Hiroszima

Zdarzyło się w XX w. (43)

Zdarzyło się w XX wieku Rafała LEŚKIEWICZA to przegląd najważniejszych wydarzeń historycznych, o których warto pamiętać w nadchodzącym tygodniu (4 sierpnia – 10 sierpnia 2024 r.).

4 sierpnia 1996 r. zakończyły się XXVI Igrzyska Olimpijskie w Atlancie. Już od momentu wyboru miejsca organizacji wydarzenia pojawiały się kontrowersje i dyskusje związane z tym, gdzie powinny się odbyć kolejne igrzyska, zwłaszcza że konkurentką stolicy stanu Georgia były Ateny. Wybór stolicy Grecji wydawał się oczywisty ze względu na to, że olimpiada odbywała się równo 100 lat po pierwszych igrzyskach w nowożytnej historii świata, zorganizowanych właśnie w Atenach. Ostatecznie jednak Międzynarodowy Komitet Olimpijski kierowany przez Juana Antonio Samarancha wybrał Atlantę.

Rozmach tej największej sportowej imprezy na świecie był ogromny. Po raz pierwszy na Igrzyskach Olimpijskich pojawiły się reprezentacje 197 krajów z całego świata. W zmaganiach wzięło udział ponad 10 tys. sportowców. Pierwszy raz rywalizowano w kilku nowych konkurencjach: softballu, kolarstwie górskim, siatkówce plażowej i piłce nożnej kobiet.

Podczas olimpiady doszło do zamachu. W nocy 27 lipca w parku olimpijskim wybuchła bomba podłożona przez Erica Rudolpha. W wyniku eksplozji zginęły dwie osoby, a 111 zostało rannych. To wydarzenie położyło się cieniem na organizacji wydarzenia. Wzmożono środki ostrożności, by nie dopuścić do kolejnego zamachu. Sprawca został złapany dopiero dziewięć lat później i skazany za swoją zbrodnię na potrójne dożywocie.

Polska reprezentacja wypadła na tych igrzyskach bardzo dobrze. Nasi sportowcy zdobyli łącznie 17 medali: 7 złotych, 5 srebrnych i 5 brązowych. Po złote krążki sięgnęli Renata Mauer (strzelectwo), Paweł Nastula (judo), Mateusz Kusznierewicz (żeglarstwo), Robert Korzeniowski (chód na 50 km) oraz trzech zapaśników w stylu klasycznym: Ryszard Wolny, Andrzej Wroński i Włodzimierz Zawadzki. Warto dodać, że Renata Mauer, która jako pierwsza reprezentantka Polski zdobyła złoty medal na tych igrzyskach, w innej konkurencji strzeleckiej sięgnęła po olimpijski brąz.

Niestety, w trakcie ceremonii otwarcia igrzysk zasłabł Eugeniusz Pietrasik, szef polskiej misji olimpijskiej. Po przewiezieniu do szpitala zmarł.

Klasyfikację medalową wygrali gospodarze. Amerykanie zdobyli łącznie 101 medali, w tym 44 złote. Na drugim miejscu uplasowała się reprezentacja Rosji z 63 krążkami, w tym 26 złotymi. Jako trzeci igrzyska zakończyli Niemcy, zdobywając 65 medali, a więc o dwa więcej od Rosjan, jednak w swoim dorobku mieli mniej tych z najcenniejszego kruszcu, bo „jedynie” 20.

5 sierpnia 1944 r. trwał piąty dzień Powstania Warszawskiego. Tego dnia Niemcy rozpoczęli masowe mordy na mieszkańcach warszawskiej Woli, trwające do 7 sierpnia. Dzielnica ta była zamieszkana głównie przez środowiska robotnicze. Od samego początku mieszkańcy zaangażowani byli w pomoc walczącym z okupantem żołnierzom. Na wielu domach i w oknach licznych mieszkań od samego początku Powstania powiewały polskie flagi.

Rzeź Woli to jedno z najbardziej tragicznych wydarzeń podczas Powstania Warszawskiego. W trakcie zaplanowanych ludobójczych działań niemieckich żołnierzy wspieranych m.in. przez oddziały RONY (Rosyjskiej Wyzwoleńczej Armii Ludowej), dowodzone przez Bronisława Kamińskiego, zginęło nawet 60 tys. niewinnych mieszkańców tej dzielnicy. Dokładna liczba ofiar jest niemożliwa do ustalenia ze względu na to, że Niemcy zacierali ślady swoich zbrodni, paląc ciała pomordowanych.

