
Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny w Polsce. XIX i XX w.
Jak Polacy obchodzili Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny w XIX i XX w., czyli w okresie zaborów, dwudziestoleciu międzywojennym i PRL-u? Źródeł wielu współczesnych zwyczajów praktykowanych w dniach 1 i 2 listopada można szukać właśnie w tamtym czasie.
Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny w Polsce
Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny to święta obchodzone w Kościele katolickim w dniach 1 i 2 listopada od czasów średniowiecza. Po chrzcie Mieszka I tradycja chrześcijańska stopniowo przenikała do Polski. Z biegiem lat rozwijała się, częściowo wypierając wierzenia i obyczaje ludowe, a częściowo adaptując ich elementy na własne potrzeby.
Liczne opisy obchodów Uroczystości Wszystkich Świętych lub Dnia Zadusznego na ziemiach polskich odnaleźć można w XIX-wiecznych gazetach. Przykładowo „Czytelnia Niedzielna” w jednym z numerów z 1856 r. podaje, że: „Nabożeństwo za umarłych zaczyna Jutrznia żałobna, exekwiami zwana – potem idzie msza i nauka odpowiednia. Następuje zaraz żałobna processya ze stacyami w kościele lub na cmentarzu: na pierwszej stacyi odprawiają się modlitwy za dusze kapłanów – na drugiej za rodziców, na trzeciej za dobrodziejów, a na czwartej za dusze zmarłych, na miejscowym cmentarzu pochowanych, poczem już w kościele przy katafalku, za dusze wszystkich zmarłych. Katafalk jest tu wyobrażeniem grobu. Lubo dzień Zaduszny nie jest świątecznym, kościół jednak pragnie, aby wierni w tym dniu w świątyniach pańskich na nabożeństwie znajdowali się i modlili, a modlitwy swoje jałmużną wzmacniali, gdyż jak mówi Pismo Święte modlitwa z postem i jałmużną większa jest nad skarb złota, jałmużna od śmierci wybawia, grzechy oczyszcza, jedna miłosierdzie i żywot wieczny. Dlatego wierni zwykli w tym dniu różne ofiary na szpitale i ubogich w kościele składać – pomnąc, iż kto zapomina umarłych, staje się obojętnym dla żywych” (cyt. za A. Więch, „Requiem, czyli o Dniu Zadusznym”).
Ewolucję poglądów na to, jak należy po chrześcijańsku obchodzić Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny, można obserwować śledząc kolejne wydania „Kuriera Warszawskiego”, najbardziej poczytnej gazety codziennej w Polsce w okresie zaborów i jednej z najpopularniejszych w dwudziestoleciu międzywojennym. Pierwsze wydania „Kuriera…” ukazywały się w latach 20. XIX w., krótko po wojnach napoleońskich, jeszcze przed Powstaniem Listopadowym. Już wówczas w numerach z 31 października znajdowała się adnotacja, że kolejnego dnia, tj. 1 listopada, dziennik nie ukaże się z powodu święta. Ta zasada obowiązywała przez kolejne dziesięciolecia.
Jałmużna i troska o biednych
Aż do wybuchu II wojny światowej niezmiennie akcentowano również potrzebę zaopiekowania się biednymi w Dzień Zaduszny. Nr 303 z 1915 r. informuje np. o organizowaniu 2 listopada odczytów na rzecz „funduszu na głodnych”, które cieszą się dużym zainteresowaniem. W wydaniu z 2 listopada 1830 r. (nr 294) widnieje informacja: „Dziś upływa lat 37, jak w dniu Zadusznym pierwszy raz z ulic Warszawy zbierano żebraków i włóczęgów, oddając ich pod dozór Policji. Zebrano ich w tym dniu 300! Tegoż dnia w każdym Kościele Warszaw[y] zawieszono skarbony z »Dar dla miłosierdzia«, lecz do następnej wojny [Insurekcja Kościuszkowska z 1794 r. – red.], ten Instytut dobroczynny ustał wkrótce i dopiero w r. 1816 po wskrzeszeniu Królestwa Polskiego zawiązało się Towarzystwo Dobroczynności w Klasztorze Karmelitek, w tem miejscu, gdzie za świetnych czasów Władysława IV był przepyszny Pałac Kazanowskiego Marszałka, który w tymże pałacu w każdy Piątek dla kilkudziesięciu ubogich dawał obiad, usługując starcom, a jego Małżonka znajdowała się w kuchni, gdy ten obiad gotowano”. Do składania ofiar na rzecz ubogich nawoływano niezmiennie w wieku XIX oraz trzech pierwszych dekadach stulecia XX.
