W 2034 r. czeka nas mundial w Arabii Saudyjskiej. FIFA ponownie udowadnia, że bez trudu potrafi wspiąć się na najwyższy szczyt hipokryzji.

Mundial w Arabii Saudyjskiej to kolejny pokaz hipokryzji FIFA

To już pewne. W 2034 r. czeka nas mundial w Arabii Saudyjskiej. Prezydent FIFA Gianni Infantino przekazał, że „to, co Arabia Saudyjska przedstawiła w swojej ofercie, jest absolutnie niesamowite”. Rzeczywiście – brak wolności słowa, zakaz działalności partii politycznych oraz kara śmierci za skłonności homoseksualne wyglądają na ofertę nie do odrzucenia.

W środę 11 grudnia FIFA ogłosiła, że Arabia Saudyjska będzie gospodarzem mistrzostw świata w 2034 r. Zaskoczenia nie było. Saudyjczycy od dawna starali się o organizację mundialu, a FIFA ostatnimi czasy ma słabość do reżimów traktujących prawa człowieka jak niezobowiązującą propozycję. Dwa ostatnie turnieje odbyły się przecież w Rosji (2018) oraz w Katarze (2022).

Kogo tym razem wybrała FIFA? Arabia Saudyjska to kraj, w którym obowiązuje kara śmierci za skłonności homoseksualne, apostazję czy cudzołóstwo. Formą wymierzenia kary może być ukamieniowanie. Regularnie dokonuje się tam masowych egzekucji. Ponieważ prawo w tym kraju oparte jest na szariacie, za przestępstwa przeciw islamowi grozi kara chłosty, obcięcia kończyn, a w skrajnych przypadkach – śmierci. Ponadto publiczne tańce, słuchanie muzyki czy wyświetlanie filmów jest zakazane, podobnie jak posiadanie alkoholu. W Arabii nie ma wolności prasy ani wolności religijnej. Obowiązuje za to surowa cenzura, a wyznawcy innych religii, niż islam, są dyskryminowani. W instytucjach publicznych, bankach, szkołach, a nawet parkach obowiązuje segregacja według płci. Służby medyczne nie mogą udzielić pomocy kobiecie, jeśli w zespole ratunkowym znajdują się sami mężczyźni. Kobiety będą mogły za to obejrzeć nadchodzący mundial ze stadionów. Od 2018 r. mają do tego prawo.

O względy Saudyjczyków rywalizuje cały świat. Każdy pragnie tamtejszej ropy i pieniędzy. Zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny stają na głowie, by przeciągnąć Arabię Saudyjską na swoją stronę i utrudnić konkurentom dostęp do jej surowców. W Polsce także chętnie przyjęlibyśmy wieści o planach inwestycji Saudyjczyków w dowolny sektor rodzimej gospodarki. FIFA gra w tę samą grę, co każdy. Czy można ją za to winić?

Przede wszystkim FIFA nie jest państwem, które nie może sobie pozwolić na brak kontaktów z tak ważnym podmiotem, jak Arabia Saudyjska, jeśli chce przetrwać w brutalnych realiach polityki międzynarodowej. FIFA miała mnóstwo opcji, mogła wybrać innego gospodarza mundialu bez strat dla jakości widowiska i samego futbolu, a mimo to nieprzymuszona, z własnej woli, postawiła na Saudyjczyków. Nie zależało od tego jej bezpieczeństwo energetyczne, ani pozycja na arenie międzynarodowej. W tym wypadku troska o los własnych obywateli nie jest kartą przetargową w dyskusji o cenie hipokryzji i zasadach moralnych.

FIFA szczyci się tym, że wspiera prawa człowieka, w tym prawa kobiet i mniejszości seksualnych. Podkreśla to na każdym możliwym kroku. Jednocześnie przyznaje prawo organizacji najważniejszej imprezy piłkarskiej państwu, które oskarżane jest o regularne łamanie praw człowieka, nieprzestrzeganie praw kobiet i dyskryminację mniejszości. Organizacja, która twierdzi, że futbol służy budowaniu mostów i jedności międzyludzkiej, po raz kolejny zorganizuje największe piłkarskie święto w kraju, który dzieli ludzi na lepszych i gorszych ze względu na ich płeć, wyznanie czy orientację.

Dla FIFA nie ma szczytu hipokryzji, na który nie mogłaby się wdrapać. Dlatego mundial w Arabii Saudyjskiej to nie pojedynczy wyskok, błąd systemu, ale kontynuacja trendu, który będzie trwał. Co roku oficjele tej piłkarskiej organizacji będą mamić kibiców pięknymi hasłami o jedności, pokoju i tolerancji, za drzwiami robiąc interesy z każdym, kto odpowiednio zapłaci. Najsmutniejszy jest jednak fakt, że kibic to zaakceptuje. Będzie się cieszył kolejną piłkarską imprezą, licząc na niezapomniane emocje, jak wtedy, gdy reprezentacja Polski po raz pierwszy od 36 lat wychodziła z grupy podczas mistrzostw świata w Katarze, lub gdy Luka Modrić prowadził Chorwację do finału mundialu w Rosji. W końcu wszyscy wspominamy te momenty jako szczególne, prawda?

Patryk Palka

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się