niepodległość

Zdarzyło się w XX wieku (57)

Zdarzyło się w XX wieku Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (10 listopada – 16 listopada 2024 r.).

Dnia 11 listopada 1918 r. po 123 latach zaborów Polska pojawiła się ponownie na mapie Europy, odzyskując niepodległość. Okupioną krwią i cierpieniem kilku pokoleń Polaków, którzy wielokrotnie, od końca XVIII wieku, podejmowali próby odzyskania swojego kraju. Kolejne zrywy narodowowyzwoleńcze, m.in. insurekcja kościuszkowska, powstanie listopadowe, powstanie styczniowe czy Wiosna Ludów, nie przyniosły upragnionej wolności. W efekcie porażek militarnych i politycznych mieszkańców ziem polskich znajdujących się pod jarzmem zaborców spotykały coraz ostrzejsze represje i próby wynarodowienia.

Gdy latem 1914 r. wybuchła I wojna światowa, pojawiła się wreszcie realna szansa na odzyskanie niepodległości. Starania wielu środowisk politycznych – reprezentowanych przez Józefa Piłsudskiego, Ignacego Paderewskiego, Romana Dmowskiego, Wojciecha Korfantego, Ignacego Daszyńskiego czy też Wincentego Witosa, ojców polskiej niepodległości – przyniosły wreszcie upragnioną wolność.

Ale walka o wolną i niepodległą Polskę w okresie wyniszczającej wojny, burzącej europejski porządek, nie była łatwa. Mimo jednego celu, odzyskania wolności, koncepcje jej osiągnięcia były różne. Piłsudski był zwolennikiem współpracy z państwami centralnymi, z kolei Roman Dmowski forsował sojusz z Rosją. Na salonach Europy i świata o sprawę polską walczył Ignacy Jan Paderewski, wybitny muzyk i polityk, który korzystając ze swojej pozycji, lobbował na rzecz powrotu Polski na mapy Europy i świata. Szczególnie ważne były działania Paderewskiego w USA, które sprawiły, że sojusznikiem sprawy polskiej stał się prezydent Stanów Zjednoczonych Woodrow Wilson. Było to szczególnie ważne w kontekście włączenia się USA do wojny w kwietniu 1917 r. Z kolei we Francji utworzono Armię Polską, której powstanie wspierał aktywnie Roman Dmowski.

Punktem zwrotnym w staraniach o odzyskanie niepodległości był bez wątpienia listopad 1916 r., kiedy proklamowany został przez władze Niemiec i Austrii, reprezentowane przez generalnych gubernatorów Hansa von Beselera i Karla Kuka, Akt 5 listopada, zakładający utworzenie Królestwa Polskiego na ziemiach odebranych Rosji. Na początku 1917 r. w wyniku zmian politycznych w Rosji obalono carat, pozbawiając władzy Mikołaja II. Rząd Tymczasowy uznał prawo Polaków do samostanowienia i powstania państwa na ziemiach etnicznie polskich.

Kluczowe dla sprawy polskiej było przemówienie wygłoszone przez Wilsona w styczniu 1918 r. podczas wystąpienia przed Kongresem USA. To wówczas padły znamienne słowa o potrzebie, nie deklaratywnej, lecz faktycznej, powstania niepodległej Polski, mającej w ramach ustalonych granic dostęp do Morza Bałtyckiego. To miała być gwarancja trwałego pokoju w Europie.

Jesienią 1918 r. wojna dobiegała końca, rozpadła się monarchia austro-węgierska, Niemcy stały w obliczu klęski. To wykorzystali Polacy, tworząc na ziemiach polskich zalążki instytucji państwowych. Od 19 października w Cieszynie działała Rada Narodowa Księstwa Cieszyńskiego, kierowana przez księdza Józefa Londzina. Pod koniec października polscy parlamentarzyści do parlamentu austriackiego powołali Polską Komisję Likwidacyjną. Po jej utworzeniu 28 października, na krótko, bo na dwa dni, przejęli władzę w Galicji. W tym miejscu należy podkreślić rolę kolejnego ojca niepodległości, przywódcy Polskiego Stronnictwa Ludowego „Piast”, Wincentego Witosa.

Z kolei w nocy z 6 na 7 listopada w Lublinie powstał Tymczasowy Rząd Ludowy Republiki Polskiej, na czele którego jako premier stanął reprezentant środowiska polskich socjalistów Ignacy Daszyński.

I to właśnie 11 listopada 1918 r. Rada Regencyjna funkcjonująca w Warszawie przekazała władzę Józefowi Piłsudskiemu, przybyłemu do miasta dzień wcześniej, po uwolnieniu z niemieckiego więzienia w Magdeburgu. To powołane we wrześniu 1917 r. ciało zostało utworzone przez Austro-Węgry i Niemcy. W jego składzie znaleźli się abp Aleksander Kakowski, książę Zdzisław Lubomirski oraz hrabia Józef Ostrowski. W grudniu powstał quasi-rząd z Janem Kucharzewskim na czele.

