
Polki na Montparnasie
W okresie 1883–1939 w Paryżu aktywnie tworzyło sztukę łącznie ponad 150 polskich artystek. Kobiety stanowiły jedną czwartą polskiej kolonii artystycznej we Francji. Większość z nich do dzisiaj pozostaje zupełnie nieznana.
Pod koniec XIX wieku do stolicy Francji zaczęły przyjeżdżać artystki z ziem polskich, skuszone nie tylko prestiżem światowej stolicy sztuki, ale głównie możliwościami rozwinięcia kariery, dostępem do muzeów oraz inspirującą atmosferą. Przede wszystkim jednak pragnęły się uczyć – tak jak szkoleni byli mężczyźni, rysować z natury żywego modela i w efekcie tworzyć obrazy akceptowane przez krytykę. Zarówno najbardziej utytułowane polskie malarki – Anna Bilińska, Olga Boznańska, Mela Muter, Tamara Łempicka, jak i te zupełnie zapomniane, m.in. Alicja Halicka, Stefania Łazarska, Aniela Pająkówna, Irena Reno (Hassenberg), największe sukcesy artystyczne odnosiły w Paryżu.
W Polsce rozbiorowej wyższe szkoły sztuk pięknych zaczną przyjmować kobiety dopiero w XX wieku (pierwsza w Warszawie w 1904 roku, w Krakowie faktycznie dopiero w 1920 roku). W prywatnych instytucjach, jak np. w szkole Wojciecha Gersona w Warszawie, panie nie rysowały żywych modeli (uważano to za niemoralne), nie mogły zatem poznać ludzkiej fizjonomii i namalować obrazu historycznego, a takie właśnie w tamtym czasie były uznawane za wartościową sztukę. Tymczasem w Paryżu w II poł. XIX wieku nastąpiła swoista rewolucja – kobiety mogły uczyć się w prywatnych akademiach rysunku i malarstwa, m.in. Académie Julian, gdzie uczono rysunku żywego modela. Panie płaciły większe niż panowie czesne za mniejszy zakres usług, ale mogły tam zdobyć fachową wiedzę i pokazywać swoje prace na prestiżowym paryskim Salonie.
Jako pierwsza do Paryża przyjechała Zofia Stankiewiczówna. Wkrótce w jej ślady poszła Anna Bilińska. Począwszy od 1887 roku i wielkiego sukcesu „Autoportretu z paletą”, Bilińska jako pierwsza Polka zdobyła uznanie na rynku sztuki i stała się w pełni profesjonalną malarką. Jej sukcesy przerwała przedwczesna śmierć. Dla kolejnych pokoleń kobiet kariera Bilińskiej stanowiła dowód na to, że kobieta może zostać doceniona w patriarchalnym świecie.
W realiach przełomu XIX i XX wieku praca i twórczość kobiet budziła kontrowersje, oznaczała bunt przeciwko naturalnej roli kobiety. Wiele artystek żyło wbrew społecznym normom: Aniela Pająkówna czy Irena Reno samotnie wychowywały dzieci. Mela Muter się rozwiodła, z kolei Alicja Halicka dzięki swojej pracy artystycznej utrzymywała męża i córkę. Dzisiaj nie sposób nie docenić odwagi, jaka towarzyszyła decyzji kobiet o wkroczeniu na rynek sztuki, tym bardziej że wiele malarek odznaczało się podwójną społeczną „ułomnością” – były kobietami, ale też Żydówkami. Realizacja celów, początkowo sprowadzających się do dorównania mężczyznom, oznaczała pokonanie skomplikowanego toru przeszkód.
Tym, co łączyło losy malarek, była dzielnica Montparnasse. Tam artyści przybywający z polskich miast odnaleźli dogodne warunki pracy (tańsze czynsze), obszar wolności i twórczej inspiracji, które zaowocowały wybitnymi osiągnięciami na polu sztuki. Większość artystek wiodła tu burzliwe, nierzadko tragiczne życie, w którym na czoło wysuwały się walka o twórczą niezależność, zmagania z problemami finansowymi i utrzymanie statusu profesjonalistki.
Od śmierci artystek minęło bardzo dużo czasu. Zachowało się mało źródeł na temat życia wielu z nich. Większość malarek zmarła w samotności i zapomnieniu, często nie było obok bliskich, którzy zabezpieczyliby dokumenty, dzienniki czy listy. Pozostał jednak dorobek artystyczny w postaci obrazów, rysunków, grafik czy akwareli. Prace zapomnianych artystek znajdują się głównie w kolekcjach prywatnych. Część dzieł (np. Anieli Pająkówny) uległo zniszczeniu w trakcie wojny. Wciąż jednak jest ich bardzo dużo. Dzięki mozolnym poszukiwaniom możliwe stało się przytoczenie opowieści o trudnych i pięknych losach kilku polskich malarek.
Sylwia Zientek