powstanie krakowskie

Zdarzyło się (71)

„Zdarzyło się” Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (16 lutego – 22 lutego 2025 r.).

Fot. IPN

Dnia 16 lutego 1941 r. miał miejsce pierwszy zrzut cichociemnych. W nocy z 15 na 16 lutego wystartował z lotniska w Wielkiej Brytanii samolot obsługiwany przez brytyjską załogę. Na jego pokładzie znalazło się trzech polskich żołnierzy, wcześniej przeszkolonych do działań dywersyjnych.

Zgodnie z założonym planem samolot miał dokonać zrzutu pod Włoszczową. Faktycznie jednak po 6 godzinach lotu doszło do niego ok. 200 km na południowy zachód pod Skoczowem na Śląsku Cieszyńskim, na ziemiach wcielonych do III Rzeszy.

Pierwszy lot oznaczono nr „0” i nazwano kryptonimem „Adolf”. Na ziemie polskie zajęte przez Niemców zrzucono wówczas rtm. Józefa Zabielskiego ps. „Żbik”; mjr. pil. Stanisława Krzymowskiego ps. „Kostek”, a także kuriera Czesława Raczkowskiego ps. „Orkan”. Polscy skoczkowie lecieli samolotem, który wystartował 15 lutego tuż po godzinie 18.00 z lotniska Newmarket. Zrzut nastąpił ok. godz. 0.30 16 lutego w okolicach wsi Dębowiec koło Skoczowa.

Kim byli cichociemni i jakie mieli zadania? Bez wątpienia byli to starannie wyselekcjonowani i dobrze wyszkoleni żołnierze Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie. Mieli od samego początku stanowić wsparcie dla walczących w okupowanym kraju żołnierzy Polskiego Państwa Podziemnego: Związku Walki Zbrojnej, a później Armii Krajowej.

Proces szkolenia żołnierzy tej elitarnej formacji rozpoczął się w 1940 r. w Wielkiej Brytanii. Później, od 1943 r., szkolono ich także we Włoszech. Dlaczego „cichociemni”? Odpowiedź na to pytanie jest złożona. Po raz pierwszy nazwa pojawiła się w obiegu w 1941 r. Kiedy szkolono starannie wyselekcjonowanych, odważnych polskich żołnierzy m.in. w ośrodkach szkoleniowych w Szkocji, po odbyciu kursu znikali z macierzystych oddziałów w aurze tajemniczości, bo sam proces szkolenia i doboru żołnierzy był utrzymywany w ścisłej tajemnicy, by wywiad niemiecki nie dowiedział się o istnieniu tej formacji oraz przypisanych jej zadaniach.

„Cichociemni” byli także dlatego, że ćwiczenia dywersji odbywały się nocami i w ciszy. Sam kurs ukończyło ponad 600 żołnierzy. W jednym kursie brało udział zwykle nie więcej niż 15 żołnierzy, szkolonych w brytyjskich specjalnych szkołach treningowych, tj. Fort William i Leven w Szkocji, Briggens niedaleko Londynu, Audley End koło Saffron Walden czy Ringway nieopodal Manchesteru. Szkolenia odbywały się także we Włoszech, w Ostuni. Instruktorami byli przede wszystkim Polacy, zatem językiem szkoleń był polski. Dewizą cichociemnych były słowa z Piosenki wileńskiej więźniów na Łukiszkach: „Wywalcz jej wolność lub zgiń”.

Łącznie na ziemie okupowanej Polski przerzucono w latach 1941–1944 316 żołnierzy i 28 kurierów. Jako ciekawostkę można podać, że w gronie żołnierzy najstarszym był 56-letni gen. Tadeusz Kossakowski ps. „Krystynek”, najmłodszym zaś 19-letni sierżant Kazimierz Śliwa ps. „Strażak II”. Najbardziej znanymi cichociemnymi są: kpt. Hieronim Dekutowski ps. „Zapora”; gen. Elżbieta Zawadzka ps. „Zo”; ppłk Maciej Kalenkiewicz ps. „Kotwicz”; gen. Leopold Okulicki ps. „Niedźwiadek” czy mjr Jan Piwnik ps. „Ponury”.

Przerzuceni żołnierze walczyli w podziemiu, obejmowali także stanowiska komendantów okręgów ZWZ/AK oraz funkcje szefów sztabów lub oddziałów w Komendzie Głównej Armii Krajowej. Prowadzili także szkolenia. 112 spośród przerzuconych na ziemie polskie zginęło zarówno z rąk Niemców, jak i później w wyniku represji władz komunistycznych. Dziewięciu spośród cichociemnych zginęło w trakcie lotu lub wypadków podczas skoków.

