
Tesla przyśpiesza w wyścigu autonomicznych aut w Chinach
W świecie technologii samochodowej Chiny stały się areną najgorętszego wyścigu autonomicznych aut w tym Tesli.
Tesla, amerykański gigant elektryczny, właśnie ogłosiła wprowadzenie zaawansowanych funkcji samojezdnych na chińskich ulicach, w tym autopilota w ruchu miejskim. To nie tylko krok milowy dla firmy Elona Muska, ale także sygnał, że rynek staje się poligonem doświadczalnym dla przyszłości transportu.
Po latach negocjacji z chińskimi regulatorami, Tesla w końcu otrzymała zielone światło dla aktualizacji oprogramowania, które umożliwia samochodom „autonomiczną” jazdę w miastach – oczywiście pod nadzorem kierowcy. Funkcje, zbliżone do amerykańskiego systemu Full Self-Driving (FSD), obejmują m.in. monitorowanie uwagi kierowcy przez lusterko wsteczne. To strategiczny ruch w kraju, gdzie Tesla ma dwie fabryki i konkuruje z lokalnymi potentatami, takimi jak BYD, który właśnie zapowiedział wprowadzenie własnej technologii do modeli za mniej niż 10 000 dolarów.
W Chinach rywalizacja przypomina wyścig zbrojeń. Podczas gdy Tesla przełamuje bariery prawne, lokalni gracze nie próżnują. BYD z systemem God’s Eye oferuje zdalne parkowanie i autonomiczną nawigację na autostradach, a Baidu testuje ponad 500 samojezdnych taksówek w Wuhan w ramach projektu Apollo Go. To tylko wierzchołek góry lodowej. Firmy takie jak XPeng czy Nio inwestują miliardy w sztuczną inteligencję i czujniki LiDAR, by dogonić Zachód. Jak podaje raport McKinsey, do 2030 roku Chiny mogą odpowiadać za 60% globalnego rynku pojazdów autonomicznych.
Kluczowym wyzwaniem pozostaje jednak zgodność z surowymi przepisami dotyczącymi danych. Chińskie prawo wymaga, by informacje zbierane przez pojazdy były przechowywane lokalnie – stąd decyzja Tesli o budowie centrów danych w Szanghaju. To kontrastuje z podejściem Europy, gdzie Rozporządzenie AI aktualnie ogranicza testowanie autonomicznych technologii bez gwarancji bezpieczeństwa. Tymczasem w USA, mimo postępów Waymo czy Cruise, społeczeństwo wciąż jest podzielone: według badania AAA, 68% Amerykanów obawia się jazdy bez kierowcy.
Elon Musk, niczym rockman w świecie biznesu, wykorzystał swój wizerunek, by zdobyć zaufanie Chińczyków. Jego obecność na Weibo (2.3 mln obserwujących) i reklamy z matką, Maye Musk, dla lokalnych marek, budują emocjonalne więzi. To nie tylko marketing – to strategia przetrwania w kraju, gdzie zagraniczne firmy często napotykają niewidzialne mury. Jak zauważył „The Economist”, Musk stał się mistrzem w balansowaniu między polityką Waszyngtonu a Pekinu, zwłaszcza w dobie napięć handlowych.
Wizja miast wypełnionych samojezdnymi pojazdami powoli staje się rzeczywistością. W Singapurze firma Motional testuje taksówki bez kierowcy, a w San Francisco Cruise uruchomił komercyjne usługi. Jednak w Chinach skala jest bezprecedensowa. Baidu planuje rozszerzyć Apollo Go na 65 miast do 2025 roku, co może zrewolucjonizować transport publiczny. Ale pytania pozostają: Czy algorytmy poradzą sobie z chaosem ulicznym, gdzie rowery, piesi i tuk-tuki mieszają się w nieprzewidywalnym tańcu? I czy społeczeństwo zaakceptuje technologię po incydentach, jak ten z 2023 roku, gdy autonomiczny Tesla w Szanghaju spowodował kolizję na skrzyżowaniu?
Tesla w Chinach to więcej niż historia biznesowa – to fragment globalnej układanki. Wprowadzenie FSD wzmacnia pozycję Muska, ale też napędza innowacje lokalnych firm. W tym wyścigu nie ma jednego zwycięzcy: współpraca między gigantami technologicznymi a tradycyjnymi producentami (jak sojusz Huawei z Seres Group) pokazuje, że przyszłość należy do ekosystemów, nie pojedynczych marek. A gdy kolejne kraje uchylają drzwi autonomicznym technologiom, kluczowe staje się pytanie: czy jesteśmy gotowi oddać stery w ręce algorytmów? Odpowiedź może zdefiniować nie tylko rynek motoryzacyjny, ale i naszą codzienność.
Szymon Ślubowski