Książę Zdzisław Lubomirski był wśród członków delegacji witającej Piłsudskiego. Rada Regencyjna wiedziała, że jej władza dobiega końca, i przekazanie jej twórcy Polskiej Organizacji Wojskowej, popularnemu działaczowi socjalistycznemu, jest kwestią godzin. Zwłaszcza że funkcjonujący w Lublinie rząd Daszyńskiego oddał mu się do dyspozycji, a w samej Warszawie władze zaborcze w zasadzie już nie istniały. Żołnierze Polskiej Siły Zbrojnej podlegającej rozkazom Rady Regencyjnej, we współpracy z działaczami POW, prowadziły rozbrajanie żołnierzy niemieckich przebywających w mieście. Gdzieniegdzie toczyły się co prawda walki, jak na przykład w trakcie zdobywania Cytadeli. Niemniej Warszawa została zajęta przez polskich żołnierzy.

Szybkie zajęcie miasta wynikało przede wszystkim z tego, że żołnierze niemieccy, świadomi porażki podczas wojny, nie mieli zamiaru podejmowania walki, nie mieli do tego żadnej motywacji. Jedyne, o czym myśleli, to powrót do domu. Tym bardziej że z Warszawy wyjechał generalny gubernator generał Hans von Beseler. Tę sytuację wykorzystał Piłsudski, bo w dniu przybycia do miasta odbył spotkanie z Centralną Radą Żołnierską, ustalając, że niemieckie wojska zostaną bezpiecznie ewakuowane poza granice Królestwa Polskiego do 19 listopada 1918 r. Jeśli dodać do tego zawarcie zawieszenia broni w Compiegne podpisane przez Niemców 11 listopada, to sytuacja polityczna była na tyle korzystna, by przejąć pełnię władzy. Na ulicach Warszawy czuć było powiew wolności, długo wyczekiwane nadzieje na odzyskanie niepodległości szybko przeobrażały się w rzeczywistość.

W takich właśnie okolicznościach Józef Piłsudski przejął władzę z rąk Rady Regencyjnej, która trzy dni później uległa rozwiązaniu. Doszło do symbolicznej konsolidacji władzy przez Piłsudskiego. Polska Komisja Likwidacyjna uznała przejęcie władzy, a w tym czasie w Lublinie przestał istnieć rząd Daszyńskiego.

Kilka dni później, 18 listopada, stworzony został pierwszy polski rząd, na którego czele stanął Jędrzej Moraczewski. W kolejnym kroku 22 listopada uchwalono Dekret o najwyższej władzy reprezentacyjnej Republiki Polskiej. Od tego czasu formalnie Piłsudski zyskał legitymację do pełnienia władzy jako Tymczasowy Naczelnik Państwa, sprawując ją do czasu ukonstytuowania się Sejmu Ustawodawczego. Wybory do Sejmu wyznaczono na 26 stycznia 1919 r.

Ten czas nie był jednak okresem spokojnego odtwarzania państwowości. Ze wschodu nadciągała bolszewicka nawałnica. Rozpoczęła się wojna, której kulminacją była Bitwa Warszawska z połowy sierpnia 1920 r. Zwycięstwo odniesione przez Polaków w Cudzie nad Wisłą uchroniło odrodzone państwo, ale i całą Europę od komunistycznej zarazy.

O Polskę trzeba było walczyć dosłownie i w przenośni także na Śląsku. Doszło do trzech powstań, które miały miejsce w latach 1919–1921. Na czele dwóch pierwszych stanął Alfons Zgrzebniok, trzecim dowodził Wojciech Korfanty – kolejny ojciec polskiej niepodległości.

W okresie II RP 11 listopada zwyczajowo obchodzono jako Święto Niepodległości. Zawsze uroczyście i z udziałem wojska. Jednak jako oficjalne święto państwowe funkcjonowało dopiero od 1937 r.

Od czasu wybuchu II wojny światowej, przez okres komunistycznego zniewolenia po 1945 r., obchodzenie Święta Niepodległości wiązało się z represjami, a w czasie okupacji niemieckiej nawet ze śmiercią. Dla komunistów po zakończeniu wojny 11 listopada było datą zakazaną. Jako święto państwowe obchodzono za to 22 lipca, na cześć powstania Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego, zależnego od Sowietów. 11 listopada wrócił do kalendarza narodowych świąt dopiero w 1989 r.

Odzyskanie niepodległości w 1918 r. było efektem wysiłku zbiorowego kilku pokoleń Polaków. W kluczowym momencie na początku XX wieku na plan pierwszy wysunęło się sześciu polityków i działaczy społecznych, pochodzących z zupełnie odmiennych środowisk. Jednak dla każdego z nich najważniejsza była Polska, którą mieli w sercu i dla walki o nią poświęcili sporą część swojego życia.

