George H. W. Bush
Fot. IPN

Zdarzyło się (91)

„Zdarzyło się” Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (6 lipca – 12 lipca 2025 r.).

8 lipca 1994 r. zmarł Kim Ir Sen, przywódca Korei Północnej, człowiek będący uosobieniem najgorszych cech przywódcy państwa totalitarnego. Korea Północna w okresie 48-letnich rządów Kim Ir Sena – od 1946 do 1994 r. – stała się krajem całkowicie zamkniętym dla obcokrajowców, w którym niepodzielną władzę sprawował Kim.

Zresztą zapoczątkował on „dynastię Kimów”, bo po jego śmierci władzę przejął jego syn Kim Dzong Il, po którym z kolei rządy objął wnuk Kim Ir Sena, Kim Dzong Un. Represje wobec przeciwników władzy, osadzanie niewinnych ludzi w obozach pracy i obozach koncentracyjnych, głód i wszechobecna bieda to cechy charakterystyczne kraju zarządzanego przez okrutną dynastię Kimów.

Kim Ir Sen urodził się 12 kwietnia 1912 r. W młodości przebywał w Chinach, gdzie zaangażował się w działalność ruchu marksistowskiego. Później, już w latach 30. XX w., wstąpił do partyzantki koreańskiej, walczącej z japońskimi okupantami. Wszedł do struktur Komunistycznej Partii Korei, zostając jej przywódcą w 1945 r. Miał za sobą doświadczenie walki liniowej podczas II wojny światowej, służąc w Armii Czerwonej.

Zakończona wojna pozwoliła mu na utworzenie w Korei Demokratycznego Frontu na rzecz Zjednoczenia Ojczyzny – koalicji, do której należały m.in. Komunistyczna Partia Korei Północnej, Koreańska Partia Socjalistyczna, a także Nowa Partia Ludowa.

28 kwietnia 1948 r. Najwyższe Zgromadzenie Ludowe utworzyło Koreańską Republikę Ludowo-Demokratyczną, w której Kim Ir Sen został premierem. Nowe państwo chciało objąć rządy na całym Półwyspie Koreańskim, czego wyrazem było połączenie Partii Pracy Korei Północnej z Partią Pracy Korei Południowej.

W 1950 r. wojska Koreańskiej Armii Ludowej z północy zaatakowały Koreę Południową, przekraczając 38 równoleżnik. Rozpoczęła się wyniszczająca wojna, w którą zaangażowały się siły międzynarodowe. Była to konsekwencja decyzji Rady Bezpieczeństwa ONZ z 27 czerwca. Siła wojsk z północy była duża, dość szybko został zajęty przez nie cały Półwysep Koreański. W wojnę zaangażowały się Stany Zjednoczone. Ostatecznie obie strony tego konfliktu podpisały rozejm 27 lipca 1953 r. Co ciekawe, z Kim Ir Senem porozumienie rozejmowe podpisali przedstawiciele Chin i ONZ. Nie było przy tym reprezentanta Korei Południowej.

Kim Ir Sen szybko rozpoczął militaryzację kraju kosztem innych gałęzi gospodarki. Rozprawił się także brutalnie z opozycją polityczną. Nie przeprowadził jednak destalinizacji, o co pretensje do niego miał Nikita Chruszczow. Centralne planowane i skierowanie gospodarki na przemysł ciężki pogorszyło wątły stan gospodarki tego kraju, choć według propagandy żyło się w nim coraz lepiej. Wprowadzona w połowie lat 60. ideologia Dżucze miała być tego emanacją. W jej rozumieniu kraj miał być całkowicie niezależny i samowystarczalny. Dodatkowo w kraju rozwinął się kult jednostki, Kim był traktowany niemalże jak bóg.

Kim Ir Sen prowadził też bardzo specyficzną politykę zagraniczną. Kraj nie utrzymywał praktycznie żadnych relacji gospodarczych ani politycznych z sąsiadami. W niewielkim zakresie relacje na poziomie politycznym i gospodarczym utrzymywano z NRD, Rumunią czy Jugosławią. W niewielkim zakresie współpraca odbywała się także z krajami afrykańskimi.

Rządy Kim Ir Sena sprawiły, że Korea Północna stała się państwem praktycznie całkowicie zamkniętym dla świata, ze słabą gospodarką, silną osobowo, choć nie technologicznie armią, wewnętrznym terrorem stosowanym wobec obywateli, a także szeroko rozwiniętym kultem jednostki. W okresie rządów Kima zginęło ponad 2 mln obywateli w wyniku głodu lub stosowanych na szeroką skalę represji.

