Pierre Vermeren

O tym, co zmienia Francję i życie Francuzów, decyduje się poza urnami

Pierre Vermeren jest francuskim historykiem, autorem książek, m.in. “On a cassé la République : 150 ans d’histoire de la nation” i “L’Impasse de la métropolisation”. W tekście opinii w “Le Figaro” stwierdza, że od czasów Rewolucji Francuskiej elity republikańskie nie liczą się z wolą ludu, postrzeganego jako zagrożenie. 

Jak ocenia Pierre Vermeren “autorytarna decyzja” o zamknięciu stacji telewizyjnej C8 ocenianej jako prawicowa i antysystemowa, “jest nie tyle innowacją, co potwierdzeniem faktu, starego jak nasz ustrój: francuskie elity republikańskie nigdy nie były ani liberalne, ani demokratyczne”. 

“Może wydawać się to nieoczywiste w kraju praw człowieka, Rewolucji i Republiki. Jednak liberalny ruch Oświecenia, który niósł te wielkie idee XVIII wieku do zwycięstwa politycznego, rozbił się o mur Terroru i wojny domowej. Wszechobecna w umysłach w XIX wieku, ta tragedia ukształtowała onkologiczną nieufność francuskich elit wobec ludu, uznawanego za niebezpieczny i krwiożerczy. I to pomimo tego, że był on jedynie pomocnikiem katów, a przede wszystkim ich ofiarą. To burżuazja, pijana swoją nową wszechwładzą, zasiadała w Komitecie Ocalenia Publicznego i Trybunale Rewolucyjnym, który używał gilotyny i wydał rozkaz masakry Wandejczyków. Reakcja termidoriańska zakończyła Wielki Terror, ale przemoc nie ustała aż do lata 1795 r., nie wspominając o kontrrewolucji. W 1799 r. Pierwszy Konsul, kontynuator i wybawca Rewolucji, stworzył francuski aparat sądowy, który obowiązuje do dziś. Jak uczy się od pokoleń na wydziałach prawa, Francja posiada dwa systemy sądowe: sądownictwo cywilne i administracyjne – co dla Anglosasów jest aberracją, ograniczającą wolność – dlatego, że Napoleon chciał chronić państwo, jego przywódców i urzędników przed działaniami ludu” – tłumaczy historyk.

“W XIX wieku Gwardia Narodowa, a później wojsko, były wysyłane, aby tłumić manifestacje, strajki i powstania ludowe, często kosztem setek, a nawet tysięcy ofiar, w celu przywrócenia porządku i zapobiegania próbom destabilizacji. Masowa przemoc dwóch wojen światowych brutalnie uspokoiła nasze obyczaje polityczne. Uprzedzenia wobec ludu jednak nie osłabły. Zmieniły się” – podkreśla.

“Dwie wojny światowe ostatecznie narzuciły, poprzez wspólnotowe cierpienie, zjednoczenie sił społecznych i politycznych, zobowiązanych do współpracy na rzecz obrony narodu w Republice: katolików, chłopów, robotników i socjalistów, prawicę monarchistyczną a potem narodową, armię i weteranów, kobiety, następnie komunistów i związkowców. Krajowa Rada Ruchu Oporu (…) ukształtowała najbardziej demokratyczny moment w życiu politycznym i społecznym Francji. Jednak stare uprzedzenia wobec ludu przetrwały” – stwierdza.

“Zatarcie legendy o ruchu oporu, tworzonej przez Charlesa de Gaulle’a i popieranej przez komunistów, ożywiło erę podejrzeń. Już wtedy budowa wspólnej Europy została zaplanowana przez wąskie elity jako maszyna, przeznaczona do powstrzymywania tożsamości narodowej, a nawet rozbicia narodów. Dopóki Charles de Gaulle miał dominujący wpływ, projekt był neutralizowany. Jednak, jak przewidział, liberalna burżuazja – którą uosabiali kolejno Georges Pompidou, Valéry Giscard d’Estaing, a potem Jacques Chirac – zdołała powstrzymać, a następnie skrępować suwerenność ludu, powołując się na europejski ordoliberalizm. W 1981 r. lewicowa burżuazja, która doszła do władzy w imię ludu, wcale nie odbiegała od tej trajektorii. Idea, zgodnie z którą wolność ludu i suwerenność narodowa mogły doprowadzić do drugiego Hitlera – co stanowi podwójne historyczne kłamstwo, ponieważ to niemieckie dowództwo, przy wsparciu przemysłu, siłą otworzyło Hitlerowi drogę do władzy, a kontekst lat 30. XX wieku jest nie do odtworzenia – skłoniła elity do otwartego oddzielenia się od suwerenności ludu, zredukowanej do populizmu” – stwierdza Pierre Vermeren.

“Od pół wieku, o wszystkim tym, co zmieniło Francję i życie Francuzów, zdecydowano poza urnami” – podkreśla. 

“Budowa europejskiej wspólnoty, państwo prawa, rządy sędziów, dezindustrializacja, likwidacja rolnictwa chłopskiego, metropolizacja, upadek średnich miast, likwidacja usług publicznych, dekonstrukcja szkoły, dług publiczny, deficyt handlowy, strukturalne bezrobocie, masowa imigracja, pobłażliwość sądów, denacjonalizacja elit, finansjalizacja gospodarki, nadmiernie restrykcyjna ekologia, walka z samochodami zastępująca kult samochodu, spadek kultury wśród młodzieży, spadek znaczenia Francji na świecie itd. – nic z tego nie chcieli, nie przegłosowali ani nie zatwierdzili Francuzi, z wyjątkiem traktatu z Maastricht. A jednak wszystko to ma miejsce, pod przewodnictwem osób, uznawanych za wyjątkowo inteligentne. Obietnice i kampanie wyborcze zostały oderwane od polityk publicznych, które przetrwały zmiany rządów i zniekształciły ogłoszone programy” – ocenia.

oprac. Julia Delanne
Paryż

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 30.04.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się