300 000 rezerwacjami
YU7/https://mi-home.pl/

Xiaomi bije rekordy sprzedaży z 300 000 rezerwacjami w godzinę

Nie minęła godzina od startu sprzedaży, a Xiaomi pobiło rekord sprzedaży z niemal 300 000 rezerwacjami swojego pierwszego SUV-a.

Taki wynik to nie tylko pokaz siły marki, ale też sygnał, że chiński rynek motoryzacyjny może jeszcze niejednym zaskoczyć świat. Lei Jun, założyciel Xiaomi, nie krył zaskoczenia – nazwał ten moment „cudem w chińskim przemyśle motoryzacyjnym”. I choć entuzjazm jest ogromny, branża wie, że prawdziwe wyzwanie dopiero się zaczyna.

Xiaomi w kilka lat przeszło długą drogę. Od producenta tanich smartfonów i gadżetów po ambitnego gracza na rynku samochodów elektrycznych. SU7, a teraz YU7, mają być dowodem, że chińska innowacja nie ogranicza się już do kopiowania Zachodu, ale staje się realną konkurencją dla Tesli czy Volkswagena. Cena około 35 000 dolarów za pięciomiejscowego SUV-a z inteligentnymi funkcjami jazdy to nie przypadek, a bezpośredni strzał w średni segment rynku, gdzie Tesla Model Y czy Ford Mustang Mach-E zbierają rekordowe wyniki sprzedaży.

Przykład Xiaomi przypomina też o ambicjach całego sektora. Premier Li Qiang, występując podczas Światowego Forum Ekonomicznego w Tiencinie, podkreślił, że Chiny chcą być „globalną potęgą konsumpcyjną”, a auta elektryczne – obok smartfonów czy AGD – są jednym z kluczowych motorów napędowych rozwoju.

Sukces Xiaomi nie zmienia faktu, że rynek aut elektrycznych w Chinach to także wyścig z czasem. Fatalny wypadek SU7 w marcu, kiedy to auto było w trybie wspomaganej jazdy uderzył w wizerunek marki i przypomniał, że nowa technologia oznacza również nowe ryzyka. Podobne problemy ma Tesla, która od lat zmaga się z krytyką systemu Autopilot i FSD (Full Self-Driving). W 2023 roku amerykański urząd NHTSA nałożył na Teslę obowiązek aktualizacji ponad 2 milionów pojazdów po serii wypadków, w których autopilot nie zadziałał zgodnie z oczekiwaniami.

Eksperci przypominają, że producenci często sprzedają „inteligentne funkcje” jako atut, ale pełna odpowiedzialność wciąż spoczywa na kierowcy. W tym kontekście Xiaomi, debiutując z nowym systemem asysty musi nie tylko sprzedawać auta, ale też budować zaufanie.

Dane pokazują, że to nie tylko Xiaomi budzi zachwyt wśród rodzimych klientów. BYD największy na świecie producent aut elektrycznych co kwartał podwaja wyniki i od dawna dystansuje Teslę w Chinach. W marcu 2024 roku BYD ogłosił, że dostarczy 3 miliony aut w ciągu roku. Huawei, który po sankcjach USA mocno postawił na motoryzację, sprzedaje kolejne modele pod marką AITO, a NIO i XPeng rywalizują o młodszych, miejskich klientów, stawiając na futurystyczny design i rozbudowane systemy infotainment.

Sukces sprzedażowy to jedno, ale boom na elektryki wymaga także wsparcia infrastruktury. Jak pokazuje przykład Europy, gdzie według raportu ACEA wciąż brakuje punktów ładowania bez rozbudowanej sieci stacje ładowania stają się wąskim gardłem. W Chinach państwo inwestuje ogromne środki w rozwój ładowarek ultraszybkich i wymienne baterie. BYD i NIO testują już stacje, w których można wymienić akumulator w kilka minut.

Xiaomi deklaruje, że chce rozwijać własny ekosystem ładowania, co ma być kolejnym argumentem dla klientów, by zaryzykowali przesiadkę z benzyny na prąd.

300 000 zamówień w godzinę brzmi imponująco, ale przed Xiaomi stoi jeszcze logistyka, produkcja i – co najważniejsze – dostarczenie aut bez usterek i opóźnień. Jeśli się uda, Lei Jun może mieć rację – być może właśnie obserwujemy narodziny nowego giganta, który w przyszłości nie tylko sprzedaje telefony, ale także parkuje swoje auta przed naszymi domami.

Szymon Ślubowski

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 30.04.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się