Zdarzyło się w XX wieku (61)
Zdarzyło się w XX wieku Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (8 grudnia – 14 grudnia 2024 r.).
9 grudnia 1916 r. na ziemiach polskich wchodzących w skład Generalnego Gubernatorstwa Warszawskiego, zarządzanego przez Niemców, wprowadzona została nowa waluta – marka polska. Specjalne rozporządzenie wydał gubernator generał Hans von Beseler, który zdecydował o powołaniu Polskiej Krajowej Kasy Pożyczkowej. To właśnie ta instytucja miała emitować nowe pieniądze. Polska marka funkcjonowała w Polsce już po odzyskaniu niepodległości aż do 1924 r., kiedy wprowadzono nową walutę – złotego.
Warto zauważyć, że u progu odzyskania przez Polskę niepodległości na ziemiach niegdyś stanowiących autonomiczne i suwerenne państwo funkcjonowały różne systemy walutowe, wprowadzone przez państwa zaborcze. W obrocie gospodarczym można było zatem spotkać rosyjskie ruble, niemieckie marki czy austriackie korony. Nie można pominąć także tzw. pieniądza zastępczego, wprowadzanego lokalnie przez miejscowe władze czy instytucje finansowe, funkcjonującego na danym terytorium często przez bardzo krótki okres.
W trakcie I wojny światowej ziemie polskie stały się areną zmagań walczących ze sobą sił. Wiosną 1915 r. nacierające wojska niemieckie i austro-węgierskie wyparły z terenów Królestwa Polskiego kontrolujących to terytorium Rosjan. Zajęte terytorium podzielono na strefę austriacką i niemiecką. Rzecz jasna, każdy z okupantów wprowadził własny system gospodarczy i polityczny, a także osobną walutę. Na południowo-wschodnich ziemiach Królestwa Polskiego, tych zajętych przez Austriaków, funkcjonowały korona i rubel. Na Kresach zaś środkiem płatniczym były zarówno hrywny, jak i karbowańce. Niemcy wprowadzili na zajętych przez siebie terenach, czyli w północno-wschodniej części ziem polskich, ruble wschodnie, tzw. ostruble, później zaś marki wschodnie – ostmarki.
Latem 1915 r. powstała wyodrębniona struktura administracyjna na ziemiach polskich w postaci Generalnego Gubernatorstwa Warszawskiego. Jej zarządcą został gen. Hans Hartwig von Beseler. To właśnie z jego inicjatywy powołana została Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa, której jednym z zadań było emitowanie nowej waluty, czyli marki polskiej. Jej wartość miała być taka sama jak wartość marki niemieckiej.
Nowy pieniądz nie wszedł do obiegu od razu. Jako środek płatniczy pojawił się dopiero w kwietniu 1917 r. Co ciekawe, pierwsze banknoty marki polskiej, noszące datę 9 grudnia 1916 r., wydrukowano w Berlinie. W obrocie finansowym funkcjonowały nominały banknotów od pół marki do 1 tys.
By wzbudzić zaufanie Polaków, zobowiązanych do posługiwania się tym pieniądzem, wszystkie napisy na banknotach były w języku polskim, elementem graficznym był zaś orzeł na czerwonym tle. Poręczeniem wiarygodności waluty była Rzesza Niemiecka.
Wraz z odzyskaniem niepodległości 11 listopada 1918 r. Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa znalazła się pod kontrolą polskich władz. Te zaś uwolniły do obiegu wszystkie będące w dyspozycji kasy zapasy marki polskiej. W ten sposób marka stała się oficjalnym pieniądzem II RP. Dla formalnego potwierdzenia tego stanu rzeczy na mocy ustawy podpisanej przez Naczelnika Państwa Józefa Piłsudskiego 7 grudnia 1918 r. Polska Krajowa Kasa Pożyczkowa zyskała status wyłącznej instytucji odpowiedzialnej za emisję marki polskiej. Zaczęto emitować nowe banknoty, m.in. z wizerunkiem Tadeusza Kościuszki. Kolejnym etapem w funkcjonowaniu marki polskiej była ustawa z 15 stycznia 1920 r., regulująca używanie tej waluty na terenie całej II RP.
Ostatecznie w wyniku reform premiera Władysława Grabskiego, powołanego w grudniu 1923 r., który za główny cel obrał poprawę dramatycznej sytuacji gospodarczej Polski, wprowadzono do obiegu złoty polski na podstawie rozporządzenia prezydenta RP z 14 kwietnia 1924 r. Za emisję złotego miał odpowiadać Bank Polski S.A. Marka zaś przestała być środkiem płatniczym od 1 lipca.
