polskie groby

Polskie groby w Zimbabwe. Karol Nawrocki ma rację każąc nam o nich pamiętać

Minister Radosław Sikorski na portalu X poprosił Karola Nawrockiego o informację „jakie polskie sprawy można przy okazji załatwić” w Zimbabwe. Karol Nawrocki, jako prezes IPN, w 2022 roku brał udział w uroczystości otwarcia odrestaurowanego przez cmentarza polskiego w Rusape, w ramach projektu IPN „Szlaki Nadziei. Odyseja Wolności”.

Odyseja setek tysięcy Polaków rozpoczęła się z początkiem lat czterdziestych XX wieku. W wyniku zawarcia niemiecko-sowieckiego paktu Ribbentrop-Mołotow, ludność Polski, która znalazła się w sowieckiej strefie wpływów, począwszy od 10 lutego 1940 roku doświadczyła masowych deportacji całych rodzin w głąb ZSRS – na Syberię i do Kazachstanu. W 1941 roku nowo utworzona polska armia pod dowództwem gen. Władysława Andersa opuściła Związek Sowiecki w liczbie niemal 120 tysięcy polskich obywateli (zarówno wojskowych, jak i cywilów). Polacy przedostali się do Iranu, jednak ze względu na niestabilną sytuację wewnętrzną państwa nie mogli tam zostać na dłużej. Armia gen. Andersa ruszyła do Włoch, zaś ludność cywilna została deportowana do różnych krajów, niezagrożonych działaniami wojennymi, na tereny Afryki Południowo-Wschodniej – do Tanzanii, Południowej Afryki i Zimbabwe. 

Kiedy 1 sierpnia 1944 roku wybuchło Powstanie Warszawskie, miasto pilnie potrzebowało zaopatrzenia – żywności, lekarstw, broni i amunicji. Strona sowiecka nie udzieliła pomocy walczącym Warszawiakom, dlatego zwrócono się do Winstona Churchilla. Brytyjski premier chciał wesprzeć powstańców, jednak odległość między Polską a Anglią była zbyt duża, by samoloty Royal Air Force mogły skutecznie wykonać misję. W związku z tym Churchill zlecił dostarczenie pomocy jednostkom South African Air Force, polskim dywizjom oraz jednemu dywizjonowi RAF, stacjonującym we Włoszech.

W misję zaopatrzeniową na trasie liczącej blisko trzy tysiące kilometrów wyruszyły 92 samoloty, z czego 42 należały do sił południowoafrykańskich. Od 8 sierpnia do 21 września 1944 roku przeprowadzono 196 lotów nad Warszawą. Niestety, niemieckie i sowieckie działania doprowadziły do zestrzelenia wielu maszyn – w wyniku tych ataków zginęło 57 południowoafrykańskich lotników lecących 16 samolotami. Ich ciała spoczywają na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie, w alianckiej sekcji wojskowej. To właśnie nad Krakowem przebiegała trasa powrotna do Włoch, gdzie obrona przeciwlotnicza przeciwnika była wyjątkowo silna.

– Każdego roku, w pierwszą sobotę września urządzamy tutaj tę rocznicę lotów nad Warszawą. W tej chwili jest prawie pusto, to tylko wy jesteście oficjalnymi uczestnikami tej imprezy, ale normalnie zawsze było dużo ludzi. Lotnictwo Południowej Afryki przywoziło krzesła, ławki i tu się odbywała Msza i coroczne uroczystości. (…) Właśnie działalność Polonii dobiega końca – starzy umierają, nie ma kombatantów, ani tych, którzy przez Syberię się tutaj dostali. W zarządzie Zjednoczenia Polonii zostałem ja i trzy osoby – opowiadał nam, harcerzom, Jan Kopeć, wieloletni reporter polskiej telewizji, fotograf, gdy w 2021 roku braliśmy udział w uroczystościach związanych z 77. rocznicą lotów lotnictwa południowoafrykańskiego na pomoc Powstaniu Warszawskiemu, organizowanych przez polską parafię w Norwood.

Polacy szybko zaczęli przyzwyczajać się do nowej codzienności na afrykańskiej ziemi. W Ngesi i Rusape (Zimbabwe) powstały polskie osiedla, w Digglefold założono Polsko-Brytyjską Szkołę dla Dziewcząt, w której działała drużyna harcerek. Powstawały przedszkola, świetlice, teatrzyki dla dzieci, sierocińce i przychodnie. Polonię jednoczyła nadzieja, świadomość odpowiedzialności za wspólnotę i głębokie poczucie sensu.

