
Transformacja energetyczna w RPA postępuje
Transformacja energetyczna w RPA w kierunku zielonej energii postępuje, lecz mierzy się z wieloma wielowektorowymi przeciwnościami.
Republika Południowej Afryki (RPA) to kraj, którego gospodarka wciąż w ogromnym stopniu oparta jest na węglu, aż 74% energii elektrycznej pochodzi tam z jego spalania. Jednak zmiany klimatyczne, presja międzynarodowa i pogarszający się stan krajowej energetyki zmusiły rząd do działania. W 2021 roku RPA podpisała porozumienie Just Energy Transition Partnership (JETP) z Niemcami, Wielką Brytanią, Francją, USA i Unią Europejską. Miało ono pomóc odejść od węgla i rozwijać odnawialne źródła energii, a na stół położono 8,5 miliarda dolarów. Choć w 2025 roku USA wycofały się z umowy, inni partnerzy pozostali, a suma wsparcia wzrosła nawet do 11,8 miliarda dolarów dzięki nowym darczyńcom.
Około 583 milionów dolarów przeznaczono już na badania dotyczące zamykania elektrowni węglowych, modernizację infrastruktury przesyłowej, szkolenia dla gmin w zakresie OZE oraz rozwój lokalnych społeczności. Szczególną uwagę zwrócono na Mpumalangę, prowincję, która żyje z górnictwa i jest najbardziej narażona na skutki transformacji.
Warto też wspomnieć o reformach prawnych. Rząd RPA przyjął Krajowy Plan Działań Energetycznych oraz ustawę o zmianach klimatycznych (Climate Change Act), która nakłada obowiązek uwzględniania klimatu we wszystkich strategiach rządowych. Kluczowe było też otwarcie sektora energetycznego na inwestycje prywatne, dzięki czemu powstała szansa na dynamiczny rozwój rynku zielonej energii.
RPA zmaga się jednak z poważnymi wyzwaniami. Uzależnienie od węgla nie dotyczy tylko energetyki, ale także miejsc pracy, lokalnych budżetów i całych społeczności. Przejście na OZE musi więc iść w parze z dywersyfikacją gospodarczą, tworzeniem nowych gałęzi przemysłu, a przede wszystkim — zapewnieniem godnej pracy.
Bezrobocie, nierówności i ubóstwo są w RPA poważne. Aby transformacja była naprawdę „sprawiedliwa”, potrzebne są rozwiązania osłonowe, takie jak np. podstawowy dochód gwarantowany.
Sieć węglowa działa poniżej swoich możliwości, a OZE pokrywają zaledwie 8,8% mocy zainstalowanej. To zbyt mało, by zastąpić węgiel, dlatego planowane wcześniej zamknięcia trzech elektrowni przesunięto z 2027 na 2030 rok.
Lokalne władze, odpowiedzialne za wdrażanie projektów OZE, borykają się z niedoinwestowaną infrastrukturą i brakiem środków. Bez ich wzmocnienia transformacja może się po prostu nie udać.
Nie tylko RPA mierzy się z trudnym odejściem od paliw kopalnych. W Niemczech, w ramach tzw. Kohleausstieg, przewidziano miliardy euro rekompensat dla regionów węglowych oraz inwestycje w szkolenia i nowe miejsca pracy. W Polsce dyskusja wokół transformacji Śląska także pokazuje, jak wielkim wyzwaniem jest pogodzenie klimatu, gospodarki i spraw społecznych. Natomiast Chile, które dynamicznie rozwija farmy słoneczne na pustyni Atakama, zmaga się z podobnymi problemami: jak włączyć lokalne społeczności i jak zabezpieczyć miejsca pracy w sektorach, które tracą na znaczeniu.
Kluczowa będzie tzw. „ludzka twarz” transformacji. To oznacza szerokie konsultacje społeczne, zabezpieczenie dochodów najuboższych, inwestycje w edukację i przekwalifikowanie pracowników. Potrzebna jest też lepsza koordynacja od poziomu centralnego po lokalny oraz budowa zaufania między rządem, biznesem, związkami zawodowymi i społecznościami.
Transformacja energetyczna RPA to nie tylko wyzwanie technologiczne, ale przede wszystkim społeczne. Jeśli się powiedzie, kraj może stać się wzorem dla innych rozwijających się państw. Jeśli się nie uda, grożą mu nie tylko blackouty, ale też pogłębiające się nierówności.
Szymon Ślubowski