Na temat obchodów Dnia Zadusznego w 1854 r. czytamy: „Dzień dzisiejszy jako Zaduszny, poświęcony jest modlitwom za dusze zmarłych. Licznie też w tym dniu nawiedzane bywają groby spoczywających na smętarzu Powązkowskim osób, a w Kościele miejscowym odprawiają się Nabożeństwa żałobne i z głosem sprawujących OFIARY Ś[wię]te Kapłanów, łączą się głosy pobożnych o spokój duszy spoczywających ich Rodzin albo Przyjaciół”. Wspomniane w tekście „Kuriera…” (nr 288) tłumne nawiedzanie grobów w Dzień Zaduszny to zwyczaj, który upowszechnił się w Polsce właśnie w XIX w. Wcześniej odwiedzano cmentarze przy okazji procesji żałobnych lub z uwagi na obrzędowość ludową (np. zwyczaj organizowania na wiosnę biesiady nad grobem zmarłego, zwanej radonicą lub dziadami wiosennymi). W tym wypadku mowa o inicjatywie niezwiązanej z innymi rytuałami, stanowiącej nowy, odrębny zwyczaj, który przetrwał do dziś.
Kontrowersyjny zwyczaj, czyli palenie zniczy
W XIX stuleciu coraz powszechniejszą formą okazywania czci zmarłym było stawianie na grobach świec lub zniczy. Początkowo zwyczaj ten uznawano za zabobonny, a nawet niewłaściwy. Wynikało to z faktu, że wywodził się z obrzędowości ludowej sięgającej czasów przedchrześcijańskich, kiedy na rozstajach dróg rozpalano ogniska, wierząc, że dusze zmarłych ogrzeją się przy nich i łatwiej odnajdą drogę do domu rodzinnego, który zwyczajowo miały nawiedzać na przełomie października i listopada.
W 251 numerze „Kuriera” z 1864 r. czytamy, że „Dziś Kościół obchodzi Dzień Zaduszny, modląc się za wszystkie wierne zmarłe [dusze]. Świątynie PAŃSKIE od rana przepełnione były tłumami pobożnych. Jakkolwiek wiara nasza zawsze nakazuje nam modlić się za umarłych, dzień ten wszelako wyłącznie jest poświęcony ich pamięci; dawniej z modlitwą łączono jeszcze różne zabobonne obrzędy i obyczaje, po których pamiątka w »Dziadach« Mickiewicza została, teraz jeszcze zachowano zwyczaj stawiania na mogiłach ukochanych osób lampek palących się, który już uwiecznił się w przysłowiu: »pali się, jak lampka na Zaduszki«”.
Problem istniał jeszcze w trakcie I wojny światowej. „Kurier…” z 1915 r. (nr 302) donosi, że „Wezwanie o zaniechanie palenia świateł na grobach, poparte przez władze duchowne, odniosło skutek. Zaledwie na kilkunastu grobach płonęły świece lub lampki. O zmroku było też ciemno na cmentarzu. Wcześniej należało powracać do codziennych trosk życiowych”.
W dwudziestoleciu międzywojennym sytuacja uległa zmianie, a znicze stały się stałym elementem dekoracji grobów. W 1929 r. „Kurier…” (nr 301, wydanie poranne) napisał: „Dzień wczorajszy, poświęcony czci Wszystkich Świętych, przeżyła stolica, wzorem lat poprzednich, w skupieniu i pamięci o tych, co odeszli w zaświaty. Mimo ulewnego deszczu, który ustał dopiero po południu, na cmentarze warszawskie popłynęły rzesze publiczności. Tramwaje były przepełnione, a sznury taksówek, gromadzące się przed cmentarzem powązkowskim, wywołały nawet dotkliwy brak ich w śródmieściu. Nad wieczorem, gdy deszcz już ustał, wszystkie cmentarze były rzęsiście oświetlone. Przy grobach ozdobionych wieńcami świerkowemi i kwieciem zbierały się gromady ludzkie. Dopiero koło g. 7-ej rozpoczął się masowy odpływ tłumów i trwał do późna wieczór”. W 1932 r., podczas tzw. wielkiego kryzysu, brak „świateł na grobach” został opisany przez „Kuriera…” jako niepożądany efekt wzrostu ubóstwa: „(…) I tu wszakże ubóstwo ogólne uwidoczniło się wyraźnie mniejszą znacznie, niż w latach ubiegłych, ilością świateł pozapalanych na grobach” (nr 303).
