Polskość. Wartość unikalna i bezcenna
Polskość nie tylko w perspektywie historycznej, ale także tu i teraz jest źródłem siły oraz unikalnej wrażliwości. To dziedzictwo trudne, naznaczone bólem wielu pokoleń, ale także pełne charakteru, piękna i mocy, która sprawia, że polskości nie da się zniszczyć, nie można jej trwale uwięzić ani złamać. Zawsze znajdzie sposób, by pokonać przeciwności. Te cechy czynią z niej wartość niewymienialną na żadną walutę.
Wartość polskości
Polska to kraj, który da się lubić. Jest bezpieczna, czysta, z roku na rok coraz bogatsza. Ma swoje problemy, ale życie tutaj stopniowo staje się coraz bardziej komfortowe dla coraz większej liczby ludzi. Jednak czy to dostatecznie dużo, by odczuwać z tych powodów dumę?
Duma to emocja ściśle związana z poczuciem własnej wartości i godności. Jednym z istotnych źródeł tego ostatniego jest spadek materialny i duchowy odziedziczony po przodkach – zarówno najbliższych krewnych, jak i reprezentantach szerszej wspólnoty wartości oraz doświadczeń utrwalonych w języku, kulturze i tradycji. Tę wspólnotę nazywamy ojczyzną. Jest ona nie tylko państwem lub regionem zajmującym określone miejsce na mapie, ale też kontekstem, który współtworzy i dopełnia tożsamość każdego człowieka.
Wobec tego jaką wartość ma spadek, który nazywamy polskością? Czy wystarczająco dużą, by kupić za to pewność siebie, a w konsekwencji dumę z tego, że jest się Polakiem?
Bogactwo polskiej kultury – nauka, sztuka, architektura, język
Polskość jest zapisana w kulturze – zarówno dziedzictwie materialnym, jak i duchowym. To ponad tysiącletni wkład w rozwój cywilizacji Zachodu za sprawą sztuki, nauki i rozmaitych przejawów myśli. Polska kultura ma olbrzymią siłę i trwałość. Spoglądając na dowolną dziedzinę ludzkiej aktywności na przestrzeni dziejów, można z dużą dozą prawdopodobieństwa założyć, że do jej rozwoju przyczynił się jakiś Polak.
Mikołaj Kopernik, Maria Curie-Skłodowska i Fryderyk Chopin bezdyskusyjnie należą do panteonu najwybitniejszych umysłów i talentów w historii ludzkości. Obok nich stoją również inni, którzy wnieśli istotny wkład w rozwój nauki, techniki, medycyny, sztuki, prawa czy myślenia politycznego. Nie sposób wymienić ich wszystkich, jednak dla pokazania skali i różnorodności wpływu polskiej kultury na rozwój cywilizacji wspomnę o kilku wybranych osobistościach.
Pośród wielu wynalazców i inżynierów Polska posiada choćby pionierów kinematografii, Kazimierza Prószyńskiego i Piotra Lebiedzińskiego, którzy tworzyli swoje wynalazki niezależnie od braci Lumière w podobnym okresie. Polacy lub osoby związane z Polską są również wynalazcami m.in.: lampy naftowej (Ignacy Łukasiewicz), kamizelki kuloodpornej (Jan Szczepanik i Kazimierz Żegleń), telektroskopu, czyli urządzenia przesyłającego kolorowy obraz i dźwięk, protoplasty telewizji (Jan Szczepaniak), wykrywacza min (Józef Kosacki i Andrzej Garboś), wycieraczek samochodowych (Józef Hofmann), ręcznego kasownika do biletów, gazomierza i semafora, czyli sygnalizatora do sterowania ruchem (Jan Józef Baranowski), walkie-talkie (Henryk Magnuski), łazika księżycowego biorącego udział w misjach Apollo (Mieczysław Bekker), szczepionki przeciw polio (Hilary Koprowski), szczepionki przeciw tyfusowi plamistemu (Rudolf Weigl) czy szeregu urządzeń pionierskich z punktu widzenia rozwoju żeglugi podwodnej i lotnictwa (Stefan Drzewiecki). Nie kto inny, tylko Polak, Antoni Patek, zapoczątkował również produkcję zegarków na skalę przemysłową. Podobnych przykładów jest więcej.
