Zdarzyło się w XX w. (40)
Zdarzyło się w XX wieku Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (14 lipca – 20 lipca 2024 r.).
Dnia 14 lipca 1943 r., po śmierci gen. Władysława Sikorskiego w Gibraltarze, prezydent RP Władysław Raczkiewicz powołał na premiera rządu RP na uchodźstwie Stanisława Mikołajczyka. Nagła śmierć gen. Sikorskiego w katastrofie lotniczej Liberatora postawiła prezydenta Raczkiewicza w trudnej sytuacji. Rząd emigracyjny musiał mieć sprawnego premiera, zabiegającego o interesy polskie na Zachodzie.
Wybór padł na Stanisława Mikołajczyka młodego polityka reprezentującego środowisko ruchu ludowego, wicepremiera w rządzie Sikorskiego. Warto zauważyć, że Mikołajczyk był zwolennikiem porozumienia ze Związkiem Sowieckim, co stało w sprzeczności z poglądami gen. Kazimierza Sosnkowskiego, powołanego na stanowisko naczelnego wodza. Niemniej Raczkiewicz, mając świadomość atutów politycznych, a także poparcia w okupowanym kraju, uznał wybór Mikołajczyka za najbardziej trafny. W jego rządzie pojawił się też nowy minister spraw zagranicznych, którym został Tadeusz Romer, wcześniej ambasador w Japonii i Związku Sowieckim.
Podnoszenie sprawy polskiej przez mocarstwa koalicji antyniemieckiej w czasie rządów Mikołajczyka nie napawało optymizmem. Brytyjczycy próbowali wpłynąć na polskie władze uchodźcze, aby te szukały porozumienia z ZSRS, godząc się na przyszłe ustępstwa terytorialne przy ustalaniu granic państwowych w ramach powojennego ładu, a także wyciszenie sprawy zbrodni katyńskiej, której odkrycie doprowadziło do zerwania stosunków dyplomatycznych, nawiązanych po podpisaniu układu Sikorski-Majski w 1941 r. Jak pokazały późniejsze ustalenia z konferencji w Teheranie, Brytyjczycy, Amerykanie i Sowieci ponad głowami polskich władz zdecydowali o przesunięciu granic powojennej Polski na zachód. Wyraźnie podkreślił to Winston Churchill podczas posiedzenia Izby Gmin, w lutym 1944 r., wskazując, że to Sowieci są zdolni do wyzwolenia ziem polskich, zabezpieczając przy tym swoją zachodnią granicę, ustanawiając ją na linii Curzona.
Okres kierowania przez Mikołajczyka rządem RP na uchodźstwie przypadł na trudny moment wejścia na ziemie polskie Armii Czerwonej na początku stycznia 1944 r. To czas akcji „Burza”, mającej na celu pokazanie Sowietom, że gospodarzami na ziemiach polskich jest Armia Krajowa i struktury podległe rządowi w Londynie. Wyraźnie to wybrzmiało w jednym z przemówień radiowych Mikołajczyka. Niestety, stanowisko polskie nie spotkało się z życzliwym przyjęciem przez premiera Churchilla, który w rozmowie z Mikołajczykiem podkreślił, że jego zdaniem powojenna Polska powinna się zamknąć w granicach między Odrą a Bugiem. Władze USA również nie zamierzały się angażować w relację pomiędzy Polską a ZSRS.
Położenie Mikołajczyka jako premiera okupowanego państwa polskiego, w kontekście zbliżającej się klęski III Rzeszy i perspektywy znalezienia się w strefie wpływów Sowietów, było bardzo trudne. Mimo to próbował działań dyplomatycznych, by ten stan zmienić. W czerwcu 1944 r. udał się do Waszyngtonu na spotkanie z F.D. Rooseveltem. Niestety, efekty rozmów z prezydentem USA oraz innymi amerykańskimi politykami pokazały, że sprawa polska nie stanowi priorytetu dla mocarstwa zza oceanu. Tym priorytetem było za to utrzymanie dobrych relacji ze Stalinem za cenę ustępstw i rozszerzenia strefy wpływów ZSRS.