Imię Cichociemnych Spadochroniarzy Armii Krajowej nosi od 1995 r. jednostka specjalna Wojska Polskiego GROM.

W dniu 17 lutego 1600 r. został spalony w Rzymie na stosie za głoszenie herezji Giordano (właśc. Philippo) Bruno. Ten urodzony w 1548 r. włoski myśliciel, dominikanin z Noli, był twórcą koncepcji wielości światów, uważając wszechświat za nieskończony twór boskiej wszechmocy, gdzie istnieją liczne inne światy podobne do Ziemi. Odważnie głosił swoje poglądy, narażając się na krytykę hierarchów kościelnych. Wielokrotnie musiał zmieniać miejsce swojego pobytu, wędrując po całej Europie, aż w końcu został złapany w Wenecji i trafił w ręce inkwizytorów. W efekcie przeprowadzonego procesu, w którym zarzucono mu głoszenie teorii niezgodnych z nauką Kościoła, został skazany na karę śmierci przez kardynała Roberta Bellarmino, poprzez spalenie na stosie.

Główny zarzut dotyczył interpretacji Pisma Świętego w kontekście astronomii. Przede wszystkim wedle oskarżycieli niedopuszczalne było głoszenie tez, jakoby wszechświat był nieskończony i wieczny i że gwiazdy są ciałami niebieskimi takimi jak Słońce. Giordano Bruno kwestionował także uznawanie Jezusa Chrystusa za Boga i jego dziewicze narodzenie. Tym samym podważał fundamenty chrześcijaństwa, podstawy ważne zarówno dla katolików, jak i protestantów.

Philippo Bruno studiował w Neapolu, gdzie w 1565 r. wstąpił do zakonu dominikanów. Wówczas przyjął imię Giordano. Bardzo szybko, bo już w 1576 r., został oskarżony o szerzenie heretyckich poglądów. Aby uniknąć procesu, uciekł z Neapolu do Rzymu. Tu został odnaleziony. Postanowił zatem zniknąć na stałe, by nie dosięgło go karzące ramię bezwzględnej inkwizycji. Wystąpił z zakonu, rozpoczynając wędrówkę po Włoszech, imając się różnych zajęć, przede wszystkim był nauczycielem. Wszędzie także głosił swoje naukowe teorie. Do zakonu powrócił, by ostatecznie już na stałe z niego wystąpić w 1579 r.

Później podróżował po całej Europie Zachodniej, za prezentowane poglądy został nawet na kilka tygodni aresztowany przez władze protestanckiej Genewy. Przez pewien czas, gdy przebywał we Francji, uczył mnemotechniki króla Henryka III, ten zaś ustanowił go profesorem na Sorbonie.

Kontrowersje dotyczące głoszonych teorii naukowych zmusiły go do kolejnej ucieczki. Trafił do Anglii, wykładał nawet na uniwersytecie w Oxfordzie. Później zmieniał miejsca pobytu, zatrzymując się ponownie we Francji, a potem w Niemczech. Dużo publikował, krytykując i podważając dogmaty Kościoła, a także Stolicę Apostolską.

W 1591 r. powrócił do Włoch. Był wówczas bardzo popularny, a wygłaszane przez niego poglądy cieszyły się dużym zainteresowaniem w całej Europie. W maju 1592 r. został aresztowany przez wenecki trybunał inkwizycyjny.

Proces Giordana Bruna trwał długo. W połowie lutego 1599 r. wezwano go do wyrzeczenia się głoszonych tez i uznania ich za bluźniercze. Bruno nie zrobił tego, dodatkowo napisał obszerny list skierowany do papieża Klemensa VIII, gdzie odnosił się do zarzutów, broniąc swoich tez. Wobec takiego stanowiska i nieprzejednanej postawy Giordano Bruno został spalony na stosie na Campo di Fiori w Rzymie, a jego wszystkie dzieła trafiły na indeks ksiąg zakazanych.

W 1889 r. na placu, gdzie zginął Giordano Bruno, postawiono mu pomnik.

Dnia 18 lutego 2014 r. doszło w Kijowie do krwawych zamieszek ulicznych między protestantami domagającymi się ustąpienia prorosyjskiego prezydenta Ukrainy Wiktora Janukowycza a siłami bezpieczeństwa. Tylko tego dnia na ulicach stolicy Ukrainy zginęło od kul, ataków jednostek specjalnych Berkut, Alfa oraz funkcjonariuszy SBU kilkanaście osób, setki zostały ranne. Wydarzenia tego dnia stały się początkiem końca władzy Janukowycza i jego popleczników na Ukrainie.