Dnia 11 grudnia 1994 r. rozpoczęła się pierwsza wojna czeczeńska. Przyczyn wybuchu krwawego konfliktu pomiędzy Czeczenami a Federacją Rosyjską należy szukać w chęci kontroli przez władze rosyjskie terytorium Czeczenii, ważnego dla Moskwy ze strategicznego punktu widzenia.
Już w 1990 r. powstał Czeczeński Komitet Narodowy, który proklamował powstanie Republiki Czeczeńskiej. Później, w 1991 r., środowiska skupione wokół Dżochara Dudajewa poparły zamach stanu, który wyniósł Borysa Jelcyna do władzy w Rosji, licząc na przychylność w sprawie niepodległości Czeczenii. 27 października 1991 r. Dudajew został wybrany na prezydenta. Ten polityk i żołnierz walczył o utworzenie suwerennego państwa czeczeńskiego, co było dla niego najwyższym priorytetem. 1 listopada 1991 r. Czeczenia ogłosiła niepodległość.
Ogłoszenie niepodległości nie podobało się decydentom w Moskwie, tym bardziej że w maju 1992 r. Czeczenia nie podpisała układu federacyjnego z Rosją. Ta decyzja Dudajewa spotkała się z sankcjami nałożonymi przez Rosję na ten kraj. W Czeczenii sytuacja była napięta, w wyniku konfliktów wewnętrznych wprowadzono stan wyjątkowy. Sytuacja tej kaukaskiej, do niedawna rosyjskiej, republiki stawała się coraz trudniejsza. Wybuchła wojna domowa.
Z kolei Rosjanie byli zdeterminowani, by ponownie objąć ten kraj swoją strefą wpływów. 9 grudnia 1994 r. rząd Federacji Rosyjskiej przyjął dekret przewidujący użycie sił zbrojnych na terytorium Czeczenii, a cztery dni później, 11 grudnia, wojska rosyjskie weszły do tego kraju. Tym samym rozpoczęła się pierwsza wojna czeczeńska, brutalny kaukaski konflikt zbrojny.
Rosjanie wkraczający do Czeczenii napotkali silny opór miejscowych, zdeterminowanych, by bronić swojego kraju. Siła ognia wojsk rosyjskich była jednak wielokrotnie większa. Za główny cel ataku Rosjanie obrali Grozny, stolicę Czeczenii; szturm na to miasto rozpoczął się 31 grudnia. Pierwsze ataki i determinacja obrońców sprawiły, że Rosjanie ustąpili. Kolejną próbę podjęli 6 stycznia 1995 r. W wyniku ostrzałów artyleryjskich i nalotów miasto zostało całkowicie zniszczone. 19 stycznia upadł Pałac Prezydencki, a kontrolę nad miastem Rosjanie przejęli 13 lutego.
Wojska dowodzone przez Dżochara Dudajewa wycofały się w góry, skąd dalej prowadziły walkę partyzancką. Niestety, sam Dudajew zginął w wyniku rosyjskiego ostrzału rakietowego. Władzę przejął Asłan Maschadow. Pod jego dowództwem wojska czeczeńskie odbiły stolicę w marcu 1996 r. Zadawały też poważne straty Rosjanom, nieznającym terenu i mającym trudność z prowadzeniem działań militarnych w górach.
Czeczeni prowadzili ponadto działania terrorystyczne, ich ofiarą padali również cywile. 14 czerwca 1995 r. oddział Szamila Basajewa zajął szpital w Budionnowsku w Kraju Stawropolskim, biorąc blisko 900 zakładników. Nie udała się próba odbicia szpitala przez rosyjskie jednostki specjalne. Władze Federacji Rosyjskiej, z ówczesnym premierem Wiktorem Czernomyrdinem na czele, rozpoczęły negocjacje z bojownikami, czego efektem było zwolnienie zakładników.
31 sierpnia 1996 r. Asłan Maschadow i szef Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej Aleksandr Lebiedź zawarli porozumienie podpisane w Chasawjurcie w Dagestanie o podstawach stosunków między Federacją Rosyjską a Republiką Czeczeńską. Ustalenia co do niepodległości Czeczenii planowano odłożyć do 2001 r.