Przedstawiciele lwowskiej i warszawskiej szkoły matematycznej, a także lwowsko-warszawskiej szkoły filozoficznej i logicznej należeli do grona najlepszych ekspertów na świecie. Z Polski wywodzili się geniusze pokroju Stanisława Banacha (jednego z najwybitniejszych matematyków XX w.), Alfreda Tarskiego (jednego z najwybitniejszych logików w historii, zestawianego pod tym względem z Arystotelesem) czy Stanisława Ulama. Ten ostatni pracował przy projekcie Manhattan i był współtwórcą pierwszej bomby atomowej, podobnie jak Józef Rotblat, Polak o żydowskich korzeniach i brytyjskim paszporcie, laureat Pokojowej Nagrody Nobla.
Polscy matematycy mieli swój udział również w sukcesach wywiadu, które zmieniły bieg historii. Dzięki postaciom takim jak Wacław Sierpiński, Stanisław Leśniewski czy Stefan Mazurkiewicz w 1920 r. Polakom udało się wygrać Bitwę Warszawską z Sowietami i powstrzymać ekspansję komunizmu na Zachód. W kolejnych latach Marian Rejewski, Henryk Zygalski oraz Jerzy Różycki odegrali ogromną rolę w złamaniu szyfru niemieckiej Enigmy. W ten sposób polscy geniusze wpływali na losy Europy i świata. Dziś ich następcy czynią to samo. Polacy są w czołówce ekspertów zajmujących się m.in. rozwojem fizyki kwantowej czy sztucznej inteligencji.
Polska kultura wydała na świat również szereg artystów wielkiego kalibru: kompozytorów, pisarzy, poetów, malarzy, reżyserów i aktorów. Wielu z nich zyskało międzynarodową sławę i sięgnęło po Nagrody Nobla, Oscary, Grammy i inne prestiżowe wyróżnienia. Wysoka jakość i różnorodność polskiej literatury, muzyki, kina czy malarstwa zachwyca i przyciąga. Pod tym względem Polska należy do najlepiej rozwiniętych krajów świata.
Imponujące jest również bogactwo polskiej kultury ludowej – z jej strojami, pieśniami, tańcami potrawami i zwyczajami. W każdym regionie Polski można spotkać jej rozmaite przejawy – od Tatr po Bałtyk.
Zdobycze polskiej kultury nie byłyby tak okazałe, gdyby nie piękno i plastyczność rodzimego języka, który nie narzuca wyobraźni żadnych ograniczeń. Dzięki niemu można płynąć „malachitową łąką morza”, a bezkresne stepy zmieniają się w „przestwór suchego oceanu”. Pozwala tworzyć bez większego trudu neologizmy i onomatopeje zrozumiałe dla rozmówców. Można złamać na nim zęby, ale też – dzięki niemu – nabyć poczucie rytmu. Nie każdy język jest równie szczodry dla swoich użytkowników. W Polsce ponadto cyklicznie rodzą się arcymistrzowie słowa, którzy znajdują w rodzimym języku nowe przestrzenie i możliwości. Pierwszym z nich był Jan Kochanowski, poeta, który nauczył Polaków nazywać uczucia i opisywać rzeczywistość w sposób wcześniej nieznany – postać z pierwszego szeregu literatury europejskiej doby renesansu. Po nim przyszli Mickiewicz, Słowacki i Norwid, następnie Asnyk, Leśmian, Staff, Lechoń, Baczyński, Przyboś, Tuwim, Czechowicz, Herbert, Różewicz, Miłosz, Szymborska i całe mnóstwo innych, których twórczość to kolejna złota moneta w skarbcu polskiej kultury. Taki fundusz z pewnością wystarczy, by każdy Polak mógł za niego nabyć solidną dawkę dumy.
