
TeleAbsence – małe wspomnień pobudzających wyobraźnie
„People die twice.First, when they die.Then when they are forgotten.” – to cytat Rokusuke Ei’ego, który przyświecał twórcom TeleAbsence.
W sali wypełnionej subtelnymi dźwiękami fortepianu widzimy coś, co wydaje się magiczne. Widmo pianisty, którego palce poruszają klawiszami prawdziwego instrumentu. To nie scena z filmu science fiction, ale efekt pracy naukowców z MIT Media Lab, którzy rozwijają projekt TeleAbsence. Ich celem nie jest jednak stworzenie cyfrowych „duchów” zmarłych, ale budowanie poetyckich, subtelnych spotkań z przeszłością.
TeleAbsence jest technologią, która pozwala nam doświadczyć obecności nieobecnych. Brzmi paradoksalnie, ale właśnie w tym tkwi jej siła. Nie chodzi o dosłowne odtworzenie bliskich, którzy odeszli, ale o przywołanie emocji i wspomnień, które nas z nimi łączyły. Jak mówi profesor Hiroshi Ishii, lider projektu: „Chcemy przypomnieć moment, a nie odtwarzać go fizycznie.”
Jednym z najbardziej znanych przykładów jest MirrorFugue. Projekt Xiao Xiao, który pozwala „grać” z nieżyjącymi pianistami. Ich dłonie wyświetlane są na klawiszach, a widzowie mogą nawet dołączyć do wirtualnego duetu. Co ciekawe, badania pokazały, że emocje uczestników różniły się w zależności od tego, czy znali pianistę, i czy był on jeszcze żywy.
Temat kontaktu z przeszłością, zwłaszcza w kontekście żałoby staje się coraz bardziej aktualny. W 2020 roku media na całym świecie obiegła informacja o koreańskim programie, który „przywrócił” zmarłą córkę matce dzięki technologii VR. Choć wiele osób było poruszonych, eksperci, w tym Ishii, ostrzegają, że jest to niebezpieczne igranie z emocjami. TeleAbsence idzie inną drogą stawia na niedopowiedzenie, pustkę, która pobudza wyobraźnię.
Choć obecnie TeleAbsence bazuje głównie na zmyśle wzroku i słuchu, naukowcy myślą o przyszłości. Zapach, dotyk, a nawet smak to potężne wyzwalacze wspomnień. Badania opublikowane w „Frontiers in Psychology” pokazują, że zapach świeżo pieczonego chleba potrafi wywołać silniejsze emocje niż zdjęcie czy nagranie wideo. Jednak technicznie rzecz biorąc, „nagranie” zapachu lub dotyku to ogromne wyzwanie na razie więc nieosiągalne dla programu.
Jednym z ważniejszych aspektów TeleAbsence jest koncepcja szukania uroku w niuechwytnych aspektach . Jak mówi Ishii, czasem to, co puste, mówi najwięcej, brakująca książka na półce, pusty fotel przy stole. Są to idee mocno osadzone w japońskiej estetyce wabi-sabi, która celebruje ulotność i niedoskonałość. W świecie przesyconym bodźcami, takie podejście ma potencjał, by stać się przeciwwagą dla ciągłego powiadamiania i cyfrowego zgiełku.
Choć Ishii podchodzi ostrożnie do generatywnej sztucznej inteligencji, Xiao Xiao nie wyklucza jej w swoich badaniach. Wyobraża sobie, że AI mogłaby „przywołać” ruchy Mozarta czy Chopina, dając nam szansę na wirtualny koncert, którego nigdy nie doświadczylibyśmy na żywo. Ale gdzie kończy się pamięć, a zaczyna kreacja? To pytanie, które będzie nam towarzyszyć coraz częściej.
TeleAbsence to nie tylko eksperyment technologiczny, ale także zaproszenie do refleksji nad tym, jak chcemy być pamiętani i jak sami pamiętamy innych.
Szymon Ślubowski