François Fillon

Brak zainteresowania Zachodu sytuacją chrześcijan na Wschodzie to oznaka słabości

François Fillon, były premier Francji i prezes stowarzyszenia Agir pour la Paix avec les Chrétiens d’Orient, wspierającego chrześcijan na Bliskim Wschodzie, analizuje strategie, które Zachód powinien przyjąć na rzecz pokoju w kontekście konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Zdaniem byłego premiera Zachód wystawił na pastwę losu chrześcijan na Bliskim Wschodzie, stanowiących element równowagi między wspólnotami w regionie.

Jak zaznacza François Fillon, atak Hamasu z 7 października 2023 r. „nie jest odizolowanym aktem zagubionej i mniejszościowej grupy terrorystycznej”, ale „najbardziej brutalnym, najbardziej skrajnym wyrazem głębszego ruchu, który zagraża pokojowi świata i który od 2016 r. określam jako totalitaryzm islamski”.

„Zaślepieni naszą arogancją, zajęci naszymi absurdalnymi debatami o wokizmie czy negacji płci, mający obsesję na punkcie przeszacowanego zagrożenia rosyjskiego zapomnieliśmy o najważniejszym: stałym postępie radykalnego islamu, od południowego wschodu Azji po zachodnią Afrykę oraz Seine-Saint-Denis, Molenbeek i Birmingham” – twierdzi François Fillon w wystąpieniu opublikowanym przez „Valeurs actuelles”.

„Dziś jesteśmy na skraju wielkiego konfliktu regionalnego na Bliskim Wschodzie, którego skutki są nieobliczalne. Iran, Irak, Syria, Hezbollah w Libanie, Huti w Jemenie czekają tylko na okazję, aby wejść do konfliktu bezpośrednio bądź pośrednio. Francja i Europa nie mają już na to prawie żadnego wpływu. Jeśli chodzi o Stany Zjednoczone, istnieją tylko przez ich siłę militarną rozmieszczoną w regionie. Ale ich bezpośrednie zaangażowanie w konflikt jedynie pogłębiłoby przepaść, która dzieli obecnie Zachód i Południe świata. Jak do tego doszliśmy? Ignorując kwestię palestyńską. Niszcząc Irak. Pozostawiając Rosji i Turcji wolne pole w Syrii. Pozostawiając Afganistan talibom po 15 latach walki po nic. Ale przede wszystkim nie dostrzegając totalitaryzmu islamskiego, który uważaliśmy za ograniczony do kilku ruchów ekstremistycznych, podczas gdy spotykał się on z aprobatą milionów muzułmanów na świecie. Zostawiając chrześcijan na Bliskim Wschodzie na pastwę losu” – ocenia były premier.

„Brak zainteresowania Zachodu sytuacją chrześcijan na Wschodzie to oznaka słabości, która każe przypuszczać, że nie będziemy walczyć w obronie naszej cywilizacji” – podkreśla Fillon.

„Trudno już odwrócić bieg rzeczy. Priorytetem jest uniknięcie eskalacji konfliktu izraelsko-palestyńskiego. Głównym aktorem tej eskalacji jest Iran. Iluzoryczna jest wiara w to, że zachodnie sankcje i amerykańskie groźby militarne wystarczą, aby powstrzymać reżim ajatollahów przed zwiększeniem jego zaangażowania w ten konflikt. Należy zatem odizolować Iran, starając się złamać dynamikę porozumienia BRICS zainicjowanego przez Chiny i Rosję” – ocenia.

„Powstrzymywanie Iranu powinno doprowadzić nas do podjęcia inicjatywy, aby ochronić Liban, który może być zupełnie zniszczony ewentualną wojną z Izraelem. Ochrona Libanu zakłada działanie jednocześnie wobec Iranu, Syrii i Arabii Saudyjskiej. Iran musi wiedzieć, że nie pozwolimy eliminować chrześcijan w Libanie” – zaznacza. „Musi zostać znalezione porozumienie z Syrią, aby pozwolić uchodźcom na bezpieczny powrót do domu, zanim zdestabilizują nieszczęsny Liban, jak to miało miejsce z Palestyńczykami” – dodaje.

