Zagra-Lin

Zdarzyło się w XX w. (26)

Zdarzyło się w XX wieku Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (7 kwietnia – 13 kwietnia 2024 r.).

Dnia 10 kwietnia 1943 r. Oddział „Zagra-Lin” z Organizacji Specjalnych Akcji Bojowych Armii Krajowej (OSA) dokonał w centrum Berlina spektakularnego ataku dywersyjnego na głównym dworcu kolejowym (Hauptbahnhof). Zamach bombowy, który wówczas przeprowadzono, doprowadził do śmierci 14 osób. Rannych wówczas zostało 60 przebywających na dworcu ludzi.

Specjalnym, wydzielonym Oddziałem AK, powstałym w grudniu 1942 r., dowodził kpt. Bernard Drzyzga ps. „Jarosław”. Jego zastępcą był Józef Lewandowski ps. „Jur”. Do liczącego kilkunastu członków oddziału trafili konspiratorzy władający biegle językiem niemieckim, znający zwyczaje panujące w III Rzeszy i umiejący poruszać się po terytorium hitlerowskich Niemiec. Dodatkowo każdy z nich musiał umieć posługiwać się ładunkami wybuchowymi, ponieważ zasadnicza działalność skupiała się na przeprowadzaniu zamachów na terenie III Rzeszy oraz na ziemiach wcielonych. Nazwa oddziału pochodziła od skrótu „Zagra” – zagranica i „Lin” – kryptonim konspiracyjny Warszawy.

Nieco ponad dwa tygodnie przed zamachem z 10 kwietnia oddział przeprowadził akcję sabotażową na stacji berlińskiej kolei podziemnej S-Bahnhof Friedrichstrasse. W wyniku eksplozji podłożonego wówczas ładunku wybuchowego zginęło 36 osób, a 78 zostało rannych.

Te działania wywołały piorunujący efekt propagandowy, na mieszkańców stolicy III Rzeszy padł blady strach, tym bardziej że wiedzieli o tym, że za zamachami stoi polskie podziemie. Zarówno policja, jak i Gestapo czuły się bezradne, nie mogąc szybko ująć sprawców krwawych działań sabotażowych. Wyznaczono nawet nagrodę w wysokości 10 tys. marek za pomoc w złapaniu sprawców zamachów. Nie przyniosło to jednak żadnych rezultatów.

Zamachy w Berlinie nie były jedynymi dokonanymi przez polskich konspiratorów. 23 kwietnia 1943 r. doszło do eksplozji na dworcu głównym we Wrocławiu – zginęły 4 osoby. Później przeprowadzono jeszcze akcje wysadzenia pociągu z amunicją w okolicach Rygi oraz atak na pociąg towarowy relacji Bydgoszcz – Gdańsk.

„Zagra-Lin” zaprzestał działalności latem 1943 r., a więc nieco ponad pół roku po uformowaniu. Doszło do tego na skutek wsypy kilkudziesięciu członków Osy 5 czerwca 1943 r. podczas ślubu jednego z konspiratorów w kościele św. Aleksandra na pl. Trzech Krzyży w Warszawie.

Dnia 11 kwietnia 1961 r. rozpoczął się w Jerozolimie proces Adolfa Eichmanna, jednego z największych niemieckich zbrodniarzy z okresu II wojny światowej. Eichmann był szefem wydziału żydowskiego w Głównym Urzędzie Bezpieczeństwa Rzeszy. Odpowiadał, poprzez wydawane decyzje, za śmierć milionów Żydów. To Eichmann koordynował działania związane z aresztowaniami i transportem Żydów europejskich do obozów koncentracyjnych i zagłady ulokowanych na okupowanych ziemiach polskich.

Historia Adolfa Eichmanna po zakończeniu II wojny światowej doczekała się fabularnych ekranizacji filmowych i wielu produkcji dokumentalnych. Powstało także kilka książek opisujących okoliczności, w jakich zbiegł z Europy i schronił się na kolejne 10 lat w Argentynie, w której przebywał od 1950 r. Wyjechał dzięki wsparciu dobrze zorganizowanej w tamtym czasie siatce byłych funkcjonariuszy nazistowskich. W Ameryce Południowej żył pod fałszywym nazwiskiem Klement, mieszkając w Buenos Aires, stolicy Argentyny. W maju 1960 r. w wyniku dobrze przygotowanej akcji Mossadu izraelscy agenci porwali Eichmanna spod jego domu. Po zaaplikowaniu mu dawki narkotyków i w przebraniu pracownika linii lotniczych El-Al został przetransportowany do Izraela. Akcja żydowskich służb specjalnych była dużym sukcesem opisywanym przez media na całym świecie.

Proces zbrodniarza toczył się w Domu Ludowym w Jerozolimie, przy olbrzymim zainteresowaniu mediów, a także ocalałych z Holocaustu. Składowi sędziowskiemu przewodniczył Mosze Landau, a akt oskarżenia odczytał Gideon Hausner, prokurator generalny Izraela. Eichmanna oskarżono m.in. o odpowiedzialność za zbrodnie w Treblince, Bełżcu, Sobiborze, Chełmnie, Majdanku oraz Auschwitz.

Adolf Eichmann został skazany na śmierć po trwającym nieco ponad rok procesie sądowym, licząc ze złożoną apelacją. Wyrok na zbrodniarzu wykonano przez powieszenie 31 maja 1962 r. w więzieniu w Ramli. Ciało spalono, a prochy rozrzucono z samolotu nad Morzem Śródziemnym.