Mikołajczyk spotkał się także ze Stalinem 30 lipca 1944 r., kilka dni po powołaniu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, marionetkowego rządu kontrolowanego przez komunistów. Rozmowy nie przyniosły żadnych rezultatów, mało tego, przywódca ZSRS wyraźnie lekceważył polskiego premiera.
Uznając brak szans na realne zadbanie o polskie interesy, Stanisław Mikołajczyk złożył dymisję z funkcji premiera 24 listopada 1944 r. Wrócił do Polski, angażując się w działalność PSL. Po sfałszowanych wyborach z 1947 r., w obliczu zagrożenia aresztowaniem i represjami uciekł z Polski pod koniec 1947 r. Do Polski już nigdy nie wrócił. Zmarł w Waszyngtonie w 1966 r.
Dnia 15 lipca 1938 r. w Wołczynie (województwo poleskie) pochowano szczątki ostatniego króla Polski Stanisława Augusta Poniatowskiego. Wcześniej zostały sprowadzone z Leningradu w ścisłej tajemnicy. Pochówek miał charakter nieoficjalny, a władzom II RP nie zależało na rozgłosie i publicznym poinformowaniu o sprowadzeniu szczątków polskiego władcy.
Nietrudno to zrozumieć, uwzględniając rolę, jaką odegrał Poniatowski, doprowadzając de facto do upadku Rzeczypospolitej. Zmarł, osiągnąwszy wiek 66 lat, 12 lutego 1798 r. w Petersburgu, gdzie mieszkał od 1797 r. Ciało zmarłego króla pochowano wówczas w kościele św. Katarzyny w Petersburgu.
Sprowadzenie szczątków do Polski wynikało wyłącznie ze względów praktycznych, bowiem władzom niepodległej Polski nie zależało na ściągnięciu trumny z prochami władcy, który doprowadził do zniknięcia Rzeczypospolitej z map Europy. Okazało się jednak, że władze ZSRS planowały rozbiórkę kościoła św. Katarzyny. Wobec takiego faktu oczywistym się stało, że należy zorganizować ponowny pochówek Poniatowskiego w Polsce. Zorganizowano specjalny transport, trumna została przewieziona w zaplombowanym wagonie kolejowym. Decyzją polskiego rządu na miejsce pochówku wybrano kościół w Wołczynie. Tu bowiem Stanisław August przyjął chrzest. Uroczystość pogrzebowa miała charakter nieoficjalny i odbyła się w aurze tajemniczości, wzięła w niej udział garstka osób.
Mimo starań o zachowanie poufności sprawa ujrzała światło dzienne i stała się przedmiotem politycznych dyskusji oraz sporów. Wielu uważało, że mimo oczywistej oceny politycznej monarchy należał mu się godny króla pochówek.
Po wybuchu II wojny światowej Wołczyn trafił w ręce Sowietów, po wojnie zaś znalazł się w granicach Białoruskiej Socjalistycznej Republiki Sowieckiej. Kościół, w którym spoczywały szczątki króla Poniatowskiego, przerobiono na magazyn. Ostatecznie pozostałości grobu, wraz ze szczątkami, trafiły ponownie do Polski i od 1995 r. znajdują się w archikatedrze św. Jana w Warszawie.
Dnia 15 lipca 1961 r. Sejm PRL uchwalił ustawę o rozwoju systemu oświaty i wychowania, na mocy której usunięto nauczanie religii w szkołach. Była to konsekwencja polityki władz komunistycznych, rugujących wpływy Kościoła katolickiego ze wszelkich sfer życia publicznego.
Po zainstalowaniu się zależnych od Sowietów władz w Polsce oficjalnie deklarowano, że nie będą one ingerować w nauczanie religii w szkołach. Niemniej mimo takich deklaracji rozpoczął się pełzający proces rugowania nauki tego przedmiotu z programów nauczania. Najpierw pozwolono na dobrowolne uczestnictwo w lekcjach religii uczniom. Równolegle tworzono podstawy programowe skupiające się na forsowaniu ideologii marksistowskiej. Politycznie osłabiano przy tym pozycję duchowieństwa, ograniczając jego prawa i stosując represje.
