Opowiadamy światu Polskę
Silnie rezonuje w świecie to, co udało się nam wszystkim zrobić w ostatnich latach, jak udało się wzmocnić wizerunek Polski. Wzrost gospodarczy, niskie bezrobocie, życzliwość Polaków, pomoc niesiona przez Ulmów, solidarność z Ukrainą, wreszcie niespotykane już w Europie w tej skali poczucie bezpieczeństwa na ulicach – twierdzi Eryk MISTEWICZ, prezes Instytutu Nowych Mediów, inicjator projektu „Opowiadamy Polskę światu”, w rozmowie z Irena Świerdzewską
Irena ŚWIERDZEWSKA: Jak dzisiaj za granicą widziana jest Polska?
Eryk MISTEWICZ: Świetnie! Świat to wielki okręt, nie da się jego kursu zmienić w kilka miesięcy. Silnie rezonuje więc w świecie to, co udało się nam wszystkim zrobić w ostatnich latach, jak udało się wzmocnić wizerunek Polski. Wzrost gospodarczy, niskie bezrobocie, życzliwość Polaków, pomoc niesiona przez Ulmów, solidarność z Ukrainą, wreszcie niespotykane już w Europie w tej skali poczucie bezpieczeństwa na ulicach. Kolejni Francuzi, Hiszpanie, Włosi decydują się na pracę i spokojne życie w Polsce. Pozostaje mieć nadzieję, że tego, co świat tak docenia w Polsce, my nie zmarnujemy, nie roztrwonimy zbyt szybko.
Jakie postaci, wydarzenia i fakty są najbardziej kojarzone z Polską?
Wciąż jest to św. Jan Paweł II. Ten, który obalił komunizm i wniósł nadzieję – dla całego świata. To były lata młodości ludzi, którzy dziś rządzą europejską polityką i mediami. Wielu z nich ma w swoim gabinecie zdjęcie z wielkim Polakiem. Przebiła się w świecie opowieść o rodzinie Ulmów, o Janie Karskim, Witoldzie Pileckim, jednak w czasie rozchwiania i poszukiwań stabilności i sensu to św. Jan Paweł II jest naszym największym skarbem w świecie.
Czy potrafimy wykorzystać ten dobry czas?
To zależy tylko od nas. O ile idziemy z podniesioną głową i jesteśmy dumni z naszej przeszłości, o ile nie uda się nikomu przydusić nas do ziemi tak bardzo, że skarlejemy, a naszym największym marzeniem będzie praca u pana przy zbiorze szparagów i skręcanie dla niego aut, o ile nie pozwolimy wyrwać polskich bohaterów z kart podręczników do historii i nie damy zniszczyć wysokiej jakości mediów, o tyle będziemy niepokonani.
W 40. rocznicę śmierci bł. Jerzego Popiełuszki w dzienniku „L’Opinion” Francuzi mogli przeczytać obszerny tekst o polskim męczenniku napisany przez prezydenta Andrzeja Dudę i prezesa IPN Karola Nawrockiego. Z jakim spotkał się odzewem za granicą?
To jedna z odsłon naszego projektu „Opowiadamy Polskę światu”. Prosimy polskich liderów opinii o teksty o Polsce i wymieniamy je dziś już z ponad 90 redakcjami na całym świecie. A więc teksty z „Le Figaro”, „The Atlantic” czy „The Chicago Tribune” mogą przeczytać czytelnicy „Wszystko co Najważniejsze”, nasze zaś teksty wysyłamy do redaktorów na całym świecie. I bardzo często kierują je oni do publikacji w swoich gazetach, tygodnikach, na portalach. Po latach znają nas, zbudowaliśmy atmosferę zaufania, wiedzą, że nie serwujemy im tępej propagandy, ale dostają teksty mocnych autorów z naszej części Europy, które zaciekawią ich czytelników.
Pierwsza reakcja redaktorów najpoważniejszych pism opinii na pomysł przybliżenia postaci bł. Jerzego Popiełuszki była nad wyraz pozytywna. Co prawda nie pamiętali dokładnie nazwiska polskiego księdza, ale pamiętali historię jego porwania, które wówczas wszystkich tak poruszyło. Teraz, gdy już minęło kilka dni od tych publikacji, widzę, jak duży rezonans wywołały. Przyszło sporo e-maili, wiadomości od liderów opinii we Francji, ich wspomnienia związane z tamtym czasem, w tym bardzo miły liścik od wybitnej francuskiej filozof prof. Chantal Delsol.
Swoją drogą, zdjęcie księdza z Hostią w weekendowym wydaniu wpływowej gazety ukazującej się w całej Francji było dla niektórych szokiem. Kilka osób dziękowało nam, że dbamy nie tylko o pamięć Polski w świecie, ale też o pamięć Europy, pamięć ich dziadków, babć i rodziców. Publikacja wywołała mnóstwo wzruszeń.
A więc można przebijać się do światowej opinii z narracją inną niż zniekształcona, jak ta o „polskich obozach śmierci”?