Ukraińcy rozpoczęli masowe protesty po tym, jak 21 listopada 2013 r. Janukowycz nie zgodził się na podpisanie umowy stowarzyszeniowej z Unią Europejską. Powstał społeczny ruch Euromajdan, żądający odwołania prezydenta i zbliżenia ze zjednoczoną Europą. Rozpoczęła się Rewolucja Godności nazywana także Eurorewolucją.

Na głównym placu w Kijowie, Majdanie, powstało miasteczko namiotowe, będące wyrazem sprzeciwu wobec antyeuropejskiej polityki prorosyjskich władz skupionych wokół Janukowycza. Protestowano także przeciwko brutalnemu rozpędzeniu pokojowego protestu studentów. Poza Kijowem protesty organizowano także w innych miastach, np. w Iwano-Frankiwsku, Lwowie, Użhorodzie czy Czerniowcach.

18 lutego 2014 r. zablokowano wniosek opozycyjnych deputowanych do Werchownej Rady o przywrócenie konstytucji z 2004 r. Janukowycz nie chciał się na to zgodzić, gdyż w praktyce ograniczyłoby to jego pozycję na rzecz systemu parlamentarno-prezydenckiego. Deputowani zablokowali trybunę w parlamencie, uniemożliwiając jego prace. Z kolei siły porządkowe zablokowały marsz na ukraiński parlament. Doszło do zamieszek i brutalnych pobić. W tym czasie protestujący zajęli gmach ratusza i siedzibę Partii Regionów, z której wywodził się Wiktor Janukowycz.

Niedługo potem Berkut zaczął szturmować wzniesione na ulicach Kijowa przez mieszkańców miasta barykady. Przez cały dzień trwały walki uliczne, a siły bezpieczeństwa ostrzeliwały demonstrantów z broni ostrej. Poza samym Majdanem najgwałtowniejsze walki toczyły się w rejonie ulic Hruszewskiego i Instytuckiej. Według oficjalnych danych zginęło w tych starciach co najmniej 5 demonstrantów, a blisko 150 osób zostało rannych.

Późnym popołudniem rozpoczął się atak sił bezpieczeństwa, Berkutu i SBU na Majdan, na którym zgromadziło się kilkadziesiąt tysięcy osób. Do akcji likwidacji miasteczka wykorzystano ciężki sprzęt – transportery opancerzone. Brutalnie prowadzone działania doprowadziły do śmierci 15 demonstrantów i 6 funkcjonariuszy sił bezpieczeństwa. Część Majdanu udało się przejąć, wypierając protestujących. Władze wykorzystywały także do pacyfikacji tzw. tituszki – prowokatorów, którzy wtapiali się w tłum demonstrantów, bijąc ich albo wyłapując pojedynczo na ulicach miasta. Skala zamieszek ulicznych była ogromna, centrum Kijowa pełne było gryzącego dymu, unoszącego się z płonących opon i namiotów.

Po północy 19 lutego rozpoczął się nowy szturm na Majdan. Siły bezpieczeństwa zajęły kolejną jego część. Demonstranci nie dawali jednak za wygraną, a rozmowy liderów opozycji z prezydentem Janukowyczem nie przyniosły pożądanych efektów. W ruch poszły kamienie i koktajle Mołotowa.

Wydarzenia na Ukrainie zaniepokoiły przywódców na całym świecie. Do Kijowa udali się 19 lutego ministrowie spraw zagranicznych Polski, Niemiec i Francji. Delegacji przewodził Radosław Sikorski. Z kolei 20 lutego w Kijowie wybuchły kolejne krwawe i gwałtowne zamieszki. Strzelano do ludzi z broni automatycznej i karabinów snajperskich. Tego dnia zginęło 75 osób, a ponad 500 zostało rannych.

21 lutego osiągnięto porozumienie. Wiktor Janukowycz zgodził się na przedterminowe wybory i powrót do konstytucji z 2004 r. Nie wszyscy zaakceptowali treść porozumienia. Prawy Sektor, skupiający przedstawicieli środowisk nacjonalistycznych, domagał się dymisji Janukowycza. Ten zaś wieczorem 21 lutego uciekł z Kijowa wraz ze swoimi najbliższymi współpracownikami. Przez kilka dni nie było do końca wiadomo, gdzie się znajduje. 28 lutego pokazał się publicznie w Rosji – w Rostowie nad Donem.

Niedługo potem Rosja zajęła Krym, sankcjonując ten fakt nielegalnym referendum z 16 marca. Rozpoczęła się także wojna w Donbasie z separatystami z tzw. Donieckiej i Ługańskiej Republiki Ludowej. Te tereny Ukrainy do dzisiaj są pod rosyjską kontrolą.

