Wim Fissette nowym trenerem Igi Świątek. Sprint czy maraton?
Iga Świątek, najlepsza polska tenisistka i niekwestionowany nr 1 kobiecego tenisa ostatnich lat, postanowiła zmienić trenera. Zrezygnowała ze współpracy z Tomaszem Wiktorowskim, a jej nowym szkoleniowcem został Wim Fissette. Dlaczego tak się stało i czego możemy się spodziewać po tej współpracy?
Iga Świątek jest naszym skarbem narodowym. Nic dziwnego, że wieść o rozstaniu trenera Tomasza Wiktorowskiego ze sztabem Igi po trzech latach owocnej współpracy zelektryzowała wszystkie media – nie tylko polskie, ale i zagraniczne.
Podskórnie czułem, że przewaga Igi nad przeciwniczkami maleje i zwracałem uwagę, że w chwilach trudnych warto mieć plan B, czasami i plan C. Mimo kosmicznego poziomu Igi w grze z głębi kortu, doskonałej koordynacji i najlepszej pracy nóg na korcie można było zauważyć, że przeciwniczki „uczą się Igi” coraz lepiej i przewaga w pojedynkach z nimi już nie jest taka wyraźna, jak bywało wcześniej. Oczywiście Iga nadal jest czołową tenisistką świata i mimo, że straciła pozycję liderki w rankingu WTA na rzecz Aryny Sabalenki, niebawem najprawdopodobniej ją odzyska.
Eksperci tenisowi podkreślają, że Iga ma jeszcze ogromne pokłady niewykorzystanego potencjału, który po uwolnieniu może dać jej dodatkową przewagę nad rywalkami. Być może właśnie to legło u podstaw decyzji o zmianie trenera. Czy Wim Fissette, 44-latek z Belgii, będzie trenerem na dłużej, czy też na krótko – tego nikt nie wie. W jednym z ostatnich wywiadów Iga powiedziała – Wiele razy już wspominałam, że moja kariera to dla mnie maraton, nie sprint i działam, pracuję i podejmuję decyzje właśnie z tym podejściem. Chcę dodać, że cieszę się na współpracę z Wimem. Zobaczymy więc, czy przygoda z Belgiem będzie sprintem, czy maratonem.
Wim Fissette już podzielił się kilkoma krótkimi zdaniami na temat Igi – Oczywiście Iga ma swoje atuty, ale musi też się cały czas rozwijać. Chcę, aby Iga częściej podchodziła do siatki, aby przejmowała inicjatywę – mówił. Myślę że doświadczenie trenera, który prowadził takie gwiazdy tenisa jak Kim Clijsters , Simona Halep, Angelique Kerber, Naomi Osaka, Qinwen Zheng – z którymi zdobył łącznie 6 tytułów wielkoszlemowych – powinno przynieść efekt.
Polka będzie jedenastą tenisistką, która zaufała analitycznej wizji trenera z Belgii, wskazującego na trzy kluczowe aspekty treningu: pozytywne podejście, synchronizację zawodniczki z trenerem oraz mentalność zespołową. – Tenis to sport zespołowy. Otaczamy się najlepszymi trenerami fizycznymi i mentalnymi. Ale żeby to zadziałało, musimy sobie w pełni zaufać. W każdą sesję angażuję się w 100 procentach i jeśli ty zrobisz to samo, sprawimy, że będziesz latać – przekonuje Wim Fissette. Co ciekawe, ma on na koncie prawie wszystkie tytuły wielkoszlemowe – poza French Open. W tym ostatnim Iga od lat zachwyca i seryjnie zdobywa tytuły w stolicy Paryża.
Możemy liczyć na to, że jeśli współpraca Wima Fissette z Igą Świątek potrwa dłużej niż rok, wiedza Belga pozwoli Polce sięgnąć po tytuły wielkoszlemowe w Australii oraz w wyjątkowo wymagającym Wimbledonie. Jeśli ich współpraca potrwa tak krótko, jak z Qinwen Zheng, z którą Wim Fissette rozstał się w atmosferze skandalu po zaledwie trzech miesiącach współpracy twierdząc, że będzie dalej pracował z Naomi Osaką, to taki eksperyment może nie być zbyt korzystny dla Igi. Liczę, że umysł analityczny trenera w połączeniu z niezwykłym talentem i profesjonalizmem Igi Świątek pozwoli wydobyć to, na co czekamy – urozmaici tenis Polki, dzięki czemu być może zobaczymy ją częściej przy siatce, a także grającą skróty i slajsy.
Tomasz Wiktorowski zawiesił swoim następcom poprzeczkę niezmiernie wysoko. Czy Wim Fissette podoła zadaniu – zobaczymy już niebawem.
W tenisie wprowadzenie poważniejszych zmian w sposobie gry wymaga wyczucia i czasu. Nie oczekujmy, że Iga od razu zmieni swoje oblicze, jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki. Poza warsztatem trenera wiele zależy też od jego relacji z zawodniczką i jej zespołem.
Uważam, że po zakończeniu sezonu będzie czas na wdrażanie takich zmian – o ile Iga sama je zaakceptuje. Warto pamiętać, że gdy Iga wprowadziła zmianę w sposobie serwowania i postawiła na serwis z krótszym zamachem, początkowo było to mocno krytykowane. Z czasem zaczęło jednak przynosić efekty.
Iga Świątek i Wim Fissette potrzebują czasu. Pozwólmy im pracować i cierpliwie czekajmy na efekty. Myślę, że Iga dostarczy nam jeszcze wiele radości i gdy przyjdzie właściwy moment, zobaczymy nowe, ciekawe zagrania w wykonaniu naszej mistrzyni z podwarszawskiego Raszyna.
Jarosław Ślubowski