W Korei jest ok. 500 pomników wodza, jego imieniem nazywane są uniwersytety i ważne obiekty użyteczności publicznej. Wszechobecne były wizerunki Kima, przed którymi mieszkańcy mieli obowiązek oddawać pokłony. Po jego śmierci stery władzy przejął syn Kim Dzong Il. Od 2011 r., czyli od śmierci Ila, władzę niepodzielnie i niezwykle brutalnie sprawuje Kim Dzong Un, wnuk Kim Ir Sena. Dynastia Kimów trwa.

Fot. IPN

9 lipca 1989 r. przyleciał do Polski z trzydniową wizytą prezydent Stanów Zjednoczonych George H.W. Bush. Ta wizyta miała ważne znaczenie zarówno w wymiarze symbolicznym, jak i politycznym.

Przede wszystkim przywódca największego mocarstwa zachodniego świata pojawił się w kraju bloku komunistycznego, w którym rozpoczął się proces transformacji ustrojowej. W Polsce było już po obradach Okrągłego Stołu, a także po pierwszych częściowo wolnych wyborach z 4 czerwca. Co prawda nadal funkcjonowała Polska Zjednoczona Partia Robotnicza, nadal władzę sprawował gen. Wojciech Jaruzelski, ale kraj zmieniał powoli swoje oblicze. W wymiarze symbolicznym do historii przeszła wizyta Busha pod bramą Stoczni Gdańskiej im. Lenina, gdzie amerykański prezydent był witany przez tysiące Polaków, chcących na własne oczy zobaczyć przywódcę światowego mocarstwa.

To nie była pierwsza wizyta G. Busha w Polsce, choć pierwsza jako prezydenta USA. Wcześniej odwiedził nasz kraj pod koniec września 1987 r., jeszcze jako wiceprezydent. Wówczas m.in. odwiedził kościół św. Stanisława Kostki i grób ks. Jerzego Popiełuszki. Podczas tej wizyty towarzyszył mu przywódca „Solidarności” Lech Wałęsa.

Bush od samego początku deklarował się jako zdecydowany antykomunista, popierający „Solidarność” i goszczący u siebie przedstawicieli opozycji demokratycznej.

W Warszawie amerykański prezydent pojawił się 9 lipca późnym wieczorem. Towarzyszyła mu małżonka Barbara. Na lotnisku parę prezydencką przywitał Wojciech Jaruzelski.

Trzydniowa wizyta miała bardzo napięty program. Drugi dzień pobytu Busha to przede wszystkim spotkanie z Jaruzelskim w Belwederze. Amerykański prezydent wziął także udział w uroczystym posiedzeniu Sejmu, wygłaszając płomienne przemówienie. Nawiązał w nim do zmian, jakie zaczęły się dokonywać w krajach Europy Środkowo-Wschodniej, w tym przede wszystkim w Polsce. Obiecał także Polsce i Węgrom wsparcie finansowe, które miało tym krajom pomóc w rozwoju gospodarczym.

Kolejnym punktem wizyty było spotkanie z premierem Mieczysławem Rakowskim. Tego dnia nie zabrakło też akcentów historycznych i symbolicznych. Prezydent USA złożył wieniec na Grobie Nieznanego Żołnierza.

Ostatniego dnia w Polsce George Bush udał się samolotem Air Force One do Gdańska, gdzie zwiedzał katedrę Oliwską. Później spotkał się na obiedzie z Lechem Wałęsą w jego domu.

Ostatnim punktem wizyty w Gdańsku było oddanie hołdu ofiarom komunistycznych zbrodni pod pomnikiem Poległych Stoczniowców. George Bush wygłosił tu przemówienie, mające wymiar głęboko polityczny, dotyczący przemian zachodzących nie tylko w Polsce, ale także w krajach Europy Środkowo-Wschodniej. Po przemówieniu i spotkaniu z mieszkańcami Gdańska delegacja wyleciała późnym popołudniem do Budapesztu.

Ocena tej wizyty nie jest jednoznaczna. Bez wątpienia była ważna w wymiarze politycznym i symbolicznym, ale nie odpowiedziała na pokładane w niej nadzieje związane z obietnicami wsparcia gospodarczego, które miały wymiar bardziej deklaratywny niż faktyczny.

Dnia 12 i 13 lipca 1943 r. doszło do masakry mieszkańców świętokrzyskiej wsi Michniów. W tych dwóch dniach niemieccy policjanci i żandarmi wymordowali co najmniej 204 mieszkańców tej miejscowości. Wśród zamordowanych było 48 dzieci i ponad 50 kobiet.

