SWIM
Fot. NASA/JPL-Caltech

Projekt SWIM – roboty do poszukiwania życia w oceanach we Wszechświecie

Sonda kosmiczna Europa Clipper dotrze do Europy, księżyca Jowisza, w 2030 roku i będzie poszukiwać oznak życia w oceanie pod jego lodową skorupą. NASA w ramach projektu SWIM, już przygotowuje roboty, które będą zdolne pływać w tak ekstremalnym środowisku, jak wody na innych ciałach niebieskich.

Statek kosmiczny, został wystrzelony 14 października i przewozi najbardziej zaawansowany sprzęt naukowy, jaki NASA kiedykolwiek wysłała do zewnętrznego Układu Słonecznego, jednak inżynierowie na tym nie poprzestają i już opracowują kolejną generację koncepcji robotów, które potencjalnie mogłyby zanurzyć się w głębinach wód Europy i innych oceanicznych światów w Układzie Słonecznym, jak i poza nim.

Koncepcja misji eksploracji obcych oceanów, została nazwana SWIM (Sensing With Independent Micro-swimmers), projekt zakłada opracowanie roju kilkudziesięciu samobieżnych, pływających robotów wielkości telefonu komórkowego, które — po dostarczeniu do podpowierzchniowego oceanu przez topiącego lód „kriobota” — pływałyby w poszukiwaniu sygnałów chemicznych i temperaturowych, które mogłyby wskazywać na ślady życia.

„Ludzie mogą pytać, dlaczego NASA rozwija podwodnego robota do eksploracji kosmosu? Ponieważ są miejsca, do których chcemy się udać w Układzie Słonecznym, aby szukać życia, a uważamy, że potrzebuje ono wody. Opracowujemy więc robotów, które mogą eksplorować te środowiska — autonomicznie, setki milionów kilometrów od domu” — powiedział Ethan Schaler z Jet Propulsion Laboratory NASA.

Seria prototypów koncepcyjnych SWIM opracowywanych w należącym do NASA Jet Propulsion Laboratory (JPL), zmierzyła się z wodami 23-metrowego basenu pływackiego w California Institute of Technology (Caltech) w Pasadenie w celu przeprowadzenia testów.

Najnowsza wersja projektu SWIM składa się z plastikowego prototypu wydrukowanego w technologii 3D, który opiera się na niedrogich, produkowanych komercyjnie silnikach i elektronice. Robot napędzany dwoma śmigłami i z czterema klapami do sterowania, zademonstrował kontrolowane manewry, zdolność do utrzymywania i korygowania kursu oraz ruch do przodu i do tyłu. Wszystko to robił autonomicznie, bez bezpośredniej interwencji inżynierów.

W przypadku, gdyby robot potrzebował ratunku, był przywiązany do żyłki wędkarskiej, a naukowiec z wędką krążył po basenie podczas każdego testu. Zespół ukończył ponad 20 rund testowania różnych prototypów w basenie i dwóch zbiornikach w JPL.

„To niesamowite zbudować robota od podstaw i zobaczyć, jak działa w odpowiednim środowisku. Podwodne roboty są bardzo trudne do zbudowania, a to jest dopiero pierwszy z serii projektów, nad którymi musielibyśmy pracować, aby przygotować się do badania obcych oceanicznych światów. Ale jest to dowód, że możemy zbudować takie urządzenia i zacząć rozumieć wyzwania, z którymi będziemy się mierzyć podczas misji pod powierzchnią innych ciał niebieskich” – podkreśla Schaler.

Fot. NASA/JPL-Caltech

Prototyp w kształcie klina, używany w większości testów basenowych miał około 42 centymetrów długości i ważył 2,3 kilograma. Koncepcja przygotowana do lotu kosmicznego miałaby wymiary o około jedną trzecią mniejsze — niewielkie w porównaniu do istniejących zdalnie sterowanych i autonomicznych podwodnych pojazdów naukowych. Roboty wielkości dłoni miałyby zminiaturyzowane, specjalnie zbudowane części i używaliby nowatorskiego bezprzewodowego podwodnego systemu komunikacji akustycznej do przesyłania danych i triangulacji swoich pozycji.

Cyfrowe wersje tych małych robotów przeszły również własne testy w symulacjach komputerowych. W środowisku o tym samym ciśnieniu i grawitacji, jakie prawdopodobnie napotkałyby na Europie, wirtualny rój 12-centymetrowych urządzeń wielokrotnie szukał potencjalnych oznak życia. Symulacje pomogły określić granice zdolności robotów do gromadzenia danych naukowych w nieznanym środowisku i doprowadziły do ​​opracowania algorytmów, które umożliwiłyby rojowi bardziej wydajną eksplorację.

Symulacje pomogły również naukowcom lepiej zrozumieć, w jaki sposób maksymalizować wydajność, biorąc pod uwagę kompromisy między czasem pracy baterii (do dwóch godzin), objętością wody, którą mogłyby eksplorować drony, około 86 tysięcy metrów sześciennych oraz liczbą robotów w pojedynczym roju (dwanaście wysyłanych w czterech do pięciu falach).

Badacze również skonstruowali i przetestował czujnik składu oceanu, który umożliwiłby każdemu robotowi jednoczesne mierzenie temperatury, ciśnienia, kwasowości lub zasadowości, przewodności i składu chemicznego. Mając zaledwie kilka milimetrów kwadratowych, opracowany układ scalony był pierwszym, który łączy wszystkie te czujniki w jednym małym pakiecie.

Jednak tak zaawansowana koncepcja wymaga jeszcze kilku kolejnych lat pracy, między innymi, aby przygotować możliwą przyszłą misję lotu na lodowaty księżyc. Inżynierowie w tym czasie planują dalej rozwijać projekt SWIM, aby nie tylko badał oceany we Wszechświecie, ale również te na Ziemi, na przykład pod lodowymi czapami biegunów.

Emil Gołoś

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się