Chorągiewki żałobne, procesje, śpiewy i modlitwy
Podczas I wojny światowej rodzajem popularnej formy wyrazu pamięci o zmarłych stanowiły chorągiewki żałobne. Na pierwszej stronie „Kuriera…” z 1915 r. (nr 302) widnieje wielki napis: „Niech każdy rzuci chorągiewkę żałobną na grób Pięciu Poległych!”. O możliwości zakupu chorągiewek przy ponad 20 warszawskich kościołach, a ponadto w punktach prywatnych oraz namiotach rozstawionych wokół cmentarzy informuje poprzednie wydanie dziennika (nr 301). Uwagę przykuwa nie tylko skala zjawiska, ale też fakt, że chorągiewki żałobne są jedynym tego typu przedmiotem reklamowanym w najpopularniejszej warszawskiej gazecie dn. 31 października. W wydaniu z 2 listopada (nr 303) można przeczytać, że „Prawie nikt nie wchodził w bramy cmentarne bez pęka chorągiewek. Chorągiewki stanowiły też dominującą przewagę w przybraniach grobów. Prawie nie spotykało się dawniejszego przepychu dekoracyjnego, co w dni jesienne, na znak pamięci serdecznej tych, których stać na to było, pozwalał hojnie groby snopami kwiecia przystrajać”.
Interesujący jest również opis obrzędów kościelnych pochodzący z 1915 r. „Dzień Zaduszny, ustanowiony przez św. rzymsko-katolicki Kościół dla szczególniejszego uczczenia i okazania ścisłej łączności żywych z wiernymi zmarłymi, odznacza się szczególniej smutnemi ceremonjami. W wigilię dnia Zadusznego we wszystkich świątyniach ustawiony jest na środku kościoła katafalk w otoczeniu światła i odprawiane są żałobne nieszpory z procesją i pięciu stacjami przy śpiewaniu hymnów żałobnych. Szczególniej smutną ceremonją jest stacja piąta, gdy celebrujący kapłan obchodzi katafalk dookoła, kropi wodą święconą stojąsą na katafalku trumnę, okadza ją i modli się wraz z ludem za wszystkich wiernych zmarłych. Procesję zakończa odśpiewanie antyfony do Matki Bożej »Witaj, Królowo nieba!«. W dzień Zaduszny, jutro, nabożeństwa rozpoczną się odśpiewaniem jutrzni żałobnej czyli egzekwji przy kilkakrotnem uderzeniu w dzwony. Następnie odprawiona będzie msza żałobna z kazaniem w kościołach parafjalnych i następnie takaż procesja jak w wigilję dnia Zadusznego, a po niej nastąpią, wygłoszone przez kapłanów, wypominki, oraz liczne msze św., na intencję różnych rodzin, bractw i korporacji. Procesje żałobne odbędą się na większych dystansach na cmentarzach powązkowskim i bródzieńskim” (nr 302).
Obchody patriotyczne
Szczególnie w wydaniach „Kuriera…” pochodzących z XX w., widoczna jest chęć powiązania przez państwo Uroczystości Wszystkich Świętych oraz Dnia Zadusznego z rozmaitymi celebracjami patriotycznymi związanymi z pamięcią o poległych bohaterach. W te dni odsłaniane są pomniki, organizuje się msze święte w intencji zmarłych obrońców ojczyzny, uroczystości na cmentarzach wojskowych i apele poległych, a harcerze zajmują się zapomnianymi i opuszczonymi grobami weteranów, którzy zginęli w walkach o niepodległość.
„Kurier…” z 2 listopada 1932 r. (nr 303) w ten sposób relacjonuje przebieg Uroczystości Wszystkich Świętych dnia poprzedniego: „W całym kraju odbyły się obchody, poświęcone zmarłym obrońcom ojczyzny. M.in. złożono wieńce na mogile obrońców Lwowa, na polach b. obozu w Szczypiornie pod Kaliszem, w Jastkowie pod Lublinem, na polu bitwy z Rosjanami w r. 1915; dalej na mogile powstańców z 1863 r. i legionistów na cmentarzu Rakowieckim w Krakowie, i na cmentarzu wojskowym w Katowicach, gdzie złożono też wieniec na polu Wolności na płycie powstańców śląskich”. Informując o obchodach zaplanowanych na Dzień Zaduszny, gazeta podaje, że „Harcerki od dłuższego już czasu pracują nad wykonaniem odpowiedniej ilości latarek, aby ani jedna mogiła, a jest ich 6800 na cmentarzu wojskowym na Burakowie, nie pozostała bez światła. Należy zaznaczyć, że na cmentarzu znajduje się także pewna ilość mogił żołnierzy rosyjskich i niemieckich, i że te również nie będą dziś pominięte”.
Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny. Od PRL-u do współczesności
Aż do soboru watykańskiego II (lata 60. XX w.) liturgia Dnia Zadusznego w Kościele katolickim kładła nacisk na ukazanie Boga jako surowego i sprawiedliwego sędziego. Przypominała o groźbie kary wiecznej i w warstwie symbolicznej podkreślała akcenty żałobne, co przejawiało się choćby w czarnym kolorze szat liturgicznych. Współcześnie dn. 1 i 2 listopada Kościół katolicki nie zapomina o znaczeniu żałoby i pamięci o zmarłych, ale w większym stopniu akcentuje znaczenie miłosierdzia Bożego, zmartwychwstania i życia wiecznego. Uroczystość Wszystkich Świętych i Dzień Zaduszny pełne są zadumy i refleksji, ale ich przesłanie jest przede wszystkim pozytywne.
W okresie PRL-u stałym elementem polskiego krajobrazu na przełomie października i listopada stały się chryzantemy, które zaczęły zyskiwać popularność już w dwudziestoleciu międzywojennym. Sprzedawano je w różnej formie, najczęściej przy cmentarzach – prosto z ciężarówki, na stoiskach, pojedynczo lub w większych ilościach.
Ponieważ dostępność zniczy w sklepach w tamtym czasie była ograniczona, a ich cena nie każdemu pozwalała na dokonanie zakupu, niektórzy wykonywali je samodzielnie.
Po II wojnie światowej władze komunistyczne dążyły do odebrania dniom 1 i 2 listopada charakteru religijnego. W związku z tym, Uroczystość Wszystkich Świętych starano się zastąpić zlaicyzowanym pojęciem Święta Zmarłych. 1 listopada otrzymał status dnia wolnego od pracy, jednak 2 listopada już nie. W związku z tym w polskiej tradycji utrwalił się zwyczaj, by właśnie 1 listopada – gdy wszyscy mają taką możliwość – gromadzić się na cmentarzach i wspominać bliskich zmarłych. Wcześniej tego dnia również nawiedzano cmentarze, o czym świadczą przytoczone fragmenty „Kuriera…”, jednak to Dzień Zaduszny (2 listopada) był punktem kulminacyjnym obrzędów związanych ze wspomnieniem wszystkich zmarłych wiernych, co pozwalało lepiej odróżnić to święto od Uroczystości Wszystkich Świętych przypadającej dzień wcześniej. Współcześnie świadomość różnicy między Uroczystością Wszystkich Świętych a Dniem Zadusznym stopniowo się zaciera, a pojęcie Święta Zmarłych jest powszechnie stosowanym w mediach określeniem obrzędów dn. 1 listopada. Obchody Uroczystości Wszystkich Świętych ani Dnia Zadusznego nie straciły jednak swojego religijnego charakteru. Zwycięstwo komunistów okazało się jedynie częściowe.
W XXI w. w polskiej kulturze coraz silniej uobecnia się zwyczaj Halloween, czyli Wigilii Wszystkich Świętych (ang. All Hallows’ Eve), przypadającej na noc z 31 października na 1 listopada. Wraz z postępującą amerykanizacją kultury zachodniej materialna i symboliczna obecność Halloween w życiu codziennym na przełomie października i listopada będzie rosła. Tradycja ta znacząco różni się od chrześcijańskiej Uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, a także od wywodzących się z obrzędowości Słowian obyczajów ludowych, najczęściej utożsamianych z dziadami. Halloween jest świętem formy. Koncentruje się na rozrywce, a charakterem przypomina raczej bal sylwestrowy, niż tradycyjne obrzędy ku czci zmarłych odprawiane w dn. 1 i 2 listopada. Spełnia inne funkcje społeczne, wobec czego nie jest w stanie wyprzeć odpowiadających potrzebom ducha Uroczystości Wszystkich Świętych i Dnia Zadusznego, jak również ich zlaicyzowanej wersji, czyli Święta Zmarłych, mającego głęboki, m.in. tożsamościowy wymiar.
Tak długo, jak Wszystkich Świętych i Zaduszki będą nasycone duchową treścią, nie grozi im zniknięcie. Zadaniem obecnego i kolejnych pokoleń jest troska o to, by w dniach 1 i 2 listopada tej treści nie zabrakło.
Patryk Palka
Tekst pierwotnie ukazał się we „Wszystko co Najważniejsze” [LINK]. Przedruk za zgodą redakcji.