
Tiktok w niepewnej sytuacji co do przyszłości
Tiktok w niepewnej sytuacji ze względu na tarcia geopolityczne i finansowe w połączeniu z wprowadzanymi taryfami.
TikTok, platforma kojarzona z tańcem, viralowymi trendami i krótkimi formami rozrywki, znalazła się w samym centrum geopolitycznej burzy.
Choć dla użytkowników to przede wszystkim źródło rozrywki i społecznej ekspresji, dla rządów, głównie zwłaszcza USA to narzędzie o ogromnym potencjale wpływu. Amerykańskie władze domagają się, by amerykańska część Tiktoka została sprzedana amerykańskiej firmie.
Z pozoru to tylko aplikacja do nagrywania krótkich filmów, ale TikTok urósł do rangi cyfrowej potęgi z ponad 170 milionami użytkowników w USA. I właśnie ten zasięg niepokoi amerykańskie władze. Chodzi o bezpieczeństwo danych, możliwość wpływania na opinię publiczną i obawy, że TikTok może być wykorzystywany przez Chiny jako narzędzie propagandy lub szpiegostwa.
Podobne wątpliwości pojawiały się już wcześniej i zaczęły się już w 2020 roku, administracja Donalda Trumpa próbowała wymusić sprzedaż TikToka amerykańskiej firmie Oracle. Wówczas działania zakończyły się zawieszeniem sprawy, ale nie likwidacją obaw. Teraz temat wraca z większą siłą.
W grze o przejęcie TikToka pojawiają się znane nazwiska i wielkie pieniądze. Wśród potencjalnych inwestorów są m.in. Oracle, Blackstone, Amazon, a nawet… twórca Project Liberty, Frank McCourt, który chce oddać TikToka „w ręce społeczeństwa”. Do tego dochodzą mniej oczywiste propozycje, jak start-up Perplexity AI, czy współpraca internetowego celebryty MrBeast z grupą inwestorów. Każda z opcji ma na celu to samo, czyli odcięcie chińskiego kapitału i zapewnienie pełnej kontroli nad danymi użytkowników w USA.
Problemem pozostaje jednak algorytm, który jest sercem TikToka. Właśnie on decyduje, co widzimy w aplikacji, i to on odpowiada za jej niesamowitą skuteczność w przyciąganiu uwagi. Jeśli ByteDance nie zgodzi się go sprzedać, a jedynie udzielić licencji, jak sugerował The New York Times to może podważyć sens całej operacji. Amerykańskie prawo zakłada bowiem pełne uniezależnienie się od chińskich wpływów.
Donald Trump, który niegdyś był gorącym zwolennikiem zakazu, dziś zmienił ton. Dostrzega w TikToku nie tylko problem, ale i potencjalną kartę przetargową w rozmowach handlowych z Chinami. Jak powiedział, „taryfy dają nam ogromną siłę negocjacyjną” – sugerując, że rozwiązanie kwestii TikToka może być elementem szerszej umowy z Pekinem.
Nie bez znaczenia jest też kontekst polityczny, TikTok jest dziś narzędziem komunikacji pokolenia Z i millenialsów, a Trump wie, że młodzi wyborcy mogą odegrać kluczową rolę w nadchodzących wyborach. Coraz częściej zresztą wykorzystuje platformę do budowania własnej obecności w internecie.
USA nie są jedynym państwem, które przygląda się TikTokowi z nieufnością. Indie zakazały aplikacji już w 2020 roku, powołując się na podobne obawy dotyczące bezpieczeństwa. Kanada i Wielka Brytania ograniczyły używanie TikToka na urządzeniach rządowych. Unia Europejska, choć bardziej powściągliwa, również bada wpływ platformy na prywatność i bezpieczeństwo danych.
Jednocześnie TikTok stara się udowodnić, że potrafi funkcjonować przejrzyście. W Europie uruchomiono tzw. Transparency Center, gdzie niezależni eksperci mają wgląd w kod źródłowy i praktyki moderacyjne.
Wszystko wskazuje na to, że TikTok stanie się pierwszą globalną aplikacją, która zostanie zmuszona do zmiany właściciela z powodów politycznych. Będzie to bezprecedensowa sytuacja na taką skalę, która może otworzyć nowy rozdział w relacjach między technologią a polityką. Bo choć walka toczy się o jedną aplikację, stawką jest model funkcjonowania internetu, czy globalne platformy mogą działać ponad granicami, czy jednak będą musiały podporządkować się narodowym interesom?
Dla użytkowników to być może „tylko apka”, ale dla rządów to pytanie o władzę nad informacją. A w dzisiejszym świecie to jedna z najcenniejszych walut.
Szymon Ślubowski