Działaniami eksterminacyjnymi dowodził przybyły z Warthegau Heinz Reinefarth. Wśród podległych mu żołnierzy znaleźli się także degeneraci i kryminaliści służący pod rozkazami Oskara Dirlewangera. Dowództwo nad żołnierzami niemieckimi walczącymi w Warszawie z powstańcami objął Erich von dem Bach-Zelewski, przybyły do miasta 5 sierpnia.

Dowódcy niemieccy realizowali bezwzględnie i bez mrugnięcia okiem rozkaz Heinricha Himmlera, który gdy dowiedział się o wybuchu powstańczego zrywu 1 sierpnia, nakazał: „Każdego mieszkańca należy zabić, nie wolno brać żadnych jeńców, Warszawa ma być zrównana z ziemią i w ten sposób ma być stworzony zastraszający przykład dla całej Europy”.

Mordy na mieszkańcach Woli miały charakter okrutnych i masowych egzekucji. Mordowano wszystkich mężczyzn, kobiety i dzieci. Nie oszczędzano ludzi starszych i zniedołężniałych. Ludzi wypędzano na ulice i mordowano ich na podwórkach domów lub kamienic, strzelając do nich z broni maszynowej. Dobijano rannych, rzucając w ich kierunku granaty. Wchodzono po kolei do każdego z domów na danej ulicy i wypędzano mieszkańców. Sprawdzano piwnice i skrytki w poszukiwaniu kolejnych ukrywających się osób. Często do piwnic kamienic wrzucano wiązki granatów, używano też miotaczy ognia. Egzekucjom towarzyszył masowy rabunek mienia.

Największe masowe egzekucje ludności cywilnej miały miejsce przy wale kolejowym na ul. Moczydło, przy ul. Wolskiej i w parku Sowińskiego, a także w zakładach „Ursusa”. Egzekucje odbywały się również na cmentarzu prawosławnym i w szpitalu wolskim. W zasadzie każde podwórko i każda wolska ulica spływały krwią niewinnych ofiar. Bardzo często przed śmiercią kobiety były gwałcone.

W nielicznych przypadkach udało się mieszkańcom uniknąć śmierci. Wówczas Niemcy kierowali ocalałych do obozu przejściowego Dulag 121 w Pruszkowie, skąd mieli być przetransportowani do innych obozów.

Warto zauważyć, że odpowiedzialni za zbrodnie na niewinnych mieszkańcach Woli tak naprawdę nie ponieśli żadnej kary. Co prawda w niewoli francuskiej, do której trafił 1 czerwca 1945 r., został pobity na śmierć, prawdopodobnie przez polskich strażników, Oskar Dirlewanger. Ale główny odpowiedzialny za bestialstwa na warszawskiej Woli, Heinz Reinefarth, nie poniósł zasłużonej kary. W 1951 r. został wybrany na burmistrza miasteczka Westerland na wyspie Sylt, później był także posłem do Landtagu. Wszyscy wiedzieli o jego zbrodniczej przeszłości, mimo to robił karierę w demokratycznych Niemczech. Zmarł w 1979 r.

6 sierpnia 1945 r. we wczesnych godzinach rannych na japońskie miasto Hiroszima Amerykanie zrzucili pierwszą bombę atomową, doprowadzając tym samym do śmierci kilkudziesięciu tysięcy mieszkańców. Bombę nazwaną Little Boy zrzucono z bombowca B-29 oznaczonego nazwą Enola Gay, którym dowodził płk Paul Tibbets. Co ciekawe, samolot otrzymał tę nazwę od imienia i panieńskiego nazwiska matki dowódcy bombowca.

Amerykanie, zrzucając ładunek atomowy na Hiroszimę, chcieli w ten sposób zmusić desperacko broniących się Japończyków do poddania się i tym samym zakończenia wojny na Pacyfiku, w obliczu końca II wojny światowej w Europie. Wykorzystali swoją nową i śmiercionośną broń, nad którą prace trwały od 1942 r. po decyzji prezydenta Franklina Delano Roosevelta. W projekt Manhattan zaangażowano wielu znamienitych naukowców z kilku amerykańskich uniwersytetów. Zespołem naukowców kierował Artur Oppenheimer, fizyk pracujący na Uniwersytecie w Berkeley. O życiu i pracy tego naukowca opowiada znakomity i nagrodzony 7 Oskarami film fabularny z 2023 r. Oppenheimer w reżyserii Christophera Nolana.

