Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych

Zdarzyło się (72)

„Zdarzyło się” Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (23 lutego – 1 marca 2025 r.).

Dnia 24 lutego 2022 r. na rozkaz Władimira Putina, prezydenta Federacji Rosyjskiej wojska tego kraju dokonały agresji na sąsiadującą Ukrainę. Rozpoczęła się wyniszczająca wojna trwająca do dzisiaj.

Eskalacja konfliktu na Ukrainie trwała od 2014 r. Najpierw, w wyniku powszechnego społecznego sprzeciwu, w lutym 2014 r. władzę w Kijowie stracił protegowany Putina prezydent Wiktor Janukowycz. Pod koniec lutego wojska Federacji Rosyjskiej („zielone ludziki”) zajęły Krym. Wkrótce potem rosyjscy separatyści zajęli obwody Ługański i Doniecki. Błyskawicznie przeprowadzone referendum wzorem sowieckim, w którym zastraszeni mieszkańcy półwyspu Krymskiego opowiedzieli się za przyłączeniem do Rosji, dało Putinowi propagandowy argument by bezprawnie włączyć ten region w granice swojego kraju. Ta decyzja nigdy nie została zaakceptowana przez społeczność międzynarodową.

Przez kilka kolejnych miesięcy trwały regularne walki w Donbasie zakończone rozejmem z lutego 2015 r. Powstałe Republiki: Doniecka i Ługańska, zarządzane przez nielegalnie zainstalowane przez Moskwę władze były poza kontrolą ukraińskich władz. Już wtedy, w 2014 r. dochodziło do potwierdzonych przypadków stosowania tortur i mordów na przeciwnikach rosyjskich agresorów.

Kolejny etap konfliktu z Rosją rozpoczął się w 2021 r., gdy Federacja Rosyjska zaczęła koncentrację swoich wojsk przy granicy z Ukrainą. 21 lutego 2022 r. Putin podpisał dekret uznający suwerenność dwóch separatystycznych Republik Ludowych: Donieckiej i Ługańskiej, co było faktyczną przygrywką do rozpoczęcia pełnoskalowej wojny.

Tuż przed agresją, w nocy 24 lutego Władimir Putin wygłosił orędzie do narodu. Oficjalnie poinformował o tym, co wisiało w powietrzu od dłuższego czasu i o czym informowały wywiady wielu krajów świata. Putin ogłosił rozpoczęcie wojskowej operacji specjalnej, której celem miała być obrona mieszkańców Donbasu przed ludobójstwem a także „denazyfikacja” oraz „demilitaryzacja” Ukrainy. Terminologia używana przez Putina, jego argumenty przekonujące do podjętej decyzji, były jakby żywcem wyjęte z przemówień Józefa Stalina.

W swojej narracji władze Federacji Rosyjskiej wykorzystały argumenty w myśl, których usprawiedliwiano decyzję o agresji. Wskazywały, że operacja wojskowa, a w rzeczywistości wojna to efekt „prośby” o interwencję ze strony separatystycznych republik, rzekomo gnębionych przez kijowski reżim.

Putin wyraźnie podkreślił, że władze Ukrainy należy zmienić, odsuwając od rządzenia krajem Wołodymyra Zełeńskiego. W założeniu, nowy prezydent miał się cieszyć przychylnością Putina i być od niego zależnym.

Rosyjski przywódca pogroził podczas przemówienia przywódcom krajów Zachodu – w domyśle NATO, że jakakolwiek próba zaangażowania w ten konflikt po stronie Ukrainy spotka się ze zdecydowaną reakcją.

Niedługo po wygłoszeniu orędzia rozpoczęła się wojna. Siły Zbrojne Federacji Rosyjskiej zaatakowały infrastrukturę militarną i graniczną Ukrainy. Rozpoczęło się od ataków lotnictwa oraz z wykorzystaniem rakiet średniego zasięgu. Na terytorium Ukrainy pojawiły się specjalne rosyjskie jednostki dywersyjne, mające na celu zajęcie obiektów strategicznych tj. bazy rezerw strategicznych, lotniska, czy infrastruktura energetyczna.

Rano, około 8.00 polskiego czasu granicę ukraińską przekroczyły wojska lądowe, wchodząc na terytorium tego kraju od północy, wschodu i południa do obwodów charkowskiego, sumskiego i czernihowskiego. Atak z Krymu przeprowadzono na obwód chersoński.

W tym samym dniu władze Ukrainy zerwały stosunki dyplomatyczne z Rosją i ogłosiły powszechną mobilizację. Rosjanom zależało na szybkim zdobyciu Kijowa co się nie udało. Zaskoczyła ich ofiarna i pełna determinacji obrona Ukraińców.

