
Porównywanie dzisiejszej sytuacji geopolitycznej do konfliktów zbrojnych XX wieku jest błędem
Olivier Grenouilleau jest francuskim historykiem, członkiem Institut de France, autorem książek, m.in. “Nos petites patries. Identités régionales et État central, en France, des origines à nos jours”. W tekście opinii w “Le Figaro” ocenia, że popełniono błąd, stale porównując obecną sytuację międzynarodową do konfliktów zbrojnych XX wieku i przyzwyczajając się do podziału sił, który nie jest już aktualny.
“Skoncentrowane na prezentyzmie, niezdolne do wyobrażenia sobie przyszłości, nasze społeczeństwa mają pewną manię. Polega ona na tym, że w tym, co nas spotyka, widzą powrót sytuacji z przeszłości” – stwierdza Olivier Grenouilleau w “Le Figaro”.
“Niektóre decyzje, bardziej lub mniej niefortunne, sprzyjają tej tendencji. Jak na przykład decyzja o zorganizowaniu w Monachium, w sytuacji w jakiej obecnie się znajdujemy, my i Ukraina, konferencji na temat bezpieczeństwa w Europie. Miejsce to niechybnie przypomina wcześniejsze porozumienia monachijskie z 1938 roku, które niczego nie rozwiązały. Czechosłowacja została pozbawiona Sudetów na rzecz nazistowskich Niemiec, co nie przyniosło jednak trwałego zapewnienia pokoju. Dyktatury i demokracje skorzystały wówczas jedynie z odroczenia, które te pierwsze wykorzystały do jeszcze większego wzmocnienia swojej siły” – przypomina.
Zdaniem historyka, pomimo że scenariusz o III wojnie światowej lub o nowej zimnej wojnie nie jest niemożliwy, nie należy oceniać obecnej sytuacji geopolitycznej pod kątem powrotu historii. Jak zaznacza, “obiektywne sojusze nie są takie same, jak w przeszłości”. “Zimna wojna stawiała przeciw sobie Stany Zjednoczone wraz z ich sojusznikami oraz ZSRR i jego państwa satelickie. Dziś ciche starcie bardziej stawia przeciw sobie Stany Zjednoczone i Chiny, do których przyłączają się Rosja i Korea Północna” – stwierdza.
“Druga różnica jest jeszcze bardziej znacząca. W czasie zimnej wojny istniały pęknięcia w obu obozach. Na zachodzie przede wszystkim była to oryginalność drogi gaullistowskiej, podczas gdy na Wschodzie Chiny i Jugosławia dystansowały się od Moskwy. Jednak, ogólnie rzecz biorąc, bloki były spójne. Liberalny Zachód przeciwstawiał się komunizmowi państwowemu. W każdym z tych dwóch obozów, spójność gospodarki, społeczeństwa, kultury i polityki była oczywista. Tak już nie jest. Przede wszystkim dlatego, że to, co dziś odpowiada Trzeciemu Światu z przeszłości, nie jest już niezaangażowane – jeśli kiedykolwiek takie było. W tym, co nazywa się Globalnym Południem (które nie jest ani jednorodne, ani globalne), od Brazylii po Indie, przez RPA, czasami wciąż panuje niepewność. Coraz częściej jednak występuje krytyka wobec Zachodu. W mniej lub bardziej stonowanej formie, zarzuty zaczynają pojawiać się wszędzie, także ze strony wielu państw, które patrzą na jego osłabienie jednocześnie z ciekawością i zadowoleniem” – tłumaczy.
Jak podkreśla, “Zachód, który zawsze był zróżnicowany, obecnie ulega rozpadowi”. “W Europie, jak i w Stanach Zjednoczonych, dwie koncepcje świata są sobie coraz bardziej przeciwstawne. Jedna z nich dąży do wysuwania na pierwszy plan prawa i hierarchii norm, polityki dobrych uczuć, otwartości na wielokulturowość, akceptacji spadku gospodarczego, mogącego się przyczynić do ratowania planety. Druga trzyma się idei narodu, akceptuje zmiany tylko wtedy, gdy nie zagrażają one istniejącej równowadze i odrzuca jakąkolwiek ideę wymazywania” – stwierdza. Jak dodaje, “linie podziału są nie tylko społeczne, kulturowe i polityczne”, ale stają się również terytorialne, zagrażając spójności.
Jak zauważa Olivier Grenouilleau, “dawniej Zachód miał moralność, ale wykorzystywał ją do legitymizacji swojej woli hegemonii”, podczas gdy obecnie w niektórych krajach zachodnich “dobre uczucia czasami wystarczają same w sobie, albo aby uspokoić własne sumienie, albo by zakryć oczywistość wycofania”.
“Nikt nie wie, czy przyszłe wojny będą zimne czy nie. Ale na pewno nie będą przeciwstawiać sobie tych samych światów, co w przeszłości” – podkreśla.
oprac. JD