Dnia 12 kwietnia 1982 r., w Poniedziałek Wielkanocny, o godzinie 21.00, swoją pierwszą audycję nadało podziemne Radio „Solidarność”. Wśród twórców Radia byli m.in. Zofia i Zbigniew Romaszewscy.

Początków Radia należy szukać w okresie legalnej „Solidarności”, kiedy m.in. w Gdańsku czy na Dolnym Śląsku działały sekcje radiowe związku. Później planowano powołanie ogólnopolskiej rozgłośni, ale działania organizacyjne przerwało wprowadzenie stanu wojennego.

W podziemne Radio „Solidarność” zaangażowanych było kilkanaście osób. Pierwsza audycja została nadana z dachu bloku na rogu ulic Niemcewicza i Grójeckiej w Warszawie. Audycja, odtworzona z kasety magnetofonowej, trwała jedynie 8 minut. Sygnał docierał do dużej części miasta. Aby zwiększyć efekt oddziaływania Radia, przed pierwszą audycją na ulicach stolicy rozrzucono kilkanaście tysięcy ulotek informacyjnych.

Działalność Radia „Solidarność” była solą w oku komunistycznych władz, które za wszelką cenę dążyły do schwytania twórców emitowanych audycji. Do działań przeciwko Radiu skierowano, obok Służby Bezpieczeństwa, także wojsko. Za poszukiwania źródeł sygnału radiowego odpowiedzialne było Biuro RKW (Radiokontrwywiadu) MSW, które tropiło dotąd m.in. nadających w sposób niejawny szpiegów.

Druga audycja Radia „Solidarność” została wyemitowana 30 kwietnia. Później emisje miały miejsce co tydzień. W maju nadajniki Radia zaczęły emisje audycji w Poznaniu, a w czerwcu w Gdańsku oraz Krakowie. Nadawano także na częstotliwościach Polskiego Radia i telewizji.

Latem 1982 r. doszło do aresztowań osób zaangażowanych w tworzenie Radia. Wpadli m.in. Romaszewscy. W związku z zatrzymaniem przez SB części osób tworzących audycje Radio wznowiło działalność dopiero w październiku.

24 stycznia 1983 r. rozpoczął się proces małżeństwa Romaszewskich, toczący się przed Sądem Warszawskiego Okręgu Wojskowego. 17 lutego zapadły wyroki. Zbigniew Romaszewski został skazany na 4,5 roku więzienia, a Zofia Romaszewska na 3 lata. Mimo to Radio ciągle działało dzięki m.in. Jerzemu Jastrzębowskiemu i Wojciechowi Stawiszyńskiemu. Ostatnia audycja Radia „Solidarność” została wyemitowana w czerwcu 1989 r.

Fot. IPN

Nocą z 12 na 13 kwietnia 1940 r. Sowieci rozpoczęli drugą deportację ludności polskiej ze wschodnich województw w głąb ZSRS, trwającą do 14 kwietnia. Ta zbrodnicza w swoim wymiarze operacja NKWD objęła ok. 61 tys. polskich obywateli, którzy trafili głównie do Kazachstanu. Wśród ofiar deportacji znalazły się rodziny polskich jeńców mordowanych w ramach zbrodni katyńskiej.

Wszystkie cztery deportacje miały na celu depolonizację ziem polskich zajętych przez Związek Sowiecki w wyniku agresji z 17 września 1939 r. Pierwsza deportacja miała miejsce 10 lutego 1940 r., druga 13 kwietnia, trzecia pomiędzy majem i lipcem, a ostatnia, czwarta, rok później, w maju i czerwcu 1941 r. Polaków transportowano w urągających jakimkolwiek warunkom sanitarnym warunkach, w bydlęcych wagonach. Składy pociągów liczyły nawet 55 wagonów.

Druga deportacja objęła rodziny aresztowanych wcześniej urzędników, policjantów, wojskowych, nauczycieli, przemysłowców czy też działaczy społecznych. Wśród deportowanych dominowały kobiety i dzieci.

Scenariusz działania Sowietów był zawsze taki sam – nocne wywlekanie Polaków z domów, krótki czas na spakowanie najpotrzebniejszych rzeczy osobistych, w tym żywności, i transport na dworzec kolejowy. Poszczególne trójki operacyjne NKWD dysponowały spisami kilku rodzin wytypowanych do wywiezienia w głąb Rosji. To one odpowiadały bezpośrednio za cały proces kończący się wywiezieniem.

Wypędzonych Polaków czekała kilkutygodniowa podróż pociągiem, podczas której brakowało wody i jedzenia. Nie było zapewnionych jakichkolwiek warunków sanitarnych. W bydlęcych wagonach panował niesamowity ścisk. To wszystko powodowało, że część transportowanych osób umierała podczas podróży. Po przybyciu na miejsce zsyłki okazywało się, że warunki bytowe są niezwykle ciężkie, rozpoczynała się więc kolejna walka o przetrwanie w kołchozach i sowchozach.

Łącznie w ramach czterech akcji deportacyjnych wywiezionych zostało w głąb Związku Sowieckiego ponad 300 tys. Polaków, wielu spośród nich zostało tam na zawsze.

Zdjęcie autora: Rafał LEŚKIEWICZ

Rafał LEŚKIEWICZ

Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 170 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się