Ta wojna, trwająca od trzech lat to tragedia tysięcy zabitych cywilów i milionów Ukraińców, którzy zostali zmuszeni do opuszczenia swojej ojczyzny. Setek tysięcy zabitych żołnierzy zarówno po stronie obrońców jak i agresora. Choć podanie precyzyjnych danych dotyczących ofiar nie jest proste, z uwagi na ukrywanie liczb poległych zarówno przez Ukraińców jak i Rosjan.

Straty materialne są trudne do wyobrażenia. A wizja sprawiedliwego pokoju, jak na razie dość odległa mimo zapowiedzi prezydenta USA Donalda Trumpa i pierwszych rozmów z Władimirem Putinem, niestety z pominięciem głównego zainteresowanego czyli Wołodymyra Zełeńskiego, prezydenta Ukrainy czy też przedstawicieli Unii Europejskiej.

Fot. IPN

W dniu 25 lutego 1948 r. powstała Powszechna Organizacja „Służba Polsce”. Była to formacja o charakterze paramilitarnym, powołana na podstawie ustawy o powszechnym obowiązku przysposobienia zawodowego, wychowania fizycznego i przysposobienia wojskowego młodzieży oraz o organizacji spraw kultury fizycznej i sportu

Jej główne zadania koncentrowały się na indoktrynacji politycznej młodzieży. Realizując zadania związane z przysposobieniem obronnym i wojskowym wychowywano młodych ludzi w duchu ideologii komunistycznej. To była jedna z form walki o „rząd dusz”. Przekonanie i pozyskanie młodych ludzi do angażowania się w działania umacniające rządy komunistów w Polsce.

W ramach podejmowanych przez „Służbę Polsce” działań angażowano młodzież między 16 a 21 rokiem życia. Czyli, przede wszystkim uczniów szkół średnich i zawodowych. Nie wcielano do organizacji osób pełniących służbę wojskową, matek, pracujących na roli, niektórych urzędników czy członków aparatu partyjnego oraz duchownych.

Wykorzystywano ich pracę na budowach i w gospodarstwach rolnych. Komunistyczne władze potrzebowały taniej siły roboczej, a utrzymanie „junaków” prawie nic nie kosztowało. Swoją pracę wykonywali bowiem bez żadnego wynagrodzenia, zapewniano młodzieży jedynie podstawowe potrzeby tj. wyżywienie, dach nad głową oraz umundurowanie.

Organizacyjnie „Służba Polsce” była podzielona na komendy, mające swoje siedziby w miastach wojewódzkich i powiatowych. Nadzór nad całą strukturą sprawowała Komenda Główna. Młodzież podzielono na brygady, bataliony, hufce i drużyny.

Organizacja czerpała wzorce z rozwiązań przyjętych w wojsku, zresztą pełnili w niej służbę delegowani oficerowie WP. Odbywało się to w porozumieniu z Ministerstwem Obrony Narodowej.

Każda z placówek terenowych była rozliczana z efektywności swoich działań na płaszczyźnie organizacji działań kulturalnych czy sportowych, angażujących jak największą liczbę uczestników. Zachęcano także młodzież do wstępowania do szkół przysposobienia zawodowego.

Z chwilą utworzenia organizacji jej pierwszym komendantem został płk Edward Braniewski, wspierany przez zaplecze osobowe i organizacyjne wywodzące się z aparatu Polskiej Partii Robotniczej (później Polskiej Zjednoczonej Partii Robotniczej) oraz Związku Młodzieży Polskiej. Braniewskiego, podobnie jak jego następców powoływał prezydent Bolesław Bierut. Pierwszy komendant wywodził się ze struktur Głównego Zarządu Polityczno – Wychowawczego WP.

Propagandowo, „Służba Polsce” miała jak najszybciej zacząć działać, po to by pokazać masowość i popularność organizacji, do której chętnie wstępowali młodzi Polacy. Dlatego pierwsze brygady rozpoczęły swoje działania 1 maja 1948 r.

W krótkim czasie w działania organizacji zaangażowanych było ponad 1,2 mln młodych ludzi. Pracowali przy odbudowie zniszczonych przez Niemców i Sowietów miast, w tym stolicy. Budowali także Nową Hutę, angażowano ich do wykonywania ciężkich robót w Państwowych Gospodarstwach Rolnych.

Część z brygad miała na celu zmianę nastawienia politycznego niektórych młodych ludzi, niechętnych komunistycznej władzy lub wywodzących się z rodzin o tradycjach niepodległościowych. Tych kierowano do ciężkiej pracy w kamieniołomach albo kopalniach, gdzie warunki pracy były bardzo trudne i niebezpieczne.

Ostatecznie po blisko 8 latach funkcjonowania „Służba Polsce” została zlikwidowana na podstawie uchwały Rady Ministrów z 17 grudnia 1955 r. W czerwcu 1958 r. powołano do życia Ochotnicze Hufce Pracy, które przejęły dotychczasowe zadania „Służby Polsce”.