Z powodu zniszczeń i grabieży wywołanych wojnami i okupacjami, które nawiedzały Polskę regularnie od XVII w. aż do przełomu stuleci XX i XXI, dziedzictwo materialne w postaci zabytków architektonicznych, okazałych budowli, miast czy muzeów i archiwów bogatych w unikatowe kolekcje, nie jest aż tak imponujące, jak inne przejawy polskiej kultury. Wciąż jednak zachwyca i oferuje bardzo wiele – poczynając od historycznych lub zrekonstruowanych na dawną modłę centrów Krakowa, Warszawy, Gdańska, Torunia, Poznania, Wrocławia, Zamościa, Sandomierza, Kazimierza Dolnego, Elbląga, Lublina czy Białegostoku, kończąc na perłach architektonicznych rozsianych po całym kraju: kościołach, kamienicach, zamkach, pałacykach, ogrodach i parkach. W połączeniu z różnorodnym i zadbanym polskim krajobrazem naturalnym dają one obraz jednego z najpiękniejszych miejsc w Europie.
Myśl polityczna stawiająca na wolność, nie imperializm
Wartość polskości wyraża się również w bogactwie polskiej myśli politycznej i prawno-ustrojowej. Dziś koncepcja samostanowienia narodów czy równości wobec prawa to fundamenty życia społecznego. Pierwszymi głosicielami tych tez – w czasach zupełnie do tego nieprzystających – byli Polacy. Mowa o Pawle Włodkowicu, który w XV w. położył podwaliny pod koncepcję prawa narodów do samostanowienia bez względu na wyznanie, oraz Andrzeju Fryczu Modrzewskim, który jako jeden z pierwszych myślicieli w historii postulował wprowadzenie równości wobec przepisów prawa karnego bez względu na pochodzenie społeczne (XVI w.). Polakiem, który zapisał się w najnowszej historii prawa, jest natomiast Rafał Lemkin. To on w połowie XX w. jako pierwszy stworzył i opisał definicję zbrodni ludobójstwa oraz przeforsował wprowadzenie jej do prawa międzynarodowego przez ONZ. Konwencja o zapobieganiu i karaniu owej zbrodni nosi nazwę lemkinowskiej.
Na osobną uwagę zasługuje praktyka prawno-ustrojowa oraz sposób myślenia o państwie i obywatelstwie charakterystyczne dla elit Królestwa Polskiego, a następnie Rzeczypospolitej Obojga Narodów. Polskę w wiekach XV–XVIII cechowała wyjątkowa jak na owe czasy demokratyzacja życia politycznego. Zasady ustrojowe określone w stuleciu XVI przyznawały stanowi szlacheckiemu (ciało obywatelskie) prawo wyboru monarchy na drodze głosowania w wyborach, które dziś określilibyśmy jako powszechne. W tamtych realiach oznaczało to, że współdecydować o wyborze króla mógł każdy dorosły szlachcic płci męskiej. Prawo wyborcze posiadało łącznie ok. 150–180 tys. osób, co w większości krajów europejskich było nieosiągalne aż do XIX wieku. Szlachta dysponowała także nietykalnością osobistą i majątkową. Bez zgody sejmu, do którego poszczególne województwa wysyłały swoich reprezentantów (posłów), nie było możliwe nakładanie nowych podatków ani decydowanie o wojnie i pokoju – kwestiach kluczowych z punktu widzenia bezpieczeństwa państwa.
Wolność rozumiana jako brak dominacji władzy zwierzchniej (króla i senatu) nad ciałem obywatelskim (szlachtą) była centralnym punktem polskiej myśli politycznej. Pragnienie zachowania wolności i zapewnienia jej warunków do rozkwitu było dla szlachty celem nadrzędnym. Na straży wolności miały stać prawo i instytucje, a także ideały równości, jednomyślności i tolerancji, w zamyśle spajające ciało obywatelskie. Zadaniem państwa (rzeczypospolitej) nie była więc maksymalizacja potęgi i powiększanie domeny kosztem innych, ale ochrona majątków obywateli i podtrzymanie ładu politycznego, który uważano za optymalny dla rozwoju człowieka. Z tych powodów Rzeczpospolita, największy i najpotężniejszy organizm polityczny w Europie Środkowo-Wschodniej od XVI w. do połowy stulecia XVII, nie posiada tradycji imperialnej. W jej miejsce oferuje dziedzictwo poszanowania wolności, tolerancji i rządów prawa. To wielka zdobycz cywilizacyjna, jedno z najwspanialszych osiągnięć myśli europejskiej doby nowożytnej.