Pierwsza próba detonacji bomby atomowej miała miejsce trzy tygodnie przed użyciem bojowym w Hiroszimie. Dokonano jej na tajnym amerykańskim poligonie w Nowym Meksyku.

Bombowiec Enola Gay zrzucił swój śmiercionośny ładunek z wysokości 9 kilometrów. Eksplozja ładunku w Hiroszimie była potężna, równa detonacji 16 kiloton (16 tys. ton) trotylu. Jednak nie sam ładunek wybuchowy był istotą skonstruowanej przez Amerykanów nowej śmiercionośnej broni. Towarzyszyło mu bowiem niezwykle inwazyjne, a w konsekwencji zabójcze dla ludzi promieniowanie jonizujące. Szacunki dotyczące ofiar tego nalotu są różne i nie do końca precyzyjne. Ocenia się, że wskutek eksplozji Little Boya oraz promieniowania śmierć mogło ponieść od 90 tys. do 160 tys. mieszkańców miasta. Nie mniej niż połowa zginęła w wyniku samego nalotu.

Tuż po eksplozji bomby Paul Tibbets powiedział do drugiego pilota Roberta Lewisa: „Sądzę, że to koniec wojny”. Tak się jednak nie stało. Japończycy nie złożyli broni. Dlatego trzy dni później, 9 sierpnia, kolejny bombowiec, o nazwie Bockscar, dowodzony przez majora Charlesa Sweeneya, zrzucił drugi ładunek atomowy, Fat Man, na Nagasaki. Ta bomba była nieco mniejsza, miała moc 21 kiloton trotylu. W tym mieście mogło zginąć zarówno w wyniku bezpośredniego wybuchu, jak i wskutek obrażeń oraz napromieniowania nawet 80 tys. mieszkańców.

Po tym wydarzeniu cesarz japoński Hirohito ogłosił bezwarunkową kapitulację. Wojna na Pacyfiku dobiegła końca.

Zbombardowanie Hiroszimy i Nagasaki to jak dotąd jedyne użycie broni atomowej w historii.

7 sierpnia 1993 r. ukazał się ostatni numer czasopisma młodzieżowego „Świat Młodych”. Było to bardzo popularne wśród młodzieży czasopismo, ukazujące się trzy razy w tygodniu. Gazeta powstała z połączenia dwóch wcześniej funkcjonujących tytułów prasy młodzieżowej, tj. tygodnika „Świat Przygód” i dwutygodnika harcerskiego „Na Tropie”.

Pierwszy numer „Świata Młodych” ukazał się 1 lutego 1949 r. Redaktorem naczelnym został Wojciech Krasucki, wcześniej pracujący w „Świecie Przygód”. W zamyśle władz miała to być gazeta skierowana do młodzieży harcerskiej i tej wstępującej później w szeregi Związku Młodzieży Polskiej.

Miała charakter informacyjny i popularnonaukowy. Warto dodać, że w „Świecie Młodych” pracował Papcio Chmiel, czyli Henryk Jerzy Chmielewski. Od 1957 r. na łamach gazety pojawiały się stworzone przez niego przygody Tytusa, Romka i A’Tomka. Komiksy na ostatniej stronie (od lat 70. w kolorze) były znakiem rozpoznawczym „Świata Młodych”. Od 1974 r. zaczęła się pojawiać seria o „Jonce, Jonku i Kleksie” autorstwa Szarloty Pawel, później zaś przygody „Kajko i Kokosza” Janusza Christy. W latach 80. zaczęto drukować komiksy Grzegorza Rosińskiego o przygodach Jana – przybysza znikąd (belgijski oryginał nosił tytuł Yans).

„Świat Młodych” zniknął z polskiego rynku prasowego w sierpniu 1993 r. w wyniku problemów finansowych i pojawienia się nowych czasopism proponujących bardzo płytką rozrywkę, np. „Bravo”, które przyszły do Polski z zachodniej Europy po przemianach z 1989/1990 r.

8 sierpnia 1945 r. powołano do życia Międzynarodowy Trybunał Wojskowy z siedzibą w Norymberdze. Stosowną umowę powołującą specjalny sąd mający sądzić niemieckich zbrodniarzy z okresu II wojny światowej podpisały w Londynie Wielka Brytania, Stany Zjednoczone, Francja oraz Związek Sowiecki.