W dniu 21 lutego 1846 r. wybuchło powstanie krakowskie. Był to jeden z najkrócej trwających polskich zrywów niepodległościowych, szybko i zdecydowanie stłumiony przez wojska austriackie. Paradoksalnie w zaborze austriackim represje wobec Polaków były najmniejsze w porównaniu z sytuacją panującą w zaborach pruskim i rosyjskim.

Przygotowania do organizacji powstania rozpoczęły się na przełomie 1845 i 1846 r. Pomysłodawcy zrywu, wywodzący się ze środowisk dawnej szlachty galicyjskiej, rozumieli, że do osiągnięcia sukcesu powstańczego niezbędne jest pozyskanie chłopstwa. Za poparcie powstania chłopi mieli otrzymać ziemię. Niestety, propozycje pojawiły się późno, a ponadto władze austriackie dawały pewne wsparcie chłopstwu. Warto dodać, że chłopi byli wrogo nastawieni do szlachty z powodu panującego wyzysku.

Przygotowujący powstanie powołali Rząd Narodowy Rzeczypospolitej Polskiej. W jego składzie znaleźli się Karol Libelt (Poznań), Ludwik Gorzkowski (Kraków) i Jan Tyssowski (Galicja). Władze zaborcze jednak szybko wykryły organizację i ją rozbiły. Nie zmieniło to jednak nastawienia pozostałych na wolności konspiratorów, którzy mimo słabego przygotowania zdecydowali się na wzniecenie powstania.

Tuż przed wybuchem powstania, 18 lutego, rozpoczęła się rzeź galicyjska – atak na dwory szlacheckie dokonany przez chłopów, w wyniku którego zginęło ok. 3 tys. posiadaczy ziemskich, urzędników i duchownych. To, co wydarzyło się w Galicji, nie dawało żadnych nadziei na wybuch powstania we wszystkich zaborach, by wyrwać się z pęt niewoli.

Pierwsze strzały powstania padły w Krakowie, do którego kierowały się nieliczne oddziały powstańcze. Mając początkową przewagę i wykorzystując efekt zaskoczenia, powstańcy zmusili Austriaków do wycofania się z miasta. Do powstania przystąpiło ok. 6 tys. osób, choć to liczba szacunkowa, a ponadto większość z nich nie była uzbrojona i poza deklaracją wzięcia udziału w walkach faktycznie w nich nie uczestniczyła. W Krakowie uzbrojonych było nie więcej niż 2 tys. osób.

Dyktatorem powstania został Jan Tyssowski. Opublikowano Manifest do Narodu Polskiego, wzywając wszystkich mieszkańców do walki z zaborcą, obiecując przy tym uwłaszczenie chłopów i równe prawa dla ludności żydowskiej.

Powstańcy w zasadzie przejęli kontrolę nad całym Krakowem, zajęli też kopalnię soli w Wieliczce. Rewolucyjne nastroje zostały szybko stłumione przez władze austriackie. Do walki skierowano siły pod dowództwem płk. Ludwika von Benedeka, zachęcając przy tym miejscowych chłopów do opowiedzenia się po stronie austriackiej. Kluczowa dla powstania była bitwa pod Gdowem, do której doszło 26 lutego. Była to jedyna bitwa tego powstania. Zakończyła się po krótkiej walce spektakularną klęską ok. 500 powstańców wystawionych do walki naprzeciw kilku tysiącom Austriaków i chłopskich ochotników.

27 lutego Edward Dembowski, jedna z najbardziej wyrazistych postaci powstania, zorganizował procesję z Krakowa do Wieliczki, chcąc w ten sposób zachęcić chłopów do przyłączenia się do walki. Idąc na czele procesji, w chłopskim stroju, trzymał w ręku krzyż. Procesja została otoczona przez Austriaków dowodzonych przez gen. Ludwiga Collinsa, którzy otworzyli ogień do jej uczestników. Zginęło wówczas 28 osób.

To był w zasadzie koniec powstania. 3 marca Kraków otoczony przez wojska austriackie i rosyjskie poddał się, a dyktator zrywu Jan Tyssowski został aresztowany na granicy z Prusami, gdy próbował uciec; wraz z nim internowano blisko 1,5 tys. ochotników. W efekcie rozliczeń z powstaniem zlikwidowano Rzeczpospolitą Krakowską, a Kraków pod koniec 1846 r. wcielono do Austrii. Ponad tysiąc osób biorących udział w powstaniu trafiło do więzienia.

Zdjęcie autora: Rafał LEŚKIEWICZ

Rafał LEŚKIEWICZ

Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 200 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 30.04.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się