Faktem jest, że republikańskich ideałów nie obwarowano w porę odpowiednimi ramami instytucjonalnymi. System zawierał luki i nie był reformowany przez stulecia, co przyniosło jego degenerację. Utożsamianie namysłu politycznego szlachty oraz ustroju Rzeczypospolitej z anarchią jest jednak nieuczciwe i zafałszowuje rzeczywisty obraz bogatej i wielowymiarowej myśli politycznej polskich elit. To tym bardziej niewłaściwe, że ostatecznie kryzys przezwyciężono, a w jego ogniu zahartowało się pokolenie, które wydało na świat pierwszą konstytucję w historii kontynentalnej Europy (1791) i trzecią na świecie – po korsykańskiej (1755) i amerykańskiej (1787).
Polski wkład w rozwój namysłu politycznego świata Zachodu jest olbrzymi i niepodważalny. To kolejna bezcenna moneta w skarbcu polskiej kultury.
Polskość, czyli nieustępliwość w walce o wspólnotę wartości
Jest coś szalenie zadziwiającego w losach Polski ostatnich 250 lat. Niezależnie od siły i liczby ciosów, które przyjmuje, Polak wstaje i nie schodzi z pola walki aż do chwili, kiedy werdykt historii będzie dla niego korzystny. Na drodze przez dzieje wciąż napotyka progi zwalniające, zatrzymuje się – czasem na dekady – ale nigdy nie zbacza z kursu. Gdy nadchodzi odpowiedni moment, jest gotowy – rusza naprzód, jak gdyby wszystko, co było, nie mogło zdusić w nim zapału. Liczy się tylko to, by trafić do domu, bezpiecznego i wolnego, gdzie nikt nie zabroni mu słuchać Chopina, załatwiać spraw urzędowych we własnym języku, wieszać na ścianach obrazów Matejki, kształcić dzieci po polsku, samodzielnie wybierać władz – nigdy niewystarczających, ale własnych. Nieustępliwość w walce o tę wspólnotę wartości, którą Polak nazywa ojczyzną – o kulturę, tradycję i język od setek lat zespolonych z konkretnym obszarem w sercu Europy – to cecha osobliwa i fascynująca, a zarazem solidna podstawa do tego, by odczuwać dumę z polskości.
Powstania narodowe są być może najbardziej emblematycznym przejawem tej nieustępliwości, ale przecież nie tylko o nich mowa. To także Polacy przy Napoleonie – na wszystkich krańcach Europy, a nawet San Domingo. To polscy żołnierze na bliskich i dalekich frontach I oraz II wojny światowej: na morzach, pod wodą, w powietrzu, okopach, lasach, na śnieżnych pustkowiach Syberii i piaszczystych pustyniach Afryki, na polach bitewnych Normandii, stokach Monte Cassino, u wybrzeża Narwiku, nad angielskim niebem i w kanałach Warszawy. To Polacy „pod ziemią”, w konspiracji, tworzący w trakcie najstraszliwszej z wojen największe i najlepiej zorganizowane tajne państwo świata – Polskie Państwo Podziemne. To dziedzictwo tych, którzy nie walczyli z bronią w ręku, a nawet byli jej przeciwni, ale poświęcili się pracy organicznej, nie ustawali w walce o polską gospodarkę, poprawę losu najbiedniejszych, oświatę, nie pozwolili zginąć polskiej kulturze i tożsamości mimo represji i braku państwowości. To spuścizna środowisk politycznych i intelektualnych – od prawa do lewa – organizujących się w każdym z trzech zaborów, pod okupacjami, a także na emigracji. To nieustający wysiłek całych pokoleń, które na różne sposoby zadbały o ocalenie polskości – wbrew oportunizmowi i pomimo konsekwencji, groźby utraty środków do życia, możliwości zrobienia kariery, trafienia do celi więziennej, zsyłki do obozów i łagrów, tortur, a nawet śmierci.
Skala owej determinacji i poświęcenia zakrawa o mit. Gdyby powstała powieść fabularna na temat zwycięskiej, trwającej z przerwami ponad 200 lat, wielopokoleniowej walki całego narodu o zachowanie tożsamości i odbudowę własnego, wolnego państwa z ziem kontrolowanych nie przez jedno, ale kilka imperiów, nikt nie uwierzyłby, że taki scenariusz może się ziścić. Podobne historie są domeną fikcji literackiej. A jednak to się zdarzyło. Nie miało prawa się udać, ale się udało. Żyjemy w kraju zbudowanym przez superbohaterów. Czy to nie powód do tego, by być z niego dumnym?
