PŚ w skokach narciarskich. Rusza sezon 2024/25
Rozpoczął się nowy sezon PŚ w skokach narciarskich. Pierwsze konkursy odbyły się w piątek (zawody mieszane) i w sobotę (zawody indywidualne). W niedzielę odbędzie się drugi konkurs indywidualny. Jak Polacy zaprezentują się tej zimy? To pytanie zadaje sobie każdy polski kibic skoków narciarskich.
Wystartował nowy sezon PŚ w skokach narciarskich
W piątek i sobotę na skoczni w Lillehammer odbyły się pierwsze zawody PŚ w skokach narciarskich w sezonie 2024/25. Na piątkową inaugurację sezonu zaplanowano konkurs drużyn mieszanych (mikst), a następnie dwa konkursy indywidualne – w sobotę i niedzielę.
Pierwsze zawody PŚ w skokach narciarskich w konkurencji drużyn mieszanych wygrała reprezentacja Niemiec. Tuż za nią uplasowali się Norwegowie i Austriacy. W zawodach wzięli udział również reprezentanci i reprezentantki Polski. Drużyna w składzie: Paweł Wąsek, Aleksander Zniszczoł, Nicole Konderla i Anna Twardosz zajęła 7. miejsce. To wynik daleki od ideału, ale nie odbiegający od normy. Jak dotąd najlepszy rezultat polskiej drużyny mieszanej to miejsce 6. Z dobrej strony pokazał się Paweł Wąsek, który indywidualnie byłby 8, a także Aleksander Zniszczoł, który samodzielnie zająłby 16. lokatę.
Sobotnie zawody nie przyniosły polskim kibicom wielu powodów do radości. Najlepszy z Biało-Czerwonych okazał się Paweł Wąsek, który zajął 14. miejsce. Do drugiej serii awansowali jeszcze Aleksander Zniszczoł (23. miejsce) oraz Dawid Kubacki (26. miejsce). Poza finałową trzydziestką znaleźli się Kamil Stoch (35. lokata) oraz Maciej Kot (42. pozycja).
Nowy sezon i nowe nadzieje
Poprzedni sezon PŚ w skokach narciarskich nie był dla Polaków udany. Nasi reprezentanci przyzwyczaili do wysokiej formy i świetnych wyników na przestrzeni ostatnich lat, dlatego 19. miejsce Aleksandra Zniszczoła, 25. Piotra Żyły, 26. Kamila Stocha i 28. Dawida Kubackiego były sporym rozczarowaniem. Paweł Wąsek i Maciej Kot zajęli jeszcze odleglejsze pozycje – odpowiednio 47. i 55.
Drugi sezon Thomasa Thurnbichlera w roli szkoleniowca reprezentacji Polski był więc znacznie mniej udany, niż pierwszy. Austriak ma szansę podreperować swój wizerunek po poprzedniej zimie – na to z pewnością liczy on sam oraz wszyscy polscy kibice. Jeśli jednak mu się nie powiedzie, a Polacy po raz drugi z rzędu zanotują tak kiepski sezon, jak poprzednio, posada Thomasa Thurnbichlera będzie zagrożona.
Austriak nie będzie miał łatwego zadania. Czołowi polscy skoczkowie nie młodnieją. Trudno oczekiwać, że w zaawansowanym jak na sportowca wieku którykolwiek z nich nawiąże do największych sukcesów i będzie walczył o podium klasyfikacji generalnej Pucharu Świata. Gdy w 2018 r. Kamil Stoch sięgał po kryształową kulę, był najstarszym skoczkiem w historii, który dokonał tej sztuki. Miał wówczas 30 lat i 304 dni. Zarówno Kamil Stoch (37 l.), jak i Piotr Żyła (37 l.) są również w ścisłej czołówce najstarszych skoczków, którzy kiedykolwiek wygrali konkurs Pucharu Świata. Dawid Kubacki jest od nich niewiele młodszy – ma 34 lata.
Nasi mistrzowie nieraz jednak zaskakiwali i osiągali wyniki, których przed startem sezonu nie można było brać za pewnik. Nadzieja na to, że regularnie będą się pojawiać w pierwszej 10, ma szansę się ziścić, jeśli są odpowiednio przygotowani do sezonu i dopisze im zdrowie.
Bolączką polskich skoków jest brak optymistycznych widoków na przyszłość. Najlepszym zawodnikiem spoza żelaznej trójki wielkich mistrzów jest Aleksander Zniszczoł (30 l.), który jak dotąd nie osiągał znacznych sukcesów, a jest od liderów reprezentacji Polski stosunkowo niewiele młodszy. Nic nie wskazuje również na to, że z formą wystrzelą Paweł Wąsek (25 l.) czy Maciej Kot (33 l.). Szczególnie przed tym pierwszym jest jednak jeszcze wiele lat skakania. Kamil Stoch po raz pierwszy wygrał zawody Pucharu Świata w 2011 r. Był więc w wieku zbliżonym do Wąska. Dalszy przebieg kariery Stocha wszyscy znamy doskonale.
Polscy kibice podchodzą więc do nowego sezonu PŚ w skokach narciarskich z ograniczonym optymizmem i przede wszystkim z nadzieją na poprawę wyników sprzed roku. Ten scenariusz powinien się ziścić.
Stanisław Nil