
Przywódcy polityczni ponoszą dużą odpowiedzialność za upadek i dezorganizację wymiaru sprawiedliwości, co zmusza Francuzów do sięgania po skrajne i nieakceptowalne rozwiązania
Pierre Rancé jest francuskim dziennikarzem i byłym rzecznikiem prasowym ministerstwa sprawiedliwości. Niedawno ukazała się jego książka “Autojustice. Enquête sur l’inquiétant phénomène qui gagne la France”, w której zwracał uwagę na wzrost przypadków wymierzania sprawiedliwości przez obywateli, sfrustrowanych długimi i powolnymi procedurami sądowymi i lukami w systemie sprawiedliwości.
W wywiadzie dla “Le Figaro”, Pierre Rancé analizuje coraz częstsze przypadki, w których francuscy obywatele decydują się na wymierzanie sprawiedliwości na własną rękę.
Jak stwierdza, punktem wspólnym Francuzów, samodzielnie wymierzających sprawiedliwość, jest “nieznośne poczucie niesprawiedliwości, które pochłania wszystko”. “Wszyscy ci ludzie, często uczciwi obywatele, mówili mi, że wielokrotnie wzywali policję i składali skargi, ale nikt im nie pomógł. To osoby porzucone przez Republikę, które nie miały innego wyboru, jak tylko wymierzyć sprawiedliwość na własną rękę” – podkreśla.
Jak wspomina, podczas pisania książki “Autojustice. Enquête sur l’inquiétant phénomène qui gagne la France”, w różnych częściach Francji spotkał się z licznymi właścicielami sklepów, którzy “byli okradani wśród ogólnej obojętności i mówili mi o niepokoju, jaki odczuwają przy pracy”. “Sprawa Jérôme’a Jeana z Amiens jest tego przykładem. (…) Po tym, jak z jego sklepu skradziono dwie kurtki, co stanowiło około 800 euro straty, udał się na komisariat, aby złożyć skargę. Musiał wówczas czekać godzinę, aby go przyjęto, a policjant wyjaśnił mu, że jego jednostka jest przeciążona, ma inne priorytety i niestety nie ma szans na odnalezienie złodziei. Jérôme przyznaje, że puściły mu nerwy: opublikował on w mediach społecznościowych zdjęcia złodziei, zarejestrowane przez kamery monitoringu. To samo spotkało właścicielkę perfumerii w Moulins. Obydwojgu grozi kara 45.000 euro grzywny i jednego roku więzienia. Ci właściciele sklepów są na skraju załamania nerwowego” – stwierdza.
“Spotkałem rodzinę, która prowadziła spokojne życie i mieszkała w Seine-Saint-Denis. Rodzice i dzieci pracują w administracji publicznej. Młodsza córka w tej rodzinie złożyła skargę po tym, jak została zaatakowana przez swojego byłego chłopaka. Skarga została umorzona. Kilka tygodni później jej samochód i samochód ojca zostały podpalone przed ich domem. Rodzinie udało się uciec z budynku mimo ognia i dymu dzięki pomocy sąsiadów. Oczywiście było to podpalenie. Mimo to komisariat ponownie odmówił przyjęcia ich skargi, zanim w końcu ją zarejestrowano, zaniżając kwalifikację czynu, co uniemożliwiło wszczęcie śledztwa. Ostatecznie skarga została umorzona, a rodzina nie została nawet powiadomiona przed wizytą na komisariacie. Kilka miesięcy później, 14 lipca, doszło do drugiego podpalenia. Ogień zniszczył ponownie ich dwa samochody i elewację domu. Na szczęście udało się uniknąć tragedii. Komisariat ponownie odrzucił skargę ofiar, twierdząc, że policja ma inne priorytety. Zrozpaczeni i przerażeni, członkowie rodziny udali się do domu byłego chłopaka młodszej córki – kamery monitoringu pozwoliły im sprawdzić, że to on jest sprawcą podpaleń – i siłą zabrali go do jego matki, aby rozwiązać sprawę. Ostatecznie to rodzina dziewczyny została skazana za przemoc i uwięzienie, a ona i jej bracia trafią do więzienia. Do dziś wymiar sprawiedliwości nie otworzył śledztwa w sprawie dwóch podpaleń, a podejrzany jest na wolności” – tłumaczy Pierre Rancé.
Jak ocenia, lockdown w czasie pandemii Covid-19 przyczynił się do stworzenia “spontanicznego pokolenia samozwańczych sędziów”. “W czasie obu lockdownów rząd wyjaśniał, że każdy obywatel jest odpowiedzialny za porządek sanitarno-epidemiologiczny. W imię tego zbiorowego bezpieczeństwa państwo poprosiło każdego, by wykazał się samodyscypliną i był stróżem własnego przemieszczania się, podpisując formularz z datą i godziną wyjścia. Ci stróże wykształcili również refleks kontroli spraw swoich sąsiadów. Żandarmi i policjanci otrzymali w tym okresie niezliczoną liczbę donosów, co zalało system telefonów alarmowych. Ta atmosfera donosicielstwa i rozliczeń, w której państwo jest obecne, później nasiliła się w mediach społecznościowych, do tego stopnia że wymiar sprawiedliwości stworzył specjalny oddział, krajowy ośrodek przeciwdziałania mowie nienawiści w internecie, aby próbować powstrzymać falę wyzwisk, nawoływań do gwałtu i gróźb śmierci” – tłumaczy.
“Fakty obciążają władzę polityczną. W 2021 r. prezydent Emmanuel Macron zainicjował tzw. Stany Generalne Sprawiedliwości. W 2022 r. raport, wynikający z tych konsultacji, ostrzegał głowę państwa o punkcie krytycznym systemu sądowniczego, przechodzącego kryzys, którego misje nie są już realizowane i nie chronią najsłabszych. Co robi prezydent, aby temu zaradzić? Ogłasza w 2024 r. wprowadzenie ogólnokrajowego systemu składania skarg online i przez rozmowę wideo, podczas gdy policja jest przeciążona i nie będzie w stanie ich skutecznie rozpatrzyć. To prawdziwe zerwanie umowy społecznej, które jedynie pogłębi frustrację i żal obywateli” – stwierdza Pierre Rancé. “Nasi przywódcy polityczni ponoszą dużą odpowiedzialność za upadek i dezorganizację wymiaru sprawiedliwości, co zmusza Francuzów do sięgania po skrajne i nieakceptowalne rozwiązania” – podkreśla.
oprac. Julia Delanne