Muzyką wołam o pokój na świecie – Adam Bałdych
Nazywany cudownym dzieckiem skrzypiec Adam Bałdych dostał od Instytutu Pileckiego niezwykłe zadanie: napisać muzykę inspirowaną archiwalnymi materiałami z II wojny światowej. Tak powstał album Portrety, który będzie zaprezentowany we wrześniu w trakcie dwóch specjalnych koncertów w Warszawie i Berlinie. „W swojej muzyce chciałem być blisko tych, których jarzmo wojny dotykało wtedy, i których dotyka dziś. Chciałem dać im obecność w dźwiękach, które tworzę” – mówi muzyk.
Adam Bałdych i Portrety człowieka
.ADAM BAŁDYCH, skrzypek i kompozytor, bywa nazywany „cudownym dzieckiem skrzypiec”, karierę rozpoczął w wieku 14 lat. Szybko został okrzyknięty innowatorem łączącym dokonania muzyki poważnej i współczesnego języka skrzypcowego z talentem improwizatorskim. W krótkim czasie stworzył własny rozpoznawalny styl, który stał się inspiracją dla nowej generacji improwizujących skrzypków. Często tworzy na zlecenie orkiestr. Na koncie ma 8 autorskich albumów i gościnny udział w ponad 20 albumach innych twórców. W 2016 r. został odznaczony Złotym Krzyżem Zasługi przez prezydenta Andrzeja Dudę oraz odznaką honorową „Zasłużony dla Kultury Polskiej” przyznaną przez Ministra Kultury i Dziedzictwa Narodowego.
Anna DRUŚ: Jaka była pana pierwsza reakcja na propozycję Instytutu Pileckiego by napisać muzykę inspirowaną materiałami historycznymi i to tymi z II wojny światowej?
Adam BAŁDYCH: Kiedy otrzymałem propozycję projektu kompozytorskiego dla Instytutu inspirowanego materiałami historycznymi pomyślałem, że to bardzo ciekawy pomysł. Podczas spotkania z zespołem Instytutu z Berlina oraz Warszawy, dyskutowaliśmy nad możliwością współpracy. Poczułem, że mam do czynienia z ludźmi otwartymi na moją artystyczną wizję więc postanowiłem zaangażować się we wspólny projekt. Zawsze w swojej twórczości muszę być autentyczny więc zależało mi na bardzo niezależnym i osobistym podejściu do tego tematu, na który Instytut przystał.
Czy wcześniej pracował pan z takim materiałem?
Adam BAŁDYCH: W mojej twórczości zawsze reaguję na otaczający mnie świat, to on jest głównym źródłem moich inspiracji. Kiedy sięgałem po materiały historyczne – poczułem, że ten temat bardzo mocno mnie dotyka, szczególnie w kontekście rzeczywistości, w której najbliższy świat zmaga się z konfliktami zbrojnymi. Pomyślałem, że to dobry moment, aby swoją muzyką zawołać o pokój na świecie, który kocham, a który w wielu miejscach rozpada się ludziom na kawałki.
Na jakich konkretnie materiałach archiwalnych pan pracował? Czyje konkretnie to są Portrety?
Adam BAŁDYCH: To nie są Portrety konkretnych osób. To jest Portret człowieka – jego natury, jego zmagań, które towarzyszą mu od pokoleń, błędów których nie potrafi naprawić, instynktów których nie potrafi zmienić. To jest pytanie o wybór między dobrem a złem, który towarzyszy nam od zarania dziejów. To również Portret czasów. Moja muzyka jest ekstraktem wszystkich emocji, które towarzyszyły mi podczas pracy nad projektem. Strumień świadomości, połączenie z tymi, których jarzmo wojny dotykało wtedy i których dotyka dziś. W swojej muzyce chciałem być blisko nich, dać im swoją obecność w dźwiękach, które tworzę; nie przechodzić obojętnie.
Jakie zobaczył pan tam emocje i które z nich chciał pan wydobyć w swojej muzyce? Czy jakimś emocjom odpowiada jakiś konkretny element Pana kompozycji? – akord, dźwięki, brzemienie któregoś instrumentu?
Adam BAŁDYCH: Kiedy komponuję, muzyka niesie mnie a ja pozwalam jej na to. Nie hamuję tego procesu. Dopiero po ukończeniu dzieła można przyjrzeć się mu i spróbować odpowiedzieć na pytanie – czym właściwie jest? Tak samo było z Portretami. Napisałem dużo muzyki, więcej niż zakładałem, tak wiele emocji sączyło się z mojej wyobraźni. Nie były jednolite, przenikały się. Stąd na Portretach słychać wszystko: jest miejsce na radość, jest miejsce na ból, strach – jak w naszym życiu. Wszystkie te emocje współistnieją, dając pełne doświadczenie człowieczeństwa.
Co o człowieku mówią te utwory? Jakie wartości uniwersalne niosą ze sobą?
Adam BAŁDYCH: Myślę, że mówią to, że stać nas na tworzenie nieprawdopodobnego piękna, i stać nas też na niezwykłe okrucieństwo. Często ta sama osoba potrafi robić jedno i drugie. Dobry wilk i zły wilk jest w każdym nas. Pytanie którego karmimy.
Na czym pana zdaniem polega fenomen przekazywania emocji przez muzykę?
Adam BAŁDYCH: W muzyce jesteśmy wolni. Możemy pozwolić sobie na prawdę, którą przez kulturę i obyczaje hamujemy w słowach, gestach. Muzyka pozwala na subtelność i krzyk, jaki ciężko byłoby znieść w innej formie wyrazu. Stąd właśnie w muzyce można przekazać najintymniejsze i najbardziej głębokie emocje. Jej abstrakcyjny wymiar pozwala każdemu słuchaczowi odbierać ją na swój osobisty sposób, co sprawia, że zarówno artysta jak i słuchacz w swoich wyobraźniach, sercach i umysłach – nadają muzyce jej ostateczny kształt.
Do prezentacji albumu Portrety zaplanowane zostały dwa koncerty – jeden w Warszawie drugi w Berlinie. Skąd pomysł, by trafić również z tą muzyką do środowiska międzynarodowego?Jakie ma to dla Pana znaczenie?
Adam BAŁDYCH: Moja kariera muzyczna od wielu lat ma wymiar międzynarodowy dzięki współpracy z renomowaną wytwórnią fonograficzną – ACT z Berlina. Album Portrety, który ukaże się na początku 2025 roku, trafi zatem zarówno do słuchaczy w Polsce i Niemczech, ale też tych z Japonii czy USA. Zanim to nastąpi muzyka zabrzmi ekskluzywnie na dwóch koncertach w Warszawie: 21 września oraz w Berlinie 25 września, gdzie łączyć będziemy temat 85-lecia wybuchu II Wojny Światowej oraz Światowego Dnia Pokoju.
Rozmawiała Anna Druś