Bez wątpienia postacią, która najbardziej kojarzy się współczesnym Polakom z odzyskaniem niepodległości, jest Józef Piłsudski, działacz Polskiej Partii Socjalistycznej, twórca brygad Legionów Polskich w 1914 r. Pomysłodawca i twórca Polskiej Organizacji Wojskowej. Po przejęciu 16 listopada władzy od Rady Regencyjnej przesłał do przywódców państwa na świecie telegram informujący o powstaniu państwa polskiego. Pełnił funkcję Naczelnika Państwa od 20 lutego 1919 r., dowodził wojskami polskimi walczącymi z bolszewikami. W orędziu wygłoszonym podczas otwarcia Sejmu Ustawodawczego powiedział: „Półtora wieku walk, krwawych nieraz i ofiarnych, znalazło swój triumf w dniu dzisiejszym. Dzisiaj mamy wielkie święto narodu, święto radości po długiej, ciężkiej nocy cierpień”.

Z kolei Roman Dmowski był ideowym przywódcą ruchu narodowego – Narodowej Demokracji. Z jego inicjatywy powstał Komitet Narodowy Polski, reprezentujący sprawy polskie na arenie międzynarodowej. Był, wraz z Paderewskim, delegatem na konferencję pokojową w Paryżu, kończącą I wojnę światową, podpisał się pod Traktatem wersalskim 28 czerwca 1919 r. W swoim dziele Myśli nowoczesnego Polaka napisał m.in.: „Jesteśmy różni, pochodzimy z różnych stron Polski, mamy różne zainteresowania, ale łączy nas jeden cel. Cel ten to Ojczyzna, dla której chcemy żyć i pracować”.

Szczególną rolę w zmaganiach o niepodległość miał Ignacy Jan Paderewski, wybitny pianista, wirtuoz, ale także mądry polityk światowego formatu. To on zabiegał o sprawy polskie u prezydenta USA Woodrowa Wilsona. Od 1917 r. był przedstawicielem Komitetu Narodowego Polskiego w Stanach Zjednoczonych. Jego przybycie do Poznania w grudniu 1918 r. dało sygnał do wybuchu powstania wielkopolskiego. Od stycznia 1919 r. był premierem i ministrem spraw zagranicznych, reprezentując Polskę na konferencji pokojowej w Paryżu. W 1910 r., podczas obchodów Roku Szopenowskiego, powiedział: „Żaden z narodów na świecie nie może się poszczycić takim jak nasz bogactwem uczuć i nastrojów. […] Może w tym tkwi czar nasz ujmujący, a może też to i wada wielka!”.

Wśród ojców polskiej niepodległości należy wymienić Wincentego Witosa, działacza ludowego z Galicji. To on stanął na czele Polskiej Komisji Likwidacyjnej w Krakowie. Zmobilizował tysiące polskich chłopów do walki w obronie Warszawy podczas wojny polsko-bolszewickiej. Napisał wówczas w swojej Odezwie do Braci Włościan z końca lipca 1920 r.: „Trzeba ratować Ojczyznę, trzeba jej oddać wszystko – majątek, krew i życie, bo ta ofiara stokrotnie się opłaci, gdy uratujemy państwo od niewoli i hańby”.

W panteonie ojców niepodległości wyjątkowe miejsce ma także Wojciech Korfanty, polityk pochodzący ze Śląska, przywódca chrześcijańskiej demokracji. Walczył z germanizacją Górnego Śląska. 25 października 1918 r. wygłosił słynne przemówienie podczas posiedzenia Reichstagu, domagając się kategorycznie przyłączenia do Polski ziem zaboru pruskiego i Górnego Śląska. Powiedział wówczas: „Mości panowie, nie chcemy ani piędzi ziemi niemieckiej. Żądamy jedynie, w myśl postanowień punktu 13. programu Wilsona, własnej, jednej, złożonej z ziem trzech zaborów Polski, z zapewnionym jej dostępem do morza, to znaczy z własnym wybrzeżem, zamieszkałym przez niezaprzeczalnie polską ludność!”. Korfanty był komisarzem plebiscytowym na Śląsku, a także przywódcą III powstania śląskiego.

Ostatnim z wielkich, o którym nie można zapomnieć przy okazji omawiania tematyki związanej z odzyskaniem przez Polskę niepodległości, jest Ignacy Daszyński, działacz socjalistyczny z zaboru austriackiego. Wspierał powstanie Legionów Polskich i POW. Stał na czele Tymczasowego Rządu Republiki Polskiej w Lublinie. W rządzie Witosa, w okresie wojny polsko-bolszewickiej, był wicepremierem. W jednej z odezw plebiscytowych z 1920 r. na Górnym Śląsku, skierowanej do Polaków, napisał: „Kto tępi narody, ten jakby zrywał struny z harfy świata. Cóż komu przyjdzie, że będzie miał harfę o jednej tylko strunie? Nie tępić, lecz rozwijać należy narodowości. A rozwijać je może wolność narodów, niepodległość i poszanowanie ich odrębności”.

Zdjęcie autora: Rafał LEŚKIEWICZ

Rafał LEŚKIEWICZ

Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 200 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się