ligi Mistrzów będziemy informować na łamach „Gazety na Niedzielę” w cyklu Piłkarski Tydzień, przedstawiającym listę spotkań, które warto obejrzeć w danym tygodniu.

Patryk Palka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się