W składzie sędziowskim znaleźli się Geoffrey Lawrence z Wielkiej Brytanii, jako przewodniczący, obok którego sądzić mieli Francis Biddle z USA, Henri Donnedieu de Vabres z Francji i Iona Nikitczenko z ZSRS. Głównymi oskarżycielami byli zaś Robert Houghwout Jackson ze Stanów Zjednoczonych, Hartley Shawcross z Wielkiej Brytanii, Roman Rudenko ze Związku Sowieckiego oraz Auguste Champetier de Ribes z Francji.

Formuła Trybunału była wyjątkowa jak na owe czasy, ale wyjątkowa była także skala zbrodni, za które odpowiadali postawieni przed jego obliczem oprawcy z najwyższego kierownictwa III Rzeszy, oczywiście ci, którzy do procesu dotrwali. Najważniejsi, czyli Adolf Hitler, Heinrich Himmler czy Joseph Goebbels popełnili wcześniej, w okresie kwiecień – maj 1945 r., samobójstwa.

Międzynarodowy Trybunał Wojskowy obradował w Norymberdze, w Pałacu Sprawiedliwości, od 20 listopada 1945 r. do 1 października 1946 r., kiedy ogłoszono wyrok. W trakcie procesu wysłuchano zeznań 240 świadków w sprawach dotyczących 22 osób z kierownictwa III Rzeszy. Co ciekawe, wśród zeznających było dwoje świadków z Polski. Jednym z nich była Seweryna Szmaglewska, więźniarka Oświęcimia, a drugą osobą był Samuel Rajzman, więzień obozu zagłady w Treblince.

Żaden z oskarżonych nie przyznał się do winy. Ostatecznie na śmierć skazano 12 osób, w tym w stosunku do Martina Bormanna wyrok wydano zaocznie, bo nie było wiadomo, co się z nim stało zaraz po zakończeniu wojny. Dopiero później na początku lat 70. odnaleziono jego szkielet w trakcie prac budowlanych w Berlinie i na tej podstawie ustalono, że popełnił samobójstwo 2 maja 1945 r. Poza tym na karę śmierci skazano Hansa Franka, Wilhelma Fricka, Hermana Goeringa, Alfreda Jodla, Ernsta Kaltenbrunnera, Wilhelma Keitela, Joachima von Ribbentropa, Alfreda Rosenberga, Fritza Sauckela, Arthura Seyssa-Inquarta oraz Juliusa Streichera. Wszyscy wymienieni zostali powieszeni 16 października przez st. sierżanta Johna C. Wooda. Ich ciała później zostały spalone, a prochy rozrzucono nad rzeką Izerą.

W stosunku do trzech osób orzeczono kary dożywocia. Do końca swoich dni w więzieniu mieli siedzieć Erich Raeder, Rudolf Hess oraz Walter Funk. Cztery kolejne osoby otrzymały kary długoletniego pozbawienia wolności, w tym Albert Speer, Baldur von Schirach, Konstantin von Neurath i Karl Doenitz. Trzy osoby, Franza von Papena, Hansa Fritzschego i Hjalmara Schachta, uniewinniono od stawianych im zarzutów.

Polacy, obecni też na procesie w Norymberdze, powołali w lutym 1946 r. Najwyższy Trybunał Narodowy do sądzenia zbrodniarzy niemieckich. W latach 1946–1948 odbyło się siedem procesów osób odpowiedzialnych za zbrodnie podczas II wojny światowej.

Zdjęcie autora: Rafał LEŚKIEWICZ

Rafał LEŚKIEWICZ

Doktor nauk humanistycznych, historyk, publicysta, manager IT. Dyrektor Biura Rzecznika Prasowego i rzecznik prasowy Instytutu Pamięci Narodowej. Autor, współautor i redaktor blisko 200 publikacji naukowych i popularnonaukowych dot. historii najnowszej, archiwistyki, informatyki oraz historii służb specjalnych.

SUBSKRYBUJ „GAZETĘ NA NIEDZIELĘ” Oferta ograniczona: subskrypcja bezpłatna do 31.08.2024.

Strona wykorzystuje pliki cookie w celach użytkowych oraz do monitorowania ruchu. Przeczytaj regulamin serwisu.

Zgadzam się