Wymiar tej zbrodni jest symboliczny w odniesieniu do brutalnych i krwawych pacyfikacji polskich wsi przez Niemców w okresie II wojny światowej. Łącznie formacje niemieckie dokonały grabieży i pacyfikacji ok. 800 polskich wsi.

W Michniowie wiele ofiar zginęło w płomieniach. Wieś spalono, zakazując jej późniejszej odbudowy. Niemcy zemścili się na polskich mieszkańcach za pomoc partyzantom.

W czasie wojny mieszkańcy Michniowa współpracowali m.in. z oddziałami legendarnego dowódcy Świętokrzyskiego Zgrupowania Armii Krajowej cichociemnego Jana Piwnika ps. „Ponury”.

Michniów było typową wsią świętokrzyską, liczącą ok. 80 gospodarstw, w której mieszkało blisko 500 osób. Od wybuchu II wojny światowej mieszkańcy tej wsi współpracowali z partyzantami i ruchem oporu. W miejscowości działały struktury Związku Walki Zbrojnej, a później AK. Mieszkańcy pomagali Henrykowi Dobrzańskiemu ps. „Hubal”, później „Ponuremu”. Wśród oddziałów, którym pomagano, były także jednostki Gwardii Ludowej.

Od początku 1943 r. niemieckie władze okupacyjne mocno zaostrzyły kurs wobec mieszkańców wsi w dystrykcie radomskim Generalnego Gubernatorstwa. Kolejne miejscowości były grabione, a mieszkańcy mordowani. Największa zbrodnia została dokonana we wsi Michniów. Wiadomo, że do dokonania pacyfikacji formacje policyjne przygotowywały się bardzo starannie. Prawdopodobnie powodem tak radykalnych działań była aktywna współpraca i pomoc udzielana przez mieszkańców oddziałom partyzanckim. Gestapo wytypowało kilkadziesiąt osób podejrzanych o aktywne wspieranie ruchu oporu.

Pacyfikacja tej miejscowości miała dwa etapy. Najpierw 12 lipca doszło do działań niemieckich formacji policyjnych, w wyniku których zamordowano ponad 100 osób. Tego dnia jeszcze w nocy Niemcy szczelnie otoczyli wieś i zatrzymywali mieszkańców: kobiety i mężczyzn udających się do pracy poza wieś. Potem weszli pomiędzy zabudowania i zaczęli dokonywać plądrowania domów, wywlekania mieszkańców i mordów. Część osób, mężczyzn, zamknięto w stodole, a następnie ją podpalono. Przed podłożeniem ognia w domach grabiono majątek ruchomy oraz żywy inwentarz.

W odpowiedzi na ten akt represji „Ponury” napadł na pociąg pośpieszny jadący z Krakowa do Warszawy, zabijając kilkunastu żołnierzy niemieckich. Warto dodać, że wśród stacjonujących na Wykusie żołnierzy Piwnika byli też tacy, którzy pochodzili z Michniowa. Zatem chęć odwetu miała także wymiar osobisty. Dlatego na wagonach zaatakowanego pociągu partyzanci zostawili napisy „Za Michniów”.

To z kolei wywołało retorsje ze strony okupantów. Niemieccy policjanci ponownie weszli do Michniowa i zamordowali pozostałych we wsi mieszkańców, paląc ocalałe zabudowania. Wielu zostało zabitych podczas ucieczki, na drogach i okolicznych polach. Najmłodsza ofiara, chłopiec, miała ledwie 9 dni.

Dwa dni po masakrze mieszkańcy okolicznych wsi pochowali porzucone przez Niemców ciała pomordowanych. Wsi nie można było odbudować, pozostali przy życiu mieszkańcy byli poszukiwani, a udzielanie im jakiejkolwiek pomocy była zakazane.

Za pacyfikację odpowiadał wydający rozkaz Karl Essig, dowódca SD i policji bezpieczeństwa w Kielcach. Samej zbrodni dokonali policjanci z formacji porządkowych i żandarmerii. Po wojnie niektórzy z uczestniczących w tej zbrodni zostali skazani na karę śmierci, a wyroki wykonano.

Dziś działa w Michniowie Mauzoleum Martyrologii Wsi Polskich, rozbudowane i otwarte uroczyście 12 lipca 2021 r. z udziałem prezydenta RP Andrzeja Dudy. Ofiary niemieckich pacyfikacji z okresu II wojny światowej zostały godnie upamiętnione w postaci ustanowienia przez Sejm RP w 2017 r. Dnia Walki i Męczeństwa Wsi Polskiej.

Zdjęcie autora: Rafał LEŚKIEWICZ

Rafał LEŚKIEWICZ

Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 200 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 30.04.2025.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się