Pierwsza wojna czeczeńska przyniosła 100 tys. ofiar śmiertelnych wśród cywilów, choć dokładna liczba nie jest ustalona. Straty wśród żołnierzy rosyjskich sięgnęły ok. 5,5 tys., zginęło także ponad 17 tys. bojowników czeczeńskich. Blisko pół miliona osób musiało opuścić swoje domostwa. Stan gospodarki Czeczenii był opłakany, kraj był w ruinie. Po zakończeniu wojny trudno było mówić o kontroli nad państwem przez Asłana Maschadowa, który panował jedynie w odbudowującym się z ruin Groznym. Resztą kraju zarządzali lokalni watażkowie dysponujący prywatnymi armiami.
Ponadto islamscy ekstremiści czeczeńscy atakowali cele w Rosji, prowokując wywołanie konfliktu zbrojnego. Ostatecznie w 1999 r. czeczeńscy radykałowie zaatakowali sąsiedni Dagestan, proklamując Islamską Republikę Dagestanu. To rozsierdziło Rosję, doprowadzając do wybuchu drugiej wojny czeczeńskiej w sierpniu 1999 r.
W dniu 12 grudnia 1981 r., dzień przed ogłoszeniem przez komunistycznego dyktatora Wojciecha Jaruzelskiego decyzji o wprowadzeniu stanu wojennego, siły porządkowe i bezpieka rozpoczęły realizację akcji o kryptonimie Jodła. Jej zasadniczym celem było aresztowanie działaczy Solidarności oraz wszystkich tych, którzy mogli stanowić potencjalne zagrożenie dla reżimu. Aresztowań dokonywano na podstawie wcześniej przygotowanych list proskrypcyjnych.
Mająca ogólnopolski charakter masowa akcja zatrzymań opozycjonistów była bez wątpienia największą tego typu akcją przeprowadzoną przez komunistyczną bezpiekę w okresie stanu wojennego.
Przygotowania list proskrypcyjnych trwały od jesieni 1980 r., a więc jeszcze w okresie „karnawału Solidarności”. W pierwotnych planach kierownictwo MSW chciało zatrzymać nawet 40 tys. osób, co byłoby nierealne wobec możliwości przyjęcia aresztowanych przez funkcjonujące w ówczesnej Polsce areszty śledcze i więzienia.
Co ciekawe, na listach osób przeznaczonych do internowania, sporządzanych w poszczególnych komendach wojewódzkich Milicji Obywatelskiej, znaleźli się także dawni żołnierze Armii Krajowej czy też innych struktur podziemia niepodległościowego z pierwszego okresu tzw. Polski Ludowej, jak również działacze polityczni, np. ze zlikwidowanego Polskiego Stronnictwa Ludowego.
Operacja Jodła miała się rozpocząć równo o północy z 12 na 13 grudnia. W rzeczywistości w wielu miejscach akcja ta rozpoczęła się nawet godzinę wcześniej. Na potrzeby tej akcji utworzono 46 ośrodków odosobnienia na terenie całego kraju, gdzie miano przetransportować aresztowanych. Później liczbę tych miejsc zwiększono do 52.
Sam stan wojenny został ogłoszony nad ranem 13 grudnia. Wówczas w radiu wyemitowano wystąpienie Wojciecha Jaruzelskiego, który poinformował o powstaniu Wojskowej Rady Ocalenia Narodowego i wprowadzeniu stanu wojennego na terenie całego kraju. Sposób wprowadzenia stanu wojennego był sprzeczny nawet z obowiązującym w PRL prawem. Był jawnym bezprawiem wojskowej junty.
W okresie całego stanu wojennego wydano ponad 10 tys. formalnych decyzji o internowaniu. Blisko 10 tys. osób trafiło do ośrodków odosobnienia. Wśród nich 1008 kobiet, często młodych matek, których jedyną winą było to, że zaangażowały się w działalność opozycyjną.
Pierwszej nocy, w dniu rozpoczęcia stanu wojennego, internowano 3 tys. osób, głównie członków Komisji Krajowej NSZZ Solidarność, Niezależnego Zrzeszenia Studentów, NSZZ Rolników Indywidualnych, Konfederacji Polski Niepodległej, a nawet członków PZPR, np. Edwarda Gierka.
Aresztowaniom towarzyszyły strach i niewiadoma co do dalszych losów zatrzymanych. Nocnym najściom uzbrojonych funkcjonariuszy MO i SB towarzyszyła przemoc, wyciąganie z łóżek bez podawania jakichkolwiek powodów zatrzymania. Rodzin nie informowano, gdzie ich bliscy są przewożeni, a samych zatrzymanych straszono, że zostaną pozbawieni życia lub wywiezieni do Związku Sowieckiego. Gdy zatrzymywano rodziców, ich dzieci trafiały do domów dziecka. Takie działania komunistycznych władz miały, oprócz oczywistego represyjnego charakteru, także wymiar dodatkowych uciążliwych szykan i wywołania psychologicznego efektu strachu. Bywało również, że do ośrodków odosobnienia trafiały całe rodziny, jak to miało miejsce w przypadku Kuroniów. Aresztowano Jacka, jego żonę Grażynę i syna Macieja.
