
Teksas zmusza Google do zapłaty 1,4 miliarda dolarów
Gigant z Mountain View zapłaci 1,4 miliarda dolarów, by zakończyć spór o nieautoryzowane zbieranie danych w sprawie ze stanem Teksas.
Sprawa sięga 2022 roku, kiedy prokurator generalny stanu Teksas, Ken Paxton, pozwał Google za potajemne śledzenie użytkowników. Zarzuty dotyczyły gromadzenia danych lokalizacyjnych, historii wyszukiwań w trybie incognito, a nawet danych biometrycznych, takich jak rozpoznawanie twarzy i głosu. Firma miała je zbierać za pośrednictwem popularnych usług, w tym Google Photos, czy Asystenta Google.
Dla Paxtona sprawa była jasna. Firmy technologiczne nie mogą bezkarnie „sprzedawać naszych praw i wolności”. Podkreślił, że to największe pojedyncze odszkodowanie przyznane przez stan w sprawie prywatności danych. To nie pierwsze takie starcie , gdzie dom ringu sądowego staje Teksas z Googlem. W grudniu 2023 roku firma zapłaciła kolejne 700 milionów dolarów w sprawie dotyczącej praktyk monopolistycznych w sklepie Google Play.
Google to nie jedyny gigant, który musiał się zmierzyć z oskarżeniami o nadużycia danych. Meta (właściciel Facebooka i Instagrama) również przegrała podobną batalię z Teksasem, kończąc ją ugodą opiewającą na kolejne 1,4 miliarda dolarów. Firma została oskarżona o wykorzystywanie biometrycznych danych użytkowników m.in. dzięki technologii rozpoznawania twarzy w funkcji tagowania zdjęć na Facebooku.
Wcześniej, w 2019 roku, Federalna Komisja Handlu (FTC) nałożyła na Facebooka rekordową karę 5 miliardów dolarów za naruszenia prywatności wynikające z afery Cambridge Analytica. Choć kwoty robią wrażenie, krytycy zauważają, że dla firm zarabiających miliardy rocznie są to koszty wpisane w ryzyko działalności.
Największym problemem nie jest to, że firmy zbierają dane, ale że robią to często bez jasnej zgody, a użytkownicy nie mają realnej kontroli nad tym, co się z nimi dzieje. Tryby „incognito” czy zapewnienia o anonimowości okazują się często pustymi hasłami.
Eksperci od prywatności, jak np. Shoshana Zuboff, autorka książki The Age of Surveillance Capitalism, od lat ostrzegają, że dane osobowe to nowa ropa naftowa XXI wieku. Podstawowe paliwo napędzające model biznesowy Big Techu.
Z kolei raport Amnesty International z 2021 roku nazwał systemy zbierania danych „nieludzkimi i naruszającymi prawa człowieka”, wzywając rządy do wprowadzenia realnych ograniczeń w zakresie komercyjnego nadzoru cyfrowego.
Google zapewnia, że większość zarzutów dotyczy „starych praktyk”, które już się zmieniły. Jednocześnie jednak zaznacza, że ugoda nie wymaga żadnych nowych zmian w produktach. To rodzi pytanie: czy ugody finansowe faktycznie rozwiązują problem, czy są tylko formą „wykupienia się” z odpowiedzialności?
W Europie podejście wygląda nieco inaczej. Dzięki RODO (ogólnemu rozporządzeniu o ochronie danych) użytkownicy mają więcej praw i lepszą kontrolę nad swoimi danymi. Na przykład w 2023 roku Irlandzki organ ochrony danych ukarał Meta grzywną w wysokości 1,3 miliarda dolarów za nieprzestrzeganie zasad transferu danych między Europą, a USA.
Sprawa Teksasu to tylko fragment szerszego obrazu. Rosnąca presja na firmy technologiczne sprawia, że temat prywatności wraca na pierwsze strony gazet. Ale prawdziwa zmiana może nastąpić dopiero wtedy, gdy modele biznesowe gigantów technologicznych przestaną opierać się na monetyzacji danych użytkowników, a to będzie wymagało znacznie więcej niż miliardowe kary.
Szymon Ślubowski