Osobny akapit należy się „Solidarności”. Ten oddolny ruch społeczny był ewenementem na skalę światową. W szczycie aktywności liczył ok. 10 mln ludzi, którzy zebrali się nie po to, by z bronią w ręku, nie bacząc na ofiary, dokonać przewrotu, ale dlatego, by na drodze pokojowych negocjacji walczyć o lepszy byt. Dokonali czegoś, czym nie może pochwalić się nikt inny. Zmusili państwo totalitarne do zarejestrowania wolnego, niezależnego i samorządnego związku zawodowego – bez choćby jednego wystrzału ze swojej strony. To wybitny wkład w dziedzictwo cywilizacji europejskiej, która pamięta wiele przełomów, ale w ogromnej większości opartych na przemocy. „Solidarność” wzbogaca tę spuściznę o dziedzictwo pokojowej, zwycięskiej walki, która wpłynęła na bieg historii. To wzór, do którego warto się odwoływać, budując przyszłość Europy. Wzór bezkrwawej rewolucji pochodzący z Polski.
Polskość, czyli wola odbudowy
Obok pięknej i bogatej kultury oraz nieustępliwości w walce o swą niezależność i tożsamość najbardziej fascynującą cechą polskości jest niegasnąca wola odbudowy. Nasi przodkowie podnosili ten kraj ze zgliszczy tak wiele razy, że mógłby o tym powstać drugi tom powieści fabularnej, w której treść nikt by nie uwierzył.
W odniesieniu do ostatnich trzech wieków – mowa o zniszczeniu Rzeczypospolitej i 123 latach zaborów, w tym o I wojnie światowej, która umożliwiła Polsce odzyskanie niepodległości, ale najpierw spustoszyła tutejsze ziemie i zabrała ze sobą co najmniej setki tysięcy polskich istnień: część zginęła, walcząc, innych zabiły epidemie lub powszechna i dotkliwa bieda. Następnie, po okresie krótkiej, ale heroicznej odbudowy w dwudziestoleciu międzywojennym, kiedy na biednym i zniszczonym obszarze zbudowano solidne państwo z rozwijającą się gospodarką, kwitnącą kulturą i święcącą triumfy nauką, totalitaryzmy niemiecki i rosyjski obróciły wszystko w pył. Nastało piekło II wojny światowej, podczas której życie straciło ok. 6 mln polskich obywateli, zabytki i dobytek narodowy rozgrabiono, pola uprawne spalono, a miasta zrównano z ziemią. Koniec wojny był jednocześnie początkiem nowej niewoli. Polaków czekało 45 lat komunizmu, którego dewastujące skutki społeczne i gospodarcze odczuwamy do dziś. Jednocześnie w tamtym czasie na gruzach dawnych domów trzeba było budować nowe życie: zakłady pracy, sklepy, szkoły, bloki, fabryki, drogi – znów niemal od zera. I Polacy znowu to zrobili.
W 1989 r. Polska stała się wolnym państwem. Dziś, po 35 latach od tamtej chwili, kraj kojarzony z biedą, bezrobociem, wysoką przestępczością i dziurawymi drogami, stał się jednym z najlepszych miejsc do życia na świecie. Ten fakt bywa niedoceniany. Tymczasem rozwój Polski przez ostatnie trzy i pół dekady to być może największe osiągnięcie w polskiej historii i – bez wątpienia – jedno z najbardziej inspirujących osiągnięć w najnowszych dziejach Europy.
Polskość nie tylko w perspektywie historycznej, ale także tu i teraz jest źródłem siły oraz unikalnej wrażliwości. To dziedzictwo trudne, naznaczone bólem wielu pokoleń, ale także pełne charakteru, piękna i mocy, która sprawia, że polskości nie da się zniszczyć, nie można jej trwale uwięzić ani złamać. Zawsze znajdzie sposób, by pokonać przeciwności. Te cechy czynią z niej wartość niewymienialną na żadną walutę.
Patryk Palka
Tekst pierwotnie ukazał się we „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]. Przedruk za zgodą redakcji.