Oczywiście! Podczas dziesięciu lat „opowiadania Polski światu” mówiliśmy o tym, jak Polacy zachowywali się w II wojnie światowej, jak broniliśmy Europy w 1920 r., dlaczego dla całego naszego regionu ważna była rocznica powstania styczniowego czy obecnej wojny na Ukrainie. Dostarczaliśmy światu opowieści o polskiej Solidarności, o Enigmie, polskiej nauce i o tym, jak radzimy sobie w pandemii. Teksty o polskim Wrześniu ‘39 i domaganiu się przez Polaków reparacji, o dewastacji Polski i cofnięciu naszego regionu w rozwoju za sprawą podporządkowania wpływom sowieckim zostały przedrukowane w gazetach i na portalach w ponad 80 krajach świata. W tym w największych: „Le Figaro”, „L’Opinion”, „Le Soir”, „The Chicago Tribune”, „Newsweek”, „El Mundo”, „La Repubblica”, „Il Messaggero”, „Echo”, „El Debate”, „Observador”, „The Japan Times”, „The Spectator” i wielu innych. PAP Media Intelligence wyliczył ich zasięg na miliard sześćset pięćdziesiąt milionów odbiorców!
Mapka zasięgu projektu „Opowiadamy Polskę światu” pokrywa cały glob…
Ostatnio naszą mapkę uzupełniliśmy m.in. o Boliwię, Ghanę, Nigerię. Są już na mapie Nowa Zelandia i Ti mor Wschodni, brakuje tylko Grenlandii. Mam nadzieję, że i tam z polską opowieścią dotrzemy.
Nieprawdą jest, że Polacy nie potrafią ze sobą współpracować – to kolejny wniosek z realizacji tego projektu. Być może dlatego, że nie ma w tym projekcie – wbrew pozorom – polityki. Jest racja stanu, jest interes państwa polskiego, nie ma politykierstwa, partyjniactwa, podobnie zresztą jak na łamach miesięcznika „Wszystko co Najważniejsze”, gdzie teksty te ukazują się równolegle z największymi tytułami w świecie.
Czy Pana zespół, promując Polskę za granicą, znajduje zrozumienie i wsparcie ze strony instytucji państwowych w Polsce i naszych placówek dyplomatycznych za granicą?
Bardzo dużo pomocy udzielili nam ambasadorowie – także ci, niestety, odwołani w ostatnim czasie do kraju. Zawsze mogliśmy liczyć na prezydenta Dudę i jego merytoryczne zaplecze w KPRP. Świetny, pomocny nam zespół historyków zebrał w Instytucie Pamięci Narodowej jego prezes Karol Nawrocki. Robią świetną robotę! Kiedy państwo polskie ma wolę budowania wizerunku Polski za granicą, dbania o ten wizerunek, przekłada się to niejako automatycznie na dobrą pracę instytucji – takich jak Polska Fundacja Narodowa. Ale też udało się włączyć w nasze działania środowiska polonijne na całym świecie.
Jaką rolę w kreowaniu wizerunku Polski za granicą może odegrać Kościół?
W najbardziej egzotycznych krajach wspierają nas polscy księża misjonarze; jak się okazało, cieszą się ogromną estymą w lokalnych elitach.
Pamiętam, jak w pandemii odwoływano wszystkie inicjatywy związane ze stuleciem urodzin św. Jana Pawła II. To był pamiętny maj 2020 r., naznaczony pandemią, z restrykcjami i lockdownem. Wówczas Michał Kłosowski, szef projektów międzynarodowych Instytutu Nowych Mediów, doktoryzujący się w Rzymie, uparł się, abyśmy jednak wysyłali e-maile, dzwonili, skype’owali, uruchomili wszelkie nasze relacje w świecie. Wśród księży i w mediach katolickich zbieraliśmy świadectwa tych, którzy spotykali pielgrzymującego i zmieniającego świat św. Jana Pawła II. Udało nam się wówczas opublikować wiele poruszających świadectw. Piękne wspólne dzieło doszło do skutku.
Powiedział Pan, że „utrzymanie pamięci o polskiej historii jest jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed nami w najbliższych latach”. Dlaczego?
Narracja niepilnowana przejmowana jest przez innych. Historię pisze się i ponownie nadpisuje każdego dnia. Musimy dbać o to, aby historia pisana w świecie, w Europie nie wykrzywiała roli Polaków i Polski. Widzimy, jak od kilkunastu lat historię Europy pisze, bardzo agresywnie, Władimir Putin. Widzimy, jak Niemcy wybielają się w swoich podręcznikach, książkach, filmach, popkulturze, jak budują swoje strefy wpływów.
To wizerunek Polski i Polaków będzie decydował o tym, czy ktokolwiek nam pomoże, gdy wsparcie świata będzie kluczowe dla naszego przetrwania. Jeśli zostaniemy narysowani jako dzikusy i prymitywy, ze strefami wolnymi od LGBT, z narracją, że Polacy mordują biednych ludzi na granicy z Białorusią, zbudowali Auschwitz, wydawali i zabijali Żydów, to czy warto wspomagać taki kraj, wysyłać do jego obrony swoich ukochanych chłopców z Arizony, dostarczać broń, przyjmować uchwały świata w obronie takiego dzikiego, prymitywnego kraju? O to dziś idzie gra.
Rozmawiała Irena Świerdzewska
Tekst pierwotnie ukazał się w 990 numerze tygodnika „Idziemy”. Przegląd za zgodą redakcji.