Dnia 28 lutego 1986 r. został zamordowany premier Szwecji Olof Palme, lider Szwedzkiej Socjaldemokratycznej Partii Robotniczej. To była jedna z najbardziej szokujących zbrodni lat 80. XX wieku, która wstrząsnęła opinią publiczną nie tylko w Szwecji, ale i na całym świecie. Tym bardziej, że nigdy nie ujęto zamachowca. Śledztwo w tej sprawie zakończono dopiero w 2020 r. przyjmując za prawdopodobne, że sprawcą mordu jest Stig Engstrom, który odebrał sobie życie dwadzieścia lat wcześniej.

Olof Palme pełnił funkcje premiera dwukrotnie. Po raz pierwszy był nim w latach 1969 – 1976. Drugi raz objął tę funkcję w 1982 r. Polityczną karierę tego najpopularniejszego szwedzkiego polityka przerwała śmierć z rąk zamachowca.

Okoliczności śmierci tego polityka były szokujące. Wieczorem Palme wracał wraz z żoną z kina do domu, po seansie filmu „Bracia Mozart”, kiedy na ulicy Sztokholmu niezidentyfikowany osobnik oddał do niego dwa strzały z rewolweru Smith & Wesson. Jedna z kul trafiła Palmego w kark uszkadzając tętnicę szyjną. Lisbeth Palme żona premiera nie została ranna. Mimo szybko udzielonej pomocy nie udało się uratować polityka. Niedługo po północy 1 marca lekarze oficjalnie poinformowali o śmierci premiera Szwecji. 

Premier nie miał ochrony, prowadził otwarty na ludzi styl sprawowania swojej funkcji. Świadków tego dramatycznego wydarzenia było wielu, jednak żadna z osób widzących zajście nie była w stanie przekazać precyzyjnych informacji mogących pomóc w identyfikacji sprawcy zabójstwa. Rysopis sprawcy, który powstał na podstawie zeznań świadków, był bardzo enigmatyczny, mówiono o mężczyźnie w wieku między 30 a 50 lat, ubranym na czarno.

Poza tym, niezrozumiały był motyw zbrodni. To śledztwo było najdłużej prowadzonym w historii Szwecji. Szef sztokholmskiej policji Hans Holmer stanął na czele zespołu śledczego mającego wyjaśnić zagadkową zbrodnię. Od samego początku pojawiały się różne hipotezy dotyczące motywów zbrodni i potencjalnych sprawców. Jeden z tropów prowadził do mniejszości kurdyjskiej zamieszkującej Szwecję. Rząd Palmego uznał Partię Pracujących Kurdystanu za organizację terrorystyczną i wedle policji to mogło stanowić motyw zbrodni. Inna z rozważanych hipotez zakładała, że premier Szwecji mógł zostać zamordowany za swoją twardą postawę jako przeciwnik apartheidu, wspierając przy tym Nelsona Mandelę. Zakładano, że mogli go zamordować ludzie ze środowiska Afrykanerów z RPA. Pojawiał się także wątek zamieszania w tę zbrodnię sowieckiego KGB. Te, jak i wiele innych tropów okazały się jednak fałszywe. Rzeczywistych powodów nie zdołano ustalić aż do zakończenia śledztwa.

Śledztwo trwało łącznie 34 lata, zakończono je oficjalnie dopiero w 2020 r. W jego trakcie zgromadzono bardzo obszerny materiał dowodowy obejmujący ponad 3,5 tys. tomów akt. W śledztwie przesłuchano blisko 10 tys. osób. Według śledczych głównym motywem dokonanego zabójstwa była polityka forsowana przez tego socjaldemokratycznego premiera.

1 marca 2011 r. po raz pierwszy obchodzono Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych. To święto państwowe zostało wprowadzone na mocy ustawy z dnia 3 lutego 2011 r. podpisanej przez prezydenta Bronisława Komorowskiego.

Jednym z pomysłodawców ustanowienia tego święta, upamiętniającego wysiłek zbrojny i organizacyjny żołnierzy podziemia niepodległościowego walczących z komunistyczną władzą, przyniesioną do Polski na sowieckich bagnetach po 1944 r. był prof. Janusz Kurtyka, prezes Instytutu Pamięci Narodowej. Niestety prezes Kurtyka nie doczekał dnia pierwszych obchodów święta niezłomnych żołnierzy. Zginął 10 kwietnia 2010 r. w katastrofie prezydenckiego Tupolewa pod Smoleńskiem, lecąc wraz z prezydentem Lechem Kaczyńskim oraz Jego małżonką na obchody 70 rocznicy Zbrodni Katyńskiej.

