spadek poziomu czytelnictwa wśród młodzieży

Nasza przyszłość i przyszłość naszych dzieci zależy od tego, czy czytamy. „Jeśli nie czytamy, głupiejemy”

Doktor neuronauki Michel Desmurget w swoim eseju Faites-les lire! Pour en finir avec le crétin digital analizuje dane wskazujące na znaczny spadek poziomu czytelnictwa wśród młodzieży, wywoływany głównie przez ekspansję mediów cyfrowych. Tymczasem czytanie od najmłodszych lat jest kluczowe dla rozwoju intelektualnego i emocjonalnego dzieci i młodzieży. 

W

wywiadzie dla „Le Figaro” Michel Desmurget podkreśla, że spadek czytelnictwa w dobie wirtualnej jest faktem. „Nawet jeśli przyjmiemy bardzo szeroką definicję czytelnictwa, okaże się, że nastolatkowie, którzy czytają każdego albo prawie każdego dnia poza szkołą, dla przyjemności, stanowią jedynie 25 proc. w ich grupie wiekowej. Inne badania, prowadzone przez ministerstwo kultury, wskazują, że w ostatnich 50 latach liczba moli książkowych wśród młodzieży spadła z 35 proc. do 11 proc. Ta kategoria obejmuje tych, którzy czytają 20 książek rocznie – co wymaga minimum 20–30 minut czytania dziennie”.

„Aby zobrazować problem, można powiedzieć, że gdyby młodzież przeznaczała na czytanie połowę czasu, który poświęca na gry komputerowe i oglądanie filmów i seriali, mogłaby czytać 120 książek rocznie” – wyjaśnia Michel Desmurget. Dodaje, że fenomen ten obecny jest również w innych krajach, w tym w Stanach Zjednoczonych, gdzie poziom czytelnictwa wśród licealistów spadł w ciągu 50 lat z 60 do 16 proc. 

Spadek czytelnictwa jest proporcjonalny do wzrostu czasu spędzanego przed ekranem. „Otóż ten wolny czas przeznaczony na czytanie jest kluczowy – dziecko, które czyta tylko lektury obowiązkowe w szkole, nigdy nie stanie się czytelnikiem. (…) Nie znalazłem lepszego antidotum na ogłupienie umysłów niż czytanie” – stwierdził Michel Desmurget.

Według badań kraje europejskie znajdują się daleko w tyle za krajami azjatyckimi, jeśli chodzi o czytelnictwo wśród młodzieży. W Chinach 40–50 proc. młodych ludzi czyta każdego dnia. „Te kraje podjęły działania, aby ograniczyć czas spędzany przez młodzież przed ekranami, bo zauważyły, że życie z komputerami i smartfonami przekłada się na jej słabe wyniki w szkole – w przeciwieństwie do czytania, które wywiera pozytywny wpływ na naukę i rozwój intelektualny. Bywa, że działania te są krytykowane jako kontrola umysłów. Ale dzieci mają wciąż prawo do wszystkich udostępnianych im treści – internet i gry komputerowe są takie same; zmniejsza się jedynie czas im poświęcany” – tłumaczy Desmurget.

„Jeden z dziennikarzy pytał chińskiego przywódcę, dlaczego w Chinach ustanowiono politykę na rzecz czytelnictwa, która ogranicza zyski przemysłu wirtualnego i producentów gier komputerowych. Odpowiedź była prosta: te dzieci są przyszłością kraju, dlatego akcent kładziony jest na ich wyniki w szkole i rozwój intelektualny. Zachęcanie dzieci do czytania jest zapewnieniem przyszłości kraju ze względu na związek między oczytaniem społeczeństwa a rozwojem ekonomicznym” – dodaje. 