„Ktoś się sprzeciwi, że nie można prowadzić dialogu z Baszarem al-Asadem, który był winny niezliczonych zbrodni wojennych. Po takim rozumowaniu Francja i Europa opuściły Syrię i pozostawiły wolną rękę Rosji i Turcji. Jaki jest bilans tego wyboru, dyktowanego naszą świadomością demokratyczną? Niekończący się konflikt, który spowodował śmierć 600 000 osób, destabilizację Libanu przytłoczonego ponad 2 milionami uchodźców i utrzymanie Baszara al-Asada u władzy! Polityka zagraniczna państwa nie może być prowadzona przez emocje i dążenie do tego, żeby cały świat upodabniał się do nas. Polityka zagraniczna musi mieć priorytetowy cel, jakim są życiowe interesy i poszukiwanie pokoju. Europejska polityka zagraniczna jest dziś kierowana emocjami i krótkowzrocznością. Jest kompletnie pozbawiona strategii i długofalowej wizji” – przekonuje François Fillon.

Zdaniem byłego premiera „Francja powinna wspierać starania Arabii Saudyjskiej i Zjednoczonych Emiratów Arabskich na rzecz rozwoju regionu i normalizacji relacji z Izraelem”. „Zjednoczone Emiraty Arabskie i Arabia Saudyjska zaangażowały się w głęboką transformację swoich gospodarek i swojego społeczeństwa. Te dwa państwa są całkowicie świadome niebezpieczeństwa, jakie dla nich stanowi totalitaryzm islamski” – twierdzi. „Ich rola nie może być lekceważona. To już nie są sztuczne i podległe Stanom Zjednoczonym monarchie naftowe. To niepodległe potęgi regionalne, będące obecnie w sercu światowej gospodarki, której środek ciężkości przemieszcza się w stronę Azji. Francja jest tam wciąż szanowana, zwłaszcza dzięki porozumieniom w obszarze obronności, zawartym w 2009 r. ze Zjednoczonymi Emiratami Arabskimi, i intensywnej współpracy gospodarczej z Arabią Saudyjską” – dodaje.

Jak podkreśla François Fillon, chrześcijanom na Bliskim Wschodzie grozi stanie się po raz kolejny ofiarami konfliktu między Zachodem a islamskim totalitaryzmem. „Ich sytuacja w Iraku i w Syrii jest bardziej niepewna niż kiedykolwiek. W Libanie konflikt z Izraelem dałby Hezbollahowi okazję do rządzenia krajem silniejszą ręką. W Górskim Karabachu 12 000 chrześcijan zostało zmuszonych do opuszczenia domów przy obojętności wspólnoty międzynarodowej. Generalnie konflikt izraelsko-palestyński sprawi, że los chrześcijan na Bliskim Wschodzie stanie się jedynie marginesem w oczach potęg zachodnich, które i tak poświęcały im dotąd niewiele uwagi. Zawsze broniłem idei, że ich obecność przyczyniała się do utrzymania pokoju na Bliskim Wschodzie, natomiast ewolucja państw regionu w stronę jednolitej tożsamości religijnej może prowadzić jedynie do przemocy i wojny” – stwierdza.

„Francja i Europa nie mogą już działać tylko w reakcji na wydarzenia międzynarodowe. Musimy zrozumieć, że nasi przeciwnicy mają strategie, aby nas zniszczyć, które bezlitośnie realizują. Bez głębokiej zmiany naszych strategii i działań zmierzamy jak lunatycy w stronę III wojny światowej. Udajemy, że działamy w imię naszych wartości, ale nasze wybory prowadzą do ich zniszczenia” – podkreśla François Fillon.

Oprac. Julia Mistewicz

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się