Data Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych nie została wybrana przypadkowo. To właśnie 1 marca 1951 roku zamordowano w mokotowskim więzieniu przy ul. Rakowieckiej 37 w Warszawie siedmiu członków IV Zarządu Głównego Zrzeszenia „Wolność i Niezawisłość”. Wśród ofiar komunistycznej dyktatury znalazł się Łukasz Ciepliński ps. „Pług” a także Adam Lazarowicz, Mieczysław Kawalec, Józef Rzepka, Franciszek Błażej, Józef Batory i Karol Chmiel. Warto dodać, że dziesięć lat wcześniej 14 marca 2001 roku, polski Sejm przyjął uchwałę oddającą hołd prześladowanym i pomordowanym członkom „Wolności i Niezawisłości”.

Narodowy Dzień Pamięci Żołnierzy Wyklętych to jedno z najbardziej znanych w kalendarzu polskich świąt państwowych. Wysiłek ludzi zaangażowanych w konspirację po zakończeniu II wojny światowej, walczących z bronią w ręku, został wreszcie doceniony.

Niemniej od samego początku, od pierwszych oficjalnych obchodów, uroczystości organizowane przez środowiska patriotyczne, władze samorządowe i państwowe wywołują skrajne opinie i emocje polityczne. Środowiska lewicowe i liberalne podnoszą, że wśród „wyklętych” znajdują się także ci, którzy dopuszczali się gwałtów i mordów na ludności cywilnej. Że przez nich lub bezpośrednio z ich rąk ginęli niewinni ludzie. Część mediów i polityków uważa, że 1 marca był i jest wykorzystywany przez prawicę do fałszowania historii oraz odwoływania się do niskich pobudek nacjonalistycznych. Obiektywnie zaś to święto upamiętniające heroizm w walce o wolność, bohaterstwo okupione cierpieniem i śmiercią. A przez dziesięciolecia także zapomnieniem.

Warto zatem sięgnąć do początków, czyli momentu, kiedy zaczęły się pojawiać pierwsze inicjatywy związane z upamiętnieniem bohaterów podziemia, tych o których dzisiaj prof. Krzysztof Szwagrzyk mówi, że byli ostatnimi rycerzami Rzeczpospolitej.

W okresie komunistycznym jakiekolwiek wspominanie o żołnierzach drugiej konspiracji było zakazane. Po 1990 r. o tę pamięć zaczęli się upominać kombatanci. Rozpoczęto budowę pierwszych upamiętnień, zaczęto organizować kameralne i legalne uroczystości. Rozpoczęto także wydawanie pierwszych publikacji. Zaczęły się pojawiać „Zeszyty Historyczne WiN-u”, których pierwszy numer ukazał się w marcu 1992 r.

Niezwykle ważnym wydarzeniem w przywracaniu pamięci o niezłomnych była wystawa zaprezentowana jesienią 1993 r. na Uniwersytecie Warszawskim, poświęcona podziemiu. Jej pomysłodawcami byli ludzie związani z Ligą Republikańską oraz Fundacją „Pamiętamy”. Pięć lat później na rynku wydawniczym pojawił się album „Żołnierze Wyklęci. Antykomunistyczne podziemie zbrojne po 1944 r.”

Później, gdy po utworzeniu Instytutu Pamięci Narodowej, historycy zaczęli mieć swobodny dostęp do archiwów komunistycznej „bezpieki” pojawiły się poważne monografie naukowe, w tym fundamentalny „Atlas polskiego podziemia niepodległościowego”. 

W 2010 r. z inicjatywy prezydenta Lecha Kaczyńskiego złożono w Sejmie projekt ustawy o ustanowieniu Narodowego Dnia Pamięci Żołnierzy Wyklętych. Mimo tragicznej śmierci prezydenta, prace nad ustawą kontynuowano, aż do jej uchwalenia w lutym 2011 r.

Co roku są organizowane uroczystości państwowe będące hołdem dla ostatnich rycerzy Rzeczpospolitej, walczących ofiarnie z narzuconą przez Sowietów komunistyczną władzą. A dzięki działaniom IPN, w szczególności zespołu kierowanego przez prof. Krzysztofa Szwagrzyka, z „dołów śmierci” wydobywane są szczątki naszych Bohaterów, którym przywracane są imiona i nazwiska. Miejscem wyjątkowym jest powązkowska „Łączka” gdzie w latach 2012 – 2017 odnaleziono szczątki blisko 300 pomordowanych, w tym wielu żołnierzy antykomunistycznego podziemia.

Do rangi symbolu urosły państwowe uroczystości pogrzebowe Danuty Siedzikówny „Inki” i Feliksa Selmanowicza „Zagończyka”, odnalezionych w 2014 r., zorganizowane w sierpniu 2016 r. w Gdańsku, w których wziął udział prezydent RP Andrzej Duda.

Zdjęcie autora: Rafał LEŚKIEWICZ

Rafał LEŚKIEWICZ

Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 200 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 30.04.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się