Osadzeni przebywali w miejscach często nieprzystosowanych do przetrzymywania ludzi. W wielu miejscach warunki sanitarne były na bardzo niskim poziomie. Rodzinom utrudniano kontakt z zatrzymanymi, ci zaś byli bici i poniżani przez funkcjonariuszy. Najgłośniejszym przypadkiem zastosowania przez władze przemocy były wydarzenia z 14 sierpnia 1982 r. w ośrodku odosobnienia w Kwidzynie, gdzie pobito ponad 100 osadzonych. W 2024 r. prokuratorzy Instytutu Pamięci Narodowej skierowali akty oskarżenia wobec 27 funkcjonariuszy Służby Więziennej, którym udowodniono stosowanie przemocy wobec internowanych.
Wraz z trwaniem stanu wojennego zaczęto powoli zwalniać zatrzymanych i zmniejszać liczbę ośrodków odosobnienia, których liczbę zredukowano do 14. Ostatnie 62 internowane osoby zwolniono 23 grudnia 1982 r., a więc nieco ponad rok od rozpoczęcia akcji Jodła. Wówczas też zlikwidowano ośrodki internowania.
Warto dodać, że internowania nie były jedyną formą pozbawiania wolności działaczy antykomunistycznej opozycji. Część z nich trafiła bowiem na specjalne szkolenia wojskowe zorganizowane jesienią 1982 r. Była to, jak określił to architekt stanu wojennego Wojciech Jaruzelski, „inteligentna forma internowania”.
Zwolnieni działacze Solidarności po opuszczeniu ośrodków odosobnienia poddani byli dalszej inwigilacji przez Służbę Bezpieczeństwa. Stosowano szykany, uniemożliwiając np. podjęcie pracy, część osób zmuszono do opuszczenia kraju.
Dnia 14 grudnia 1911 r. Norweg Roald Amundsen kierujący specjalną ekspedycją dotarł jako pierwszy na biegun południowy.
Amundsen urodził się 16 lipca 1872 r. w Borge w Norwegii. Fascynowały go wyprawy polarne. Mając 25 lat, wziął nawet udział w swojej pierwszej (belgijskiej) ekspedycji na Antarktydę.
Później rozpoczął przygotowania do swojej wyprawy, by zdobyć biegun południowy. Ścigał się z Brytyjczykiem Robertem F. Scottem, który również chciał jako pierwszy dotrzeć na biegun. Roald Amundsen wybrał za punkt startu Zatokę Wielorybią, gdzie zbudował bazę Framheim. Była ona położona o 100 km bliżej od bieguna południowego w stosunku do obozowiska Scotta, co dawało Norwegowi przewagę już na starcie tego nieformalnego wyścigu.
Wraz z Amundsenem na wyprawę w celu zdobycia bieguna wybrali się doświadczeni norwescy polarnicy Olav Bjaaland, Helmer Hanssen, Sverre Hassel i Oscar Wisting. Wyposażeni w psie zaprzęgi i narty ruszyli w długą i niezwykle wymagającą trasę. Wzięli ze sobą 52 psy wykorzystywane do ciągnięcia czterech par sań z niezbędnym do przeżycia wyposażeniem. Ostatecznie dotarli na miejsce 14 grudnia 1911 r. Po dotarciu na miejsce umieścili tam norweską flagę, a Płaskowyż Polarny nazwali Płaskowyżem Króla Haakona VII.
Na miejscu polarnicy przebywali przez 4 dni. Później rozpoczęli powrót do bazy, którą opuścili 99 dni wcześniej. Łącznie przebyli blisko 3 tys. kilometrów. 7 marca 1912 r. statek Fram z Amundsenem i jego towarzyszami na pokładzie dopłynął szczęśliwie do portu w Hobart na Tasmanii.
Norwegowie wyprzedzili ekspedycję Roberta F. Scotta o ponad miesiąc. Brytyjczycy dotarli bowiem na biegun południowy 17 stycznia 1912 r. Niestety Scott nie powrócił z tej wyprawy, zginął w drodze powrotnej.
Rafał LEŚKIEWICZ
Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 200 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.