listy

Poznaliśmy XVIII-wieczne listy miłosne do francuskich marynarzy

Listy wysłane przez członków rodzin francuskich marynarzy rzucają nowe światło na realia życia towarzyskiego, obyczajów oraz umiejętność czytania i pisania w XVIII-wiecznej Francji.

W brytyjskim Archiwum Narodowym znajdującym się w londyńskiej dzielnicy Kew odkryto kolekcję ponad 100 listów z połowy XVIII wieku, które zostały wysłane do francuskich marynarzy przez ich narzeczone, żony, rodziców oraz rodzeństwo. Nigdy jednak nie został do nich dostarczone z powodu ich przejęcia przez brytyjską Royal Navy podczas wojny siedmioletniej, a następnie ich przewiezienia do Admiralicji w Londynie – jednak aż do 2023 r. pozostawały one nieotwarte, informuje portal „The Jerusalem Post”.  Teraz naukowcy otworzyli i przestudiowali je po raz pierwszy od czasu ich napisania w latach 1757-1758. Listy dostarczają niezwykle rzadki i poruszający wgląd w miłości, życie i kłótnie rodzinne w XVIII wieku, od starszych chłopów po żony bogatych oficerów. W toku analizy kolekcji przedstawiono także nowe dowody na temat życia francuskich kobiet i robotników oraz różnych form umiejętności czytania i pisania.

„Nie mogę się doczekać, aż cię posiądę” – napisała Anne Le Cerf do męża, podoficera na francuskim okręcie wojennym Galatée. Być może miała na myśli „objąć”, ale mogło to również oznaczać „kochać się z tobą”. Podpisała się czułym pseudonimem „Twoja posłuszna żona Nanette”. Uwięziony gdzieś w Anglii Jean Topsent nigdy nie otrzymał listu miłosnego Nanette. „Mogłabym spędzić całą noc pisząc do ciebie… Jestem twoją na zawsze wierną żoną. Dobranoc, mój drogi przyjacielu. Jest północ. Myślę, że nadszedł czas na odpoczynek” – tak z kolei napisała Marie Dubosc do swojego męża, pierwszego porucznika tego samego okrętu wojennego, w 1758 roku. Nie wiedziała, gdzie jest Louis Chambrelan ani że jego statek został zdobyty przez Brytyjczyków. Nigdy nie otrzymał jej listu i nigdy więcej się nie spotkali. Marie zmarła w następnym roku w Hawrze, prawie na pewno przed uwolnieniem Louisa. W 1761 roku ponownie się ożenił i bezpiecznie powrócił do Francji.

Prof. Renaud Morieux, z Wydziału Historii Uniwersytetu Cambridge i pobliskiego Pembroke College, spędził miesiące na dekodowaniu tych dwóch i pozostałych 102 listów, które zostały napisane nietypową pisownią, pozbawioną interpunkcji i wielkich liter, dzięki czemu możliwe było wypełnienie każdego centymetra drogiego papieru, na którym zostały napisane. Swoje odkrycia opublikował w listopadzie 2023 r. w czasopiśmie „Annales. Histoire, Sciences Sociales” pod tytułem „Lettres perdues Communautés épistolaires, guerres et liens familiaux dans le monde maritime atlantique du xviiie siècle” („Zaginione listy społeczności, wojen i więzi rodzinnych w XVIII-wiecznym atlantyckim świecie morskim”). „Zamówiłem pudełko z ciekawości” – stwierdził Morieux. „Były tam trzy stosy listów połączonych wstążką. Listy były bardzo małe i zapieczętowane, więc zapytałem archiwistę, czy można je otworzyć, a on to zrobił. Zdałem sobie sprawę, że byłem pierwszą osobą, która przeczytała te bardzo osobiste wiadomości od momentu ich napisania. Ich adresaci nie mieli takiej szansy. To było bardzo emocjonalne” – powiedział historyk.

Podczas wojny siedmioletniej, trwającej w latach 1756-1763, Francja dysponowała jednymi z najlepszych okrętów na świecie, ale brakowało jej doświadczonych marynarzy. Wielka Brytania wykorzystała ten fakt, więżąc na czas wojny tylu francuskich marynarzy, ilu tylko mogła. W 1758 r. z 60 137 francuskich marynarzy jedna trzecia była przetrzymywana w Wielkiej Brytanii. Podczas całej wojny w Wielkiej Brytanii uwięziono 64 373 francuskich marynarzy. Niektórzy z nich zmarli z powodu chorób i niedożywienia, ale wielu innych zostało zwolnionych. W międzyczasie ich rodziny czekały i wielokrotnie próbowały się z nimi skontaktować i wymienić wiadomości, powiedział Morieux.  „Te listy pokazują ludzi, którzy wspólnie radzą sobie z wyzwaniami. Dzisiaj pisanie listu do narzeczonej byłoby bardzo niewygodne, wiedząc, że matki, siostry, wujkowie, sąsiedzi przeczytają go przed wysłaniem, a wiele innych osób przeczyta go po otrzymaniu. Trudno powiedzieć komuś, co naprawdę o nim myślisz, gdy ludzie zaglądają ci przez ramię; podział na życie intymne i zbiorowe był wówczas znacznie mniejszy”.

W XVIII wieku wysyłanie listów z Francji na statek – czyli stale poruszający się cel – było niezwykle zawodne i skomplikowane. Czasami ludzie wysyłali wiele kopii do różnych portów w nadziei, że dotrą do celu. Krewni prosili również rodziny członków załogi o umieszczenie w listach wiadomości do ukochanej osoby, informuje portal „The Jerusalem Post”. Morieux znalazł obszerne dowody tych strategii w listach Galatée, które podobnie jak wiele innych nigdy nie dotarły do zamierzonych odbiorców. Francuska administracja pocztowa próbowała dostarczyć listy na statek, wysyłając je do wielu portów we Francji. Kiedy dowiedzieli się, że statek został zdobyty, przekazali listy do Anglii, gdzie zostały przekazane Admiralicji w Londynie. „To bolesne, jak blisko byli” – powiedział Morieux. Jak twierdzi ​​urzędnicy otworzyli i przeczytali dwa listy, aby sprawdzić, czy mają jakąkolwiek wartość militarną. Następnie uznali jednak, że w listach są poruszone jedynie sprawy rodzinne i umieścili je w magazynie, gdzie czekały na otwarcie przez prawie trzy stulecia.

Marcin Jarzębski

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się