„Żadne narzędzie nie zapewnia tak optymalnej i głębokiej nauki jak książka. Jeśli porównamy książkę z internetem, to zauważymy, że autor książki bierze czytelnika za rękę i prowadzi go krok za krokiem. W internecie jest przeciwnie – wiedza jest fragmentaryczna. Internet jest dobry dla tych, którzy są już specjalistami w danej dziedzinie. Zdobyta wcześniej wiedza i choćby elementarne przygotowanie są konieczne, aby umieć szukać informacji, które są rozproszone, aby być zdolnym do ocenienia ich wartości, a także by umieć je zakwestionować czy znaleźć związki między nimi. Badanie PISA wykazało, że kraje azjatyckie, jak np. Chiny, w których dzieci najlepiej potrafią używać internetu, są krajami, w których dzieci używają go najmniej. Jeśli z kolei porównamy audiobooki i książki, to spostrzeżemy, że im bardziej tekst jest wymagający, tym lepiej, aby był przyswajany w druku. Przekaz w formie audio lub wideo zapamiętujemy słabiej niż przekaz w formie drukowanej. W tekście drukowanym możemy łatwiej wrócić do źle zrozumianego zdania, by zweryfikować je, lepiej zrozumieć jego strukturę itd.” – tłumaczy Desmurget.

Michel Desmurget przekonuje, że mózg człowieka nie jest stworzony do czytania. Konieczne jest zatem ćwiczenie czytania od najmłodszych lat. „Mowa jest bardzo stara, pismo z kolei ma jedynie 4000 czy 6000 lat, a większość społeczeństw posługuje się nim zaledwie od kilku wieków. Mózg nie posiada części odpowiedzialnej za czytanie, ale umie się uczyć. Ten proces jest długi i przypomina trochę działanie sztucznej inteligencji – trzeba tam włożyć dużą ilość informacji” – wyjaśnia.

Desmurget zaznacza, że w rozwoju mowy dziecka i jego chęci czytania kluczową rolę odgrywa rodzina. „Często wskazuje się odpowiedzialność szkoły, ale kiedy dzieci idą tam po raz pierwszy, różnice poziomu już są determinujące dla ich sukcesów w nauce. Kiedy dziecko zna już wiele słów, łatwiej mu nauczyć się kolejnych i zrozumieć te, których dotychczas nie znało. To generalna reguła: im więcej wiedzy posiadamy, tym łatwiej nam zdobyć nową” – stwierdza. „Szkoła nie może zastąpić rodziny. Dziecko między 1. a 5. rokiem życia, któremu czyta się niemal codziennie jedną historię, usłyszy do 6. roku życia, jeśli liczymy historie i komentarze rodziców, ponad 1,5 mln słów [wyrazów tekstowych – przyp. red.]. Dziecko takie powiększy swój zasób słownictwa od 25 do 30 proc.”. 

Warto przy tym wiedzieć, że w książkach dla dzieci przedszkolnych słownictwo jest bogatsze niż w rozmowach prowadzonych przez dorosłych. Słowa rzadkie to te, które znajdują się poza zbiorem 10 000 używanych najczęściej. W książce dla ucznia szkoły podstawowej na 1000 słów występuje 30 słów rzadkich – w rozmowie wykształconych dorosłych jest ich 15 na 1000.

Czytanie nie może być zastąpione ani przez kino, ani przez gry wideo. „Czytanie jest narzędziem emancypacji. Przynosi nam wiedzę, ale również rozwój wyobraźni, kreatywność, słownictwo, lepsze wypowiadanie się i oczywiście myślenie. Czytanie ma również wpływ na inteligencję emocjonalną i społeczną – empatię. Kiedy np. powieść jest adaptowana na film, postaci zawsze tracą na złożoności. Książka pozwala na wejście w logikę postaci, jest symulatorem społecznym. Dzięki słownikowi rozumiemy, co to zdrada, ale czytając Panią Bovary, odczuwamy emocje – zarówno osoby zdradzającej, jak i zdradzanej. Reakcja mózgu na emocje, które są przedstawiane w książce, jest podobna do reakcji na emocje, których doświadcza się naprawdę. Dlatego właśnie fikcja literacka ma pozytywny wpływ na zdolności emocjonalne. Znaczny spadek zdolności do empatii i coraz większy narcyzm obserwowane u młodych pokoleń wiążą się z zanikiem czytelnictwa” – stwierdza Michel Desmurget. 

„Nigdy więc czytanie mangi nie będzie równe czytaniu Pani Bovary. W mandze nie ma tylu słów, ile składa się na rozdział powieści. Lepiej oczywiście, żeby młodzi czytali mangi i komiksy, niż oglądali seriale. Ale tylko książki (zwłaszcza powieści) mają wpływ na rozwój słownictwa i umiejętności czytania” – twierdzi Michel Desmurget w wywiadzie dla „Le Figaro”. 

Julia Mistewicz, Paryż 

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.10.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się