Pod koniec lat 50. religia zaczęła znikać ze szkół, bowiem nie było urzędowego obowiązku prowadzenia zajęć. Decyzja w tym względzie należała do dyrektora szkoły i porozumienia z lokalnym proboszczem. Z tego powodu w coraz mniejszej liczbie szkół uczono tego przedmiotu. Równolegle komuniści z dużą konsekwencją usuwali symbolikę religijną ze szkół, zakazano wieszania krzyży.
Po uchwaleniu ustawy z 1961 r. nauka religii została przeniesiona do salek katechetycznych organizowanych przy parafiach, gdzie zajęcia odbywały się po godzinach zajęć szkolnych.
Nauka religii powróciła do szkół w 1990 r. w wyniku uzgodnień Komisji Wspólnej Rządu i Episkopatu Polski. Dzięki decyzji ministra edukacji Henryka Samsonowicza uczniowie zaczynający rok szkolny we wrześniu 1990 r. znaleźli w swoich planach lekcji dwie godziny zajęć z religii.
Dnia 17 lipca 1945 r. rozpoczęły się w Poczdamie obrady konferencji tzw. Wielkiej Trójki. Spotkali się wówczas przywódca ZSRS Józef Stalin, premier Wielkiej Brytanii Winston Churchill oraz prezydent USA Harry Truman. Należy dodać, że w trakcie obrad trwających do 2 sierpnia odbyły się wybory parlamentarne w Wielkiej Brytanii, w których wygrała Partia Pracy, a tym samym premierem wybrano Clementa Attlee. To on wziął udział w ostatnich rozmowach.
Konferencja poczdamska zorganizowana w pałacu Cecilienhof zamykała spotkania zwycięzców, ustalających powojenny ład polityczny oraz podział stref wpływów. Rozmowy dotyczyły przyszłości Niemiec po zakończonej niedawno wojnie. Zdecydowano o demilitaryzacji, a także denazyfikacji, czyli ściganiu, a następnie postawieniu przed obliczem wymiaru sprawiedliwości zbrodniarzy wojennych. Niemcy podzielono na 4 strefy wpływów: amerykańską, brytyjską, francuską i sowiecką.
Docelowo nowe państwo niemieckie miało się zmierzyć z wypłaceniem odszkodowań wojennych. Mocarstwom zachodnim zależało na odbudowie gospodarczej Niemiec, by powstałe na gruzach III Rzeszy państwo miało z czego spłacać wojenne zobowiązania.
W trakcie konferencji zajęto się także sprawą polską, ustalając zachodnią granicę Polski na Odrze i Nysie Łużyckiej. Niemniej w wyniku uzgodnień podjętych na konferencji Polska straciła ziemie na wschodzie na rzecz Związku Sowieckiego. Było to tylko potwierdzenie wcześniejszych ustaleń dyplomatycznych ze Stalinem. Dodatkowo uczestnicy konferencji uznali za oficjalne przedstawicielstwo Polski Tymczasowy Rząd Jedności Narodowej z Bolesławem Bierutem na czele, ignorując w ten sposób władze emigracyjne.
Oficjalnie obrady w Poczdamie zakończyły się 2 sierpnia. Konsekwencje podjętych wówczas ustaleń trwały przez kolejne 45 lat. Europa została podzielona na dwie części. Jej środkowo-wschodnia część znalazła się pod faktyczną kontrolą Związku Sowieckiego.
Dnia 18 lipca 1944 r. oddziały 2. Korpusu Polskiego gen. Władysława Andersa wyzwoliły Anconę, portowe miasto nad Adriatykiem.
Po zdobyciu Monte Cassino doszło do przełamania niemieckiej linii umocnień zwanej linią Gustawa, otwierając tym samym drogę do Rzymu. Wschodni odcinek frontu nad Morzem Adriatyckim zabezpieczały wojska polskie. Po raz pierwszy samodzielnie, bez wsparcia aliantów.
Niemcy przygotowali silną obronę w Anconie, która miała istotne znaczenie dla dalszych działań bojowych sił alianckich. To tu można było utworzyć bazę zaopatrzeniową zasilającą wojska koalicji antyniemieckiej.
Wokół Ancony rozciągały się umocnienia nazwane linią Edyty, silnie obsadzone przez wojska niemieckie. Decydujące natarcie nastąpiło 17 lipca i zakończyło się sukcesem żołnierzy II Korpusu. Niebagatelną rolę odegrały w tej bitwie wojska pancerne 2. Warszawskiej Brygady Pancernej gen. Bronisława Rakowskiego.