Jeden z poznanych przez nas w Walkerville Polaków opowiadał o działaniach Zjednoczenia Polonii pod koniec lat dziewięćdziesiątych:

Pamiętam, jak Basia, moja żona założyła filię Zjednoczenia Polskiego. To miało nas jednoczyć, żeby jak najwięcej Polaków się znało i żeby jakieś kontakty utrzymywać i przede wszystkim tę Polskę utrzymać. Organizowaliśmy potańcówki, spotkania, nawet wyścigi samochodowe. Basia bardzo się angażowała i była prezesem Zjednoczenia do końca. Gdy odeszła, Zjednoczenie jakby klapnęło. (…) Teraz… Młodzież i ludzie, którzy teraz tutaj mieszkają sa już właściwie english-speaking. W przedszkolu – język angielski, w szkole – język angielskich, znajomi – język angielski. Także młode pokolenie tych Polaków to już nie jest pokolenie, którym wy jesteście. To są Polacy, ale bez tego pociągu do polskości i dlatego trudno jest zorganizować cokolwiek. Koniec story.

Harcerska Afryka jest organizacją non-profit, której głównym założeniem jest przywrócenie i pielęgnowanie pamięci o Polakach, którzy w latach 1942-1952, po opuszczeniu ZSRS razem z armią gen. Andersa trafili do Afryki i już nigdy nie powrócili do Ojczyzny. Projekt „Harcerska Afryka” powstał w 2018 r., jako pomysł na innowacyjną formę świętowania 100. rocznicy odzyskania przez Polskę niepodległości. Misja, polegająca na inwentaryzowaniu i renowacji polskich cmentarzy i miejsc pamięci w Afryce Wschodniej, miała mieć charakter służby, w każdym tego słowa znaczeniu. Wolontariusze chcieli dotrzeć do najbardziej zapomnianych obszarów, w których nasi Rodacy zostawili ślady polskości. Ich historie to opowieści o ludziach, którzy wykazali się dużą odwagą, gdy w wyniku II wojny światowej, przyszło im żyć na obcej ziemi.

Pierwsza ekspedycja instruktorów harcerskich do Afryki w sierpniu 2018 roku, poprzedzona była długimi przygotowaniami. Wyjazd ten wymagał zgromadzenia odpowiednich funduszy, zdobycia dofinansowań, nawiązania kontaktu z Polonią w Johannesburgu (RPA), a przede wszystkim odbycia szkoleń z zakresu ochrony polskich miejsc pamięci w Afryce. Współpraca z historykami z Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń (CDZWiP) w Krakowie pozwoliła wolontariuszom szczegółowo zgłębić temat sytuacji Polaków na Czarnym Lądzie.  

W minionych latach, wolontariusze „Harcerskiej Afryki” dokonali inwentaryzacji i renowacji polskich cmentarzy i miejsc pamięci w miejscowościach: Rusape, Marondera i Kadoma (Zimbabwe), Livingstone, Bwana M’Kubwa, Mbala i Lusaka (Zambia), Masindi, Koja, Dar Es Salaam i Tengeru (Tanzania i Uganda).

Przedstawiciele Polonii, zamieszkujący tereny Afryki Południowej, którzy z chęcią zaangażowali się w harcerski projekt, pomogli dotrzeć do cennych dokumentów na temat polskiej ludności w Afryce, które znajdują się w posiadaniu Archiwum Narodowego w Zimbabwe. „Harcerska Afryka” współpracuje również z Ambasadą RP w Pretorii (RPA) oraz z Konsul Honorową RP w Harare (Zimbabwe).

Pomijając intencje, którymi kierował się minister Sikorski, zadając pytanie o „polskie sprawy” w Zimbabwe, może dobrze się stało, że wybrzmiało ono w przestrzeni publicznej. Jest bowiem okazja, by opowiedzieć o tym, że dzięki działaniom instytucji takich jak Instytut Pamięci Narodowej, czy Centrum Dokumentacji Zsyłek, Wypędzeń i Przesiedleń, młodzi ludzie mają okazję dotknąć historii Polaków na obczyźnie. Dbanie o cmentarze swoich rodaków to nic nowego – tego typu projekty prowadzą również inne państwa, np. austriackie cmentarze wojenne w południowej Polsce są dzisiaj konserwowane z pieniędzy austriackiego rządu. Niemiecka Komisja Grobów Wojennych wydaje dziesiątki milionów euro na konserwację i rozbudowę niemieckich cmentarzy wojennych w prawie 50 krajach Europy i Północnej Afryki. Cmentarze polskiego wychodźstwa wojennego również powinny być otoczone taką opieką.

I nagle ukazuje się ten niezrozumiały w dzieciństwie ciężar słów napisanych na murze Cmentarza Zasłużonych na Pęksowym Brzyzku w Zakopanem. Ojczyzna to ziemia i groby. Narody tracąc pamięć tracą życie. Trudna historia naszej Ojczyzny sprawiła, że polskie groby porozrzucane są po całym świecie. Również w Zimbabwe.

Róża Bojemska

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 30.04.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się