Miasto ostatecznie zostało zdobyte przez Polaków 18 lipca wczesnym popołudniem. Na znak triumfu na głównym placu zawisła polska flaga.
Dnia 19 lipca 1989 r. Zgromadzenie Narodowe wybrało gen. Wojciecha Jaruzelskiego na prezydenta. Był to efekt uzgodnień podjętych podczas obrad Okrągłego Stołu, ponieważ obowiązująca konstytucja PRL z 1952 r. nie przewidywała takiego stanowiska. Jaruzelski był jedynym kandydatem zgłoszonym do objęcia tego urzędu. Wybór na prezydenta człowieka odpowiedzialnego m.in. za zbrodnie stanu wojennego był możliwy dzięki postawie części polityków skupionych w Obywatelskim Klubie Parlamentarnym, wywodzących się z antykomunistycznej opozycji.
Jaruzelski jako prezydent miał zagwarantować komunistom z jednej strony zachowanie wpływów, z drugiej zaś dbanie o interesy tego środowiska w trakcie przemian politycznych w Polsce. Tym bardziej że w powołanym dwa miesiące później rządzie Tadeusza Mazowieckiego jedną z kluczowych tek ministerialnych – ministerstwa spraw wewnętrznych – objął gen. Czesław Kiszczak, jeden z najbardziej zaufanych współpracowników Jaruzelskiego. Człowiek odpowiedzialny za represje i mordy polityczne dokonane na działaczach opozycji antykomunistycznej.
W rezultacie obrad Okrągłego Stołu podpisano 5 kwietnia 1989 r. porozumienie między władzą a środowiskami reprezentującymi opozycję polityczną. Jednym z punktów przyjętych uzgodnień było ustanowienie urzędu prezydenta wybieranego przez Zgromadzenie Narodowe na okres 6 lat. Wprowadzono stosowne zmiany do konstytucji, zgodnie z którymi prezydent wskazywał premiera, zarządzał wybory parlamentarne, posiadał prawo weta, a przede wszystkim był zwierzchnikiem sił zbrojnych.
3 lipca w Gazecie Wyborczej ukazał się słynny artykuł Adama Michnika zatytułowany „Wasz prezydent, nasz premier”, w którym autor przekonywał do rozwiązania z prezydentem pochodzącym ze środowiska PZPR i premierem wskazanym przez obóz Solidarności. Ostatecznie Jaruzelski zgodził się na objęcie urzędu – dzień przed głosowaniem Zgromadzenia Narodowego.
19 lipca po południu zebrali się posłowie i senatorowie na wspólnym posiedzeniu prowadzonym przez marszałków Mikołaja Kozakiewicza (Sejm) i Andrzeja Stelmachowskiego (Senat). Oficjalnie kandydaturę gen. Jaruzelskiego zgłosił Marian Orzechowski, przewodniczący klubu poselskiego PZPR.
Wojciech Jaruzelski został wybrany na urząd prezydenta większością jednego głosu; wymagana większość wynosiła 269 głosów. Za jego kandydaturą głosowało 270 posłów i senatorów, przeciwko było 233, a wstrzymało się od głosu 34, 7 głosów było nieważnych. Późnym wieczorem Jaruzelski złożył przysięgę prezydencką.
Data 19 lipca jest symboliczna nie tylko z uwagi na wybór komunistycznego dygnitarza na prezydenta wychodzącej z komunizmu Polski. Tego dnia zmarł w Londynie Kazimierz Sabbat, prezydent RP na uchodźstwie. Od razu wybrano jego następcę, którym został Ryszard Kaczorowski.
Jaruzelski swój urząd sprawował blisko półtora roku, do 22 grudnia 1990 r., kiedy opuścił Belweder, ustępując miejsca nowemu prezydentowi, Lechowi Wałęsie, wyłonionemu w wyborach powszechnych. W tym samym dniu swój urząd złożył Ryszard Kaczorowski, przekazując na Zamku Królewskim w Warszawie na ręce Wałęsy insygnia władzy państwowej II RP.
Rafał LEŚKIEWICZ
Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 200 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.